Kolejnego dnia mieliśmy już normalną służbę. Było spokojnie, bo Lissa zakładała, że dalej będziemy się męczyć z papierami, więc nie miała za dużo obowiązków. Tylko najważniejsze spotkania, planowanie i audiencje. Po pracy, wracaliśmy autem do domu. Nagle zaczął zdziwić mój telefon. Jako, że kierowałam, odebrał mój mąż i włączył na głośnomówiący.
- Rose Hat...- nie było dane mi dokończyć, bo ze słuchawki odezwały się moje szwagierki.
- Mamy go!- zawołały chórem.
- Kto to?- ucieszyłam się, że w końcu coś zaczęliśmy.
- Iwan Gusewa.
- Iwan?- zdziwił się Dymitr.
- Znasz go?- spojrzałam na Rosjanina, ale po chwili przypomniałam sobie, że kieruję.
- Uczy w mojej Akademii w Rosji. To znaczy uczył, gdy do niej chodziłem. Mieliśmy z nim nawet dobry kontakt. Teraz wiem, czemu tak dbał o moją naukę.
- Ale mówiłeś, że uczyła cię Galina.- zmarszczyłam czoło.
- Dobra, my będziemy kończyć.- przerwały nam dziewczyny.
- Okey, to pa. Widzimy się na Wigilii.- odpowiedział mój ukochany i się rozłączył.- Wracając do naszej rozmowy, on był moim pierwszym takim głównym trenerem. Sam mnie poprosił o dodatkowe zajęcia i zobaczył we mnie potencjał. Ale później dostał ucznia na wyłączność i musiał zakończyć nasze dodatkowe treningi. Ale dowiedziałem się, że to on wskazał mnie Galinie. W sumie to dzięki niemu jestem taki dobry.
- Skutkiem czego oboje jesteśmy najlepsi na świecie.- uśmiechnęłam się.- Jak to dobrze, że możemy mu się odwdzięczyć. Pamiętasz coś z jego życia prywatnego? Mówił coś? Wspominał? Odwoływał treningi, bo z kimś miał się spotkać?
Gdy zadawałam pytania, on kręcił głową.
- Nie. Nigdy. Zawsze dla nas obojga najważniejsza była walka. Nie wdawaliśmy się w dyskusję na temat naszego życia. To też nie było tak jak u nas. Ty byłaś, można powiedzieć, na warunkach i miałaś specjalne traktowanie. Musiałaś nadrobić materiał. A sama w sobie byłaś ciekawska.- uśmiechnął się do mnie.
- Jak wrócimy, dzwonię do ojca.- poinformowałam.
- Myślisz, że coś o nim wie?
- Jak nie to się dowie.
Kilka minut później byliśmy w domu. Zajęliśmy się dziećmi, nakarmiliśmy Biankę i zrobiliśmy trening z Lili. Gdy strażnik robił obiad, postanowiłam wcielić zamiary w życie. Jednak numer był zajęty. Ta. Jak potrzeba to go nigdy nie ma. Zaczęłam bawić się z dziećmi. Lekko je podnosiłam tak, żeby chodziły, ale nie umiały się jeszcze same utrzymać na nóżkach. Bianka kręciła się między nami i co chwila lizała któreś z maluchów, za co dostawała mocny uścisk. Po chwili zeszła do nas Lili.
- Skończyłaś lekcje?- spytałam.
- Tak. Tylko mam problem z jednym zadaniem.
- Pokaż.- wyciągnęłam do niej rękę.
Młoda usiadła obok mnie i pokazała książkę.
- No bo musimy nazwać zwierzęta. I delfin pływa w wodzie. Ale gdzieś mi się kojarzy, że nie jest rybą. I tak nie jestem pewna.
- Bo nie jest. Delfina zaliczamy do ssaków, ponieważ małe po urodzeniu piją mleko mamy.- zawsze interesowała mnie biologia.
- Aha.- zaznaczyła w zeszycie dobrą odpowiedz.- Ale to było tak przy okazji. Mam tu całe zadanie.- wskazała na następną stronę.- No i trzeba pod liśćmi napisać jakie to drzewa i jakie dają owoce.
