"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
niedziela, 26 lutego 2017
ROZDZIAŁ 4
Gdy byłam już gotowa do spania, usiadłam jak zawsze na parapecie i patrzyłam w ciemnościach przez okno. Kiedyś to było czekanie. Teraz mój zwyczaj. Siedziałam do północy, myśląc co by było, gdyby tato i mama tu byli? Czy byliby ze mnie dumni? Dali mi jakieś rady na temat zajęć polowych? Czy kiedyś zobaczę tatę z tego okna w jego prochowcu? Z zamyślenia wyrwało mnie odbijające się w szybie światło i moja młodsza siostra na jego tle. Odwróciłam się do dziewczynki stojącej w progu i poklepałam miejsce obok siebie.
- Co się dzieje Diana?- spytałam, gdy usiadła koło mnie.- Czemu jeszcze nie spisz?
- Nie mogę zasnąć.- przetarła oczy.- Nastka, powiedz mi coś o tacie. Coś co sama pamiętasz.
Od razu ją przytuliłam. Nie miała szans go poznać, bo został przemieniony w strzygę, gdy mama była z nią w ciąży. Zastanowiłam się chwilę.
- Pamiętam, że jak chodziliśmy na plac zabaw, zawsze huśtał mnie wysoko do gwiazd. Był opiekuńczy i dbał o nas oraz mamę. Kochali się bardzo mocno i okazywali to sobie przy każdej okazji. Nigdy się nie kłócili, a zawsze przytulali i droczyli ze sobą. Ale jedno wspomnienie wryło mi się najbardziej w pamięci. Miałam cztery lata i wyjechaliśmy z rodzicami do dziadka Abe'a. Nagle w nocy rozpętała się wielka burza. Wystraszona schowałam się pod kołdrę, i bałam spod niej ruszyć. Wszędzie grzmiało i błyskało, a o ruszające się okno uderzał deszcz. Nie zamykaliśmy go na noc, bo było gorąco, w końcu to środek lata. Felix przyszedł do mojego łóżka i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, cala drżąc, a z oczu leciały mi łzy. Bianka gdzieś wybiegła, a po chwili odgłosy stały się cichsze, więc ktoś zamknął okno. Dowiedziałam się kto, gdy pod pierzynę zajrzeli rodzice. Koniec końców pod moją małą kołdrą byliśmy całą czwórką, a tata opowiadał historie o dzikim zachodzie z tych wszystkich jego książek.- uśmiechnęłam się wspominając tamtą chwilę.
- Są bardzo fajne. Pożyczyć ci jakieś.- spytała.
Przez to, że nie znała naszego ojca, próbowała go odnaleźć w jego książkach i tak stała się pasjonatką westernów.
- Nie trzeba. Są całe Twoje. No dopóki tato nie wróci.
- Wierzysz w to?- spojrzała ma mnie z zainteresowaniem.
- Tak. Tylko ktoś musi go odnaleźć i odmienić. I ja to zrobię.- obiecałam sobie.- Nie zostanę strażniczką póki on znowu nie będzie dampirem. A teraz idź spać, bo się nie wypisz.
- Ty też. Z tego co kojarzę masz od jutra ważny okres, podczas którego musisz być czujna i pełna sił.- pocałowała mnie w policzek.- Dobranoc.
- Dobranoc.- uśmiechnęłam się.
Gdy wyszła, postanowiłam jej posłuchać i po raz pierwszy od dawna zasnęłam niedługo po 23. I dobrze, bo tego co miało miejsce następnego dnia, nigdy bym się nie spodziewała. Już półtorej godziny przed zajęciami zostałam zwleczona z łóżka.
- Czego wy ode mnie chcecie.- spytałam spod kołdry na Oliwię i Rosalie.
- Zbieraj się do szkoły.- powiedziały równocześnie.
Westchnęłam i wstałam. I tak nie opłacało mi się zasypiać na te pół godziny. 30 minut później byłam gotowa do szkoły. Miałam na sobie czarny strój strażniczki, czarne glany, a za pasem błyszczała mi podróba sztyletu. Zabawę czas zacząć. Jednak zamiast na plac, zostałam pociągnięta do dormitorium dampirów i bez ostrzeżenia wparowałyśmy do pokoju Asha.
- Ale tu syf.- skomentowała Oliwia.
- Czy on tu choć czasami wierzy?- Rosa podeszła do okna, po czym otworzyła je na oścież. Wychyliła przez nie głowę i nabrała w płuca świeżego powietrza.- Od razu lepiej.
- Hej, pobudka.- zaczęłam krzyczeć nad łóżkiem chłopaka, ale on tylko odwrócił się na drugi bok i spał smacznie dalej.- To na nic. Musimy wymyślić coś innego. Już mam. Dziewczyny, potrzebuję bitej śmietany i jakiejś miski z wodą.- zarządziłam.
Obie szybko wyszły z pokoju, a ja zaczęłam sprzątać mu w pokoju. Oczywiście niczego bym z własnej woli nie dotknęła, więc użyłam telekinezy. Po chwili ubrania były posegregowane na te czyste i znoszone. Cud, że chociaż mundur się nie poradził. Czy to pizza? Fuj! On jest obleśny. Ale jest jakiś pożytek z tego jego bałaganu. Znalazłam syrenę przenośną. Ale będzie zabawa. Po chwili wróciły dziewczyny.
- Rozi, unieś tą wodę nad jego głową.- poprosiłam, a blondynka wykorzystała swoją moc.- Gdy włączę syrenę, upuść ją.
- przy takim hałasie jaki ona robi, nawet jakbym chciała to nie utrzymałabym jej.
- Świetnie. To teraz trzeba napełnić tą miskę bitą śmietaną i trzymać tu.- wskazałam przestrzeń nad brzuchem naszej ofiary.
- Okey.
Oliwia wycisnęła słodką piankę do naczynia, a następnie złapała je i uniosła we wskazanym miejscu. Gdy upewniłam się, że wszystko wyjdzie idealnie, zatkałam jedno ucho i wcisnęłam guzik. Po pokoju rozniósł się głośny dźwięk, jaki czasami słychać na stadionach. Ash wyprostował się do siadu, po drodze obrany wodą i lądują twarzą w bitej śmietany. Szybko wyciągnęłam komórkę i zrobiłam mu zdjęcie. Gdy tylko oczyścił oczy z substancji i zobaczył mnie, wyskoczył z łóżka.
- Anastazja.- zaczął mnie gonić, a ja uciekać.- Dorwę cię małpo.
Nie miałam zbytnio gdzie uciec, więc spełnił swoją obietnicę i... przytulił mnie? Dopiero po chwili skojarzyłam fakty. On miał na twarzy bitą śmietanę, a ja na sobie mundur.
- Czyż ty oszalał!- krzyknęła, patrząc na biały ślad na moim ubraniu, kiedy się odsunął.- Tak mi dziękujesz za wyrwanie z łóżka, żebyś się nie spóźnił?!
Za to Oliwia i Rosa świetnie się bawiły. Ze śmiechu turlały się po podłodze.
- Dość tego.- uspokoiłam je.- Ty idziesz się kąpać i ubierać.- popchałam przyjaciela do łazienki.- A ja muszę wymyślić, jak to wyczyścić.
- Pomogę ci.- blondyna pociągnęła mnie do łazienki.
Może wcześniej nie wspomniałam, ale córka dyrektorki ma ciemne włosy, takie na przełomie czarnego i brązowego. Rosalie jest jedyną blondyną w naszym gronie. W łazience wzięła papier, zmoczyła go i nałożyła trochę mydła, po czym zaczęła mi czyścić strój. Chwilę później był cały mokry, ale czysty. Na szczyęście posiadam coś takiego jak magiczne zdolności i szybko ją ususzyłam ciepłem.
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)