Teraz uśmiechnął się na mój widok. Bez słowa podszedł i wziął moją torbę. Odpowiedziałam uśmiechem. Następnie podszedł do mnie Bielikow. Chciał wziąć mnie na ręce, ale się odsunęłam. Zrozumiał i zabrał torbę Lucasowi. Ne chciałam być wysługiwana. Jestem silną strażniczką. Umiem sobie sama poradzić. Poza tym mój mąż jest zmęczony. Pomagał mi tylko iść. Dziesięć minut później wszyscy siedzieliśmy w samochodzie.
***
Wróciliśmy do domu w środku nocy. Jednak ja i Lili nie byłyśmy zmęczone. Spałyśmy w szpitalu, ale mój mąż czuwał. Obiad był zrobiony, więc odeskortowałam Rosjanina do łazienki, a sama podgrzałam jedzenie.Po obiedzie Lili poszła spać. Była jeszcze dzieckiem. Dużo spała. Ja też poczułam się śpiąca. W końcu tyle się dzisiaj wydarzyło. Wstałam i zaczęłam zbierać naczynia i sztućce, kiedy wręczył mnie ukochany.
- Dymitr. Jesteś zmęczony.- zauważyłam.
- A ty nie możesz się przemęczać.
- Nie jestem kaleką, tylko w ciąży.
Od razu odłożył naczynia i znalazł się przy mnie z prędkością o jaką bym go nie podejrzewała. Uwięził mnie w swoich ramionach.
- Tylko?! Tylko?!- patrzył mi prosto w oczy.- Roza, czy ty wiesz, zdajesz sobie sprawę, ile to dla mnie znaczy? Kocham Cię nad życie. Nie oczekiwałem niczego więcej niż twojej miłości, a dostanę jeszcze więcej. Dasz mi coś o czym nawet nie śniłem będąc z tobą.
- Wiem kochanie. Sama się tego nie spodziewałam.- odezwałam się, ale on mi przerwał. Mówiłam już, że tego nie lubię?
- Kiedy powiedziałaś, że zostanę ojcem nie wiedziałem co zrobić. Poczułem, że mogę wszystko. Wróciła mi cała energia. To daje mi życie. Ty jesteś moim życiem.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Wzruszyło mnie jego przemówienie. Zrobiłam jedyne co w tej chwili mogłam. Pocałowałam go. Miał to być słodki pocałunek, ale jak zawsze skończył się namiętnie w sypialni. Gdy tylko Dymitr zamknął za nami drzwi, pozbył się mojego ubrania. Kilka sekund później mogłam podziwiać jego mięśnie brzucha. Złączeni w pocałunku, padliśmy na pościel z taką siłą, że aż podskoczyło. Nie przejmowaliśmy się tym. Ukochany zręcznie obrócił nas tak, że teraz ja byłam pod nim. Dziś zachowywał się dość brutalnie, a jednocześnie bardzo delikatne. Ta się w ogóle da?! Najwidoczniej tak. Trochę męczył się z moim stanikiem, ale w końcu leżałam pod nim całkiem goła. Jedyne co mi przeszkadzało to jego spodnie. Szybkim ruchem zdjęłam je, razem z bielizną. Zauważyłam, że moje gesty też są jakieś dzikie. Trochę mnie zdziwiło. Jego również. Ale nie zastanawialiśmy się nad tym. Mieliśmy ciekawsze zajęcie. A nasze to sprawiało, że nasza zabawa, była jeszcze lepsza. Ale najbardziej ekscytująco było gdy we mnie wszedł. Nie da się tego opisać wiem, że mój mąż poczuł to samo. Zatonęłam z nim w tym uczuciu. Nic innego nie miało dla nas znaczenia. Skończyliśmy wtuleni w siebie mocno. Już żadnemu z nas nie chciało się zmywać.
- Roza kocham cię. Tak bardzo kocham. Nie umiem bez ciebie żyć. Naprawdę to ja jestem pierwszy?- wciąż nie dowierzał
- Pierwszy, jedyny i ostatni.- obiecałam.- Nawet jakbym chciała z kimś innym, a nie chcę, to wiem, że zawsze będę widziała ciebie. Bo tu jest twoje miejsce. Naprawdę to ja jestem pierwsza?- powtórzyłam jego pytanie.
- Na ciebie Roza czekałem całe życie.- ścisnął mnie mocniej jakby bał się, że zaraz zniknę. Czułam się tak dobrze. Jednym słowem i gestem wyraził wszystko co ja chciałabym mu powiedzieć, a jego ramiona sprawiły, że czułam się bezpieczna. Zawsze muszę liczyć na siebie, chyba że on jest obok. Zajmuje w mojej głowie miejsce wszystkich smutków. Przy mojej miłości, nie muszę się niczym zajmować. Wszystkie przyziemne sprawy idą w kąt, gdy on zabiera mnie do nieba.Zaczęłam przysypiać, więc ułożyłam się wygodniej w ramionach strażnika i zamknęłam oczy. On też zasypiał. Uspokoił mu się oddech i bicie serca. Dłonią przejechał po moim nagim ciele, a ja mimowolnie zadrżałam. Wyczuł to, bo powtórzył gest bardziej wyraziście. Uwielbiał to robić.
- Nigdy Roza mi się nie znudzisz.- szepnął mi we włosy.
- Towarzyszu, a co jak bym spała? Obudził byś mnie.- zauważyłam.
- Wyglądałabyś pięknie jak zawsze. Ale nie spałaś. Inaczej nie przeszedł by cię dreszcz. Często tak robię, zanim zasnę. To mnie uspokaja. Twoja bliskość. Muszę się przekonać czy to nie sen. Czasami boję się, że jak wstanę, ciebie nie będzie. Że znowu będę musiał cię uczyć.
- Aż tak źle było?- zdziwiłam się.
- Do najpokorniejszych uczniów nie należałaś, choć to czyniło cię niezwykłą. Każdy nasz trening był dla mnie wyzwaniem, które chciałem podjąć. Były to też chwile wytchnienia dla mnie. Przy tobie nie musiałem udawać. Byłem sobą. Odprężony i spokojny.
- Nie było tego po tobie widać. To co było takie złe w naszych zajęciach?- nie dopuszczałam.
- Świadomość, że nie mam tego co najlepsze. Ciebie. Musiałbym się ograniczyć do przypadkowych dotyków i obejmowania, żeby poprawić ci broń lub postawę. Ale nie mógłbym cię mieć tylko dla siebie.
- Doskonale wiem co czujesz. Mój strach powiększyła jeszcze wizja Roberta. Myślałam, że się złamię jeśli zobaczę na sali Albertę. Ale na szczęście to był tylko sen.- powiedziałam sennie i odpłynęłam, otulona zapachem mężczyzny mojego życia.
Jakie to romantyczne.. Ooo 😍😍 Takie słodkie
OdpowiedzUsuńJak romantycznie idealne zakończenie tego dnia dla nich i dla mnie. Rozdział genialny. Najbardziej lubię takie romantyczne są po prostu doskonałe. Życzę weny i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńRomantycznie i zmysłowo ! Świetny rozdział, czekam na następny !
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Jak romantycznie❤❤świetny rozdział czekam na następny życzę dużo weny
OdpowiedzUsuń~Kasia~