Minął kolejny rok od naszego poznania. Trzy lata. A już mam męża, siedemnasto miesięczne dzieci, siostrę, moi rodzice latem wzięli ślub, no i jestem strażniczką królowej. Dla takich bilansów się żyje.
- Dziękuję za wczorajszy dzień.- mruknęłam, leżąc na brzuchu koło ukochanego.- Mam tylko wrażenie, że to za dużo.
Zrobiliśmy sobie piknik w ogrodzie. Dzieci bawiły się na placu zabaw, a my relaksowaliśmy się na trawie. W stroju kąpielowym korzystałam z ostatnich promieni słońca, które postanowiło zostać na trochę dłużej.
- Roza, nie ma czegoś takiego jak "za dużo", jeśli chodzi o odwdzięczenie się, że Cię mam.
- No ale cały dzień spa, później kosmetyczki, fryzjera, a na koniec potulne chodzenie ze mną po sklepach? Gdzie ty znalazłeś na to cierpliwość?- przewróciłam się na plecy, aby ocalić się równomiernie.
- Dla ciebie warto.- Rosjanin położył głowę na moim brzuchu, a ja zapatrzyłam się w jego czekoladowe oczy.- Po za tym, zwróciło mi się to w twoim wieczornym wyglądzie, Różyczko- palcami przejechał po moim tatuażu.
- Dymitr?- zaczęłam, bawiąc się jego włosami.
- Tak Roza?
- Czemu ich nie ściąłeś?
- A powinienem?- zmarszczył brwi, patrząc na mnie dziwnie.
- Nie!- krzyknęłam od razu.- Po prostu ciekawi mnie to.
Strażnik jakby z ulgą opadł na trawę, a ja się pochyliłam nad nim.
- Nigdy wcześniej nie widziałam mężczyzn z długimi włosami. No może czasami Rockmenów i Metalowców. Ale oni mają całe długie, a ty masz takie... w sam raz.
Bielikow zachichotał cicho.
- Nie wiem. Jakoś może mi się nie chciało. Ale też chciałem się wyróżniać.
- Tak. Bo twoja boska uroda i umiejętności nie wystarczyły.-stwierdziłam sarkastycznie.
- Może to taki mały, podświadomy bunt. Może jest za grzeczny.
- To ja też jestem buntowniczką.- przeczesałam dłońmi włosy.
Oboje zachichotaliśmy.
Gdy zaszło słońce, zebraliśmy się do domy, ciepłej się ubrać, a później wróciliśmy na dwór.
- Mamo. Mam kwatka.- Nastka pokazała mi mała stokrotkę.
- Bardzo ładna. A jest ich więcej?
- Tiak.- dziewczynka pokiwała główką.
- To przyniesie ich jak najwięcej, z jak najdłuższymi ogonkami.
Tak też zrobili, a ja zaczęłam robić wianki. Lili mi pomagała, więc szybciej się uporałyśmy. Swoje ozdoby miała już moja córeczka, mąż, Lili, a nawet Felix dał się przekonać. Zaczęłam robić swój, gdy zaczęło robić mi się nie dobrze.
- Mamusiu, cio siem dźieje?- zaniepokoił się brunet.
Ukochany spojrzał na mnie zatroskany. Już chciałam powiedzieć, że nic, ale nadeszła kolejna fala mdłości. Dawno ich nie czułam, ale oznaczały tylko jedno. Bianka niespokojnie podniosła głowę i zaczęła się rozgląda dookoła. Dzieci się bały. Wymieniłam spojrzenia ze strażnikiem, a on mnie zrozumiał od razu. Szybko złapaliśmy maluchy i wbiegliśmy do domu. Zostawiliśmy ich w salonie.
- Zajmij ich czymś.- poleciłam siostrze, biorąc z kredensu sztylet.- Jakby coś się działo, krzycz jak najgłośniej.
Pokiwała głową, wystraszona. Uklękłam przed nią.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze, nie martw się. Nic wam się nie stanie.
Przytuliła mnie.
- Uważajcie na siebie.- poprosiła.
- Będziemy.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco, po czym wstałam.- Bianka pilnuj!
Odpowiedziało mi jej szczeknięcie, gdy szłam do ogrodu. To co tam zobaczyłam, przeraziło mnie. Dymitr walczył już z trzema przeciwnikami na raz, a z lasu wychodziły co nowe strzygi. Złapałam połączenie z Lissą.
