- Jestem gruba.- uznałam, patrząc na siebie w lustrze.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. A najważniejsze, że moją.- ukochany objął mnie od tyłu.
- A ty mój.- uśmiechnęłam się, widząc jak słodko razem wyglądamy.- I masz tego nie zapominać.
- Wiem Roza. Nigdy bym o tym nie zapomniał.
- Pamiętasz już wszystko?- spytałam z nadzieją.
- Niestety nie.- posmutniałam. Mąż odwrócił mnie przodem do siebie.- Ale spokojnie. Minął dopiero tydzień.
- Wiem, ale widzę jak się męczysz.
- Ależ kochanie. Najważniejsze, że sobie wybaczyłem i jesteśmy razem. A wspomnienia wrócą z czasem.
- Obyś miał rację. To co dzisiaj robimy?- spytałam, gdy ukochany odsunął się ode mnie.
- Roza. Jak na kobietę w ósmym miesiącu masz za dużo energii i swobody ruchu.- westchnął, a ja się zaśmiałam.- Przecież ty nosisz w sobie dwójkę dzieci, gotowych w każdej chwili wyjść na świat, a ciągle chcesz coś robić. Ciekawy jestem czy masz to po matce? Jeśli tak, to nie chcę nawet wiedzieć, co ona robiła, gdy była w ciąży.
- Nie obchodzi mnie po kim to mam. Taka jestem, a ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- oburzyłam się.
- Nie wiem. Może coś pooglądamy?- zaproponował.
- No nie wiem. Mam dosyć siedzenia w domu. Jest ciepło. Może pójdziemy na spacer?
- Rose, wiesz co o tym myślę.- Dymitr popatrzył na mnie karcąco.
- Zrobisz wszystko, aby uziemić mnie w domu?- spytałam zrezygnowana.
- Mało tego, najchętniej nie wypuściłbym cię z łóżka.
I tym o to zdaniem dał mi przewagę.
- Mi ta propozycja się podoba.- zamruczałam seksownie, podchodząc do strażnika i zarzucając mu ramiona na szyję.
- Nie o to mi cho...- przerwały mu moje usta.
Z początku nie wiedział co zrobić, ale w końcu uległ. Oddał pocałunek z podwójną siłą.
- Chyba. Nie powiesz mi. Że. Tego. Nie chcesz?- mówiłam między pocałunkami.
Szybko wziął mnie na ręce i położył delikatnie na łóżku.
- Nigdy Roza. Twoje usta i ciało, to coś, czemu nie można się oprzeć.- wysapał, kiedy pochylił się nade mną.
- To do dzieła, tygrysie.- przyciągnęłam go bliżej siebie.
Dłonią otarłam się o jego męskość, na co zamruczał zadowolony. Nasze pocałunki były raz długie i pełne nieśpiesznej miłości, a raz szybkie i gwałtowne, pokazujące pożądanie. Bielikow ściągnął ze mnie górę bielizny i zaczął ugniatać moje piersi, na co odpowiadałam cichymi jękami. Ustami schodził na moją szyję, którą lekko podgryzał. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa.
- Dymitr...
- Roza... moja Roza.
Poczułam jego wargi na lewej piersi. Co ten człowiek ze mną robi? Z rozkoszy odchyliłam do tyłu głowę i przymknęłam oczy, mrucząc. Jego dłonie przeniosły się na moje uda i wchodziły coraz wyżej. Wyczułam w jego gestach niepewność. Nie pamiętał dokładnie każdego naszego stosunku. Nie wiedział, jak daleko zaszły nasze fantazje. Jęknęłam któryś raz z kolei, gdy zbliżał się do mojej kobiecości. Włożyłam dłonie w jego włosy. Przeczesywałam je i ciągnęłam mocniej, kiedy było mi dobrze. Każdej przyjemności, towarzyszył jęk. Największy był, gdy poczułam w sobie jego palec. Zaczął nim szybciej poruszać. Kiedy dołożył drugi, zabrało mi na sekundę umiejętność oddychania. Gdy ją odzyskałam, używałam jej w zawrotnym tempie. Przy trzecim palcu wygięłam plecy w łuk. Poruszał nimi coraz szybciej. Gdy byłam na skraju wytrzymałości, wyciągnął je ze mnie, na co jęknęłam niezadowolona. Rozśmieszyło to go.
