Na kolację Dymitr się postarał. Zrobił pizze. Własnoręcznie od początku do końca. Jak zawsze było pyszne.
- W innym życiu zrobił byś karierę w każdym zawodzie.- stwierdziłam.
- W tym życiu już zrobiłem. Przecież to nasza praca.- przypomniał mi ukochany.
- No tak, ale marnujesz tyle innych talentów.
- Wystarczy mi, że wy z nich korzystacie.
- Rose ma rację. Jesteś idealny.- wypaliła Lili. Lekko się zarumieniłam.
- Dziękuję.- nałożył sobie kolejny kawałek, patrząc znacząco na mnie.
Czułam, że zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Po kolacji dziewczynka poszła szykować się do spania. Powiedziała, że dzisiaj może już spać u siebie, a w razie czego przyjdzie do nas. Na dobranoc chciała kolejną bajkę, ale wpadłam na lepszy pomysł.
- Chciałaś, żebyśmy opowiedzieli ci swoje historie z dzieciństwa, - przypomniałam.- więc codziennie, na dobranoc jedna. Ty zaczynasz Towarzyszu.- to powiedziałam do męża.
- Czemu ja?- spytał.
- Ponieważ, - spojrzałam na niego znacząco.- twoje są wesołe i pełne miłych wspomnień.
- A twoje nie?- zagadnęła mała.
- O mnie kiedy indziej.- ucięłam temat.
- No dobrze. O czym tu opowiedzieć?- zastanawiał się na głos.
- Może o Lunie.- podsunęłam szeptem.- Myślę, że powinna się dowiedzieć. To nasza nowa rodzina.
Myślał chwilę i podjął decyzję. Po raz drugi usłyszałam historię o niezwykłej łani. Ciekawy tytuł. Gdy strażnik skończył opowieść, po kolei pocałowaliśmy ją w czółko. Następnie wyszliśmy, zasłaniając okno i życząc dobrej nocy.
- Teraz Roza, mamy czas dla siebie.- powiedział cicho i zmysłowo Bielikow, zamykając drzwi naszej sypialni.
- I co zamierzasz z tym czasem zrobić?- przybrałam kuszącą minę, która w końcu była na miejscu.
Podszedł do mnie i wręcz się na mnie rzucił. Całował gorliwie i zachłannie, aż brakło mi tchu. Szybko pozbył się mojej bluzki i ściągnął spodnie. Miałam dresy więc łatwo mu poszło, czego nie mogę powiedzieć o sobie. Pocałunki i bliskość nagiego torsu, rozpraszała moje palce, męczące się z jego zamkiem u spodni. Straciłam cierpliwość, dlatego gdy w końcu go rozpięłam, ściągnęłam mu spodnie z bokserkami. Ja jednak zostałam w bieliźnie, kiedy ukochany wziął mnie na ręce i całując zaniósł do łóżka. Położył moje ciało delikatnie na pościeli i schodził niżej pocałunkami, przyjemnie muskając dłońmi moją nagą skórę. Nie spieszył się, podniecając mnie swoim najdelikatniejszym ruchem. Widać, że się stęsknił. Wierciłam się pod nim z rozkoszy. Czułam jego każdy ruch, najdelikatniejsze muśnięcie. Jego całego. Miłość, pożądane, radość, troska. To wszystko biło od niego, było wręcz dotykalne. Jego uczucia wniknęły we mnie przez niewidoczną więź. Ona nas oplotła i związała z sobą na zawsze. Miałam wrażenie, że nasze aury złączyły się w jedną, naszą wspólną. Między jękami rozkoszy i naszymi zmieszanymi oddechami, można było usłyszeć, z trudem wypowiadane nasze imiona. Po czasie, który nie miał dla mnie znaczenia, bo był jak wieczność, w końcu zechciał podziwiać moje nagie ciało. Oddychałam ciężko, gdy on szybko pozbył się ze mnie bielizny. Podziwiał mnie dłuższą chwilę, pozwalając mi dojść do siebie i nabrać siły na resztę wieczoru. Następnie przyczepił się do mojej szyi. Dymitr się nie hamował. Stracił cała kontrolę nieodwracalnie. Był naturalny, bez maski strażnika, bez powściągliwości. Był sobą. Nagi ciałem, ale i duchem wewnątrz. Chciał mi pokazać jaki jest naprawdę i że może taki być tylko dla mnie. Nikt inny nie pozna go z tej strony. Bo to jest miłość. Ukrywa kłamstwa, ujawnia prawdę, pokazuje naturę i właściwą istotę rzeczy.Było mi dobrze z takim tylko moim Bielikowem.
- I co, Towarzyszu?- powoli dochodziłam do siebie, wtulona mocno w męża. Czułam błogie zmęczenie.- Co teraz jest właściwe?
- Nie wiem Roza. Nie obchodzi mnie to. Liczysz się tylko ty. Na zawsze. I tak nigdy, nie przejmuję się co inni o mnie myślą. Kocham Cię i chcę by cały świat o tym wiedział.
- Myślę, że już wie, a przynajmniej świat morojów.
- Pewnie tak.- strażnik próbował powstrzymać ziewnięcie, ale nie wyszło mu.
Na pewno był bardzo zmęczony. A kto by nie był? Pięć godzin służby, i jeszcze życie prywatne. Pokazanie mi swojej tęsknoty, też musiało go porządnie zmęczyć. Ale było bardzo przyjemne.
- Ja tiebia liubliu Dymitr.
- Ja tiebia toże liubliu Roza.- odpowiedział bardzo szczęśliwy.
Oboje byliśmy szczęśliwi. Już przysypiałam, gdy pomyślałam o czymś, o czym nie myślałabym dwa dni temu.
- Dymitr.- szepnęłam, by sprawdzić czy śpi. - Trzeba się ubrać, na wypadek gdyby Lili zechciała przyjść.
On mruknął tylko coś niezrozumiale, ale uścisk wokół mojej tali zelżał. Ostrożnie wydostałam się z jego objęć i zebrałam swoją bieliznę. Ubrałam ją, narzucając jeszcze koszulę nocną. Z szafki mojego ukochanego, wyciągnęłam bokserki. Podeszłam do łóżka od strony nóg i sama założyłam je mężowi. Następnie położyłam się na swoim miejscu. On zamknął mnie w uścisku, tak jak wcześniej.
- Dziękuję Roza.- szepnął do mojego ucha, już chyba w pół świadomy, co się dookoła niego dzieje.
- Nie ma za co. Jestem twoją żoną, muszę o ciebie dbać. Za długo sam się sobą zajmowałeś. Teraz moja kolej.
- Skoro tak mówisz. Tylko uważaj, bo twoja matka oskarży mnie, o robienie z ciebie kury domowej.
- O moją matkę możesz być spokojny. Myślę, że za jakiś czas sama zacznie skakać wokół staruszka. A poza tym, nie obchodzi mnie, co myśli moja mama. Za dużo włożyłam i poświęciłam dla naszego związku, by popsuła go jakaś uwaga Janiny Hathaway. To moje życie i ja decyduję wokół kogo będą krążyć moje myśli. A jak na razie upatrzyły sobie takiego jednego Rosjanina. Ale nie wiem czy go znasz. Rok temu złapał dwie krnąbrne nastolatki, których nikt nie umiał złapać przez dwa lata.
- A jedna już mu nigdy nie ucieknie.
- Jak widać nawet nie próbowała. Kocham Cię.
- Ja ciebie też.- zbliżył się do mnie bardziej i delikatnie musnął moje usta wargami.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc mój ty bohaterze.- uśmiechnęłam się.