niedziela, 24 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 120

- Kto to był, że ci tak wesoło kochanie?- spytał z cwanym uśmiechem Bielikow.
- Myślę, że doskonale wiesz. Gdybyś tylko to widział. Iwaszkow błagał mnie o przebaczenie na kolanach.- usiadłam na krześle i wróciłam do jedzenia.
- Już żałuję, że mnie tam nie było.
- Oj żałuj.
Do końca śniadania rozmawialiśmy o neutralnych tematach. Przede wszystkim chcieliśmy odciągnąć uwagę Lili od złych myśli. Jednak widać było, że z nami zostało tylko jej ciało. Odpowiadała na nasze pytania, ale potem wracała do swojego świata. W końcu nie wytrzymała i wypaliła.
- Dymitr, czemu nie było Cię z Rose, gdy strzygi zabiły Masona?
Popatrzyliśmy na siebie. 
- Bo nikt nie wiedział gdzie są.
- Nie próbowaliście ich znaleźć?- nie odpuszczała mała.
- Próbowaliśmy, ale to nie było takie łatwe. Mogli być wszędzie.
- Ale w końcu się udało.- zauważyła.
- Tak. Reszta, która uciekła, powiedziała nam gdzie są i co się stało.
- Martwiłeś się o moją siostrę?
- Bardzo.- popatrzył na mnie czule. Uśmiechnęłam się.
- A co się stało, jak ją znaleźliście?- doczekała dalej. W sumie sama byłam ciekawa. Pamiętam wszystko jak przez mgłę. Ale uznałam, ze nie pora na to.
- Lili.- wtrąciłam się.- Mam pomysł. Zjemy śniadanie, zrobimy herbaty i pójdziemy do pokoju z kominkiem, co ty na to. Opowiemy ci wszystko od ucieczki mojej i Lissy, do naszego ślubu.
Dziewczynka pokiwała głową.
I tak zrobiliśmy. Pół godziny później, siedzieliśmy przy ogniu i opowiadaliśmy małej naszą historię.
- To zaczęło się cztery lata temu.- rozpoczęłam opowieść.
- Jechałam z rodziną Lissy na wycieczkę. Ale z naprzeciwka jechał pijany kierowca i był wypadek. Teoretycznie tylko moja przyjaciółka powinna przeżyć, ale ma niezwykłe zdolności i mnie uzdrowiła, a wręcz przywróciła do żywych. Jej rodzice i starszy brat zginęli. Była to tragedia w świecie wampirów. I wszystko byłoby super, gdy nie dziwne rzeczy, które wydarzyły się później.
Opisałam o wszystkim co się działo do poznania tajemniczego strażnika w kowbojskim prochowcu. Tej części życia mój mąż nie znał. Nie dało się tego wyczytać z raportów, czy biografii. Wiedziałam o tym, tylko ja, królowa i przypadkowi świadkowie.
Następna część poświęcona była naszym treningom. W sumie tutaj ciągle wchodziliśmy sobie w słowo. Czasem on coś odpowiadał, czasem ja. Pominęliśmy niektóre, nieistotne szczegóły. Np. moje spotkanie z Jessem. Ale za to, szczegółowo opisałam moje tajemne wędrówki na strych kaplicy i czego się dowiadywałam. Kolejny przystanek to zakupy, złamana kostka i kłótnia z Lissą. Później bal i niespodzianka Masona. Następnie porwanie Dragomirówny oraz zaklęcie na naszyjniku. Powiedzieliśmy coś w stylu, że się całowaliśmy i przytulaliśmy, ale Dymitr się skapnął. Wyjechaliśmy na misję i uratowaliśmy księżniczkę. Kolejna nowość, dla ukochanego, to jak nakarmiłam przyjaciółkę. Nikt o tym nie wspominał. Ostatnią częścią, przed obiadem, była walka z Natalie i wyznanie Bielikowa. Podczas jedzenia, Lili zadawała nam pytania do pierwszej części.
Popołudniu zaczęliśmy następną. Od wyjazdu z mentorem na rzeź( nawet przyznałam się do marzeniu o zepsuciu się samochodu, na co strażnik parsknął śmiechem), przez przyjazd mojej mamy, poznanie Taszy, kłótni z Dymitrem wyjazd na ferie zimowe, poznanie Iwaszkowa, mój związek z Masonem i to wszystko, co się wydarzyło. Dymitr opisał swój romans z Taszą, ale nie był on zbyt uczuciowy. Wciąż kochał mnie, a nie umiał tak zgodzić przyjaciółki, jak ja Masona. Nawet opowiedziałam, jak się w basenie upiłam i chciałam rozdzielić bijących się. Następnie przeszliśmy do balu i naszej rozmowy. Nim się obejrzeliśmy zaczęło wychodzić słońce. Przed kolacją zdążyliśmy jeszcze skończyć porwanie. W sumie to dokończyliśmy przy stole. Oszczędziłam jej bardziej drastycznych szczegółów.
- Wszystko wydawało mi się rozmazane. Płakałam nad ciałem najlepszego przyjaciela, który był dla mnie jak brat. Zaczęli pojawiać się ludzie. Na początku nie poznawałam ich. Uznałam za zagrożenie, ale usłyszałam głos, który rozpoznała był na drugim końcu świata i zobaczyłam brązowe oczy jego właściciela.
- Gdy zobaczyłem ją tam załamaną, wiedziałem, że muszę jej pomóc. Z wahaniem odrzuciła miecz, ale nie dała się wyprowadzić na początku.
- Opierałam się, bo nie chciałam tam zostawić ciała Masona. Nic nie docierało do mnie. Byłam jak w transie, zdolna wykonywać tylko najprostsze polecenia.- zakończyłam.
Zrobiło się już późno, a dampirzyca była zmęczona, więc po kolacji poszła grzecznie grzecznie spać.
 Na dobranoc opowiedzieliśmy jej jeszcze o mojej rozmowie z matką i później Dymitrem. Lili szybko zasnęła.
Nasza dwójką poszła posprzątać po jedzeniu. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Bielikow. Pokazał mi, że idzie na górę, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Szybko włożyłam resztę naczyń do zmywarki. W tym czasie, ukochany szedł już na dół i objął mnie w tali, całując po szyi.
- Kto dzwonił?- spytałam, z przyjemności zamykając oczy.
- Hans.- przytulił mnie mocniej.- Chce, żebym przyjechał na Dwór, dokończyć formalności z wyjazdem.
- Kiedy wrócisz?
- Pozwalasz mi?!- zdziwił się.
- A mam inny wybór?
- Mogę pojechać jutro.- wrócił do pieszczenia mojego karku.
Jednak ja odwróciłam się i zarzuciłam mu ręce na kark, zagłębiając się w brązie jego oczu. Jego dłonie wylądowały na mojej tali. Wiedziałam, że jest gotów w każdej chwili zdjąć moją sukienkę.
- Nawet nie ma takiej opcji.- odezwałam się w końcu.- Jutro cały dzień spędzasz ze mną. Więc jak masz coś do załatwienia, to załatw to jeszcze dziś.
- No dobrze.- odpuścił.- Ale nie czekaj na mnie.
Pochylił się delikatnie, a ja stanęłam na palcach, by nasze usta się spotkały. Następnie poszedł na przedpokój ubierać się. Podążyłam za nim i usiadłam na stawce na buty. Mój mąż szybko ubrał się i wziął kluczyki od samochodu.
- Wiesz, że i tak będę czekała?- zapytałam, gdy był już gotowy.
- Wiem.- uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie. W drzwiach rzucił mi ostatnie spojrzenie, a potem je zamknął.