- Ale jesteś mokra skarbie.- westchnął.
Jednak zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować wszedł se mnie.
- Dymitr...- sapnęłam zaskoczona.
Poruszał się coraz szybciej. Był idealny. Jakby stworzony specjalnie i jedynie dla mnie. Uwielbiałam poczucie tego doskonałego zgrania. Jak zawsze doszliśmy w tym samym czasie, krzycząc swoje imiona. Mogliśmy sobie na to pozwolić, ponieważ Lili jest w szkole. Położyłam się na rozgrzanym torsie męża, próbując unormować oddech.
- Roza jak to jest, że codziennie myślę, że nie można cię kochać mocniej i każdego dnia sprawiasz, że Kocham Cię bardziej.
- Mam tak samo, towarzyszu. To co teraz?- ponowiłam pytanie.
- Ty masz większą potrzebę ruchu ode mnie. Nie możemy tu tak miło poleżeć?
Pokręciłam przecząco głową z uśmiechem.
- Niech Ci będzie.- westchnął zrezygnowany.- Co powiesz na szybki prysznic, a później jakiś film?
- No dobra.- wiedziałam, że z tym filmem nie odpuści.
Po umyciu się (pewnie was to rozczaruje, ale między nami do niczego nie doszło :-P), strażnik zniósł mnie na dół i położył na sofie, a sam poszedł zrobić coś do jedzenia. Nie mogłam cały czas leżeć, więc podeszłam po szafki z filmami i zaczęłam ją przeszukiwać.
- Roza miałaś leżeć.- usłyszałam za plecami i się odwróciłam z dwoma filmami.
- Ale nie mogłam. Co oglądamy? Piła trzy, czy krzyk? A gdzie bita śmietana?- rzucałam pytaniami.
Oburzyłam się widząc naleśniki tylko z czekoladą. Dymitr zaśmiał
- Możemy Piłę trzy. Dawno nie oglądałem. A jeśli już coś bardzo chcesz robić, to mi pomóż znosić resztę z kuchni.
Zdziwiona, z nie małym trudem i pomocą męża wstałam z podłogi. W kuchni przywitał mnie stół zastąpiony talerzami ze świeżymi owocami, miskami z bitą śmietaną, twarogiem, półmiski z dżemami i powidłami oraz spodki z cynamonem, wiurkami czekolady, cukrem pudrem. W dzbanku najpewniej był syrop klonowy. Patrzyłam na to z szeroko otworzoną buzią.
- Zamknij usta, bo mi zachlapiesz kuchnię śliną.- ukochany minął mnie z uśmiechem.
Pospiesznie wykonałam jego polecenie, podeszłam do stołu i zabrałam ćwiartkę truskawki. Zamoczyłam ją w bitej śmietanie.
- Postarałeś się towarzyszu. Tylko powiedz mi, kto to wszystko zje?
- Damy radę.- uznał, gdy oboje szliśmy z czymś do salonu.- Pewnie dzieci są takimi samymi żarłokami co rodzice.
- Czyżbyś sugerował, że jestem gruba?- oparłam dłonie na swoich biodrach.
- Oczywiście, że nie kochanie. Jesteś najpiękniejszą kobietą na całym świecie.- objął mnie i pocałował w policzek.- Ale sama musisz przyznać, że apetytem dorównujesz dorosłemu mężczyźnie, który regularnie ćwiczy. A teraz jesteś w ciąży i to podwójnej. Więc żeby dzieci dobrze rosły, muszą dużo jeść.
Z takim argumentem trudno walczyć. Gdy wszystko zostało zniesione do salonu, usiedliśmy do filmu.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Już się nie moge doczekać kiedy Rose urodzi
OdpowiedzUsuńIle jedzenia :))
Takiego kucharza to i bym mogła mieć w domu :))
Czekam na kolejny rozdzialik i życzę weny <3
Super rozdział czekam na następny.
OdpowiedzUsuń:-*.extra. CZEKAM!
OdpowiedzUsuńWerka
Dawaj kkolejn! Bo umrę z niecierpliwości.
OdpowiedzUsuńBad girls