- Jak się czujesz?- spytałam cicho, nie chcąc zepsuć atmosfery spokoju.
- Czy ja wiem?- wzruszył ramionami.- Zagubiony, jakbym coś tracił?
- Przecież nie tracisz. Wiktoria na zawsze będzie twoją siostrą.- spojrzałam na niego.
- Nie rozumiesz.- pokręcił głową.- Ona wyjeżdża i nie będziemy się za często widywać.
- Bo teraz spędzacie każdą wolną chwilę.- zauważyłam z sarkazmem.
- Nie, ale trudno będzie się zgrać, żeby być w tym czasie. Po za tym, ona jest za młoda na służbę. Taka delikatna...
Zaczęłam się cicho śmiać.
- Ma więcej siły, niż myślisz. Na pewno sobie poradzi. Teraz chodzi do naszej akademii, gdzie wszystkiego jej nauczą. Pomyśl o szansie, jaką daje jej wyjazd. Tobie pozwolili wyjechać. Czemu nie chcesz jej pomóc poznać świat?
- Wiem, że będzie szczęśliwa, jeśli wyjedzie, ale stracę ją.
- Myślę, że nawet tego nie zauważysz.- spojrzał na mnie, zdziwiony.- Będziemy się widzieć na święta, tak jak dotychczas. A przecież nie odmówi.- przekonywałam go.- Popatrz na to z jej strony. Jakbyś miał mnie nigdy więcej nie zobaczyć, bo dostałabym przydział na drugim końcu stanów.
- Pojechał bym za tobą.- odpowiedział bez wahania.
- A Wiki tego nie zrobi bez twojej zgody.
- Wiem. Ciebie też to zaskoczyło?- spytał.
- Trochę. Ale nie zmieniaj mi tu tematu. Wiesz, co będzie dla niej dobre.- stwierdziłam.
- Chyba powinienem dać jej wolną rękę.- uznał smutny.
- To dobra decyzja.- pocieszałam go.
- Nie rozumiem jak to możliwe, że jesteś zawsze kiedy cię potrzebuję?- przytulił mnie mocno do siebie.
- Zawsze będę przy tobie.- obiecałam.
Chwycił moją twarz za podbródek i uniósł do góry, patrząc mi w oczy.
- Ja tiebia liubliu Roza.- powiedział szeptem.
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.- odpowiedziałam tak samo.
Lekko pochylił się w moją stronę, zbliżając swoje usta do moich. Gdy w końcu nasze wargi się złączyły, zarzuciłam mu dłonie na kark, a on położył się ciągnąć mnie za sobą. Gdy skończyliśmy pocałunek, wciąż byliśmy niesamowicie blisko siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, uśmiechając się szeroko.
- Dziękuję Roza.- przyciągnął mnie tak, że musiałam się na nim położyć.
- To ja ci dziękuję.- szepnęłam mu we włosy.
Nagle zaczął całować mnie w szyję. Poczułam jego dłonie pod bluzką, na plecach, powoli skradające się do zapięcia od stanika.
- Jeszcze ci mało, towarzyszu?- mimo wszystko odchyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp.
Gdy zwinne palce strażnika osiągnęły swój cel, obrócił nas i teraz to ja byłam pod nim.
- Nigdy nie będę miał dość.- prawie wymruczał, kiedy ściągałam mu bluzkę, ale on nie pozostał mi dłużny.
Pół godziny później wracaliśmy, trzymając się za ręce i śmiejąc w głos, ba cały las. No przynajmniej ja się śmiałam, . Dymitr tylko się uśmiechał, patrząc na moje wygłupy. Na każdym drzewie, jakie mi się spodobało, sztyletem wycinałam DBRHB w sercu.
- Zdradzisz mi chociaż co znaczą te symboliczne litery.- spytał powstrzymując śmiech.
- To nasze inicjały.- było to oczywiste.
- Aha...- zaśmialiśmy się, a mój ukochany złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.- Już wystarczy Roza, bo zabraknie drzew dla innych.
- Ehh... no dobra.- westchnęłam przywracając oczami i schowałam sztylet, owinięty w aksamitną, czerwoną ściereczką.
- Nie wiedziałem, że aż obdarzasz go taką czcią.- zdziwił się.
- Ty również obchodzisz się z książką ode mnie w wyjątkowy sposób.- zauważyłam.
- Jest to najważniejsza rzecz, jaką mam.- wyznał, patrząc mi prosto w oczy.
- Myślałam, że to ja jestem dla ciebie najważniejsza.- byłam zbita z tropu, gdy cicho się zaśmiał.
- Jesteś dla mnie najważniejszą OSOBĄ,- zaakcentował.- a nie rzeczą.
- No chyba, że tak.- znowu się uśmiechnęłam.- Choć wolałabym być dla ciebie najważniejsza w wszystkich dziedzinach.
- Przykro mi, takie życie.- wzruszył ramionami i uśmiechem i udawaną bezradnością.
- Hyy...- wciągnęłam głośno powietrze, łapiąc się za serce z udawanym oburzeniem- Przegrywam z książką?!- zaśmiał się.- Uważaj sobie towarzyszu, bo kolejne dzieci będziesz mieć z książką.
Zatrzymał się gwałtownie, przyswajając moje słowa.
- Powiedziałaś kolejne dzieci?- uśmiechnął się w szoku i poszliśmy dalej
- Tak właśnie mnie słuchasz.- westchnęłam, śmiejąc się z jego miny.- Wiele razy mówiłam, że jak chcesz, możemy mieć więcej dzieci, ale to za kilka lat.
Pociągnęłam go w swoją stronę, żeby nie przywalił w drzewo i jeszcze raz się zaśmiałam. Wyglądał jak dziecko, które dostanie wymarzony prezent pod choinkę. Właśnie. Trzeba zacząć szukać prezent. Dla Lissy i Christiana może coś kupionego w Rosji? Z nimi jest taki problem, że wszystko mają. Dla Rosalie jakieś zabawki. Tak samo dla Łuki, Zoji, Pawki i Lili. Bianka ucieszy się z kości w wstążeczce. Olena zawsze chętnie przyjmie zestaw garnków. A Bielikówny? Wiki jakieś kosmetyki. Karolinie może karnet do spa? Przyda jej się odpoczynek, w końcu ma dwójkę dzieci żądających ciągłej uwagi. Sonia... Jej można kupić zestaw do ćwiczeń, bo narzekała, że nie ma czasu jeździć na siłownię, a musi coś zrobić ze swoim ciałem po ciąży, choć była ona ponad rok temu. Mii kupimy jakieś ubranka dla dzieci. Zapomniałam się pochwalić, ale jestem chrzestną pięknej Alice Ashford. Po tacie odziedziczyła kolor włosów, za to oczy ma po mamie. Tak właściwie, ojciec morojki mówi, że jest podobna do dziewczyny, gdy była mała. Jedyną różnicą są jej włosy. No i dla Masona...
Z zamyślenia wyrwały mnie silne ręce na biodrach. Dymitr podniósł mnie i zaczął kręcić się w kółko.
- Jestem taki szczęśliwy, że Cię mam Roza. Kocham Cię najmocniej na świecie.- wyznał zatrzymując się.
- Ja ciebie też kocham Towarzyszu.
Gdy tylko moje nogi dotknęły ziemi, wskoczyłam na niego, wpijając się mocno w jego wargi. On złapał mnie za tyłek i pogłębił pocałunek. Gdy tylko skończyliśmy, poszliśmy w dalszą drogę. A raczej mój ukochany szedł, bo mnie wziął na ręce. W wiosce zaczął krzyczeć po Rosyjsku, jak bardzo mnie kocha.
- Cicho głuptasie.- próbowałam ze śmiechem, stłumić dłonią jego krzyki.- Bo cała wioska się zleci.
- To niech się zleci.- wzruszył ramionami.- Pragnę wykrzyczeć całemu światu, we wszystkich językach, że KOCHAM MOJĄ ROZĘ!!!!!
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojejku jak słodko ❤❤❤❤❤❤. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńOni to robią wszędzie ^^ <3
OdpowiedzUsuńTo takie.... a! jak Dymitr troszczy się o Wiktorię. Uwielbiam ta jego relacje z nią <3 Są tak kochanym rodzeństwem! <3
A propos Dymitra.. Niech krzyczy nawet na całą Rosję!
Super, czekam na następny ;*
Nie no ale auto ma przyciemnione szyby,co nie? Już się boje gdzie jeszcze to zrobią! :O :-[ =-O .genialny czekam.
OdpowiedzUsuńBad girls
Bombaaaa. CZEKAAAAAAAAAAAAMMMMMM!
OdpowiedzUsuńWerka
Bardzo fajny i romantyczny rozdział. Czekam na nexta i życzę weny 💖 💖 💖
OdpowiedzUsuń