Obudziłam się mocno wtulona w ukochanego. On oczywiście już nie spał. Czytał jeden ze swoich westernów. Ziewnęłam ospale wtulając się mocniej w jego nagi tors. Kiedy Dymitr zauważył, że nie śpię, odłożył książkę i złożył na moich ustach słodki pocałunek.
- Dzień dobry, kochanie. Jak się spało?
- Cudownie, bosko. Nie wiem jakie słowa mogą opisać jak się czuję teraz, jak się czułam wczoraj i jak się będę czuć przez najbliższy czas. Jesteś wspaniały. Zaskoczyłeś mnie w nocy.
- To ty jesteś niezwykłą kobietą, Roza. Kocham Cię i chciałem, żebyś poczuła się wyjątkowo.
- Udało ci się.- Dymitr uśmiechnął się i na nowo mnie pocałował. Nagle poczułam, że chce się wyplątać z mojego uścisku. Ale ja tylko przytuliłam się mocniej do niego.- Gdzie się wybierasz, towarzyszu?
- Roza, śniadanie nie zrobi się samo.- naraz pożałowała decyzji odprawienia kucharza.
- Nie jestem głodna. Jedynie spragniona twojej bliskości, więc masz tu zostać.- poczułam, jak w jego piersi rezonuje śmiech.
- Jeszcze ci mało po wczorajszym?
Westchnęłam, udając zniecierpliwienie.
- Dymitr, ile razy mam powtarzać, że ty nigdy mi się nie znudzisz i z tobą nigdy nie będę miała dość.
- Zawsze i codziennie.- nagle znalazł się nade mną i szeptał mi do ucha, kładąc się na mnie.- Uwielbiam, kiedy to mówisz. Uwielbiam każde twoje słowo, każdy śmiech, przypadkowy gest. Wszystko co robisz, jest moją radością. Ty jesteś całym moim światem, wszystkim co utrzymuje mnie przy życiu i za ciebie mógłbym je oddać.
Jego słowa, dłonie błądzące po moim ciele i usta barwiące się moim uchem sprawiały mi przyjemność. wbiłam się mocno w jego usta. Po nocnych igraszkach, byłam nie spragniona, ale wręcz głodna jego bliskości i miłości. Chciałam, żeby jego cała uwaga, zawsze skupiała się tylko na mnie, ale to nie możliwe. Jest jeszcze Christian, służba i wkrótce będą jeszcze dzieci. Ale nie martwi mnie to. Teraz liczy się tylko to, że jesteśmy tu razem, sami, tylko ja i on.
Westchnęłam tęsknie, kiedy Dymitr położył się koło mnie. Moja reakcja sprawiła, że zaczął się śmiać.
- Chyba masz rację. Ty nigdy nie będziesz miała dość.- nadal próbował powstrzymać śmiech, ale nie wychodziło mu to najlepiej.
- A czy ja kiedykolwiek się myliłam?
- Zdarzały się przypadki.- droczył się ze mną.
- Na przykład kiedy?- nie odpuszczałam.
- Na przykład... kiedy...- jąkał się, nie mogąc nic wymyślić. Już szykował się do jakiejś tryumfalnej uwagi, gdy znalazł odpowiedz. A niech to!- kiedy myślałaś, że kocham Taszę i mógłbym cię, dla niej zostawić. Kiedy myślałaś, że można mnie zastąpić...
- Ty też tak myślałeś, w odniesieniu do mojej osoby.- przerwałam mu, broniąc się.
- Nie mówię, że ja mam zawsze rację. Każdy może się pomylić, Roza. Najgorzej, jak ten błąd dostrzeże się z późno. Ale najmniej racji miałaś, w sumie oboje mieliśmy, myśląc, że możemy żyć obok siebie, udając, że poza pracą, nic nas nie łączy. Kocham Cię i cieszę się, że miałem odwagę ci to powiedzieć i poprosić o miłość.- oczywiście chodzi o wspomnienie ze stróżówki.- Teraz jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Mimo tylu przeciwności losu jestem tu i tule mój najcenniejszy skarb.
- Dymitr... ja...ja nie wiem co powiedzieć. Wzruszyłeś mnie, zauroczyłeś. To jest słodkie. Nie umiem tego nazwać.
- To nie mów nic.
