wtorek, 9 lutego 2016

ROZDZIAŁ 43

Obudziłam się kiedy było już ciemno. Dymitr jeszcze spał. Leżałam tak kilka minut, wsłuchana w jego równy oddech, ale znudziło mi się. Nie lubię takiej bezczynność. Muszę coś robić. Wstałam, modląc się do nie-wiadomo-kogo, żeby mój ukochany się nie obudził. Podziałało. Wydarzenia z nocy i poranka, sprawiły, że śpi jak zabity. Wyciągnęłam z torby prezent dla niego, czyli dwadzieścia cztery westerny z lat sześćdziesiątych, które wzięłam z domu Abe'a. Uznał, że skoro są w naszej rodzinie, to niech dalej w niej będą. Przed Dymitrem książki ukryłam, pakujące je do torby, zanim przyjedzie. Tak na wszelki wypadek. I się udało. Nawet nie pytał co w niej jest. Postawiłam je po cichu, na szafce nocnej po jego stronie łóżka. Następnie poszłam się umyć i ubrana w szlafrok, skierowałam swoje kroki do kuchni. Przecież gotowanie nie może być trudne. Postanowiłam zrobić jajecznicę. Jest szybka i w miarę łatwa. Przygotowałam patelnię i dziesięć jajek. Po pięć powinno nam starczyć. Nawet jakoś mi wyszła. Jeśli smakuje tak dobrze, jak pachnie, to Dymitr powinien być ze mnie dumny.
O dziwo strażnik jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, ale wystygnie mu śniadanie, a raczej drugie śniadanie. Położyłam talerze na stole i poszam do sypialni.
- Dymitr.- mówiłam, delikatnie potrząsając nim.- Kochanie, wstawaj.
Leniwie otworzył oczy. Na mój widok uśmiechnął się błogo.
- Taki poranek proszę częściej. Pięknie wyglądasz, mój Aniele.- mruknął.
Trochę mnie to zaskoczyło, ale tak miło.Zrobiło mi się ciepło na duszy. 
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.- A teraz wstawaj, bo czekają na ciebie dwie niespodzianki. Pierwsza jest po twojej lewej, a druga czeka w salonie.
Dymitr popatrzył na książki i od razu zaczął je oglądać. Uznałam, że trochę mu to zajmie, więc poszłam do salonu. Dopiero teraz zauważyłam, że tam gdzie wcześniej były uschnięte kwiaty, które wrzuciłam, teraz stoją doniczki z nowymi. Chyba było mu szkoda tamtych poprzednich. Nagle poczułam jak w talii obejmują mnie silne ramiona, a ich właściciel całuje mnie po szyi.
- Dziękuję Roza.
- Tylko pamiętaj te książki są w mojej, niedługo też twojej, rodzinie od zawsze.
- Tylko o ciebie mogę dbać lepiej, niż o nie.- uśmiechnęłam się.
Następnie poprowadziłam go do stołu. Dymitr odsunął moje krzesło i pozwolił mi usiąść. Następnie przesunął je i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Zauważyłam, że założył już spodnie dresowe. Zaczęliśmy jeść. Muszę przyznać, że jak na moje umiejętności kulinarne, smakuje bardzo dobrze. Mój narzeczony chyba też tak uważa. Jego talerz już jest w połowie pusty. Uśmiechnęłam się rozczulona tym widokiem. 
- Sama to zrobiłaś?- wyrwał mnie z rozmyślań.
 Tak się zamyśliłam, że zamiast jeść, wpatrywałam się w niego. Po raz kolejny uznałam, że wygląda bosko zaraz po obudzeniu. Te jego włosy, niby za krótkie, żeby się potargać, a jednak niektóre kosmyki splątały się ze sobą. Po chwili, dotarło do mnie jego pytanie.
- Co? A... Tak sama.- uśmiechnął się do mnie, widząc jak się na niego patrze.
Jednak nie spłoszyło mnie to, że zostałam przyłapana na przyglądaniu mu się. Zamiast odwrócić wzrok, spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ty też cudnie wyglądasz. Tak seksownie.- uśmiechnęłam się kusząco.
