- Lili. A widziałaś swoje zabawki. Bo wszystko co jest w tym domu należy do każdego. Z wyjątkiem bardziej osobistych rzeczy. Np. Zabawki są twoje. Kiedy pojawią się nasze dzieci, będą wasze wspólne, ale na razie są tylko twoje.
- Naprawdę?!- Oczy brunetki stały się duże jak spodki i pobiegła to sprawdzić.
- Dzwonił Abe.- powiedziałam, gdy byłam pewna, że mała nie słyszy.- Mamy zaproszenie na pogrzeb tej Eli. I jakieś papiery adopcyjne do uzupełnienia.
- Kiedy?- Dymitr spojrzał na mnie z nad talerza.
- Jeszcze nie wiem. Chciałam najpierw zadać pytanie czy? To może być dla niej duże przeżycie.
- Większe niż miała?!- to ewidentnie było pytanie retoryczne.
Ale miał rację. Dużo przeszła. Za dużo.
- Nie wiem. Nie jestem przekonana. Martwię się o nią.
- Wiem Roza. Włącza ci się instynkt macierzyński.
- Wcale, że nie.- oburzyłam się.
- Wcale,że tak skarbie.- posadził mnie sobie na kolanach.- Ale to nic złego. Wręcz przeciwnie. To pokazuje, że dojrzałaś do tej decyzji.- pogłaskał mój brzuch z małą istotką w środku.- Zawsze bądź taka sama Roza. Nigdy się nie zmieniaj.
Pocałował mnie w kark. Westchnęłam ciężko. Wstałam z ukochanego, żeby mógł dokończyć jedzenie.
- Czyli uważasz, że powinniśmy tam iść?- upewniałam się.
- To była jej matka. Należy jej się to.
- Dobrze, dowiem się od ojca szczegółów.
- Ja też mam wieści. Królowa zażądała, żebyś stawiła się jutro na dworze z Lilianą.
- "Lissa" i "zażądała". Jak ja dawno nie słyszałam tego zestawienia. Czyli, że to pilne?
- Nie wiem. Ja tylko przekazuję.- uśmiechnął się.
- To jutro przekażesz Lili wiadomość o pogrzebie.- odwzajemniłam uśmiech.
- Czemu ja?
- Bo doskonale wiesz, że nie umiem być delikatna w takich sprawach.
- No dobra.- poddał się.
Siedzieliśmy dalej w ciszy, patrząc na siebie. Gdy Dymitr skończył jeść, włożyłam brudne naczynia do zmywarki.
- Muszę z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.- przypomniał mi się mój problem.- Trochę mnie to martwi. Od pewnego czasu łapię się na nie uwadze, np. płacz Lili potraktowałam jako szelest liści, a w sobotę uznałam sukienkę za kawałek materiału. Dopiero po kilku minutach uświadomiłam sobie, że to ubranie. Co chwila przyłapuję się na nie uwadze i nie wiem co z tym zrobić. Nie mogę sobie na to pozwolić w naszym zawodzie. To możliwe, żebym wyszła z wprawy?
- Nie wiem Roza. Może to przez ciążę, przytępia twoje zmysł. Albo czujesz się zbyt bezpiecznie ze mną.- uśmiechnął się.- Wiesz, że zawsze cię obronię.
- Pewnie masz rację. Z tobą zawsze jest mi za dobrze.- uśmiechnęłam się zalotnie.
- Nie kuś, kochanie, nie kuś.
- Bo co?- podeszłam do niego zmysłowym krokiem.
On wstał, objął mnie w pasie i gwałtownie przyciągnął do siebie, gorliwie pożądając dotyku moich ust. Zatopiłam się w cieple wywołanym namiętnym pocałunkiem. Patrzyliśmy na siebie z miłością, stykając się czołami
- Roza. Nie teraz. Poczekamy, aż Lili zaśnie.- szepnął mój ukochany.
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że znowu siedzi na krześle, a ja na jego kolanach i to w rozkroku.
- Dobrze, ale trzymam cię za słowo, Towarzyszu.
Zeszłam z ukochanego, po następnym pocałunku. Potem poszliśmy na górę poszukać dziewczynki. Była w swoim pokoju i bawiła się lalkami Barbie. Wyglądała tak słodko i niewinnie. A za dziesięć lat będzie zawodową zabójczynią nieśmiertelnych wampirów. Już mi jej szkoda.
Otrząsnęłam się z tych myśli. Kiedyś ja byłam na jej miejscu i nie chciałam, by ktokolwiek mi współczuł. Dalej nie chcę. Kiedyś ona będzie silną kobietą i na pewno też nie będzie tego chciała.
Poczułam oplatające mnie, silne ramiona Dymitra.
- Możemy się przyłączyć?- spytał z uśmiechem.
Dopiero teraz mała nas zauważyła.
- Tak. Chodźcie.- wstała i pociągnęła nas za dłonie. Uklękła przy rozrzuconych zabawkach, więc my zrobiliśmy to samo.- Zobaczcie. To jest Keycy.- podała mi lalkę z długimi, czarnymi włosami. Czułam się trochę dziwnie. Ostatni raz bawiłam się takimi zabawkami jak miałam sześć, siedem lat.- Bardzo lubi koty. Zawsze marzyła o prawdziwej miłości. Pracuje jako opiekunka do dzieci...
Czyli kompletne moje przeciwieństwo. Koty nigdy mnie nie lubiły, zresztą z wzajemnością, miłości nie szukałam, najważniejsze było bezpieczeństwo Lissy, a do dzieci się nie pcham. To wszystko co mam to przypadek, albo przeznaczenie. Nie ważne co, ale wiem, że nie zamieniłabym tego za nic w świecie. Bielikow zaśmiał się cicho, pewnie sądząc to samo o podobieństwie między mną, a lalką. Kto mi wmówi, że nie zasłużył na tego porządnego kuksańca w bok? Nie mogłam się powstrzymać.
- A to William.- mała nie zwracając na nasze zachowanie uwagi, kontynuowała wykład. Podała strażnikowi lalkę chłopaka z blond włosami, dziwnie podobnego do Christiana. Szybko odsunęłam od siebie te myśli.
Pomogła mi w tym zmieszana mina ukochanego. Pewnie nigdy nie miał w ręce lalki. Nie! Chwila! Była taka historia...
Opowiadał mi ją na jednym z treningów.
- Co Towarzyszu, myślisz jak tu wziąć ślub z Williamem.- zaśmiałam się.
Lili patrzyła na mnie zdziwiona, a mąż spiorunował mnie wzrokiem. Jednak zignorowałam to, próbując powstrzymać śmiech. Ale dopadła mnie jakaś nagła głupawka i nie mogłam się uspokoić. Turlałam się po całej podłodze. Teraz obserwowały mnie dwie pary zdziwionych oczu. Po kilku minutach w końcu zaczęłam się uspokajać. Patrzyłam z błogą miną w sufit, pozytywnie zmęczona tym nagłym wybuchem śmiechu.
- Przepraszam, ale nie mogłam się uspokoić. To chyba objawy ciąży.
- A o co ci chodziło?- spytała Lili.
- Na jednym z treningów Dymitr powiedział mi, że jak chciał bawić się ze starszą siostrą i jej koleżankami, musiał dać się przebrać i wziąć ślub ze wszystkimi lalkami.- wyrzuciłam na jednym oddechu i znowu zaczęłam się śmiać.
Tym razem zawtórowała mi siostra. Tylko mój mąż siedział obruszony. Przez resztę dnia bawiliśmy się lalkami z Lilianą. Oczywiście skoczyło się namiętnym pocałunkiem Willa i Keycy oraz lekkim cmoknięciem Dymitra przeze mnie.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
czwartek, 31 marca 2016
ROZDZIAŁ 96
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)