I tak zrobiłam. W sumie to nie miałam wyjścia, ponieważ moje usta zupełnie zatraciły się w słodyczy i miękkości jego warg. Po tak namiętnym pocałunku, przytuliłam się mocniej do ukochanego. On w tym czasie, objął mnie i przycisnął jeszcze mocniej do siebie, jakby bojąc się, że zaraz gdzieś zniknę. Jednocześnie głaskał mnie po nagich plecach, co jakiś czas, schodząc na moje biodra, a niekiedy, niby przypadkowo, dotykają włosów opadających mi z tyłu. Napawał się ich dotykiem. Uwielbiał je tak samo mocno, jak ja patrzeć w jego cudne, czekoladowe oczy. I teraz w nich tonęłam. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym miłości, szczęścia, troski i radości. Ale nie umknęły mojej uwadze błysk pożądania. Jemu też zawsze będzie mało. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej nocy. On chyba myślał o tym samym, bo szepnął
- Kocham Cię nad życie i nigdy nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz. Cokolwiek się stanie, zawsze będę tu.- położyłam dłoń na jego sercu. Poczułam jak szybko bije.
- Roza, moja mała Roza.- uwielbiam jak tak do mnie mówi.
- Niedługo już nie taka mała.- pogłaskałam się po brzuchu. Po chwili na swojej ręce poczułam zaciskającą się, ciepłą dłoń męża.- Pomyśl kochanie. Za osiem miesięcy będziemy rodzicami i na zawsze będziemy razem.
- Oczywiście skarbie.- powinnam się cieszyć, ale nie pozwoliła mi na to jego dziwna nuta w głosie, jakby sam chciał się upewnić, że to jest możliwe. On coś ukrywa.
- Dymitr.- popatrzyłam mu wyzywająco w oczy.- Chciałbyś mi coś powiedzieć?
- Nie, wszystko jest w porządku.- teraz udawał swoją wiarę w te słowa. Ale ja nie dałam się zmylić.
- To ma coś wspólnego z twoją rozmową z Jewą przed wyjazdem, prawda?
- Roza.- wiedział, że mnie nie oszuka.- Nie mogę ci powiedzieć. Nie teraz. Nie chce cię martwić.
- Chodzi o mnie i dziecko?
- Nie mogę. -szepnął smutno. Wiedziałam, że teraz nic z niego nie wyciągnę.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy.- oznajmiłam.
- Dobrze kochanie, ale po porodzie. Proszę Rose wtedy powiem Ci wszystko, tylko nie teraz.- dodał, widząc moją minę.- Teraz chcę cieszyć się naszym miesiącem miodowym.
Poddałam się. I tak nie zmieni zdania. Wtuliłam się w niego mocniej i poczułam jak się odpręża.
- Miesiąc miodowy. To takie dziwne. Ale tak cudownie dziwne. Jeszcze rok temu nie pomyślałabym, że wyjdę za swojego mentora. W ogóle nie myślałam, że zostanę czyjąkolwiek żoną. A jednak. Ale cieszy mnie to. Kocham Cię.
- Ja ciebie też kochanie. Nie ma słów, mogących wyrazić moje szczęście. To co, przyszła mamusia chce już śniadanko?
- Bardzo chętnie, ale nie chce mi się iść. Poleżmy jeszcze chwilkę.- poprosiłam.
- Mam lepszy pomysł.- wyplątał się z moich objęć. Westchnęłam tęsknie. Uśmiechnął się do mnie, tym zniewalającym uśmiechem.- Spokojnie, zaraz wrócę.
- Liczę na to.
Usłyszałam jego donośny śmiech. Po chwili podszedł do mnie ubrany i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Kiedy skończył causa, odsunął się i wyszedł.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co ty knujesz z tą Jewą to jakaś zmowa? Dymitr jest taki wspaniały kocham go takiego romantycznego. Życzę masy weny i czekam na następny
OdpowiedzUsuńJaki cudowny poranek. Ale co to za tajemnica, którą ukrywa Dymitr? Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.:-)
Erh.. Ehm... (Odchrząknęłam) Dymitrze Bielikow, co to ma znaczyć? Tłumacz mi się tu i teraz! Już... No w tej chwili. Czy ty, raczysz w końcu powiedzieć o co chodzi. No i Jewa.... hm.... tego jestem ciekawa. Sprawy z tą kobietą są... lekko mówiąc, dziwne i tajemnicze.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać reszty...
Cierpliwości wszystko się wyjaśni, tak jak powiedział nasz Dimka, po porodzie. Wcześniej nikt niczego się nie dowie( Tak Mańka, ty też nie). no to cierpliwości. :-)
OdpowiedzUsuńEh... A już liczyłam, że wygadasz mi się (no. Przez maila) co ty na to? Nie ma szans?
UsuńNie. Tak nie będzie zabawy. Wiem tylko ja i Dymitr. Nawet Roza niczego się nie dowie. Przykro mi, polecenie strażnika. ;-)
Usuń