środa, 19 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ 54

Obiad o dziwo odbył się w przyjemnej atmosferze. Nawet bardzo. Po kilku kieliszka już nie miało znaczenia, kto z kim gada, byle się śmiać. Oczywiście to nie była taka ilość, aby się upić. W końcu trzeba jakoś wyglądać na bal. Zawzięcie rozmawialiśmy z rodzicami i obiecali nam, że na następny dzień pojedziemy wszyscy na dwór, do naszego starego domu i tam przy kominku wszystko nam opowiedzą. Na szczęście cierpliwość mamy po tacie. Chodź nie wszyscy. Diana najpierw przyglądała się tacie z pewnej odległości, później niby rozmawiając z Felixem, ale ciekawość zwyciężyła. Strażnik nie spuszczał jej z wzroku, gdy podeszła do niego.
- Na prawdę jesteś moim tatą?- spytała, patrząc na niego podejrzliwie.
- Tak.- odpowiedział trochę nie pewnie.
Młoda chwilę mu się przyglądała, następnie patrzyła na nas, jakby szukała potwierdzenia. W końcu rzuciła się w jego objęcia. Oboje przytulali się płacząc, do czego po chwili dołączyliśmy. Byłam geniuszem, wybierając makijaż wodoodporny. Zazwyczaj nasze urodziny kończyły się łzami wzruszenia, więc na to byłam gotowa. Jack po jakimś czasie się odprężył i zachowywał względem mnie jak wcześniej. Mojemu tacie może nie do końca się to podobało, ale nie miał za dużo do gadania, zwłaszcza jak był zajęty mamą. W połowie obiadu ja, Rozi, Oliwia, Felicja, Alice i Michele siedziałyśmy na kolanach swoich chłopaków. A właśnie, nie mówiłam, że córeczka dyrektorki ma już swoją drogą połówkę. Był nią Milton, brat jej podopiecznej. Mama też długo nie cieszyła się krzesłem. Po obiedzie dzieci bawiły się w swoim gronie z tatą i wujkiem Christiane, dorośli siedzieli w swoim gronie, a my w swoim.
- No to się porobiło.- westchnął Ash, popijając Cole.
- To chyba nasze najlepsze urodziny w życiu.- zawołaliśmy z bratem.
- Widzisz. Jakbyś wcześniej uległa mojemu urokowi, to zawsze by takie były.- Jack zaczesał włosy do tyłu.
- Oczywiście.- zaśmiałam się i dałam mu całusa w policzek.
- O Rany!- krzyk Rosalie zwrócił na siebie uwagę chyba wszystkich w ogrodzie.- Jak już późno! Idziemy!
Pociągnęła mnie do domu, a reszta naszych przyjaciół poszła za nami.
- Co?! Gdzie?!- nie ogarniałam.
- Bal księżniczko.- ukochany objął mnie od tyłu, cmoknął w policzek, po czym wyminął mnie i poszedł.
- No to na co czekamy?- teraz ja je pociągnęłam na górę.
Zamknęłyśmy się w moim pokoju.
- Co ja mam na siebie włożyć?- zaczęłam panikować.
- Idź się ogarnąć i o nic się nie martw. Zrób sobie najlepiej kąpiel odprężającą.- wepchnęły mnie do łazienki.
Pokręciłam rozbawiona głową i odkręciłam ciepłą wodę. W między czasie zmyłam makijaż i przygotowałam zestaw do golenia. Jak się szykować, to na całość. Wrzuciłam truskawkową kulkę z pianą, po czym zanurzyłam się w gorącej wodzie. Odetchnęłam głęboko, odprężając się. Po kilku minutach leżenia, zaczęłam się golić. Następnie chwyciłam gąbkę, żeby dokładnie się umyć, razem z głową. Cała kąpiel zajęła mi półtorej godziny. Po wyjściu z wanny nasmarowałam się balsamem i ubrałam szlafrok. Podeszłam do lustra, aby rozczesać mokre kosmyki i się załamałam.
- Rozi!- zawołałam rozżalona
- Co jest, kochanie!- odkrzyknęła blondynka.
- Moje włosy wołają o pomstę do nieba.
- Wiem. Jak wyjdziesz wszystkim się zajmę.
Posłusznie skończyłam pielęgnowanie mojego ciała i opuściłam pomieszczenie.
- Mama.- ucieszona przytuliłam kobietę.
- Hej, dawno się nie widziałyśmy.- zaśmiała się, a ja jej wtórowałam.- To co? Gotowa na podbój?
- Jasne.
- Sprawimy, że Jack padnie, jak cię zobaczy.- zapewniła Alice.
- Dużo do tego nie trzeba.- skomentowała Oliwia.- Chyba nigdy nie był taki...
- Zakochany?- uniosła brwi Angela.- To prawda. Zmienił się.
- Nie zmienił. On zawsze taki był, ale głęboko w sobie.- broniłam ukochanego.- Po prostu został skrzywdzony w przeszłości.
- Dobra. My tu gadu gadu, a czas leci.- moja rodzicielka klasnęła w dłonie.- Pokażcie co tam macie.
