wtorek, 16 maja 2017

ROZDZIAŁ 74

ROSE 

Obudziłam się w sypialni. Od razu, na wspomnienie wczorajszej nocy, na moich ustach pojawił się uśmiech. Otworzyłam leniwie oczy, napotykając czuły wzrok ukochanego.
- Dzień dobry.- uniosłam się lekko, skracając mu całusa.
- Cześć Skarbie.- również się uśmiechnął.- Słodko wyglądasz, jak śpisz.
- Mówisz.- delikatne położyłam dłonie na jego ramionach, po czym przesunęłam je na plecy strażnika.
- No.- nachylił się jeszcze bliżej mnie.- Bardzo uroczo marszczysz nos.
Delikatne mnie w niego ucałował, a mnie przeszedł dreszcz.
- Dymitr,- westchnęłam mu prosto w usta.- co ty ze mną robisz, że nie umiem ci się oprzeć?
Nie dopuszczając go nawet do głosu, wpiłam się w jego słodkie wargi. Od razu odwzajemnił pocałunek, napierając na mnie mocno. Jednak już mi się taka zabawa znudziła. Nie wiem skąd wzięłam tyle siły, ale po chwili to on był pode mną.
- Teraz pobawimy się na moich zasadach, kotku.- szepnęłam mu do ucha.
Przywarłam z powrotem do ust męża i rozpoczęłam wędrówkę w dół, do jego szyi. On zaczął jęczeć, badając uważnie całe moje ciało. Dłonie same mu się wślizgnęły pod jego koszulkę, którą miałam na sobie, kiedy ściągnęłam z niego jego własną. Czując zniecierpliwienie Rosjanina, wyprostowałam się zarzucając z siebie górę piżamy i rzuciłam ją w kąt. Wróciłam pocałunkami do szyi Bielikowa, kontynuując wędrówkę w dół. W końcu, gdy pieściłam go ustami po owłosionym torsie, dłońmi zahaczyłam o jego spodnie. 
- Ty kiedykolwiek je ściągasz? Nie jest ci niewygodne?- wysapałam odbijając mu guziki i zamek.
- Nie. Mam do tego ciebie.- zamruczał, oddając się przyjemności.
Westchnął z przyjemnością, kiedy ściągając je, musnęłam już twardą męskość mojego ukochanego. W końcu leżał przede mną nagi i piękny. Zajęła m się jego podziwianiem, ale strzydze się to chyba nie podobało ponieważ chciał się do mnie nachylić.
- O nie, nie, nie Skarbie.- naparłam dłońmi na jego klatkę piersiową, zmuszając, aby z potworem się położył.- Dzisiaj to ja rządzę.
Już bez żadnych pretensji położył się. W niego oczach widziałam pożądanie, ale i rozbawienie. Chwilę rozkoszowałam się słodyczą jego chłodnych warg.
- Tak bardzo żałuję, że jesteś ten jeden raz cieplejsza ode mnie, a ja nie mogę poczuć tego ciepła.- wyszeptał między pocałunkami.
Od nowa pokonałam drogę w dół, aż do jego przyjaciela. Wzięłam go do buzi i zaczęłam sprawiać Dymitrowi przyjemność. Dochodziły do mnie jęki oraz sapania Rosjanina, a między mini coraz częściej i bardziej desperacyjne nawoływania mnie. Gdy był już bardzo blisko, odsunęłam się, a on wydał z siebie jęk sprzeciwu, na co po raz pierwszy to ja mogłam zachichotać. Ale, aby nie dać mu długo czekać, pochyliłam się nad ukochanym, nabijając się na niego. Oboje jęknęliśmy z przyjemności. Zaczęłam się na nim poruszać, a on położył swoje dłonie na moich pośladkach, zwiększając tempo. Oboje sapaliśmy, patrząc siebie głęboko w oczy. Gdy e końcu doszliśmy, krzycząc swoje imiona, opadłam obok niego zmęczona i mokra. Poczułam oplatające mnie ramiona i dłoń głaszczącą moje włosy.
- Ja tiebia liubliu Roza.- szepnąłmi do ucha mąż.
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.- odpowiedziałam.- Dymitr.- podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczu.- Wszyscy, którym jesteś bliski mówią do ciebie Dimka. Czasami nie chcesz, abym ja też tak mówiła?
Chwilę się zastanawiał.
- Nie.- powiedział pewnie.- Ty jesteś inna. Ja nie chcę być twoim Dimką. Wolę być twoim Towarzyszem. Tak jak ty jesteś moją Rozą. Tylko moją i nikt nie ma prawa tak do ciebie mówić.
- Przecież wiem. Sama nikomu bym nie pozwoliła. Już zaszło słońce?- spojrzałam przez okno, ale zaciemniane szyby nie przyniosły odpowiedzi na moje pytanie.
- Tak.- powiedział.- Zbierajmy się.
- Gdzie?- zmarszczyłam brwi, patrząc jak Bielikow się podnosi.
- Ehh...- przeczesał włosy dłońmi.- Najpierw do Randalla, a później... gdzieś.
- Gdzie?- nie odpuszczałam.
- Nie wiem.- wzruszył ramionami. - Gdzieś.
- Rozumiem spontaniczne wyjście na miasto.- uśmiech zagościł na moich ustach, a ja uniosłam się na łokciach.
- Chyba, że wolisz zostać tutaj. Znajdę ci zajęcie.- zapewnił z błyskiem pożądania 
- Oj nie wątpię. Ale jeszcze się nigdzie nie wybieram. Zwłaszcza bez Ciebie. A teraz się zbieramy.
Od razu przypomniał mi się plan wykorzystania mojej garderoby. Wstałam czym prędzej i pognałam do pokoju obok, aby wziąć prysznic. Oczywiście ukochany wszedł za mną. Odwróciłam się, ale nim cokolwiek powiedziałam, przywarł do moich ust. Delikatnie popchnął mniej w stronę prysznica, a przez kabiną podniósł mnie za uda. Automatycznie oplotłam go nogami w pasie, a Rosjanin wszedł pod deszczownicę. To było do przewidzenia, że bez kolejnego stosunku się nie obejdzie. Umówiliśmy się, że poczeka na mnie na korytarzu. Sama w garderobie znalazłam seksowną sukienkę. Cała była z czerwonej koronki, a zakryta większą ilością materiału, tak aby nie prześwitywały, była jedynie część na piersiach i majtkach. Ale i tak nie mogę założyć bielizny , bo prześwitywałaby z boków - a stanik Jeszce z tyłu. Nie chciałam się za bardzo stroić, bo idziemy do brudnych, śmierdzących tuneli. Nie ma po co. No nie licząc miny męża. Ostrożnie wyszłam z pokoju i zaczęłam rozglądać się za ukochanym. Dopiero gdy ktoś gwałtownie wciągnął powietrzem, odwróciłam się i zobaczyłam, jak Rosjanin pożera mnie wzrokiem.
- Roza.- widziałam, że podtrzymuje się przed rzuceniem na mnie.- Co to jest?
- Sukienka.- odpowiedziałam inteligentnie.- Bardzo ładnie, prawda. Tylko nie wiem czy nie mam w niej zbyt opadniętych cycków.
Zaczęłam je podtrzymywać i puszczać. Wiedziałam, że to wyprowadza go z równowagi. Uwielbiam to robić. Starał się jak najlepiej ukryć swój problem. Odwrócił wzrok. O nie! Tak się nie bawimy.
- Ty masz bardziej obiektywne spojrzenie na sprawę.- udałam zastanowienie, po czym załapałam go za dłoń i przełożyłam do piersi.- I co myślisz?
Po chwili byliśmy powrotem w pokoju. Dymitr popchnął mnie na drzwi, zamykając je. Chyba już jednak stąd nie wyjdziemy. Poczułam na szyi usta strzygi, a jego ręce na całym moim ciele. Po chwili dosłownie zerwał ze mnie sukienkę, a dłońmi zaczął pieścić moje piersi. Jęczałam z każdym jego ruchem.
- Są idealnie Roza.- wymruczał mi do ucha. - I tylko moje. Ewentualnie naszych przyszłych dzieci. Ale nikogo więcej.
Podniósł mnie za uda i położył na stole, rozbierając się szybko. Wszedł we mnie tak gwałtownie i szybko, że aż wciągnęłam powietrze. Przez kolejne godziny kochaliśmy się chyba w każdym miejscu w pokoju. To był dziki sex. Następnie, gdy przypilnował, w co się ubrałam, bo poprzednia sukienka nie nadawała się już do noszenia, poszliśmy do celi Randalla.