Tygodnie mijały nam dość spokojnie. Całe dnie spędzałam z ukochanym, a wieczory jeszcze z przyjaciółmi. Molly szybko się zaaklimatyzowała w nowej szkole, zwłaszcza z taką przyjaciółką jak Luisa. Diana zaczęła zapraszać do domu Alexa i Gerdę, którzy też są dziećmi, a nawet bliźniakami królewskiej pary. Wszystkich łączą zielone oczy, ale tylko połowa z nich ma jasne włosy matki. Punktacje rosną, a częstotliwość ataków maleje. Ciekawe czemu. Wujek, ani ciocia nic nie chcą powiedzieć, oprócz tego, że trzeba być czujnym. Super ( tak, to sarkazm). Tak oto doszliśmy do półmetku sprawdzianu. Co do mojej kary, to świetnie nam idzie. Dłużej niż trzy godziny się nie babramy w ziemi. A i zapomniałam dodać, że stałam się ulubienicą pani Colins, a moje prace wiszą u niej w całej sali i w salonach dormitorium. Dostawałam kilka zamówień, a Jack rozkręcił z tego biznes. Super (wyczujcie ten sarkazm). Nie chciałam się chwalić, a teraz moje prace są wszędzie. Okropne uczucie. Po za tym, wiele osób zainteresowało się wilkołakami. Wszyscy dzielą się na watachy, mają swoje miejsce stacjonarne i przeganiają inne "stada". W każdym jest Alfa i jego Luna. Nawet u nas, co mi się nie podoba. Jakoś nie chętnie się w to bawię, a zostałam Luną naszej watachy. No super (sarkazm po raz trzeci). Jack został Alfą po pierwsze ze względu na pochodzenie, a drugie za siłę, w końcu takich mięśni nie ma każdy moroj. A że uparł się, że ja też jestem Alfą to reszta uczniów myśli, kiedy myślą, kiedy wywalimy Felixa i Alice, aby tworzyli własną watachę. W bibliotece wszyscy czytają wszystko o wilkołakach, a nawet ktoś tam założył kącik czytelniczy, gdzie wszyscy się zbierają i opowiadają o najnowszych odkryciach oraz przeczytanych książkach na ten temat. Masakra. Ta obsesja dotknęła całą szkołę. Nawet przedszkolaki i pierwsze klasy podstawówki robią za szczeniaki, którymi opiekuje się dana watacha. My pod opieką mamy całe nasze rodzeństwa, a opiekują się nimi Rozi i Michele. Ja jestem zobowiązana do rozwiązywania problemów każdego członka, ale trzeba przyznać, że Jack wyczuł się w rolę mojego mate. Zaborczością i romantyzmem dorównuje nie jednemu wilkokrwistemu. No super. A wiecie na co wpadła Oliwia? Nie wiecie? To wam powiem. Ubłagała swoją mamę, przypominam- dyrektorkę, o zrobienie w ostatnim tygodniu zajęć polowych, tydzień wilkołaków. Przez sześć dni watachy będą walczyć między sobą w różnych konkurencjach, a w niedzielę (moje urodziny) odbędzie się bal na cześć Alfy i Luny zwycięzców. Zasady są proste, watachy mieszane, można używać magi, ale tak, aby nikomu nie stała się... większa krzywda. Oto plan na najbliższy miesiąc. I pomyśleć, że to wszystko przez kilka rysunków i przegrany zakład. Nienawidzę swojego życia. A teraz siedzimy w naszym codziennym składzie, wraz z Oliwią, w końcu jest weekend i gramy w butelkę. Chłopcy cudem zgodzili się na grę w całowanie, choć ja i Felix i tak wszystkiego pilnuje. To znaczy reszta nie musi o tym wiedzieć. Używałam telekinezy, aby mój ukochany całował tylko mnie, albo innych chłopaków, a Felix podobnie z Alice. Aż wypadło na Dominica. Po namiętnym pocałunku z moim bratem, zakręcił.
- Rozi.- porozumiałam się z bliźniakiem.
Jak powiedziałam, tak się stało. Butelka zatrzymała się na blondynie, która oblała się czerwonym rumieńcem.
- No chodź słońce. Chyba się nie cykasz?- zachęcał ją z uśmiechem moroj.