Już chciałam powiedzieć, że nic, kiedy dostrzegłam ruch po swojej prawej. Odwróciłam się i zobaczyłam, co trzyma Dragomirówna. WOW! To była chyba najpiękniejsza suknia, jaką widziałam. Na środku była biała z fioletowym nićmi, układającymi się w zygzaki, a po bokach i z tyłu cała liliowa. Od bufiastych rękawów szła przezroczysta, tiulowa tkanina w tym samym kolorze. Na wysokości ud, w równych odległościach przyczepione były białe koraliki, połączone wstążką, na wzór łuków, ale opadających w dół. Brzeg ozdobiony został białą falbanką, a cała suknia miała jeszcze przezroczystą zasłonkę, z tego samego materiału, co rękawy. Ogólnie nie lubię nosić takich rzeczy, bo są niepraktyczne i zbyt księżniczkowate, ale oko cieszy. Ten jeden raz mogę się poświęcić.
- Ale piękna!- zachwycała się Angela.
- No.- potwierdziłam z Alice w tym samym czasie.
- To wskakuj w nią piękna.- Oliwia sprzedała mi klapsa.
- Może najpierw bieliznę ubiorę.
Chwyciłam drugi komplet, ten bardziej seksowny i weszłam do łazienki. Kiedy wyszłam przywitały mnie gwizdy aprobaty.
- Wyglądasz jak tykająca bomba sexu.- uśmiechnęła się Michele.- Jack padnie.
- Gdyby tato to zobaczył, nie wypuściłby cię z domu, a to dal mi.- zaśmiał się mama.
- Błagam, bez szczegółów.- skrzywiłam się.
- Gdyby nie te szczegóły, nie byłoby was na świecie.- strażniczka zaplotła ręce na piersi.
- I tak nie chcę ich znać. Tak samo jak ty nie chcesz wchodzić do łóżka babci i dziadka.- obie się na to zatrzęsłyśmy z obrzydzeniem.
Szybko założyłam na siebie sukienkę. Mam wrażenie, że mnie pogrubia. Jednak gdy złapałam za materiał i uniosłam go trochę, aby spróbować się przejść, uznałam, ze jest łatwiej niż myślałam. Czułam się w niej całkiem... swobodnie. I efekt był zniewalający. Usiadłam przy toaletce, dając dziewczyną wolną rękę. Blondynka od razu chwyciła nożyczki i zaczęła majstrować mi przy włosach. Ufałam jej, ponieważ w przyszłości chce zostać stylistką gwiazd i ma ukończone podstawowe kursy fryzjerskie. Ładnie mi podcięła końcówki, wycieniowała włosy i zrobiła koka z dwoma, luźno okalającymi moją twarz, kosmykami. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. Jeszcze nigdy nie czułam się tak pięknie. Paznokcie pozostały bez zmian, za to dziewczyny lekko poprawiły mi makijaż.
- A teraz ostatni dodatek, wasza wysokość.- Rozi wyciągnęła coś z torby.
Dopiero po chwili pokazała mi co trzyma w dłoni. Była to mała tiara z prawdziwego srebra z wieloma diamentami i trzema kamieniami ametystu. Stałam oniemiała, aż się nie otrząsnęłam.
- Nie mogę. To jest za drogie.- bałam się chociaż to dotknąć, a co dopiero nosić przez całą noc.
- To tylko na bal.- przekonywała mnie blondynka.
- Ja wiem, ale...
- Żadnego ale. Zakładaj i już.
Westchnęłam i posłuchałam przyjaciółki.Na koniec założyłam fioletowe pantofelki i liliowe rekawiczki do łokci. Byłyśmy już wszystkie gotowe.
___________________________________________________________
Trochę późno, ale macie. Romitri będzie miało swój czas. I życzę powodzenia wszystkim gimnazjalistom z trzeciej klasy na egzaminie💖💖💖💖💖💖💖💖

5 komentarzy:

  1. Rozdział przecudowny. Spokojnie ja zaczekam na Romitri. Mam nadzieję, że dobrze napisałaś dzisiejszy egzamin. Trzymam również kciuki za jutro i pojutrze. Mnie to czeka za rok więc jak na razie mam spokój.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie pisałam. Od dwóch lat mam to za sobą. Tylko za rok matura :/

      Usuń
  2. Rozdział cudowny ☺. Strasznie mnie cieszy powrót Romitri, ale czekam z niecierpliwością na rozmowę przy kominku ☺☺☺.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się bardzo ciekawy bal. A teraz do rzeczy, ty wiesz, że nie dam ci spokoju dopóki nie dasz perspektywy Romitri. A co do egzaminów to nie dziękuję (wolę nie zapraszać). Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń