No
to macie. Ale będzie trochę krótszy. I czemu, ja się pytam nikt
nie powiedział, że nie ma zdjęcia sukienki?Ale już dodałam. Jeśli chce ktoś zobaczyć, to niech wróci. Może jutro tez będzie rozdział, ale (znowu) nic nie obiecuję. życzę miłego czytania, dziękuję za komentarze i proszę o następne. To bardzo motywuje do nie przespanych nocy :-P
_________________________________________________Wnętrze wyłożone było tym samym aksamitnym materiałem co wejście do niego. Na wszystkich bokach zawieszone zostały "ściany" o takim samym kolorze, co jego dach. Tylko jedna była odsłonięta- z widokiem na morze. Na czerwonej tkaninie leżały poduszki.
Usiedliśmy na nich, wciąż trzymając się za ręce. Wspominaliśmy dawne czasy i to jak kiedyś patrzyliśmy na pewne sprawy, a jak patrzymy dzisiaj.
- Cieszę się, że to ty nas znalazłeś.- pocałowałam go.
- Ja też.- przysunął się bliżej mnie. Po chwili przerwał ciszę. W jego głosie wyczułam lekkie wahanie, jakby bał się odpowiedzi.- Roza?
- Tak?
- A co myślałaś, kiedy mnie zobaczyłaś? To znaczy o mnie.
- To raczej ja powinnam zadać to pytanie.- roześmiałam się. Jednak po chwili uspokoiłam się i zaczęłam myśleć nad pytaniem.- Co pomyślałam? Od razu zauważyłam twój urok. Ale nie byłam zachwycona tym, że wracamy do akademii, a jeszcze bardziej zdenerwował mnie fakt, że masz pilnować Lissy, że ktoś ma mnie zastąpić. No i jak to ja, wypaliłam jakieś głupstwo, którego później żałowałam.
Tak, tamtego dnia, u naszej kochanej pani dyrektor nazwałam Dymitra "tanią siłą roboczą". A teraz jest moim mężem. Los ma dziwaczne poczucie humoru.
- Ale nie gniewem się na ciebie.- ukochany objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Teraz twoja kolej. Pewnie myślałeś, że jestem jakąś krnąbrną dziewczyną, która uciekła dla zabawy z księżniczką.
- Od samego początku wiedziałem, że masz potencjał i cenisz życie Wasylissy ponad swoje. Wtedy, kiedy zauważyłem na twojej szyi ślady po ugryzieniach zdziwiłem się. Często słyszałem o strażnikach dodających życie za podopiecznych, ale karmienie ich. To było dla mnie nie zrozumiałe. Do dziś na samą myśl o tym, przechodzą mnie ciarki- mimowolnie zatrząsł się.- Ale zrozumiałem, że jest dla ciebie ważna i że możesz być najlepszą kandydatką na jej strażniczkę. A nasze treningi potwierdzały moje przypuszczenia. W moich oczach zyskałaś również, gdy chciałaś z nami walczyć, mimo że z góry było wiadomo kto wygra. Zawsze tak robisz. Stajesz w obronie słabszych i nie liczy się czy masz jakieś szanse. Oni potrzebują pomocy. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto byłby tak oddany służbie. Ty nie wierzyłaś w naszą zasadę "Oni są najważniejsi". Ty nią żyłaś. I za to cię kocham
- Tak, ale podczas zajęć polowych, wszyscy uparliście się, żebym w nią zwątpiła.
- Jak to? Kto?
- Ty mówiłeś, że nie powinnam odbierać mroku Lissie. Ambroży pokazał mi, że można żyć inaczej, a ta psycholog, do której musiałam chodzić, zaczęła pytać mnie, co chciałabym robić. Wszyscy chcieli podważyć moje przekonania.
- No a teraz masz to o czym marzyłaś i dalej żyjesz według naszej manty.
- Wiesz odkąd nas przywiozłeś, pokładałeś we mnie duże nadzieje. Wstawiłeś się za mnie, mimo że nie znaliśmy się. Zawsze we mnie wierzyłeś. I mi wierzyłeś, nawet jeśli to było trudne.
- Tobie też byłoby trudno uwierzyć, gdybym powiedział, że widzę duchy.
- Z twoją postawą poważnego strażnika, nikt by ci nie uwierzył, towarzyszu. Ale mimo wszystko, zawsze byłeś przy mnie, wspierałeś mnie. Gdyby nie ty chyba naprawdę zabiłabym Jessego.
- Zawsze do usług, gdyby męczył cię mrok.- skłonił lekko głowę, składając mi ukłon i pocałował mnie w dłoń.