ROSE
Szłam ze spuszczoną głową otoczona strzygami. Otuchy nadawała mi tylko obecność Dymitra. Jednak w jaskini już zostaliśmy sami. Tak jak zaplanowaliśmy, wcześniej Rosjanin podrzucił i ukrył kuferek do charakteryzacji.
- To co teraz?- spytał, gdy wyciągałam sztylet.
- Najpierw cię odmienimy, później pobawimy się w charakteryzatorów.- zarządzałam.
Stanęliśmy na przeciwko siebie. Niepewnie ścisnęłam sztylet, nie wiedząc co robić. Nie chciałam się pomylić. Pewnie niepewność aż ze mnie bije, bo ukochany posłał mi uśmiech pełen wsparcia.
- Nigdy się nie wahaj, Roza.- powtórzył swoją najważniejszą zasadę.
- Musimy poczekać na księżyc.- zauważyłam drżącym z emocji głosem
W chwili kiedy to powiedziałam, pod nogi Bielikowa padły pierwsze promienie. Biegły między kamieniami, wijąc się po podłodze niczym macki, okrążając go, ale on wciąż ukryty był w cieniu. To samo było ze mną. Jednak gdy pomarańczowy dysk znalazł się centralnie nad nami, zasłaniając całe niebo. Wtedy całe światło we wnętrz jaskini zabłysło, aż musiałam zamknąć oczy. Gdy he otworzyłam, czułam się jak w transie. Oboje lśniliśmy, jakbym widziała nasze aury. Ja nie wiedziałam, co robić. Ja to czułam. Przyłożyłam sztylet sobie do szyi i delikatnie przecięłam skórę, aż do krwi. Podałam broń mężowi i on zrobił to samo u siebie. Z razy zaczęła wypływać mu ciemna ciecz i spływać na ubranie. Później to on zrobił sobie i mi przecięcia na nadgarstkach. Złączyliśmy nasze dłonie, tak, aby rany się złączyły, a następnie pochyliliśmy się do naszych szyi. Czułam, jak wysuwają mi się kły i spragnione wbijają się w bladą skórę Rosjanina. Mimo niezachęcającego wyglądu, krew strzyg jest naprawdę słodka. Po chwili oberwaliśmy się od siebie i razem spojrzeliśmy na dzierżony przez nas sztylet. Cały był szkarłatny, łącznie z rękojeścią. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy, wyznając sobie miłość.
- Ja tiebia liubliu Roza.
- Ja tiebia liubliu tovarishch.
Jednocześnie puściliśmy rączkę, powodując, że ostrze wbiło się w ziemię. Jednak nie zwracaliśmy na to uwagi, pochłonięci namiętnym pocałunkiem. Miałam wrażenie, że chcieliśmy siebie pożreć nawzajem. Nawet nie zauważyliśmy jak sztylet zaczął pulsować blaskiem, a z każdym błyśnięciem tracił zawartą w sobie krew, która tworzyła kałuże wokół nas. Nie widzieliśmy jak ucieka z niej ostatnia kropla, powodując wybuch światła. Ale czuliśmy wielką siłę, która odrzuciła nas od siebie. Następnie zapadłam w ciemność.
___________________________________________
Macie drugi, bo króciutki, a chcę trochę podtrzymać was w niepewności. 😜
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Grrr... Tak nas zostawiać...
OdpowiedzUsuńCzy... Czy udało im się? Bo nie wiem co myśleć. Zresztą głupie pytanie, skoro przyszli na urodziny Nastki 😂😂😂 na pewno im się udało.
OdpowiedzUsuńTeraz będzie już tylko lepiej. Oby się tylko bez przeszkód wydostali z jaskini.
Świetny rozdział, czekam na następny i życzę weny 💖💖💖💖💖💖💖💖
Grrrrrr ty zła kobieto, jak możesz przerywać w takim momencie!!! Super rozdział, czekam na nn i życzę weny.
OdpowiedzUsuńCo się stało? Ja nic nie rozumiem i chce następny.
OdpowiedzUsuń