Szliśmy z Lissą, jej mate Christianem, Eddym i Masonem na kolejną lekcję, którą była etykieta dworska. Nie mam pojęcia, do czego nam to potrzebne. Przecież to nie średniowiecze. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, do cholery. Jeszcze brakuje tu pochodni i sów jak w Harrym Potterze.
- To jest bez sensu.- westchnął rudzielec.- Po co nam tu jakiś zapchlony kundel.
- Musimy nauczyć się tolerancji.- przypomniała królewskim tonem blondynka.
Wszyscy się roześmialiśmy.
- A ja tam się cieszę. Zawsze chciałam poznać prawdziwego wilkołaka.- rozmarzyłam się.- Podobno są świetnymi wojownikami. Może w końcu nauczę się czegoś.
- Zdecydowanie za dużo w tobie agresji, Rose.- księżniczka zmarszczyła brwi.
- Nie agresji, a energii, którą chcę spożytkować na czymś bardziej ambitnym niż rozdmuchiwanie dmuchawców, zrzucanie liści z drzew i posyłanie samolocików do chłopaków na lekcji.
- Tobie naprawdę przydałby się mate.- westchnął Ozera.
- A tobie celibat.- odgryzłam się.- Magia powietrza nie jest tak zjawiskowa jak ognia.
- Patrzcie.- przyjaciółka szturchnęła mnie z rozemocjonowanym głosem.- Idzie.
spojrzałam przed siebie i aż się zatrzymałam. Zza zakrętu wyszedł on. Szerokie barki, na których idealnie układała się ciemna bluzka, opinając jego mięśnie brzucha. Okryty był długim płaszczem a'la kowbojskim prochowcem, szurającym lekko po ziemi, jakby ją głaskał. Twarz miał surową i poważną, a mały kucyk powiewał z tyłu jego głowy. Za to jakie oczy. Ciemno brązowe, jak czekolada w której pragnie się zatopić, utopić i nigdy więcej nie wracać do rzeczywistości. Wszystkie kobiety się za nim oglądały i wręcz pożerały go wzrokiem, co mnie strasznie wkurzało. Byłam o nie wszystkie zazdrosna? Miałam wrażenie, że gdy nasze spojrzenia spotkały się, jego oczy pociemniały. Nie! To nie możliwe!
- Dymitr.- szepnęłam nieświadomie.
Nie wiem jakim cudem, ale byłam pewna, że tak ma na imię.
- Co?- Mass spojrzał na mnie zdziwiony.
Nie zwróciłam na niego uwagi, przejęta przybyłym. Z jego twarzy nic nie dało się wyczytać, jednak nie spuszczał ze mnie wzroku. Postanowiłam się w końcu ogarnąć. Odetchnęłam głęboko i wyprostowałam kręgosłup. Cierpliwie czekałam, aż nas minie, kiedy on złapał mnie za ramię. Przeszła mnie fala ciepła i dziwny, miły prąd, gdy tylko mnie dotknął.
- Moja Roza.- mruknął niskim, głębokim z silnym akcentem Rosyjskim.
Poczułam, że zmiękły mi kolana, serce przyspieszyło swój rytm, a żołądek zacisnął się przyjemnie. Brunet już bez żadnego słowa więcej odszedł. Nie odwrócił się, mimo że, na sto procent, czuł moje spojrzenie, wywiercające mu dziurę w płaszczu, aby dostać się do głębi jego duszy. Odwróciłam wzrok dopiero, gdy zniknął za rogiem. Reszta popatrzyła się na mnie dziwnie.
- O co chodzi, Rose?- spytała zdziwiona blondynka.
Złapałam ją pod ramię i ruszyłam w stronę, z której przyszedł mężczyzna.
- A lekcje?- spytała, gdy zauważyła, że kierujemy się do wyjścia.
- Przyjaciółka jest chyba ważniejsza niż jakiejś tam etykiety.- zauważyłam.
Dziesięć minut później siedziałam z nią na moim łóżku, a chłopcy przed nami na podłodze.
- Powiesz w końcu o co chodzi?- niecierpliwiła się księżniczka.
Wzięłam głęboki oddech i wydusiłam.
- Znalazłam swojego Mate.
- Co? Kiedy? Kto to?- zalała mnie pytaniami.
- Jak to? Dymitr?- czyżby nie zauważyła mojego zachowania.
- Kto?- dziewczyna zmarszczyła brwi.
Nie rozumiem. Przecież była tam.
- Czekaj.- wtrącił Mase.- To imię powiedziałaś chwilę po tym, jak pojawił się ten pies. Wpoiłaś się w wilkokrwistego?
- Tak!- zastanowiłam się chwilę.- A jak to wyglądało.
Nigdy nie widziałam procesu znajdowania Mate. Liss poznała Chrisa wychodząc od karmiciela. Ona i rodzice opowiadali mi jak się wtedy czuli i ja miałam tak samo, ale nigdy nie widziałam tego z zewnątrz.