- Roza uważaj, bo zaraz znowu zaniosę cię do sypialni i tym razem już nie opuścisz jej do jutra.
- Jeśli to miała być groźba, to myślę, że odniosła odwrotny efekt od zamierzonego.
- A skąd wiesz, co chciałem osiągnąć.- patrzył na nie z pod przymrużonych powiek.
Już nie wytrzymałam jego wzroku i wróciłam do mojego talerza, który nie wiem nawet kiedy, zrobił się pusty. Usłyszałam śmiech Dymitra. Uwielbiam ten dźwięk.
- Co Roza, jeszcze się nie najadłaś?
- Jesteś dobrym nauczycielem, ale chyba sam jesteś odporny na zdobywanie wiedzy. Mówiłam już dwa razy, że przy tobie zawsze chcę więcej.- jego mina była bezcenna i tym razem to ja wybuchłam śmiechem.- To co dasz mi wybór?
- Jaki wybór? - zdziwił się jeszcze bardziej.
Czemu nie mam przy sobie aparatu? Powinnam go mieć zawsze w ręce, tylko gotowy na uchwycenie mimiki mojego ukochanego. Ledwo powstrzymałam się przed kolejnym napadem śmiechu.
- No wiesz, dostałam w nocy zaproszenie od Lissy. I teraz od ciebie zależy, czy pójdę prosto do niej, czy będę musiała wybrać między Lissa-sypialna.- uniosłam ręce po obu swoich bokach i poruszałam nimi, na zmianę góra, dół na znak wagi.
 - Bardzo chciałbym, ale mam coś ważnego do załatwienia, a po za tym, nie wypada odrzucać zaproszenia królowej, które jest rozkazem.
Miał rację. Na dodatek to moja przyjaciółka, z którą nie mam zbyt wiele czasu na pogadanie.
- Ale spokojnie.- dodał.- Nie nadrobiliśmy jeszcze wszystkich tych nocy, które spędziliśmy samotnie w łóżkach, a w szczególności ty, podczas gdy ja nie musiałem spać. - wyrżnie posmutniał na wspomnienie tego okresu, kiedy był potworem.
Podeszłam i usiadłam mu na kolanach.
- Hej, nie myśl o tym. Ciesz się tym, co masz. To jest przeszłość, która więcej nie powróci. Przysięgam ci, że tego dopilnuję. Nie pozwolę cię sobie znowu odebrać.
- Dziękuję Roza, ale to ja powinienem to obiecać tobie.
- A czym różni się moja miłość od twojej. Każde z nas może potrzebować pomocy. Nawet ty. I pamiętaj, że wtedy możesz na mnie liczyć. Choćby nie wiem co się stało, nigdy nie przestanę cię kochać. I tym razem pamiętaj moje słowa. Nigdy. Zawsze będziesz tutaj.- przyłożyłam jego dłoń do mojego serca.
On tylko przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Tylko?! Aż! To był najlepszy pocałunek świata. Zakręciło mi się w głowie, a w brzuchu poczułam motylki.
- Dziękuję Roza. Za wszystko.
- To ja dziękuję. Za tę noc. Kocham Cię. A kiedy wrócisz?
- Może mi to zająć kilka godzin. Nie wiem dokładnie, ale wrócę na obiad. A potem mam wieczór kawalerski. Pewnie będę po wschodzie słońca.
Pocałował mnie, wkładając swoją rękę pod szlafrok i głaszcząc mój brzuch. Zadrżałam pod jego dotykiem. Uśmiechnął się lekko pod nosem, rozbawiony tym, jak na mnie działa. Wiedział doskonale, że wystarczy jedno słowo, drobny gest, a byłam gotowa kochać się z nim tu i teraz. Ale tak samo wiedzieliśmy, że nie możemy.

ROZDZIAŁ 42

Kiedy skończyliśmy naszą grę, nie opłacało nam się spać. To znaczy Dymitrowi nie opłacało się spać. Mnie namawiał, żebym odpoczęła. Wręcz błagał, ale ja nie dałam się przekonać, więc przez dwie godziny, przed rozpoczęciem morojskiego dnia, wspominaliśmy dawne czasy i rozmawialiśmy o dzisiejszej nocy. Tej bardziej przyjemnej jej części. Nagle coś mi się przypomniało.
