sobota, 16 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 9

 Wybaczcie, że tak późno ale coś mi komórka nawalała. Oto następny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Nie zapomnijcie skomentować. :-*
__________________________________________
- Wiele rzeczy. Mia za 2 tygodnie wyjeżdża z ojcem i strażnikami do rodziny we Włoszech. A Mason postanowił się jej oświadczyć.
-No no.- Dymitr zareagował podobnie jak ja.
- W nocy wydarzyło się jeszcze parę CIEKAWYCH rzeczy.- powiedziałam nie pewna, czy powinnam mu mówić
-Co się stało?-spytał zaniepokojony.
- Na szczęście nic.- podeszłam i usiadłam na bocznym oparciu fotela, w którym siedział mój ukochany.- Ale mało brakowało. Zacznijmy od początku. Kiedy poszedłeś, nie mogłam zasnąć, więc nas spakowałam,- wskazałam torby przy drzwiach.- bo wiedziałam, że ty będziesz zmęczony. Następnie zadzwoniłam do Sydney. Pamiętasz ją?- przytaknął i posadził mnie sobie na kolanach.- No to ona dostała, jakby to powiedzieć... hymn... "Awans Terytorialny".
Dymitr zaśmiał się na wymyśloną prze zemnie nazwę. Przytulił mnie i położył moją głowę na swojej piersi, a następnie oparł własny podbródek na mojej głowie. Jedną ręką zaczął jeździć po moich plecach, a drugą po nodze. Wtuliłam się w niego. Było to bardzo przyjemne, nie powiem.
-Została przeniesiona gdzieś na południe, ale nie pamiętam, jak się nazywało to miasto. A to jeszcze nie koniec.- odsunęłam się od niego i napotkał jego zaciekawiony wzrok. Jaj ja kocham te oczy.- Nasza kochana alchemiczka stała się bohaterką. Ma teraz urlop, więc spotkamy się w Rosji. Po 2 godzinach poszłam w końcu spać. I pojawiłam się w śnie wywołanym przez Adriana.
- To on ci coś zrobił? Bo jeśli tak to...
-Nie, nie!- przerwałamumu szybko, bo w jego głosie usłyszałam niebezpieczną nutę. Wiem, że dla mnie i mojego bezpieczeństwa zrobił by wszystko. A do tego nie zabardzo się obaj panowie lubią.- On mnie właśnie uratował.- strażnik spojrzał na mnie zdziwiony.- Tak wiem to jakaś nowość. Otóż na Dworze pojawił się jakiś użytkownik Ducha. Okazało się, że to Robert. W nocy to on chciał mnie wciągnąć do snu. Byłam sama, więc nikt by mnie nie obudził. Ale Iwaszkow przejrzał jego plany i sam mnie wciągnął. Potem przez całą noc siedziałam u niego i ćwiczyłam panowanie nad snem.
Zaczęłam opowiadać mu, na czym polegały ćwiczenia, ale on wydawał się być nieobecny. Spuścił smutno wzrok i nad czymś myślał.
- Roza, tak wiele razy mogłem cię stracić.- odezwał się głosem pełnym bólu.- Zawsze, kiedy najbardziej mnie potrzebujesz, ja jestem gdzieś indziej. Boję się o ciebie. Nie chcę zostać sam. Moje życie jest nic nie warte bez ciebie