Dziewczyna wstała i z dumnie uniesioną głową pochyliła się nad chłopakiem. Ten zaskoczył ją, ciągnąc ją na kolana i wpijając się w jej usta. Na początku zaskoczona, po chwili oddała pocałunek z pasją, ciągnąc go za włosy. Trwałoby to dłużej, gdyby nie znaczące chrząknięcie Zeklosa. Trzepnęłam go w głowę, ale już było za późno. Dragomirówna odskoczyła od bruneta jak oparzona. Tyle, że on wziąć ją trzymał i za bardzo się nie oddalili. Rosalie była cała czerwona, ale nie wiem czy od wstydu, czy od gorącego pocałunku. Moroj przyssał się jej do szyi, tworząc malinkę, a ona dyszała z przyjemności.
- Moja.- oznajmił.
W świecie wilkołaków oznaczało to, że znaleźli swoje mate. No i w naszej zabawie też. Nasza przyjaciółka zarumieniła się i wtuliła w niego. Grę uznaliśmy za zakończoną, bo zrobiło się późno. Jak zawsze wróciliśmy w czwórkę do naszego domu. Mój ukochany już prawie się do nas przeprowadził. Weszłam z nim do pokoju, a chwilę później wpadła do nas Diana.
- Ja... ja nie chciałam... ale byłam ciekawa i... to było silniejsze ode mnie. Przepraszam.- łkała.
Natychmiast przy niej kucnęłam i przytuliłam ją.
- Już, cii... spokojnie. Powiedz powoli, co się stało?
- Otworzyłam pokój mamy.- spuściła smutno głowę.
W pokoju zapadła cisza.
- Jak?- spytałam z szeroko otwartymi oczami.
Nikt nigdy po za mamą nie miał tam wstępu. Już miesiąc po jej śmierci nie mogłam się powstrzymać i próbowałam tam wejść, ale drzwi były zamknięte na klucz. Szukałam go cztery miesiące, aż dałam sobie spokój.
- No tym kluczem, który był w kieszonce misia od mamy przed jej... jej...- wciąż trudno było jej to wspominać.
- Cii... już dobrze. Jestem tu. Nigdy cię nie zostawię.- przytuliłam siostrę i zaczęłam ją kołysać uspokajająco.
Teraz pamiętam, że gdy odzyskaliśmy siostrę, każdy z nas dostał misia. Kiedy młoda przestała płakać, wzięłam z parapetu ostatni prezent od mamy. W środku kieszonki na brzuchu faktycznie był mały klucz. Niesamowite.
- To chodźmy to zobaczyć.- skierowałam się do drzwi.
- To nie jesteś na mnie zła?- spytała niepewnie dampirzyca.
- Od dawna chciałam tam wejść.- puściłam jej oczko.
Brunetka uśmiechnęła się i ruszyła za mną. Po chwili dogonił nas chłopak.
- Co to za poruszenie?- z pokoju na przeciwko wyłoniła się głową Felixa.
- Pokój mamy.- z uśmiechem pokiwałam mu kluczem przed nosem.
Oczy chłopaka powiększyły się, gdy wzrokiem podążył za miedzianym przedmiotem. Szybko dołączył do nas. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami, a ja niepewnie spojrzałam na chłopców. Zgodnie kiwnęli głową. To chyba pierwsza rzecz, w której się zgadzają. A nie! Jeszcze o rysunki. Włożyłam klucz do dziury, przekręciłam i pchnęłam drzwi. Aż mnie zatkało...
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No kurde
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie w takim momencie, no! Dawaj szybciuteńko następny!
Ogłupiałaś z radości? I ja mam czekać jeszcze jeden dzień na następny? Za jakie grzechy?
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny szybko!
Życzę weny i pozdrawiam
Nie w takim momencie, czy ty oszalałaś?!?! Mam ochotę Cię udusić 😡. Karinga opanuj się dziewczyno.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny.
Ps. Szybko rozdział poproszę 😀
Ty jesteś chyba nienormalna psychicznie, aby przerywać w takim momencie moja pierwsza myśl to, że będzie tam Rose naprawdę nie wiem czemu bo to raczej niemożliwie, ale nie ważne.
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją rehabilitację i dodawaj szybko.
~G&G~
Co tam się stało? Co tam jest? Dawaj szybko następny! Super rozdział . Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuń😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 lece czytać dalej
OdpowiedzUsuń