Zeszłyśmy na dół, a w salonie czekał chłopak dampirzycy.
- Kola!- rzuciła się na niego
- Wiki!- rozłożył ramiona, w które wpadła.- Tak się ciesze, że się zgodziłaś. Bo się zgodziłaś, prawda?- patrzył na nią niepewnie.
- Pewnie.- dziewczyna się uśmiechnęła, a z jego oczu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znikła niepewność, zastąpiona miłością i radością.
Złapał ją i zaczął kręcić się wokół własnej osi, z Bielikówną w ramionach. Poprawiłam sobie Nastkę na rękach, uśmiechając się na ten widok. Postanowiłam zostawić ich samych, choć wciąż przypatrywałam się im z kuchni, póki nie podszedł do mnie Dymitr.
- Kto przyszedł Ro...- przerwał, widząc siostrę z dampirem.
Zauważyłam, że zacisnął mocniej szczękę. Kochany braciszek. Zbliżyłam się do niego i oparłam na jego torsie. Automatycznie objął mnie i pocałował w kark, wciąż nie spuszczając wzroku z zakochanych. Teraz oboje usiedli na kanapie i zaczęli się z czegoś śmiać.
- Co widzisz, patrząc na nich?- spytałam ciekawa.
- Moją małą siostrzyczkę i kandydata na wykastrowanie.- uśmiechnął się diabelsko, a ja parsknęłam śmiechem.
- Co by ci to dało?- spytałam, patrząc na niego.
- No wiesz, my też mieliśmy nie móc mieć dzieci. Wypadki chodzą po ludziach.- wzruszył ramionami.
Odwróciłam się do niego przodem.
- Uważasz Towarzyszu, że nasze dzieci to wypadek?- rzuciłam oskarżycielsko.
- Wiesz nie planowaliśmy tego, ale mimo wszystko jest to bardzo dobre, a ja jestem najszczęśliwszy na świecie.
Wywróciłam oczami i wróciłam do poprzedniej pozycji, zanim bardziej się pogrąży.
- A ja widzę dwoje, szczęśliwych zakochanych, liczących na szczęście w tym okropnym świecie.- powiedziałam, wtulając się mocniej w męża.
- Chcę dl mojej siostry szczęścia.- przyznał.
- To daj jej żyć.
Ale...- zaczął, jednak przerwała nam Olena.
-Dzieci, pomożecie mi?- poprosiła kobieta.
- Jasne mamo.- powiedzieliśmy jednocześnie, po czym zaśmialiśmy się w trójkę.
Nakryliśmy do stołu i zawołaliśmy resztę na obiad. Pani domu postawiła drugie danie, gdy Wiktoria postanowiła wyznać podjętą decyzję.
- Eghem...- Bielikówna zwróciła na siebie naszą uwagę.- No więc jestem już dorosła i normalnie w moim wieku podejmuje się służbę.- tu spojrzała na mnie.
Była zdenerwowana. Bardzo. Mikołaj złapał ją za rękę dla wsparcia. Patrzyła na wszystkich, oprócz brata, co nie uszło jego uwadze. Zaczął się niepokoić, więc sama odnalazłam jego dłoń i złączyłam nasze palce. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja posłałam mu uspokajający wzrok.
- Postanowiłam zamieszkaćzKoląipodjąćsłużbęwSzwecji.- powiedziała na jednym oddechu i spuściła wzrok, grzebiąc w talerzu nietkniętego jedzenia.
Wszyscy potrzebowali chwili, aby to zrozumieć.
- Możesz powtórzyć? Ale wolniej.- poprosił mój ukochany, zdenerwowanym głosem.
Dampirzyca wzięła głęboki oddech i wypuściła z rezygnacją powietrza.
- Dostałem przydział w Szwecji.- odpowiedział za nią jej chłopak.- I chciałbym, żeby Wiktoria zamieszkała tam ze mną...
- Nie zrobisz tego.- Rosjanin z niedowierzaniem spojrzał na siostrę.
- Dimka, błagam. Mikołaj jest całym moim światem. Kocham go i chcę z nim dzielić każdy dzień. Być szczęśliwa, tak jak ty i Rose.
Strażnik otworzył już buzię, gdy ścianęłam mu dłoń. Spojrzał na mnie, a ja się tylko uśmiechnęłam z miłością, którą chciałam mu przekazać. Trochę złagodniał.
