- O północy wyjdę tutaj.- pokazałam polane na mapie.- Moja grupa ukryje się tutaj,- wskazałam najbliższe krzaki.- A reszta tutaj.- zakreśliłam kółko szerzej.- On nie jest głupi. Będą z nim strażnicy i moroj z mocą ducha, czyli nasza kochana królowa od siedmiu boleści. Na mój znak, do ataku pójdzie pierwszy oddział. Gorzej, jeśli mnie pokonają i zawołają królową. Wtedy dam znak do odwrotu. Na geri çekilme druga grupa nie atakuje, a przebiega na drugą ich stronę i uciekają. W tym czasie my uciekamy do aut. Druga grupa rozbiega się po lesie, najlepiej w pojedynkę, najsłabsi w dwójkę, najwyżej w trójkę. Spotykamy się na szosie, o tu. Wszystko jasne.
- Tak jest! - zawołali jednym głosem.
- Pa...pani?- ostrożnie odezwał się wysoki szatyn o szarych oczach.
- Czego?- warknęłam.
- A... a c...co...- jąkał się.
- Wyduś to z siebie.- krzyknęłam.
- Chodzi mu o to, co znaczy to dziwne słowo.- odezwała się dziewczyna w czerwonych włosach i z piercingiem.
- A ciebie kto pytał o zdanie?- fuknęłam.
- Nikt Pani,- ukłoniła się, nie zdradzając strachu.- ale on by nigdy tego nie wydusił.
Przyglądałam jej się uważnie, szukając jakiejkolwiek oznaki obawy, ale jej nie znalazłam.
- Za pięć minut u mnie.- powiedziałam do niej bez uczuć.- A co do ciebie, to geri çekilme znaczy po turecku odwrót.
Odwróciłam się na pięcie. Jednak w drzwiach jeszcze się zatrzymałam.
- Za dwie godziny robimy polowanie. A teraz rozejść się.- warknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Stałam w ciemnościach przed czarną szybą w moim pokoju. Za oknem było już czarno, ale dzięki mojemu zmysłowi wzroku, mogłam dostrzec drzewa i krzaki. Księżyc w pełni świecił jasnym blaskiem.
Podeszłam do szklanych drzwi i wyszłam na balkon. Oparłam przedramiona na barierce pochylając się do przodu. On gdzieś tam jest. Już nie mogę się doczekać, aż będzie jednym z nas. Nie docenił mnie, gdy sam był strzygą. Uznał, że mam wielu wrogów wśród strzyg, a tym czasem sieję wśród nich postrach. Oj przekonasz się kochaniutki, jak się ustawiłam. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Mój spokój przerwało pukanie.
- Kogo tam znowu niesie?
- Ta ja Pani.- do środka pewnym krokiem weszła czerwono włosa.
- Aha. Usiądź tutaj.- wyszłam do salonu wskazując jej pakowany fotel.
Ukłoniła się zadzierając granatową suknię i zajęła swoje miejsce. Ja usiadłam na sofie.
- Jak masz na imię?- spytałam.
- Lucyna.- powiedziała z niesmakiem.
- Lucy, spodobało mi się to, jak mi odpowiedziałaś. Mało kto umie tak ukryć strach. Jak dawno zostałaś przemieniona?
- Trzy lata temu.- odpowiedziała.
- Hymn... masz doświadczenie. Potowarzyszysz mi w polowaniu. Jak się wykażesz, zostaniesz moją pomocnicą, bo pewnie Vanessa dostanie dzisiaj awans.
- To będzie dla mnie zaszczyt.- ukłoniła się.
- Masz dwie godziny na przygotowanie się, a teraz odejdź.- wstałam i poszłam do sypialni, dając tym samym do zrozumienia, że to koniec.
Przez jakiś czas siedziałam w pokoju, ale znudzona udałam się do biura.
- Pani Hathaway-Bielikow.- przywitała mnie moja elita.
Należeli do niej, oczywiście Nigel, Dorian, Sebastian, Katrina i Wiktoria. Są tu najstarsi, ale wszyscy byli morojami, a ja byłam najlepszą strażniczką. Nie mieli ze mną szans.
- Doszły nas słuchy, że chcesz dołączyć do elity Vanessę.- odezwała się Ketrina.
Miała ona błąd włosy i długie kolczyki z piórkiem. Ubierała się w ciemno fioletowe sukienki, czarne buty i leginsy.
- A nawet jeśli, to co?- spytałam, siadając na fotelu.
Położyłam nogi na biurku i wyciągnęłam sztylet, którym zaczęłam podrzucić, tak jak kiedyś nauczył mnie Dymitr. Był dobrym nauczycielem, ale czas i mu dać parę lekcji.
- Nic, tylko chcieliśmy potwierdzić informację.- szybko odpowiedziała moja zabawka łóżkowa.
