- I następnego dnia przyjechaliśmy na wasze urodziny. - skończyłam, oddychając głęboko.
Niepewnie spojrzałam po dzieciach.
Przez chwilę w salonie panowała cisza. Ale nie trwała długo.
- Oszukałaś nas!- zawołała Anastazja, a ból w jej oczach łamał mi serce.- I ciocia Lissa też nas okłamywała.
- Księżniczko, to nie tak...- próbował ją uspokoić Dymitr.
- A ty?! Czekałam na ciebie! Czekałam co noc aż wrócisz, a ty nie wróciłeś!- teraz zaatakowała go.- Myślałam, że jesteśmy dla was ważni.
- Jesteście. Po prostu nie miałem możliwości.- bronił się moj mąż.
- Jakbyś na prawdę chciał, wróciłbyś. Nawet nie wiecie, jak bardzo cierpieliśmy, a wy po prostu cieszyliście się sobą! To po co wam dzieci, skoro ze sobą wam najlepiej? Było nas sobie nie robić! A tak, to był przypadek!
- Anastazja.- rzucił ostrzegawczo Bielikow.
Po raz drugi w życiu użył jej imienia, co nie wróży dobrze. Ja byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Milcz.- powstrzymała go ręką, drugą przecierając twarz.- Ufałam wam. Ufałam. Nienawidzę was!
Wszyscy chwilę stali w szoku, gdy ona z płaczem pobiegł na górę.
- Pogadam z nią.- powiedzieli jednocześnie Felix i Jack.
Dymitr też chciał iść, ale go zatrzymałam.
- To nie najlepszy pomysł. - podkreśliłam swoje słowa kręcąc głową.
On tylko westchnął i oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi. Po chwili podeszła do nas Lili i przytuliła się do mojego boku.
- Ale oni wyrośli.- zauważyła.
- I kto to mówi?- uśmiechnął się mój mąż.- Co teraz powinienem zrobić?
Jego smutek mnie dołował. Razem z Lili pocoągnęłyśmy do do salonu.
- Poczekać aż ochłonie i na spokojnie porozmawiać.- poradziła moja siostra.
- Ma podobny charakter co ja.- zapewniłam, kiedy w trójkę udiedliśmy na sofie.- Jedt impulsywna, ale bardzo Cię kocha. Jesteś dla niej ważny. Musi po prostu zrozumieć sytuację.
- Powiedziała, że mnie nienawidzi.- spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam łzy.- Straciłem ją.
- Wcale nie.- powiedziałam, równocześnie z siostrą.
Zdziwione spojrzałyśmy po sobie, ale zignorowałyśmy to.
- Ona tak nie myśli.- dokonczyłam.
- Jesteś dla niej ważny i po prostu nie może się pogodzić, że straciła cię na tyle lat.- dodała dampirzyca.- Nie zareagowała by tak, gdyby było inaczej. Obie wtuliłyśmy się w strażnika.
ANASTAZJA
Wpadłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Jak oni mogli?! Ja ich tak kocham, a oni nawet nie dali znaku życia. Chociażby list w stylu "nic nam nie jest i wrócimy, jak tylko tatuś będzie sobą. Skoro mama wtedy uwierzyła, to czemu miałaby nie uwierzyć te 12 lat temu?! Nienawidzę ich. Nienawidzę tak bardzo, że aż ich kocham.
- Anastazja.- poczułam na ramieniu dłoń i się odwróciłam.
Za mną stał Felix, a Jack zdążył usiąść po turecku na łóżku.
- Zostawcie mnie.- mruknęłam, wracając do poduszki.
- Kochanie...- powiedział z żalem i czułością mój ukochany.- Wiem, że jest ci przykro...
- Przykro?! Ja jestem zła. Nie było go tak długo. Mógł chociaż list wysłać. Podobno tyle miał szpiegów. I co?! Gówno!
Już nikt nic nie powiedział, a jedynym odgłosem w pokoju był mój szloch. Nagle poczułam, że Jack mnie obejmuje. Szybko go odepchnęłam.
- Co ty, do cholery robisz?!- wydarłam się na niego.
- Ja chciałem... myślałem...- jąkał się, drapiąc kark.- Byłem pewny, że potrzebujesz się przytulić.
- To źle myślałeś!- warknęłam, wtulając się w poduszkę.- Zostawcie mnie samą.
