Powoli szłam oświetlonym korytarzem. Cholera! Czemu tutaj też nie mogli dać lamp słonecznych? Choć dobrze, że nie muszę iść po ciemku. Znalazłam się przy schodach. Zaczęłam schodzić w dół, uważnie się rozglądać. Nagle poczułam rękę na ramieniu. Zareagowałam natychmiastowo, odwracając się i atakując. Dopiero gdy zimna dłoń złapała mnie za nadgarstek, hamując moją rękę, zauważyłam, kto przede mną stoi.
- Oszalałeś!- syknęłam ciacho.- Mogłam cię zabić.
- Gdybyś mogła, zrobiłabyś to.- Dymitr się uśmiechnął.
- Co tu robisz? I skąd znasz hasło?- spytałam.
Dalej poszliśmy razem, uważnie się rozglądać.
- Długo nie wracałaś i zacząłem się martwić. Pociągnęłam za tą dźwignię, co ty chciałaś i wszystko wróciło do normy. Przeczytałem cały hotel, ale nigdzie cię nie było, więc został mi skarbiec. A hasło podała mi kiedyś Katrina. Nawet po twoim odmienieniu brali pod uwagę, że to ty rządzisz, a skoro miałem rządzić z Tobą, uznali mnie za przywódcę. Zrobiłem z tego coś na wzór hrabstwa podlegającego mi.
- Tym gorzej dla nich, że nie wiedziałeś o tym ataku.- stwierdziłam, gdy znaleźliśmy się na dole.
- No, jakby to powiedzieć, już zostali ukarani.- zaśmiał się.
- Racja.- uśmiechnęłam się do niego.
W tym momencie zobaczyłam ruch za schodami. Natychmiast wyminęłam męża i przyjęłam na siebie coś strzygi. Ukochany odwrócił się i również zaatakował tak, że musiała walczyć na dwa fronty. Umknęła mi spod ostrza, wpadając w objęcia Rosjanina.
- Ostatnie słowo?- podeszłam do niej.
- Zdrajca.- warknęła, patrząc kątem oka na byłego strażnika.
Wzięłam zamach i wpiłam sztylet prosto w jej serce. Katrina wzięła ostatni oddech i opadła bezwładnie na pierś Bielikowa. Ten się podsunął, pozwalając ciału upaść na podłogę. Wpatrywaliśmy się w zwłoki, dysząc.
- Wygląda na to, ze już jesteśmy bezpieczni.- przerwałam ciszę.
- No. I wybiliśmy chyba z jedną ósmą populacji strzyg.- uśmiechnął się Dymitr.
- To co teraz?- spytałam, patrząc na niego wyczekująco.
- Teraz idź do pokoju odpocząć, bo od wczoraj nie śpisz, a ja pójdę coś zjeść.
- A mi też później coś zarobisz?- popatrzyłam na niego oczkami szczeniaczka.
W uszach zawdzięczał mi najpiękniejszy dźwięk na świecie. Jego śmiech.
- Oczywiście Roza.- przytulił mnie i cmoknął w skroń.- Ale uprzedzam, nie robiłem tego od 11 lat.
- W twoim wypadku i po całym wieku odpoczynku mógłbyś gotować dla królów.- zapewniłam, kiedy wchodziliśmy na górę.- Po za tym jestem na tyle głodna, że zjem wszystko.
Na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu i oboje się zaśmialiśmy.
- A co zrobimy z tym wszystkim w skarbcu?- zagadnął mój mąż.
- Możemy wysłać do Lissy. Wierzę, że dobrze będzie zarządzać całym skarbem.- zaproponowałam, łapiąc połączenie z przyjaciółką.
- Nie zabiorę cię.- zapewniła.
- To dobry pomysł.- przyznał Rosjanin.
Resztę drogi przebyliśmy w przyjemnej ciszy. O dziwo razem weszliśmy do pokoju.
- Nie idziesz zjeść?- zdziwiłam się.
- Nie mógłbym ominąć okazji, do wzięcia prysznica z tobą.- uśmiechnął się znacząco.
Od razu obudziła się we mnie kusicielka. Założyłam się do niego, kręcąc biodrami, po czym zarzuciłam mu jedną rękę na kark, a drugą przejechałam po umięśnionej klatce ukochanego, nie przestając patrzeć mu w oczy i przygryzać wargę. Widziałam w nich rosnące pożądanie, a on sam głośno przełknął ślinę. Nachyliłam się do jego ucha, zbliżając się rękę do krocza Bielikowa.
- A kto powiedział, że wezmę jakikolwiek prysznic?- przygryzłam płatek jego ucha, ściskając mu przyjaciela.
Dymitr wciągnął gwałtownie powietrze, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. Nagłe wziął mnie na ręce i ruszył w stronę sypialni.
- Nie pytałem czy chcesz, a mówiłem, że weźmiemy.
Po chwili moje zaskoczenie zmieniło się w śmiech. Już bez żadnych pretensji dałam zanieść się do łazienki. Po dość długim i namiętnym myciu, ja wskoczyłam pod kołdrę, a mój mąż usiadł w samych bokserkach obok mnie.
- Lubię patrzeć, jak zasypiasz i śpisz. - przyznał, patrząc na mnie z miłością i oddaniem.- Daje mi to pewność, że jesteś bezpieczna i szczęśliwa.
Czułam się, jakbym była dla niego najważniejszym skarbem. Całym światem i wszystkim co na nim dobre. Postanowiłam coś mu odpowiedzieć.
- Ja uwielbiam być w takich ramionach. Czuję się bezpieczna i kochana. Jakby to było moje miejsce na świecie.
Od razu odchylił kołdrę i położył się przy mnie, mocno przytulając moją drobną osobę do swojej wielkiej klatki piersiowej. Zaciągnęłam się jego zapachem, mrucząc z przyjemności.
- Bo tak jest. Moje objęcia tylko czekały na ciebie. Pasujesz do nich idealnie. I do mojego serca też.
Jeszcze chwilę tak leżeliśmy, aż w końcu zasnąłem, choć nawet nie pamiętam kiedy.
_________________________________________
Wiem, dawno nie było, ale mam jutro wyjazd z klasą i było małe zamieszanie. Kiedy następny? Szczerze to nie mam pojęcia. Jak będzie, to będzie. Postaram się tak co dwa dni. Pozdrawiam 💖💖💖💖
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I nareszcie są bezpieczni. Teraz czekać aż Dimka znów będzie dampirem . Słodkie sceny❤❤❤❤. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńAwwww... Rozpłynęłam się z tej słodkości 😍😍 życzę weny i czasu na napisanie kolejnego wspaniałego rozdziału 💖💖💖💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń