- Jutro nie będzie mnie w dom i na noc.- powiadomił mnie brat.
Siedzieliśmy w tym samym miejscu, jak co dzień, tylko w naszym skromnym gronie.
- Ok. Ale ja wrócę później.
- Ten dzień?- spytał zmartwiony Ash.
- Tak. Jakby co, wiecie gdzie mnie szukać.- uniosłam butelkę coli i upiłam spory łyk gazowanego napoju.
Raz w miesiącu przeznaczałam sobie wieczór na wielkie rozpaczanie po rodzicach, aby wydusić z siebie ból i dalej udawać silną. Tak. Byłam bardzo podobna do mamy.
- A ja się chyba zauroczyłam.- wypaliła nagle Rozi.
Wszyscy spojrzeli na nią w szoku, ale i zaciekawieni. Pierwsza ocknęła się rudzielec.
- Kim?- spytała z wielkim bananem na ustach.
Sama się uśmiechnęłam.
- Dominiciem.- morojka oblała się rumieńcem.
- Jej!
Ja, Alice, Oliwia i Felicja przytuliłyśmy ją mocno.
- Nie wiesz nawet jak się cieszę.- jej strażniczka była bardzo podekscytowana.- Będziemy mogły chodzić na podwójne randki i tak dalej...
- No nie wiem. To tylko zauroczenie. Po za tym znam go od tygodnia i nie wiem, co on czuje.- blondyna nie była pewna.
- Oj tam. Wszystko się załatwi. Z zauroczenia do miłości krótka droga. I tak będziecie się często widzieć dla nas. Taka była umowa.
- A Felix któregoś dnia może go podpytać, co o tobie myśli.- zafundowałam bratu kuksańca w żebra.
- A! No tak... Jasne..- zapewnił.
O wpół do 22 wszyscy zaczęli się zbierać. Chcieli dać mi czas dla siebie, ale i tak pewnie wrócę przed północą. Zawsze tak jest. Chwilę jeszcze odczekałam w pustej chatce i sama ją opuściłam.
- No, a już chciałem tam wejść do ciebie.- podskoczyłam na dźwięk znajomego głosu.
- Co ty tu robisz?- spytałam zła.
Minęłam go i poszłam między drzewa. Usłyszałam za sobą kroki moroja.
- Mam tam przyjść?- spytał zaniepokojony Felix.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. Umiem o siebie zadbać.- warknęłam.
- No już się tak nie spinaj.- Jack uniósł ręce w obronnym geście.- Chciałem tylko z tobą porozmawiać.
Wtedy to poczułam.
- Piłeś?- moje zdziwienie wymieszało się z oburzeniem.
- Mało.-zapewnił.-A ty się szwendasz po nocy.
- Jeszcze nie ma ciszy nocnej.- zauważyłam.
- Ale sądząc po kierunku, w którym idziesz, nie chce ci się wracać do domu.
- Co ty możesz wiedzieć?- prychnęłam.
- Wiem, że raz w miesiącu łazisz nie wiadomo po co w lesie.- zatrzymałam się nagle na jego słowa.
Odwróciła się i łapiąc go za bluzkę, przycisnęłam do drzewa.
- Śledzisz mnie?!- warknęłam.
- Nie. Po prostu ktoś mi tak powiedział. Dziś jest ten dzień, prawda?
Puściłam go, a on się tego nie spodziewał i upadł na tyłek. Zbyłam jego pytanie, idąc dalej.
- To o czym chciałeś gadać?- spytałam już spokojniej, kiedy mnie dogonił.
- Obroniłaś mnie.
- To mój obowiązek.- wzruszyłam ramionami.
- Masz wolne.- zdziwił się.
- W prawdziwym życiu strażnicy rzadko mają wolne, a i wtedy muszą być czujni. Na nas zagrożenie czyha 24 godziny na dobę, żebyście wy mogli czuć się bezpiecznie, a tacy skurwiele jak ty bzykali panienki jak popadnie, nie bojąc się o własne życie, bo to nasza działka.
- Wow. Nie wiedziałem, że praca strażnika jest tak do bani.- kopnął jakiś kamyk.
- Dla nas to styl życia. Jesteśmy do tego przygotowywani od urodzenia.
- Do czego?- spojrzał na mnie szczerze zaciekawiony.
- Do oddawania życia, za wasze arystokratyczne tyłki.
- Jesteście o wiele bardziej odważni i honorowi, niż moroje. My jesteśmy strasznie samolubni.
Zdziwiło mnie jego stwierdzenie. Musiał być bardziej wystawiony niż myślał.
- Mimo wszystko, mógł mnie obronić ktoś inny.- dociekał.
- Jesteś moim podopiecznym.- powoli traciłam cierpliwość.
- Nie.- pokręcił głową.- Za tym musi się kryć coś więcej.
- Jeśli chcesz mi wmówić, że pragnę tylko, żebyś mnie przeleciał, to daruj sobie. Doskonale wiem, że to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję i chcę.
- Czemu masz o mnie taką złą opinię?- warknął.- Co ja ci takiego zrobiłem?