- Poczekaj tu chwilę. Mam coś dla ciebie.- wstałam i poczułam się jak nowo nagrodzona.- Dymitr, ty po prostu czynisz cuda. Nigdy się tak dobrze nie czułam. Czy jest coś czego nie umiesz robić?
- Pewnie jest pełno takich rzeczy.- odwróciłam się w jego stronę, bo wyczułam dziwną, nieznaną mi nutę w jego głosie i wręcz poczułam pożądanie wołające z jego oczu.
- No i kto tutaj nie ma dosyć, Towarzyszu?
- Roza, po takiej nocy, z taką kobietą jak ty, czuję, że mógłbym nie wypuszczać cię z łóżka.- jego spojrzenie trochę mnie podniecało , a trochę onieśmielało. Ale bardziej to pierwsze. - Nic więcej mi do szczęścia nie trzeba. Teraz mógłbym umrzeć, gdyby nie to, że po śmierci nie miałbym już możliwości na powtórkę.
- Kto powiedział, że za życia będziesz miał.- droczyłam się z nim.
Mina na chwilę mu zrzedła, ale potem na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech. 
- A więc tak chcesz się bawić. - wstał z łóżka i podszedł do mnie.
Zaczęłam się cofać, ale uśmiech nie schodził mi z ust. Uciekałam przed nim po całym mieszkaniu śmiejąc się w głos, ale w końcu mnie złapał i pocałował. Przelał w ten ten gest całe swoje pożądanie. Nagle wziął mnie w objęcia i zaniósł do łóżka.
- Dymitr puść mnie.- chciałam, żeby zabrzmiało to groźnie, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. 
- Bo co mi zrobisz?- on też świetnie się bawił.
Położył mnie delikatnie na pościeli, trzymając swoimi dłońmi w talii.
- Nie dam ci prezentu. Takiej pamiątki z pobytu u mojego ojca. A mówię ci, nie pogardzisz.
 - To może poczekać, a noc powoli się kończy.- mruknął mi do ucha.
Jego dłonie wędrował od boków do środka brzucha, gdzie się spotykały i wracały na talię. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie to podniecało. 
- A nie masz czasem dzisiaj wolne.- próbowałam mu się wyrwać, ale wiedziałam, że to beznadziejne.
Moje myśli pędziły jak szalone. Nie mogłam się skupić na niczym innym, niż jego dłonie błądzące po moim nagim ciele. 
- To prawda, ale wiesz jak inni lubią nam przeszkadzać.
Więcej się nie kłóciłam. Po pierwsze, to nie miało sensu. Obydwoje wiedzieliśmy, że to dostanie, bo ja też tego chciałam. Po drugie, nie miałam jak się sprzeciwić, ponieważ moje usta były zajęte pieszczeniem jego warg. I tak zaczęła się nasze gra wstępna. Najlepsze w nim jest to, że nigdy nie ma tego samego. Każde takie zbliżenie to poznawanie na nowo i siebie i jego. Zawsze jest coś nowego. Coś niespodziewanego. Nigdy nie wiesz co się stanie tym razem. On jest moim bogiem. Tym jedynym i tylko moim. Nikt nie zna go od tej strony. Nikt nie zna go tak dobrze jak ja. To przede mną otwiera swoje serce. Mówi mi wszystko, nawet, kiedy wie, że będę nie zadowolona. Jest ze mną szczery. Ma na to odwagę, za którą tak go cenię.
- Roza, jesteś niesamowita.- mruknął mi do ucha, kiedy się do niego przytuliłam, po skończonej zabawie.
- A ty jesteś moim bogiem. Kocham Cię.
- Ja ciebie też.- mówił coraz ciszej.
Ale nie tak podniecająco. Raczej tak jakby zasypiał. Cholera! Jak ma nie zasypiać, skoro nie spał od ataku strzyg. A nasze zabawy, chodź przyjemne, też wymagają dużo energii. Obydwoje musieliśmy w końcu odespać tę noc. 
Wtuliłam się mocniej w jego tors, słuchając równego rytmu bicia jego serca. To mnie usypiało. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.