sobota, 25 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 172

Bardzo cieszyłam się z perspektywy spędzenia świąt w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół. Na prywatnym drugim śniadaniu na dworze byliśmy my wszyscy, którzy teraz mieszkamy pod jednym dachem, Mason z Mią, oczywiście gospodarze, Jill, która razem z Sonią Karp szybko zaopiekowały się dziećmi, Michaił, Eddy oraz Iwaszkow razem ze swoją lepszą połówką.
- No Hathaway.- Mason objął mnie ramieniem.- może tym razem święta będą udane i nikt nie zginie.
- No pewnie, pod warunkiem, że zabierzesz tą rękę.- straciłam dłoń przyjaciela z ramienia.- Dymitr ma do ciebie pewne zaufanie, ale od czasu Wincentego jest strasznie zazdrosny.
- Jasne pani Bielikow.- podniósł ręce w obronnym geście.- O wilku mowa.
Chciałam się odwrócić, ale nagle poczułam na talii silne dłonie, a na szyi ciepłe usta.
- Witaj skarbie.- mruknął mi do ucha mąż.- Hej Mason.-wymienili ze sobą przyjacielskie uściski dłoni, po czym ukochany na nowo zamknął mnie w swoim uścisku, kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Gdzie byłeś towarzyszu?- spytałam.
- To ja pójdę poszukać swojej miłości. Miło się rozmawiało. Dobrej zabawy.- mój przyjaciel zaczął się oddalać
- Tylko nie zabłądź w czyichś ramionach.- krzyknęłam za nim.
- Na przykład w twoich?- spytał, puścił mi oczko i zaczął rozmawiać z Eddym. 
- Głupek.- zaśmiałam się.- To gdzie byłeś?- odwróciłam się w stronę Bielikowa i oparłam dłonie na jego torsie.
- Czy muszę ci się ze wszystkiego spowiadać?- spytał rozbawiony.
- A masz przede mną jakieś tajemnice.
- Nic co by zagrażało naszej miłości.
- To bardzo nie jasna odpowiedz.- zauważyłam.- Jednak coś ukrywasz.
- Tylko i jedynie dla twojego dobra.- patrzył na mnie z troską i miłością. I jak tu się na niego gniewać?
- No dobrze.- westchnęłam.- Niech Ci będzie.
- Może jako przeprosiny, da się pani zaprosić do tańca.- ukłonił się, wystawiając rękę.
Podałam mu swoją dłoń i już po chwili kręciliśmy się na parkiecie, wśród innych par. Dymitr jest dobrym tancerzem. Wygląda na to, że aż za dobrym. Skończyła się piosenka, a my zostaliśmy sami na środku, ponieważ cała reszta nas podziwiała. Na dodatek, gdy spojrzałam nad siebie, zauważyłam jemiołę. Mi to nie sprawiało problemu, ale mój mężczyzna... to inna sytuacja. Wszyscy patrzyli na nas, ale ja tylko widziałam czekoladowe tęczówki. Strażnik podniósł głowę, a gdy na nowo zwrócił wzrok na mnie, na jego ustach pojawił się kuszący, cwany uśmieszek. Czyżby naprawdę zamierzał to zrobić?! Pocałować mnie ns oczach naszych przyjaciół?! Najwidoczniej tak. Pochylił się w stronę moich ust. Zawisł milimetr przed nimi i spojrzał mi głęboko w oczy. Następnie oboje je przymrużyliśmy, a nasze wargi się spotkały. Cały świat przestał istnieć. Głosy, wiwaty i gwiazdy dochodziły do mnie z daleka. Myślałam, że tylko muśnie delikatnie moje wargi. Jednak z czasem pocałunki stały się mocniejsze, bardziej natarczywe. Nie zwracał już uwagi, czy ktoś nas obserwuje. Liczyła się tylko nasza chwila bliskości, która trwała całą wieczność. Gdy w końcu się od siebie odkleiliśmy, jęknęłam nie zadowolona. Ale i tak na dużo sobie pozwolił.
- Inni powinni brać z was przykład.- zaśmiał się Mason, podchodząc do nas z jakimś pakunkiem.- A to dla was ode mnie i mojej żony.
- Och Mass. Nie było trzeba 
Wzięliśmy prezent i ostrożnie rozwinęliśmy. W środku był atlas biologiczny. Zawsze marzyłam o studiowaniu tego kierunku. Ale z wiadomych powodów, szkoła musi poczekać. Przytuliłam przyjaciela, a Dymitr tylko podziękował, tuląc mnie od tyłu i kładąc dłonie na moim okrągłym brzuszku. Nagle poczułam...