- Patrzyłaś na niego, a on na ciebie, później się zatrzymaliście, on coś ci powiedział i odszedł.- wzruszył ramionami Eddy.
- O rany! Ale się cieszę.- przyjaciółka rzuciła się na mnie.- Ale chwila. On może być starszy od nas o jakieś pięć, sześć lat.
- Co z tego?- zmarszczyłam czoło.
- Jak się czujesz?- dopytywała.
- Normalnie chyba... Trochę taka dziwnie pusta... Jak sądzisz, co teraz robi? Może myśli o mnie.
Chciałabym się z nim już zobaczyć. Ciekawe czy mamy z nim jakieś lekcje? A może nauczy mnie walczyć? Mieć takiego trenera, to byłoby super. Zastanawia mnie, jak wygląda jako wilk. Słyszałam, że to zależy od charakteru. Podobno wilkołaki są bardzo romantyczne i zaborcze. On też? Patrząc na jego zachowanie, wydaje się jakby nie miał uczuć. A jeśli on taki nie jest i zamknie mnie gdzieś, żebym była tylko jego? No to koniec imprez. Ale jestem w stanie z tego zrezygnować. Jakbym nazwała nasze dzieci... Dobra, dość Rose. Lecisz za daleko.
- Hathaway.- z zamyślenia wyrwał mnie Christian
- Czego?- fuknęłam.
- Ale cię wzięło.- zagwizdał Mason.- Zawiesiłaś się na dobre dziesięć minut. Wracając. Już chyba nie opłaca nam się iść na lekcje?- spytał z nadzieją.
- Żartujesz sobie?! A jeśli on tam będzie?- szybko się zerwałam i podeszłam do szafy.- Liss, nie mam się w co ubrać.
- Panowie, zmywamy się, bo tu nie ma nic ciekawego.- czarnowłosy pociągnął ich za drzwi.- Miłej zabawy!
- Dzięki słońce.- odkrzyknęła księżniczka.- Mate to coś wspaniałego.
- Myślisz, że mu się spodoba?- pokazałam jej czerwoną koszulkę z niskim dekoltem i czarną miniówkę.
- No coś ty?!- żachnęła się.- Tak skąpo ubrana to możesz być tylko przy nim. Ale jeśli będą też inni dostanie szału. Uwierz mi, nie chcesz tego.- skrzywiła się i stanęła obok mnie.
Po chwili wyciągnęła białą sukienkę z czerwonymi wzorkami(↓) i białe półbuty. Uścisnęłam ją, zabrałam rzeczy i zniknęłam w łazience. Jeszcze tylko zrobiłam szybki makijaż, a włosy splotłam w warkocz, po czym wyleciałam z łazienki jak rakieta. Złapałam przyjaciółkę i pociągnęłam ją do szkoły.
- No szybciej, bo się spóźnimy.- pośpieszałam ją.
- Nigdy nie sądziłam, że usłyszę to z twoich ust.- zachichotała, ale natychmiast przerwała z powodu zadyszki.
Pewnie teraz liczycie na opis, jak to nie wpadłam brawurowo na lekcję, zwracając na siebie uwagę całej klasy i nauczyciela, którym był mój mate. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Nie spotkałam go cały dzień. Teraz wracam zawiedziona i stęskniona do pustego pokoju. Dzisiaj Liss śpi u swojego mate. W szkole panuje zasada, że gdy ktoś znajdzie swoją bratnią duszę, muszą zamieszkać razem. Ale księżniczka uparła się, że nie ma zamiaru zaniedbywać naszej przyjaźni, więc ustaliliśmy, że co drugą noc spędza ze mną. Nagle poczułam jak ktoś mnie złapał, a chwilę później stałam już przyszpilona do ściany. Podniosłam wzrok i prawie się popłakałam ze szczęścia. Co ta więź ze mną robi. Na szczęście się powstrzymałam.
- Dymitr.- szepnęłam z bijącym sercem.
- Roza.- zamruczał seksownie.- Wyglądasz olśniewająco. Warto było tyle się namęczyć z przeniesieniem.
Zbliżył twarz do mojej, a mój żołądek wykonał koziołka. Zamknęłam oczy i rozchyliłam lekko usta, czekając na jego ruch. Dzieliły nas milimetry, wyraźnie czułam na wargach jego oddech. Pozwoliłam aby ten cudowny zapach mnie otumanił. Ale niczego się nie doczekałam, oprócz jego cichego śmiechu. Otworzyłam oczy.
- To było nie fair, Towarzyszu.- mruknęłam niezadowolona.
- Nie mów tak do mnie.- zmroził mnie spojrzeniem.
- Jesteś moim mate, więc będę cię nazywać jak chcę.- skrzyżowałam ręce na piersi.
On złapał je w nadgarstkach i przycisnął do ściany.
- Diabełek z ciebie wychodzi, złośnico.- mruknął mi seksownie do ucha.