- Nie mam takiego zamiaru.- wzruszyłam ramionami, oglądając uważnie moją broń.- Już prędzej Lucynę. Ale ona i tak potrzebuje paru miesięcy próby. Vanessę mam zamiar wysłać do Rosji. Trzeba tam odbudować siły.
- To chyba nie nasz problem.- wzruszył ramionami szatyn o fiołkowych oczach, ubrany w zieleń. Dorian.
Ściągnęłam nogi z biurka i rzuciłam, w jego stronę ostrzem, sztylet. Zdążył się uchylić, a broń wbiła się w ścianę. Wszyscy patrzyli na mnie przerażeni, gdy podeszłam w dwie sekundy do mojego narzędzia i wyrwałam z już lekko ponakuwanej powierzchni. Następny ślad.
- Wszystko powinno nas obchodzić.- odwróciłam się do nich przodem.- Jeśli chcemy pozbyć się moroji, to musimy to zrobić wszędzie. Przecież ty sam, Sebastian, - wstałam na bruneta z lekkim zarostem, wyglądającego na jakieś trzydzieści lat.- przyjechałeś z Australii.
Nagle rozległo się pukanie.
- Czego?- krzyknęłam, a przez drzwi wyglądnęła blada twarz Vanessy.-A, to ty. Usiądź.
Zajęłam swoje poprzednie miejsce, a reszcie dałam znać, że mają zająć się swoimi sprawami. Każdy wziął kilka umów na nielegalne wyścigi, zakłady tatuaży, sprzedaż narkotyków czarny rynek i poszli do tyłu, usiąść przy swoich biurach.
- No więc złotko.- uśmiechnęłam się fałszywie.- Co masz mi do powiedzenia?
- Pani. Powinniśmy zapolować na Aarona, mojego chłopaka. Jest umięśniony, uczynny, może trochę nie przeciętny i uparty, ale doprowadzę go do porządku.- starała się mówić pewnie, ale nie do końca jej to wychodziło.
- Nie.- odpowiedziałam.
- Słucham?!- otworzyła szeroko usta i oczy.
- To co słyszałaś. Nie.- usiadłam normalnie i pochyliłam się do niej, opierając łokcie na blacie biurka.- Mało tego, nie zobaczysz go nigdy więcej.
Uśmiechałam się perfidnie.
- Jak Pani. Tak może. Wiesz co Rose? Jesteś perfidną Suką! Bo twojego księcia to planujecie upolować od miesiąca, a mojego to od razu skreślasz!- podniosła głos.- A ja nie dam się tak traktować. I chodź bym miała pić krew moroji miesiącami i literami, zniszczę cię. A potem z Aaronem będziemy rządzić tym chlewem.
Miałam obojętną minę, a ona zaczęła dyszeć ze zmęczenia i emocji. Usłyszałam, że moja elita wstała i idzie do nas. Zatrzymałam ich ruchem dłoni, a na moich ustach pojawił się uśmiech chorej satysfakcji.
- Pokażesz nam, gdzie on mieszka i go przemienisz.
- Naprawdę?!- nie mogła uwierzyć.
-Tak.- podniosłam się, okrążyłam biurko i usiadłam na jego brzegu.- Pokazałaś mi, że umiesz walczyć jeśli na czymś ci zależy. Jeśli tak samo dobrze spiszesz się na polowaniu, będę miała dla ciebie niespodziankę. A teraz idź się przygotować.
Ukłoniła mi się i wyszła.
- Masz ciekawe metody rządzenia.- Nigel objął mnie ramieniem.
- Ważne, że skuteczne.- odwróciłam się do niego.- Wiesz, zostało nam trochę czasu, a ja trochę się nudzę- uśmiechnęłam się kusząco.
- To chodźmy do ciebie.- wyprowadził mnie na korytarz.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
😒😒😒😒😒😒 serio? JA CHCĘ DYMITRA! MÓJ DIMKA!!! Kiedy on będzie? 😭😭😭😭 Nie podoba mi się ten Nigel 😠😠😠😡😡😡😡😬😬😬😬 Ja chcę spowrotem Romitri! 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 Czekam na następny i życzę weny! 💖💖💖 P.S. jak w następnym nie będzie Dimki, to zabiję 👌👌
OdpowiedzUsuńOj nie rób tego no! Rose! Masz Dymitra... Kurde Bielikow rusz tyłek!
OdpowiedzUsuńA ja chce kolejny rozdział.
Pozdrawiam, życzę weny.
Mańka
Rose jest okropna nie lubię jej coraz bardziej. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńNo wreszcie coś się dzieje! Dziękuję Ci, że w końcu przerwałaś tę słodycz. To była najlepsza rzecz jaką mogłaś zrobić od tak długiego czasu. Rose jest wredna i stanowcza, a to do niej najbardziej pasuje. Mam nadzieję, że w tej bitwie ją troszeczkę pokiereszujesz.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny, mam nadzieję, że jeszcze dziś 😁😂