Po chwili oboje wyszli. Nie wiem ile tak leżałam, gdy zaczęłam się uspakajać. Usłyszałam pukanie, a gdy się odwróciłam w drzwiach stała ciocia Lili. Wróciłam do swojej pozycji, mając nadzieję, że zaraz sobie pójdzie. Jasne. Słyszałam jej kroki na sprzypiącej podłodze, a na końcu poczułam jak ugina się łóżko odwróciłam się i wtuliłam w jej pierś, czując nowe łzy. Nic nie mówiła, tylko głaskała mnie po głowie, pozwalając mi się wypłakać.
- Dlaczego? Czemu to zrobili?- szlochałam.
- Kochanie, nie mam powodu, aby ich usprawiedliwiać. Takie podjęli decyzje. Wasz tato chciał dobrze. Po prostu się bał. Nie chciał was jeszce bardziej wystraszyć. I miał słuszność. Rose była gotowa na sytuację, że może wrócić. Nikt nie wiedział, jaki jest na prawdę.
Trochę się uspokoiłam. Podniosłam wzroki spojrzałam jej w oczy.
- A mama? Mogła chociażby przez ciocię powiedzieć. Przez cały rok próbowałam pogodzić się z niej śmiercią.
- Mnie też to bolało.- przyznała.- Już straciłam jedną matkę i nie chciałam śmierci kolejnej. To walę nie znaczy, że łatwiej pogodzić się z tym. Ale też miała rację. Dopóki nie stanęli pod drzwiami domu nic nie było pewne. Wyobraź sobie, że od razu, jakby tato uratował waszą mamę, dowiedzielibyście się o tym. Wyczekiwali ich powrotu, a nagle okazuje się, że coś poszło źle i już nigdy nie wrócą. Chciałabyś drugi raz przechodzić przez żałobę?
- Nie.- przyznałam.
- No właśnie. Oni też o tym wiedzieli, więc dopóki nic nie było pewne, kazali ciotce siedzieć cicho. Chcieli tylko waszego dobra.
Przez chwilę analizowałam słowa cioci. Poczułam się okropnie. Oni chcieli dobrze, a ja byłam dla nich okropna. I moja złość odbiła się i na Jack'u. Powinnam z nimi wszystkimi porozmawiać.
Powoli schodziłam na dół, myśląc co powiedzieć. Jednak przestałam, widząc tak żałosny obraz. Tyłem do mnie siedzieli na sofie rodzice. Nie musiałam widzieć twarzy taty, by wiedzieć jak bardzo jest zdołowany. Przeze mnie. Musieli usłyszeć, że schodzę, bo odwrócili się. To jeszcze bardziej wprawiło mnie w poczcie winy. W oczach taty lśniliły łzy. On bardzo rzadko płakał. I to była jedna z tych chwil. Przeze mnie. Również z wilgotnymi oczami wpadłam w jego objęcia, gdy tylko wstał i zaczął obchodzić sofę dookoła. Spotkaliśmy się w połowie drogi między nami.
- Przepraszam.- wyszlochaliśmy jednocześnie.
Poczułam, że się unoszę. To tato podniósł mnie i zniósł na sofę. Wtuliłam się mocno w niego i mamę siedzącą obok. Po chwili dołączyli do nas Felix i Diana.
- Tak bardzo was kocham. I to nigdy się nie zmieni. Na prawdę.- zapewniłam oboje.
- Wiemy.- powiedziała mama.- My też cię kochamy.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Że co??? Nastka, co ty odrabiasz? To twoi rodzice!!! Chcieli dobrze, a ty im wypominasz? Co to za córka? Ale Allle, że zrozumiała to. Ciekawe czy ktoś jeszcze się zmieni. Zwariuję, jeśli to będzie Nastka albo jakieś dziecko Rozy. Zabiję Cię wtedy, Polsat. Weny i miłego pisania. Czekam na rozdział jutro.
OdpowiedzUsuńW życiu nie spodziewałam się takiej reakcji Nastki 😲
OdpowiedzUsuńBiedny Dymitr :(
Cieszę się, że się wszystko poukładało :D
Więcej ich! Więcej tego szczęścia!💕
Nie lubię perspektywy Nastki. Jest nudna.
OdpowiedzUsuńNastka? Czy to ty? Przecież Dimka jest takim dobrym ojcem (i do tego baaaardzo przystojnym tatą😏) a ty mu krzyczysz prosto w twarz , że go nienawidzisz?! 😖 czekam na next i życzę weny 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńZachowanie Nastki było żałosne i dziecinne, ale końcówka słodka. Lecę czytać następny.
OdpowiedzUsuń