Po półtora godzinnej kąpieli, postanowiliśmy w końcu wyjść na ląd. Ale Dymitr postanowił, że to nie koniec. Wyszedł z wanny i zaczął się wycierać, a mi kazał zostać w resztkach wody, która spływała do kanału. Gdy był już w miarę suchy( nie pozwoliłam mu zetrzeć krystalicznych kropel z nagiego toru), wziął mój ręcznik, a następnie mnie. Leżałam w jego objęciach owinięta szorstkim materiałem. Nie pozwolił mi zejść na podłogę, bo uznał, że pobrudzę sobie nogi. Posadził mnie na pralce i zaczął wycierać. Jednak jego samokontrola dalej szwankowała, więc jego usta nie mogły się ode mnie oderwać. Pocałunki były namiętne i bardzo nachalnie. Gdy byłam już sucha, odwrócił się i podszedł do szafki. Wyciągnął z niej trzy rzeczy: balsam do ciała, serum do włosów i olejek o zapachu cynamonu. Wcześniej go nie używałam. W ogóle nie wiedziałam, że taki jest. Dymitr kupił chyba pięćdziesiąt takich, o różnych zapachach, ale nie miałam okazji ich wypróbować.
Ukochany odkorkował fiolkę i powąchał zawartość. Potem podszedł do mnie, nachylił mi się nad szyją i bez skrępowania zaciągnął się moim zapachem.
- A ja myślałam, że znasz go już na pamięć.- uśmiechnęłam się.
- Roza, tego zapachu nie da się zapomnieć,- szepnął mi do ucha zmysłowym głosem.- ale uwielbiam go czuć nawet sto razy dziennie. Przypomina mi, że mam cię na zawsze i tylko dla siebie. Że mnie kochasz. Ze wszystkich mężczyzn wybrałaś właśnie mnie.
- A ty ze wszystkich kobiet mnie.- pocałowałam go w szyję, co lekko go zaskoczyło.
Jednak szybko to wykorzystał. Przytulił mnie mocno, a ja dalej całowałam go po szyi. Podniósł mnie za tyłek i zaczął iść, więc oplotłam nogi wokół jego pasa.
- O nie kochanie.- szepnęła, gdy skierował się do wyjścia.- Wracamy pod szafkę.
Zdziwił się, ale spełnił moje życzenie. Odwrócił się tyłem tak, że ja byłam przodem do mebla. Otworzyłam drzwiczki i wyciągnęłam flakonik jego wody kolońskiej. Szepnęłam mu do ucha, że już i wróciłam do całowania go w szyję.
Wróciliśmy do sypialni. Mój mąż położył mnie delikatnie na łóżku. Uśmiechnął się rozbawiony. Podczas kąpieli też ciągle się śmiał. Myślałam, że po prostu jest mu wesoło, ale teraz przypuszczałam, że to coś więcej.
- O co chodzi, Towarzyszu? Jestem gdzieś brudna?- uśmiechnęłam się.
- Nie Roza.- pokręcił głową jeszcze bardziej rozbawiony. Chciałam ciągnąć temat dalej, ale w ręce ukochanego pojawił się balsam i od razu przeszła mi na to ochota. Dymitr doskonale masuje. Po godzinie nie czułam już swoich mięśni. Rozpływałam się pod jego dłońmi. Przez cały czas mruczałam z przyjemności. Na koniec nalał sobie na dłoń olejek i zaczął mnie nim nacierać.
- Nie wierzę, że nie lubisz kotów.- stwierdził, jeżdżąc po mojej nodze.
- Dlaczego?- spytałam zdziwiona. To se znalazł moment na taki temat.
- Ponieważ jesteś do nich podobna. Zwinna, pełna gracji, mruczysz, długo śpisz, chodzisz własnymi drogami, zawzięta, nie słuchasz się innych, jesteś dumna i honorowa, a do tego- szepnął mi do ucha, smarując oliwką moje piersi.- przeciągasz się jak kot. Aż chcę się rzucić.
Przez jego zajęcie, trudno było mi się skupić na jego słowach.
- Spokojnie Towarzyszu. Będziesz miał jeszcze nie jedną okazję.- szepnęłam w odpowiedzi.- I nie śpię aż tak długo. A to nie zmienia faktu, że nie lubię kotów. I one mnie też nie.- zakończyłam temat.
Więcej się nie odezwał. Ale cisza nie była męcząca. Co jakiś czas przebywały ją moje jęki i jak nazwał to mój miłośnik zwierząt "mruczenia kota". Było mi bardzo przyjemnie, a tylko on potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu rozkoszy i nieprzytomności umysłu. W tej chwili mógł zrobić ze mną wszystko. Po dziesięciu minutach pachniałam cynamonem.
- Trzeba ci przyznać Towarzyszu, że masz gust.
- Dziękuję.- skłonił się teatralnie.- Po prostu cynamon pasuje do twojego zapachu i nie maskuje go. Przepięknie pachniesz.- znowu zaciągnął się moim zapachem.
- Ty też, ale czegoś ci brakuje.
Sięgnęłam po flakon, który zabrałam z łazienki. Wylałam sobie trochę na dłoń i wyciągnęłam ją do ukochanego. On zamknął oczy i pochylił się nade mną. Roztarłam płyn na jego szyi i policzkach. Napawałam się miękką skórą strażnika. Teraz ja wdychałam jego piękny zapach.
- O wiele lepiej.- uśmiechnęłam się
- Aż tak lubisz moją wodę kolońską?- zdziwił się.
- To twój znak rozpoznawczy, gdy idziesz za mną. Często chronił cię przed moim atakiem.- zaśmiałam się.
- To dlatego nie mogłem cię zaskoczyć i zawsze wiedziałaś, że to ja.- zrozumiał.
- Tak. Poznałeś moją następną tajemnicę.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Roza, tylko tyle za taką pobudkę?
- Nie chcę nic mówić, ale za dwie godziny musisz być na służbie.
- No to mamy dwie godziny dla siebie.- szepnął całując moją szyję.
Chwilę się opierałam, ale nie mogłam mu się oprzeć. Dobrze o tym wiedział. Więc mu podziękowałam. Pół godziny później leżeliśmy wtuleni mocno w siebie.
- Dziękuję Towarzyszu.- mruknęłam cicho.
- Nie ma za co, skarbie.- uścisnął mnie mocno.- Kocham Cię. Jesteś moim światem. Bez ciebie nic nie ma sensu, nie ma mnie. Wiem, że ciągle ci to powtarzam. Ale nie znam więcej słów, jakimi mógłbym wyrazić, co czuje do ciebie, jakim cierpieniem są chwile samotności. A takie są wszystkie, kiedy jesteśmy osobno. Cieszę się, że jedziecie dzisiaj ze mną.
Podsunęłam się na wysokość jego twarzy i dałam mu słodkiego długiego całusa. Dymitr szybko oddał się przyjemności. Ale tym razem naprawdę nie mieliśmy czasu, był tego świadomy. Zaczął wstawać. Zatrzymałam go.
- Gdzie idziesz?- zapytałam z pretensjami. Usłyszałam najcudowniejszy śmiech na całym świecie.
- Spokojnie kotku.- wyrwał mi się- Przecież ci nie ucieknę, ale miałaś rację. Ty też powinnaś wstawać. Idź się uczesz, a ja wyszukam ci jakąś sukienkę.- pocałował mnie i skierował się do garderoby.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
wtorek, 5 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ 101
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)