- Ciesz się, nie zawsze jestem miła.- chciałam zabrzmieć groźnie, ale mi nie wyszło, bo w tym samym momencie przygryzł płatek mojego ucha.
- A kiedy jesteś miła?- spytał, całując mój czuły punkt.
Wstrzymałam oddech, ale po chwili zaczęłam szybciej oddychać, przymykając oczy.
- Kiedy... czegoś... chcę.- prawie krzyknęłam, ale Dymitr zakrył mi usta dłonią.
Nawet nie zauważyłam kiedy uwolnił moje ręce. Ale to nie miało znaczenia. Serce biło mi jak szalone i miałam wrażenie, że on to słyszy.
- A czego teraz chcesz?- kontynuował z dumą, że doprowadził mnie do takiego stanu.
Palcem jeździł mi po szyi, od ucha, aż po obojczyk i jeszcze niżej po ręce, ledwo muskając moją skórę. Poczułam gęsią skórkę i że przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ten sam co rano, ale o wiele silniejszy, ponieważ aż zadrżałam.
- Żebyś nauczyć mnie walczyć.
___________________________________________________________
Hej, cześć i czołem. Macie tu taki mały bonusik z Akademią oczami Nastki (i pozdrowienia od niej). Tak na Prima Aprilis. Mam nadzieję, że się podoba. Piszcie czy chcecie kolejne części, choć i tak się pojawią. (no chyba, że będziecie bardzo na nie.) Dzisiaj będzie jeszcze jeden rozdział i na więcej nie liczcie. No i oczywiście nie dajcie się nabrać. 😉💖💖💖💖
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ooooooooooooooouuuuuuuuuuuuuuuuuu.... Ja nie chcę być niemiła, czy coś, ale to już chyba zaszło troszkę za daleko. No bo wiesz, Akademia Wampirów, dampiry, moroje, strzygi... A tu nagle Dymitr jest... nieeee. Powtarzam że nie chcę być nie miła, cię urazić i tak dalej, ale to już nie przypomina tej Akademii Wampirów, którą pisałaś i którą pokochałam :C Już to że Nastka i jej przyjaciele się bawią w wilkołaki itd, jest trochę dziwne, ale ten bonusik... Jakoś nie przypadł mi do gustu :C Ale i tak fajnie, że jakiś napisałaś :) Czekam na rozdział i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńMyślę dokładnie tak samo !!!
UsuńTen banusik był dość ciekawy. Zgadam się mniej więcej z Martą z tym, że mieszanie wilkołaków to trochę przesada choć to miła odmiana. Uwilelbiałam i kocham ciągle pierwszą księge. Ta też jest super. Choć wolałabym, żeby w końcu pojawił się Dymitr i Rose. Nachętniej chciałambym, aby była perspektywa tak jak wcześniej Rose+Dymitra i teraz Nastki. Ogólnie wszystko super i NIE WAŻ SIĘ PRZESTAĆ PISAĆ bo bym chyba Cię zabiła. Czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuń~G&G~
Więc tak, zgadzam się z przedmówczyniami wydaje mi się, że wampiry i wilkołaki....to trochę za dużo (to są odwieczny wrogowie) jeśli mam być szczera bardzo podobał mi się ten dodatek, ale jak dla mnie niepotrzebne te wilkołaki. Super. Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńA mnie się bardzo podobało ☺. Prawie jak "Zmierzch", ale ciekawsze ☺☺☺. Dymitr jako wielki żywy pluszak 💗. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdybym to bardziej ogarnęła, te całe wilkołaki i gdybyś bardziej wytłumaczyła na jakich zasadach funkcjonuje ta szkoła i społeczeństwo, łatwiej by się czytało (a może ja po prostu jestem taka tempa i nie ogarnęłam xD)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, choć tak jak wspomniałam, trochę się pogubiłam. Ale znowu Romitri <3 i to jest piękne i gdybyś zdecydowała się z tego zrobić takie zagmatwane ff Akademii, na pewno będę czytać <3
Powiem tak.. Rozdział fajny, ale na samym początku jest, że mate Lissy to Christian, a ja nie widziałam jak to się stało. Potem tak z nieba spada Dymitr i odnajduje swoją mate. Nie no.. Ogólnie skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi się nie podoba, bo mi się bardzo ale to bardzo podoba. Chciałam coś takiego przeczytać, jednak wałaśnie może nie związane z Rosmitri.. Tak teraz stwierdzam, że to nie ich świat. Może już te gatunki wampirów i miłość wpadają w oko, ale jeśli jeszcze dokładasz mate to wydaje mi się, że już tego jest za dużo.
OdpowiedzUsuńNadal powtarzam i powtarzać BD jak motto, że Twój blog jest i zawsze będzie najlepszy i koniec kropka.
Pozdrawiam i liczę, że się nie obrazisz po moim jakże pięknym komu..
Ja jestem za tak lece czytać dalej
OdpowiedzUsuń