Pomogłam jej i z tym zadaniem. Nastkę i Felixa zainteresowała książka mojej siostry i patrzyły w nią, z lekko rozchylonymi usteczkami.
- Spokojnie kochane. Wy też będziecie się tego uczyć.- powiedziałam, biorąc je na kolana.
Popatrzyły na mnie i się uśmiechnęły. Lili poszła odłożyć książkę i wróciła akurat na obiad.
- Proszę, oto spaghetti z klopsami.- na stole stała waza z sosem i makaronem.
- Brzmi pysznie.- dampirzyca usiadła do stołu.
- I na pewno tak samo dobrze smakuje.- dodałam, patrząc na ukochanego z miłością.
Miałam rację. Obiadokolacja była wspaniała, aż nie mogłam się ruszyć.
- To kto chce zrzucić zbędne kalorie na Gwiazdce?- spytał mój mąż.
- Ja! Ja!- ucieszyła się Lili.
- To ja druga. Trochę za bardzo się objadłam.
Gdy oni poszli ćwiczyć, ja posprzątałam po obiedzie i pilnowałam naszych skrzatów, zaopatrzonych w "Gdzie jest Nemo?" Po dwóch godzinach przyszła moja kolej.
- Hej, mała. Dawno nie miałam cię tylko dla siebie.- zauważyłam, głaszcząc klacz po harpiach.
Ta zarżała cicho i mnie przytuliła pyskiem. Weszłam na jej grzbiet i zaczęliśmy ćwiczyć. Po pół godziny Dymitr puścił lonżę i kazał mi przekłusować ogród. Przez kolejną część treningu ćwiczyłam z poleceniami mentora, już samodzielnie. To było super. Jednak mi zostało w obowiązku oporządzenie Gwiazdki po wszystkim. Lili poszła się szykować spać, a my z Bielikowem zajęliśmy się dziećmi. Gdy oboje spali, poszliśmy pożegnać małą. Dzisiaj ja czytałam jej bajkę. Po wszystkim sami się wykąpaliśmy.
- Teraz jesteś moją.- Dymitr wręcz skoczył na mnie.
- To do dzieła tygrysie.-zamruczałam z cwanym uśmieszkiem.
Nasze usta od razu się spotkały. Wszystko działo się szybko, a jednak czas zwolnił. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, ukochany zszedł pocałunkami na moją szyję i wędrował coraz niżej. Oboje byliśmy siebie spragnieni. Nie wiem, z czego to wynikało, w tej chwili o niczym nie chciałam myśleć. Skupiłam się tylko na rozkoszy, jaką dawały mi jego ciepłe dłonie na moich udach i mokre usta na pępku. Zanurzyłam palce w brązowych włosach Dymitr i lekko za nie ciągnęłam. Jednym ruchem ściągnął mój koronkowy stanik i dobierał się do takich samych majtek, kiedy po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk jego telefonu. Szlag!
___________________________________________________________
Hej, jak tam święta? Ja mam pełno przygotowań, ale znalazłam chwilę na rozdział. Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałam życzyć wam wszystko najlepszego, zdrowia, szczęścia, rodzinnych świąt, dużo prezentów i Dymitra (lub Adriana. Jak kto woli😉) pod choinką. Na życzenie szczęśliwego Nowego Roku przyjdzie jeszcze czas. Będzie dzisiaj jeszcze jeden rozdział. Mam nadzieję, że pochwalicie się co wam Mikołaj przyniósł. 💖💖💖💖
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ooo! Kto to do diabła?!?! Zatłukę! No kurde bele! Zakładam, że tygrys był już gotowy!? Zniszczyć im to?! Serio?! AAAh!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, nazwajem ;* <3
I czekam oczywiście na następny (powiedz, że w następnym tygrys ją będzie miał dla siebie, błagam)
Dziękuję za życzenia i wam wszystkim życzę wesołych świąt. A Tobie Karinga dodatkowo dużo weny 💖😉. Rozdział bardzo fajny. Kto im do cholery przerywa?! Zatłuke tego kogoś! Czekam na następny. 💖 💖 💖
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Zgaduję że to Abe dzwoni. Dziękuję i wzajemnie. Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuń