Wykorzystałam jego nieobecność, na załatwienie swoich spraw. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do ojca. Po trzech sygnałach usłyszałam jego zasypany głos.
- Halo.
- Hej staruszku. Co tam u ciebie?
- Rose?! Czy ty wiesz, która godzina?
- Podejrzewam, że dość późna. Mam do ciebie sprawę.
- No moja córcia. To w czym tym razem mam ci pomóc?
- Potrzebny mi wyjazd.- oznajmiłam prosto z mostu.
- Dymitr, czy Robert?
Na początku nie wiedziałam, o ci mu chodzi, ale dostałam natchnienia.
- Dymitr, choć możliwe, że i Doru. Słyszałeś o misji w Rosji, dla Dymitra?
- Tak.
- No tak. Jakby wielki Żmij nie miał słyszeć.- zakupiłam.
- Rose streszczaj się. Jestem zmęczony i ie mam ochoty na żarty.
- Ibrahim. Kto dzwoni?- usłyszałam zasypany głos matki.
- No pomyśl. Kto może być tak niecierpliwy, że od razu chce cały świat angażować w szalone pomysły?- zwrócił się do niej.
- Dobra, do rzeczy.- przerwałam Potrzebuję pojutrze samolot do Bai.
- Czemu dzwonisz dzisiaj?
- Bo jutro mogę nie mieć szansy. Bielikow nie może o niczym wiedzieć, jasne?
- No dobrze córeczko rano wszystko załatwię, a teraz idź spać. Pamiętaj, że musisz uważać na siebie i dzieci. Dobranoc pani Bielikow.
- Dobranoc państwo Mazur.- zaśmiałam się.
- Ha ha. Bardzo zabawne.- usłyszałam głos matki.- Dobranoc Rose.
- Pa.- rozłączyłam się.
Co teraz porobić? Wiem! Spakuję swoje towarzysza, bo tak jak mówiłam jutro nie będzie miał czasu. Poszłam do sypialni i wyciągnęłam jego walizkę. Jedzie na pięć dni. Okey. W takim razie pięć par majtek i skarpetek. Dwie bluzki. Nie. Przy naszej pracy trzy. Tyle samo spodni. Jeden komplet założy jutro. Kosmetyki, których nie będzie potrzebować rano i piżama. Niech tylko spróbuję mi spać bez. Jeszcze ich zaatakują i przyjdzie obudzić go jakaś strażniczka. Po moim tropie. Tylko ja mogę podziwiać jego klatę. Chciałam spakować mu kilka westernów. Właśnie byłam w jego biurze i sięgałam po jego ulubioną książkę, kiedy w tali złapały mnie silne dłonie i uniosły, tak, że mogłam ją zdjąć. Następnie ich właściciel posadził mnie na biurku. Utonęłam w brązowych oczach. A następnie w słodkim pocałunku. Ja z Dymitrem poszliśmy do sypialni.
Leżeliśmy w łóżku, przytulając się mocno. Nasze oddechy już się uspokoiły po miłosnym tańcu naszych ciał.
- Dymitr?- zaczęłam.- Powiedz mi, co czułeś gdy uciekłam? No wiesz, wtedy?
- Roza. Błagam nigdy więcej tego nie rób. Nawet nie wiesz co przechodziłem. Najpierw się ze mną godzisz, a później gdzieś znikasz. Odchodziłem od zmysłów. Nie wiedziałem, co się z tobą dzieje. Lissa nic nie wiedziała, Iwaszkow też niczego z ciebie nie wyciągnął. Myślałem, że się złamię. Obwiniałem się, że to moja wina. Że przez to jak cię traktowałem i że spędziłem tyle czasu z Taszą, uciekłaś. Kazałem pięć razy sprawdzić cały ośrodek, a w każdej wolnej chwili, sam chodziłem po całym terenie. Gdy byłem naprawdę załamany chowałem się w swoim pokoju, by nikt mnie nie widział w takim stanie. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo mi zależy na tobie. Odmówiłem Taszy, bo... miałaś rację. W sali mogli ją startować, ale ja się o nią nie troszczyłem. Tylko o ciebie. Na zawsze chciałem być TWOIM strażnikiem. Zawiodłem przez własną głupotę i płaciłem wielką cenę. Kiedy Christian powiedział gdzie jesteście, już chciałem jak najszybciej wyruszać. Twoja matka przekonywała mnie, że nie mogę tam od razu biec. Niechcący wyrwało mi się, że Cię Kocham. O dziwo zrozumiała mnie. Nie miała pretensji. Była zszokowana, ale wytłumaczyła, jakie mogą być konsekwencje jeśli wyruszymy teraz. Niechętnie, ale posłuchałem. A z powodu mojego stanu, nie pozwoliła mi się wtrącać w obrady. Wszyscy mogli uważać, że jestem normalny, ale ja nie myślałem racjonalnie. Ona o tym wiedziała.
- Powiedziałeś mojej matce o naszej miłości?!- nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Miłość przytępiła mi zmysły. Nie wiem jak to się stało. Po wszystkim wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała mi, że nie powinienem tego okazywać. Ale ja to doskonałe rozumiałem. Powiedziałem jej, że to odwzajemnione uczucie i poprosiłem, żeby nikomu nic nie mówiła. Nie ze względu na mnie, bo to nie ważne, ale na twoją karierę.
- Dlatego tak mnie rozumiała po ataku na szkołę.
- Teraz moja kolej.- nie rozumiałam o co mu chodzi. Spojrzał mi głęboko w oczy.- Roza, naprawdę byłaś gotowa się przemienić?
A więc to go męczy. Ciągle ma wyrzuty sumienia, że mnie chciał przemienić. Ale to była moja decyzja.
- Nie wiem czy można to nazwać gotowością, ale w pewnym sensie chciałam tego. Po pierwsze, nie miałam zbytnio wyboru, ale to mało ważne. Chciałam być z tobą. Bylibyśmy na zawsze razem. Zrobiłabym to z miłości do ciebie. Wszystko, byleby być z tobą.
Nic nie powiedział, tylko mnie pocałował.
- To nie wiarygodne. Ja nie miałem pojęcia, że ty...
- Tak bardzo Cię kocham?!- dokończyłam, gdy za długo szukał odpowiednich słów.- Tak to już bywa. Miłość przytępiła mi zmysły. Nie wiem jak to się stało.- powtórzyłam jego słowa.
- Nie to chciałem powiedzieć. Nie wiedziałem, że jesteś w stanie tyle poświęcić dla mojego szczęścia, choć sama umierałaś ze strachu. Nie wiedziałaś co będzie dalej. Zaufałaś mi, tak jak dawniej. To dziwne, ale sam dziwnie się czułem ze świadomością, że zaraz będziesz jedną z nas. Wręcz ci współczułem. Gdyby nie Galina, zachował bym cię taką, jaką jesteś. Oszczędził swojego losu. W głębi duszy nie pogodziłem się z tym, kim zostałem. Była to mała część, której nie słuchałem, ale która mnie przerażała. Żadna strzyga nie powinna tego czuć co ja. Nie wiem, jak to wyjaśnić.
- Po prostu. Miłość. Może nieumarli nie kochają, ale mają w sobie duszę, uwięzioną, zniewoloną, która mimo wszystko odczuwa wielką miłość i nie pozwoli jej zniszczyć.
- Ja tiebia liubliu Roza- mocno przycisnął mnie bliżej siebie
- Ja tiebia toże liubliu.
Pocałowałam go namiętnie. Kiedy odkleiliśmy się od siebie, ukochany przytulił mnie jeszcze mocniej. Po chwili zasnęłam.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ 121
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)