- Wiki, jesteś taka młoda...- wciąż się wahał.
- Ja tu się duszę. Kocham ten dom, was, ciebie, ale to nie życie dla mnie. Chcę coś osiągnąć, poznać swat. Jak ty.
- W sumie ja tu mam najmniej do powiedzenia.- westchnął ciężko Bielikow.- To twoja decyzja.
Zauważyłam, że wszyscy patrzą na tą sytuację, jak na bardzo emocjonalny mecz w tenisa. Przenoszą wzrok za niewidzialną piłeczką, to na jedno, to na drugie.
- Mylisz się.- wtrącił się gość.- Wiem, że bez twojej zgody Wiki by nie wyjechała.
Byłam zaskoczona. Wiem, że ze wszystkich sióstr, to ona ma z nim najlepszy kontakt, ale nie sądziłam, że aż tak go podziwia i liczy się z jego zdaniem.
- Naprawdę?- spytał sam zainteresowany, a dziewczyna tylko pokiwała głową.- Nie miałem pojęcia. Ja... myślę... muszę to przemyśleć.
Bez słowa wstał od stołu i poszedł na górę. Wiki odetchnęła głęboko, a ja położyłam jej rękę na ramieniu.
- Nie martw się.- zaczęłam ją pocieszać.- Wszystko będzie dobrze. To po prostu ciężka dla niego decyzja i musicie dać mu się z tym oswoić.
W tej chwili mój mąż zbiegł po schodach w prochowcu i wyszedł na dwór.
- No to co powiecie dzieci na ciasto?- przerwała ciszę Olena.
- Bardzo chętnie mamo, ale lepie, żebym za nim poszła. Z kłopotami lepiej sobie radzimy we dwoje.- wstałam z miejsca i skierowałam się na górę.- I pomogę mu podjąć decyzję.- puściła oczko młodej, zanim zniknęłam za zakrętem.
Z pokoju wzięłam swój prochowiec oraz torebkę ze sztyletem i komórką. Wyszłam na dwór i zaczęłam się rozglądać za ukochanym. Jednak nigdzie go nie było. Gdzie mógł pójść? Przypomniałam sobie nagle, jak mówił, że zdenerwowany lubi chodzić po lesie. Nie zwlekając dłużej, poszłam w jedyne, najlepiej mi znane miejsce. Staw Luny. I on tam był. Siedział i puszczał kaczki tak, że kamienie lądowały na drugim jego brzegu, co nie było trudne, zważywszy na małą szerokość zbiornika wodnego. Starałam się iść najciszej jak umiałam, choć nie miałam złudzeń, że nie wiedział o mojej obecności. Nawet jak nie słyszał, to wyczuwał. Tak już mieliśmy. Znalazłam jakiś płaski kamień i usiadłam obok strażnika. Nawet na mnie nie spojrzał. Chwilę przyglądałam się jego zmartwionej twarzy, po czym puściłam kaczkę. Odbiła się raz i zatonęła.
- Cholera!- syknęłam zdenerwowana.
Dymitr uśmiechnął się pod nosem, a ja czułam, że odniosłam sukces. Wdrapałam się mu na kolana i wtuliłam w ciepły tors, a on zaczął głaskać mnie po plecach, bawiąc się moimi włosami.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ej! To niesprawiedliwe! Dlaczego kończysz tak? Nie podoba mi się to.. Ja chciałam ich rozmowę! o proooszę wstaw kolejny! Jutro mam próbny przecież, a jak dodasz to będę w lepszym nastroju jutro :D Prooooszę! Dla nas wszystkich, którzy czytają twojego bloga! Dla tych co komentują i dla tych którzy tego nie robią. My czekamy. Proooooszę... :( (<-- smutna minka pomoże cie przekonać?)
OdpowiedzUsuńHej! Nie kończ w takim momencie! Tak nie można! Dymitr musisz odpuścić trochę Wiki. Ona ma już 17 lat i musi zacząć sama decydować o swoich sprawach. Musisz się zgodzić. Rose musisz go przekonać! Czekam na następny i życzę masy weny 💖 💖 💖
OdpowiedzUsuńEj na serio w takim momencie? Błagam Cię dodaj następny. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńJa nie mam dziś nic do powiedzenia, oprócz tego że masz dać następny.
OdpowiedzUsuńCzekam