- Kopie!- krzyknęłam zszokowana, zwracając na siebie uwagę innych.
Wszyscy od razu zebrali się wokół nas.
- Ja nic nie czułem Roza- zdziwił się mój mąż. 
- To normalne.- goście spojrzeli na Sydney.- Gdy moja mama była w ciąży, też tak było. Z czasem kopnięcia staną się mocniejsze i inne osoby będą mogły je poczuć. Ale na razie to przyjemność tylko dla matki.
Dymitr ucieszył się tak bardzo, że chwycił mnie w ramiona i okręcił się ze mną wokół własnej osi.
Alchemiczka przytuliła mnie, a towarzyszący jej moroj uścisnął strażnikowi dłoń. Nie powiem, że się lubili, ale zaczęli tolerować. Mimo, że Adrian twierdzi, że całkowicie oddał serce Sydney, Bielikow wciąż podchodzi do niego z rezerwą.
Po tym jak wszyscy złożyli nam gratulacje i tak dalej, zaczęło się wymienianie prezentami. Dla każdego coś mieliśmy. Od Lissy dostałam okrągłe kolczyki z herbem jej rodziny. Od Soni i Michaiła dostaliśmy wazony na kwiaty. Były bardzo piękne. Blado różowe z niebieskimi kwiatkami. Sydney i Iwaszkow dali nam ubranka dla niemowląt. Lili w większości dostawała zabawki i pluszaki. Ale Mason lubi być oryginalny i dał jej sztuczny sztylet. Mała bardzo się ucieszyła.
- Ha jednak nie miałem racji.- znikąd pojawił się nasz ojciec.- Nie tylko Rose cieszy broń w prezencie.
- Gdybyś musiał tyle czekać na pierwszą lekcję, na której w końcu mogłam choć dotknąć sztyletu, też byś się cieszył z każdej takiej okazji.
Oczywiście nie tylko to sprawiło mi taką radość. Wiadomo, że Dymitr musiał się namęczyć, aby go zdobić. Takich nie robią masowo. On jest jeden jedyny, wyjątkowy.
Kiedy byliśmy już zmęczeni balowaniem, Lissa i Christian zaprowadzili nas do pokoju z kominkiem. Dzieci poszły spać do komnaty, którą wskazała im królowa. Po wielu namowach wszyscy zgodzili się zostać na Dworze na noc. Bielikówny postanowiły też już się położyć, a Iwaszkow z alchemiczką poszli do swojego domu.
W niewielkim gronie, z ciepłymi napojami usiedliśmy przy ogniu i wspominaliśmy.
- A pamiętacie, jak Rose upiła się przy ognisku?- zapytał ze śmiechem Eddy.
- Którym?- spytałam, bo trochę ich było.
- Mówisz tak, jakbyś cokolwiek pamiętała.- zaśmiał się Mason, a reszta mu zawtórowała.
- Ale trzeba przyznać, że ma mocną głowę.- zauważyła Lissa.
- Wyszła za Rosjanina, więc musi- zakpił Christian.
- To trzeba przyznać. Dymitr może dużo wypić.-poklepałam ukochanego po dłoniach, którymi mnie obejmował. Leżałam pomiędzy jego nogami, oparta plecami o tors męża.
- Ale chyba nigdy nie widziałam Dymitr upitego.- Lissa zmarszczyła brwi.- Nawet na waszym weselu.
- A ja widziałem.- przypomniał sobie Eddy.- Po naszej akcji w Nowosybirsku, Bielikowie urządzili ognisko. To jedyny raz, gdy mogłem zobaczyć go pijanego.- we dwoje zaczęliśmy się śmiać z tamtej nocy.
Później w skrócie opowiedziałam zachowanie męża. Po kilku godzinach wspominania, uznaliśmy że czas się zbierać. Na szczęście mieliśmy jeszcze klucze do naszego starego domu.

3 komentarze:

  1. Ojejku jakie świetne święta. Też chcę takie szczególnie z Dymitrem. Pierwsze kopnięcie? Super! Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no. Święta dużo lepsze niż w tamtym roku, prawda Rose? I to jeszcze z seksownym, zazdrosnym, bosko tańczącym strażnikiem... <3 Tym bardziej że jego imię to Dymitr Bielikow. Sydney zna się na maluszkach w brzuchu xD Mamę pytała xD UU... Teraz tylko czekać, aż Iwaszkow da jej tę radość xD I jeszcze Lily ze sztyletem ^^ Co z tego,że sztucznym? Sztylet, to sztylet
    Super rozdział! Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pomysłu na komentarz...więc powiem jedynie że świetny i czekam na kolejny ;) Dużo weny

    OdpowiedzUsuń