niedziela, 28 maja 2017

ROZDZIAŁ 80

Powoli szłam oświetlonym korytarzem. Cholera! Czemu tutaj też nie mogli dać lamp słonecznych? Choć dobrze, że nie muszę iść po ciemku. Znalazłam się przy schodach. Zaczęłam schodzić w dół, uważnie się rozglądać. Nagle poczułam rękę na ramieniu. Zareagowałam natychmiastowo, odwracając się i atakując. Dopiero gdy zimna dłoń złapała mnie za nadgarstek, hamując moją rękę, zauważyłam, kto przede mną stoi.
- Oszalałeś!- syknęłam ciacho.- Mogłam cię zabić.
- Gdybyś mogła, zrobiłabyś to.- Dymitr się uśmiechnął.
- Co tu robisz? I skąd znasz hasło?- spytałam.
Dalej poszliśmy razem, uważnie się rozglądać.
- Długo nie wracałaś i zacząłem się martwić. Pociągnęłam za tą dźwignię, co ty chciałaś i wszystko wróciło do normy. Przeczytałem cały hotel, ale nigdzie cię nie było, więc został mi skarbiec. A hasło podała mi kiedyś Katrina. Nawet po twoim odmienieniu brali pod uwagę, że to ty rządzisz, a skoro miałem rządzić z Tobą, uznali mnie za przywódcę. Zrobiłem z tego coś na wzór hrabstwa podlegającego mi.
- Tym gorzej dla nich, że nie wiedziałeś o tym ataku.- stwierdziłam, gdy znaleźliśmy się na dole.
- No, jakby to powiedzieć, już zostali ukarani.- zaśmiał się.
- Racja.- uśmiechnęłam się do niego.
W tym momencie zobaczyłam ruch za schodami. Natychmiast wyminęłam męża i przyjęłam na siebie coś strzygi. Ukochany odwrócił się i również zaatakował tak, że musiała walczyć na dwa fronty. Umknęła mi spod ostrza, wpadając w objęcia Rosjanina.
- Ostatnie słowo?- podeszłam do niej.
- Zdrajca.- warknęła, patrząc kątem oka na byłego strażnika.
Wzięłam zamach i wpiłam sztylet prosto w jej serce. Katrina wzięła ostatni oddech i opadła bezwładnie na pierś Bielikowa. Ten się podsunął, pozwalając ciału upaść na podłogę. Wpatrywaliśmy się w zwłoki, dysząc.
- Wygląda na to, ze już jesteśmy bezpieczni.- przerwałam ciszę.
- No. I wybiliśmy chyba z jedną ósmą populacji strzyg.- uśmiechnął się Dymitr.
- To co teraz?- spytałam, patrząc na niego wyczekująco.
- Teraz idź do pokoju odpocząć, bo od wczoraj nie śpisz, a ja pójdę coś zjeść.
- A mi też później coś zarobisz?- popatrzyłam na niego oczkami szczeniaczka.
W uszach zawdzięczał mi najpiękniejszy dźwięk na świecie. Jego śmiech.
- Oczywiście Roza.- przytulił mnie i cmoknął w skroń.- Ale uprzedzam, nie robiłem tego od 11 lat.
- W twoim wypadku i po całym wieku odpoczynku mógłbyś gotować dla królów.- zapewniłam, kiedy wchodziliśmy na górę.- Po za tym jestem na tyle głodna, że zjem wszystko.
Na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu i oboje się zaśmialiśmy.
- A co zrobimy z tym wszystkim w skarbcu?- zagadnął mój mąż.
- Możemy wysłać do Lissy. Wierzę, że dobrze będzie zarządzać całym skarbem.- zaproponowałam, łapiąc połączenie z przyjaciółką.
- Nie zabiorę cię.- zapewniła.
- To dobry pomysł.- przyznał Rosjanin.
Resztę drogi przebyliśmy w przyjemnej ciszy. O dziwo razem weszliśmy do pokoju.
- Nie idziesz zjeść?- zdziwiłam się.
- Nie mógłbym ominąć okazji, do wzięcia prysznica z tobą.- uśmiechnął się znacząco.
Od razu obudziła się we mnie kusicielka. Założyłam się do niego, kręcąc biodrami, po czym zarzuciłam mu jedną rękę na kark, a drugą przejechałam po umięśnionej klatce ukochanego, nie przestając patrzeć mu w oczy i przygryzać wargę. Widziałam w nich rosnące pożądanie, a on sam głośno przełknął ślinę. Nachyliłam się do jego ucha, zbliżając się rękę do krocza Bielikowa.
- A kto powiedział, że wezmę jakikolwiek prysznic?- przygryzłam płatek jego ucha, ściskając mu przyjaciela.
Dymitr wciągnął gwałtownie powietrze, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. Nagłe wziął mnie na ręce i ruszył w stronę sypialni.
- Nie pytałem czy chcesz, a mówiłem, że weźmiemy.
Po chwili moje zaskoczenie zmieniło się w śmiech. Już bez żadnych pretensji dałam zanieść się do łazienki. Po dość długim i namiętnym myciu, ja wskoczyłam pod kołdrę, a mój mąż usiadł w samych bokserkach obok mnie.
- Lubię patrzeć, jak zasypiasz i śpisz. - przyznał, patrząc na mnie z miłością i oddaniem.- Daje mi to pewność, że jesteś bezpieczna i szczęśliwa.
Czułam się, jakbym była dla niego najważniejszym skarbem. Całym światem i wszystkim co na nim dobre. Postanowiłam coś mu odpowiedzieć.
- Ja uwielbiam być w takich ramionach. Czuję się bezpieczna i kochana. Jakby to było moje miejsce na świecie.
Od razu odchylił kołdrę i położył się przy mnie, mocno przytulając moją drobną osobę do swojej wielkiej klatki piersiowej. Zaciągnęłam się jego zapachem, mrucząc z przyjemności.
- Bo tak jest. Moje objęcia tylko czekały na ciebie. Pasujesz do nich idealnie. I do mojego serca też.
Jeszcze chwilę tak leżeliśmy, aż w końcu zasnąłem, choć nawet nie pamiętam kiedy.
_________________________________________
Wiem, dawno nie było, ale mam jutro wyjazd z klasą i było małe zamieszanie. Kiedy następny? Szczerze to nie mam pojęcia. Jak będzie, to będzie. Postaram się tak co dwa dni. Pozdrawiam 💖💖💖💖