Dedykuję ten rozdział Marcie, która od rana mnie o niego błaga i dzięki której końcówka jest taka, jaka jest. Uprzedzam tylko dla silnych psychicznie. 😂😂😏
__________________________________
Impreza, w którą zmienił się bal, równie szybko się skończyła, co zaczęła. Dzieciaki zmyły się nie wiele później od Nastki i Jacka. Oj ja już sobie z nim jutro policzę. Koniec końców zaczął się trzeci etap przemiany dzisiejszego wieczoru. Kameralne posiedzenie dorosłych. Czyli naszej grupy z dawnych lat: Lissa, Christian, Adrian, Sydney, Sonia, Michaił, Mason i Mia. Do tego dochodzą moje siostry z Konradem i Kolą, Tasza z Pablem, Lili z Pawką oraz Eddy z Jill. No i Stan, Alberta i inni strażnicy, których znałem i których dopiero poznałem. Moja mama i Iwan wrócili wcześniej, bo uznali, że to nie ich lata na takie imprezy. My sami powiedzieliśmy do 2 gadający i popijając szampana, tak, że wokół nas leżało z dwadzieścia pustych butelek. Tak. Upiliśmy się. Nie za dużo, bo jeszcze kontaktuję, ale ciągle z czegoś się śmiejemy i rozmowy tabu stają się łatwiejsze. A nawet zaczęliśmy grać w butelkę. Ale tylko z najbliższymi przyjaciółmi. Reszta rodziny od mojej strony i strażnicy z Akademii siedzą gdzieś niedaleko przy stołach i upijają się w najlepsze. Zakręciłem butelką prosto na Rozę.
- Pytanie.- odpowiada pewnie, z wyzwaniem w oczach i sączy kolejny kieliszek musującej cieczy.
Chwilę się zastanawiam, aż zadaję pytanie.
- Jakiego momentu swojego życia najbardziej się wstydzisz?- spytałem cwanie.
Jej również grzebanie w pamięci zajęło trochę czasu.
- Chyba to, jak nakryłeś mnie z Jeesym.- powiedziała po chwili.
Westchnąłem smutny, że nie dostanę żadnej nowej opowieści. Roza miała tyle zabawnych historii, że można o tym książkę napisać. Jednak moje zmartwienie szybko przegania Mason.
- Ja bym się nie zgodził, Pani Bielikow. Pamiętasz impreze po feriach w pierwszej liceum?
Zaintrygowany uniosłem na niego wzrok, a później przeniosłem go na żonę. Wybuchnąłem śmiechem, bo jej mina gdy się nad tym zastanawiała była komiczna. Coś jak połączenie myślącego Kubusia Puchatka z ledwo trzymającym się na nogach dzieckiem, które nie chcę spać. Od nadmiaru promili we krwi chwiała się niczym bańka-wstanka, mimo że siedziała. Nawet zapomniała, że jest w sukience i jej pozycja dawała mi świetny widok. Aż nie mogę się doczekać, kiedy zedrę z niej te seksi czerwone figi.
- A no tak!- jej krzyk wyrwał mnie z fantazji o dzisiejszej nocy.- Po tej imprezie obudziłam się naga w łóżko też z jakąś gołą laską, a na następny dzień całą szkoła podniecała się filmem, na którym się całujemy. Boże! Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, zwłaszcza, że ta laska była lesbijką i przez kolejny tydzień do mnie zarywała.
Próbowałem się powstrzymać, ale i tak poleciałem do tyłu i zacząłem się turlać po podłodze w napadzie wesołości. Chyba sam przesadziłem z alkoholem, ale cholera! Od 12 lat byłem strzygą i nie piłem niczego po za krwią. Należy mi się. Po chwili się uspokoiłem, tak jak reszta towarzystwa. Moja ukochana zakręciła i tym razem wypadło na Masona.
- Wyzwanie.- rzucił bez cienia zawahania, a ja w myślach dałem mu plus za odwagę.
Wyzwania Rozy są... nie ma słowa, które mogłoby to opisać, albo nie umiem go znaleźć. W sumie pewnie to drugie bo po głowie chodzą mi same sprośne obrazy z Rozą w rali głównej. Oj już bym chciał znaleźć się z nią w innym pomieszczeniu. Chociaż... po co gdziekolwiek się przenosić? To za daleko, a ja jestem już tak napalony...
- Przeliż się z Adrianem.- rzuciła.
Obaj popatrzyli na nią szeroko otworzonymi oczami, a ta zarechotała i upadła na plecy zwijając się ze śmiechu. Z westchnieniem dampir zbliżył się do moroja. Oboje byli sensacją wszystkich po za Rozą, leżąca wciąż na podłodze i mną, wpatrzonym w nią. Nie mogłem oderwać wzroku od uda brunetki, które odsloniła sukienka podsuwając się wyrzej przu odchyleniu. Na czworakach podszedłem do niej i usiadłem obok, przerywając pijaczy monolog mojej żony. - Hej.- spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Hej.- odpowiedziałem, ale nie patrzyłem na nią, tylko na swoją dłoń sunącą po jej udzie.
- Co robisz?- spytała, wciąż chichocząc.
- A jak myślisz.- pochyliłem się nad nią, tym razem skupiając uwagę na jej piersiach.
- Ale z ciebie niegrzeczny chłopczyk.- sama paznokciem podążyła w górę mojego garnituru, po czym złapała za kołnierz i zrobiła smutną buźkę.- Nie pasuje do tego twój garniak.
- To się go pozbądź.- poradziłem, patrząc na nią dziko.
W jej oczach zobaczyłem błysk pożądania. Wciąż trzymając mój kołnierz, przyciągnęła mnie i złaczyła nasze usta w pocałunku. Przepadłem. Naszymi ciałami wstrząsł żywy ogień. Czułem jak pali mnie w miejscach gdzie nasza skóra stykała się ze sobą i chciałem więcej. Roza pomału ściągnęła ze mnie marynarkę i zaczęła rozpinać guziki koszuli. Nie mogąc wytrzymać skopałem z siebie buty i spodnie. Napięcie między nami rosło, krew wrzała, a oddechy mieszały się w szaleńczym tańcu naszych języków. Uniosłem się delikatnie do góry, aby zrzucić sukienkę Rozy i dossać się do jej skutków. Nie liczyło się nic po za nami, leżącym w samych majtkach prawie pod stołem. Po chwili i tych części garderoby się pozbyliśmy. To było takie niebiańskie uczucie, gdy nasze ciała pogrążył się w namiętnym tańcu. Dyszeliśmy w swoje usta, powoli dosięgając upragnionego spełnienia. Oboje doszliśmy, ale to jeszcze nie był koniec. Po około sześciu rundach, urwał mi się film.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
niedziela, 20 sierpnia 2017
ROZDZIAŁ 112
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)