- Rose, nie pokonanie ich.- szepnęła wystraszona.- Na Dworze nie ma kto wam pomóc.
Szlag! Dzisiaj miała być jakaś akcja. Cholera, to se bestie wybrały moment. Zauważyłam, że jedna ze strzyg chce się dobrać do strażnika od tyłu. O nie. Tak łatwo nie ma. Rzuciłam się na nią i przebiłam od tyłu. Byłam równie zdziwiona co wampir, zaraz przed tym, jak nie padł martwy. Jednocześnie poczułam w sobie nową siłę. I mrok. W końcu mam na czym go porządnie wyżyć. Szybko przybiegłam do męża i ustawiłam się plecami do jego pleców. Walczyłam zaślepiona złością i żądzą krwi. Miałam wrażenie, że mam więcej mroku, niż wcześniej. Lissa. Musiała mnie nim wesprzeć w walce. Przede mną pojawił się potężny dampir, a raczej były dampir, postury Dymitr. Nie będzie łatwo. Podczas walki oberwałam w brzuch i kilka razy w głowę. Jednak Walczyłam mimo mroczek przed oczami. W końcu wygrałam, ale zauważyłam, że oddaliłam się od Rosjanina. W głowie zabrzmiały mi jego słowa z przed roku. "Oni chcą mnie.". Ale go nie dostaną. Byłam bliżej lasu, więc osłabiałam armię dążącą do Bielikowa, ale na długo to nie wystarczy. Z każdą chwilą, między nami pojawiało się więcej potworów. Za późno zdałam sobie sprawę z mojej beznadziejnej pozycji. Trudno jest się bronić przed atakami dwóch strzyg na raz, a co dopiero trzech czy czterech. Miałam coraz więcej krwawiących ran, czerwona ciecz, wypływająca z mojego organizmu, osłabiała mnie. Czarne plamy zasłaniały mi coraz bardziej widok. Byłam przegrana. Jednak strażnik i dzieci mieli szansę. Czyżby o tym mówiła Jewa? Ale miałam oddać życie tylko za Nastkę? Może to było niedopwiedzenie? A czy to ważne? W końcu nie mogłam nawet zobaczyć ukochanego.
- Dymitr, weź dzieci i uciekajcie!- krzyknęłam w amoku.
- Nie zostawię cię!- odpowiedział mi aksamitny głos, z rosyjskim akcentem.- Obiecałem!
- Cholera!- krzyknęłam upadają. Poczułam ból w łydce.- Mnie nie uratujesz. A siebie i dzieci tak. Bielikow, choć raz nie bądź tak honorowy i pomyśl o kimś innym niż ja!- wrzeszczałam, natychmiast wstając.
Byłam mocno ranna i nie mogłam się za długo bronić. Spojrzałam na dom i zobaczyłam go na tarasie. Patrzył na mnie z bólem. Uśmiechnęłam się, chcąc przekazać mu, jak bardzo go kocham. Go i całą naszą rodzinkę. Nagle jakiś wampir mnie popchnął i upadłam. Widziałam jak większość biegnie w stronę domu.
- Biegnij do cholery!- krzyknęłam.
Dymitr ostatni raz spojrzał na mnie i zniknął za drzwiami. Potwory odbiły się od szyby. Kuloodporna. Punkt dla nas. Poczułam ugryzienie w nogę, a później rozchodzącą się po moim ciele falę euforii.
Wybacz Lissa.
I zapadłam w ciemność.
Co-ty-do-jasnej-cholery-robisz !!!!!!!!!!!!!!!!!???????????? ROSE!!!!!!😭😭😭😭 Dymitr ratuj swoją Różyczkę!!! Ratuj ją!😭😭😭😭 Proszę cię, Karinga, daj dzisiaj jeszcze jeden rozdział, bo nie wytrzymam! Romitri!!! 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭 zabije cię jak coś im się stanie! 😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieje?! Czytam sobie spokojnie, a tu nagle bum. Wiesz co nie lubię. Nie odzywaj się do mnie. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńO nie nie !!! Co to Ma być!!!! Dodaj rozdział ...!! ���� tak nie można zostawiać ludzi w takiej niepewność!���� Uduszę Cię jak nie dodoasz dzisiaj rozdziału!!!
OdpowiedzUsuń