- Chcesz wiedzieć co?- odwróciłam się do niego z gniewem.- Jesteś zasranym dupkiem, który myśli, że wszystko mu wolno i ma za dużo pewności siebie! Wykorzystujesz wszystkie dziewczyny, a później zostawiasz je z płaczem! Nabijasz się z tych, którzy są w jakichś dziedzinach lepsi i niszczysz ich! To przez ciebie Betty wyjechała do innego kraju! Rozkochałeś ją w sobie, przeleciałeś i porzuciłeś. Przez ciebie straciłam przyjaciółkę. Nie wiem, gdzie teraz jest, ani jak się trzyma.- po policzkach zaczęły ciec mi łzy, gdy w końcu wykrzyczałam mu prawdę w twarz.- Przez ciebie trzy razy próbowała się zabić!
- J-ja nie miałem pojęcia...-zmieszał się.
- Skąd miałeś wiedzieć?! Widzisz tylko czubek własnego nosa!
Odwróciłam się i pobiegłam w głąb lasu. Ignorowałam nawoływania moroja, biegnąc między drzewami. Przez chwilę chciał mnie dogonić, ale nie miał szans po moich licznych treningach. Gdy byłam pewna, że jestem sama, uderzyłam pierwsze lepsze drzewo. Waliłam w nie i kopałam, a łzy leciały mi ciurkiem po policzkach. Z Bett znałyśmy się od podstawówki. Zawsze była delikatna i aż prosiła się o ochronę. Podjęłam się tego. Była wrażliwa na piękno świata i natury, dzięki czemu cudownie rysowała. W każdym i wszystkim widziała dobro i zawsze była uśmiechnięta. Została moją przyjaciółką. Tylko moją. Przedstawiłam jej naszą paczkę i szybko się zaaklimatyzowała, ale i tak ze mną miała najlepszy kontakt. I zawsze szukała wielkiej miłości. Jednak nikt nie dostrzegał jej piękna, ani wewnętrznego, ani zewnętrznego, schowanego za okrągłymi kujonkami. Właśnie przez to, że Zeklos jej dokuczał i wyśmiewał z kolegami. A wtedy ja kogoś z nich lałam po mordzie. Zgadnij cie kogo. Już wtedy byłam do niego nastawiona anty. Pech chciał, że Bett, ta słodka i niewinna czarnowłosa o złotowych oczach, została ukarana przez los w najgorszy sposób. Zakochała się w Jack'u. Odradzałam jej, dawałam różne argumenty, przypominałam co było wcześniej, ale ona nie słuchała. Mimo wszystko byłam jej przyjaciółką i jej pomagałam. Zaczęła się odważniej ubierać, malować, a okulary zamieniła na soczewki. W końcu jej marzenie się spełniło. Zeklos ją zauważył. Sama nie byłam zadowolona z tego, ale co robić? Patrzenie na nią, całą w skowronkach, dawało mi nadzieję, że on nie może jej zrobić krzywdy. Ale jednak się pomyliłam. To trwało dwa tygodnie. Jednego dnia unosiła się nad ziemią, bo sex z nim jest boski, a kolejnego, znalazłam ja w łazience z podciętymi żyłam. Do dziś pamiętam, jak sama byłam cała we krwi, próbując zahamować krwawienie. Felix wezwał strażników i zabrano ją do szpitala, w ostatniej chwili. Gdybym zmalała ją później, byłoby za późno. Siedziałam przy niej cały tydzień. A powodem tego był oczywiście, Jack, który ją zdradził z pieprzoną dziwką Maddy. Czułam się winna, ze nie potrafiłam jej ochronić, przed tym brutalnym upadkiem na tyłek. Dla niej świat miał być idealny, a sprawił, że chciała z niego odejść. To powtórzyło się jeszcze raz, tym razem w męskiej toalecie. Na szczęście nałożyłam na nią dozór przyjaciół i po kolei ją pilnowaliśmy, więc i na to reakcja była natychmiastowa. Za trzecim razem próbowała się otruć tabletkami w mojej sypialni. Gdy weszłam, siedziała otępiała na moim łóżku, myśląc, czy to zrobić. Szybko wyrwałam jej leki i ukryłam zapłakaną twarz w jej kolanach i pytać, czemu chce mnie zostawić. To był koniec mojej wytrzymałości. Miałam ochotę zatłuc Zeklosa na miejscu i patrzeć jak umiera w cierpieniu. Ale również bałam się zostawiać ją samą na krok. Zadzwoniłam do jej rodziców i o wszystkim zawiadomiłam. Aż do ich przyjazdu, nie zostawiałam jej na sekundę samą. Całą noc płakała mi w ramię, gdy mocno ją tuliłam. Zabrali ją następnego dnia i więcej w życiu jej nie widziałam.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Smutne... Życzę weny i czekam na następny
OdpowiedzUsuńBardzo smutne. Sukinsyn Zaklos!!! Czekam i weny
OdpowiedzUsuńTen rozdiał jest taki smutny i przygnębiający. Dla mnie Zelkos nie powinien tak mówić do Nastki jak nie wie o co chodzi choć z drugiej strony to było trichę słodkie bo powiedział prawdę o tym co myśli o morojach królewskiej krwi i zrozumiał że dampiry nie mają tak łatwo. Co z tego że po pijaku to już coś.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nastęny rozdział będzie trochę weselszy.
~G&G~
Gdzie rozdział ?????????????????????????
Usuń?????????????????????????????????????????
~G&G~
No cudowny. Miałam nadzieję na jakąś bliższą konfrontację Nastki i Jack'a, ale myślę, że wiesz co robisz i nie zawiedziesz mnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny
Super rozdział. Lecę czytać następny.
OdpowiedzUsuń