wtorek, 1 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ 91

Siedzieliśmy przed księgą otwartą na tym razem już ostatniej stronie. Pomiędzy nimi było małe ziarnko pszenicy. Tak tego pragnęliśmy, a teraz nie mogę w to uwierzyć. Jednocześnie boję się, że to jednak nie to. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Jednak otworzyłam je, gdy usłyszałam poruszanie po prawej. Bielikow wziął księgę i zaczął czytać.
- Jeśli to czytasz, znaczy się, że chcesz odpowiedz na jedyną niedokończoną przeze mnie kwestię w tej księdze, tak bardzo, że nic cię nie powstrzyma. Nie mogłem tego sekretu zabrać do grobu, dlatego przekazuję tobie w formie zagadki. Jeśli ją odkryjesz, znaczy, że jesteś tego godny.
Spojrzał na mnie niepewnie. Pokazałam mu, żeby dalej nie mówił. Lepiej, żeby nikt tego nie usłyszał. Przysunęłam się do męża i oboje zaczęliśmy czytać tajemnicze wersy

Sztylet jedynym ratunkiem twoim, gdy po między życiem, a śmiercią znów stoisz.
Krew w dobrej wierze przelana, zostanie oddana. Zaś blask Chorsu cię otoczy, gdy mate spojrzy w twoje oczy. A kiedy wszystko przestanie się liczyć, będzie coś, dzięki czemu nie zostaniesz z niczym. Silniejsza niż wszystko jest potęga królowej zwycięskiej, która wszystko cofnie, co cudom równe nie będzie. Na glebie gdzie poległo wielu, jeden się odrodzi. Księżyc krwawej barwy nabierze w nocy, bo za dnia słoneczny blask zasłonić. Pośród wersów pradawnych, znajdziesz ocalenia prawdy.

Z ukochanym wymieniliśmy spojrzenia. Dymitr jednym ruchem wyrwał stronę, ostrożnie złożył i schował do kieszeni. Spojrzałam na niego z szokiem wpisanym na twarzy. Rosjanin, nic sobie z tego nie robiąc, wyciągnął z torby małą kosmetyczkę, a z niej scyzoryk i szkło powiększające.
- Skarbie, potrzymałabyś?- wystawił do mnie lupę.
Zamknęłam usta, ale z wciąż z szeroko otworzonymi oczami położyłam dłoń na jego, zaciśniętej na rączce.
- Dymitr, co ty robisz?- spytałam, nachylając się do niego.
- Zacieram ślady.- powiedział konspiracyjne.
Westchnęłam i popatrzyłam na niego wyczekująco.
- Ja mówię na serio.- zapewniłam.- Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale zniszczyłeś jedyny egzemplarz tej wiekowej księgi, a bibliotekarka nie będzie z tego zadowolona.
- Roza.- to jedno słowo wyrażała wszystko.
Zaufałam mu i wzięłam rękę. Następnie złapałam bezpośrednio za rączkę lupy i przybliżyłam do klejenia. Bielikow w pełnym skupieniu wyskrobywał resztki kartki z książki. Przez cały czas moje oczy skakały, od jego twarzy, do dłoni i z powrotem. Podziwiałam jego pełne skupienia ruchy. Rzadko mam taki widok. U nas ważna jest zwinność i szybkość, wyuczone zachowania. Mało jest zadań, wymagających od nas pełnego skupienia. Nim się obejrzałam, on skończył.
- Gotowe.- odsunął się i z dumą popatrzył na swoje dzieło.
Sama się temu przyjrzałam. Niesamowite. Najmniejszego śladu, że tu kiedyś była jakaś jeszcze kartka. Niezwykłe.
- Dobra robota, Towarzyszu.- poklepałam go z uznaniem po ramieniu.
- A jakaś nagroda Roza?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- No nie wiem. Nie było żadnej umowy, więc...
Nie dał mi dokończyć, tylko przyciągnął do siebie i przywarł ustami do moich warg. Już bez sprzeciwu zarzuciłam mu ręce na kark, pogłębiając pocałunek. Dłonie zanurzyłam w jego jedwabiście miękkich włosach, podczas gdy Dymitr dokładnie badał moją talię. Siedziałam na nim okrakiem, więc ścisnęłam mocnej nogi tak, aby czuć go jak najbliżej siebie. Gdy zabrakło mi oddechu, odsunęliśmy się od siebie z trudem. Jednak nasze ciała wciąż się stykały, włącznie z naszymi czołami. Patrzyliśmy sobie w oczy wzrokiem pełnym miłości. Było mi tak dobrze, jakbym była we właściwym miejscu. Bo byłam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Roza, choć nic nie rozumiem z tych słów, na kartce, wierzę, że razem damy radę mnie odmienić. I w końcu wrócimy do dzieci. Do naszych małych skarbów. A później będziemy mieć ich jeszcze więcej.- mruknął w moje włosy.
- Się tak nie rozpędza. Nie będziemy ich mieli nie wiadomo ile.- zgasiłam jego zapał.- Przypominam, że mam już swoje lata.
- Eh... ale będzie jeszcze jedno?- spytał z nadzieją.
- Jedno.- zgodziłam się.- A teraz przyjrzymy się temu.
- No dobrze. Może jakieś książki nam pomogą.
Rosjanin wyciągnął z kieszeni złożoną kartkę i przeczytaliśmy jeszcze raz zagadkę. Na pewno potrzebny będzie sztylet.
- Nie rozumiem, co to jest mate.- westchnął Bielikow.
- Czekaj. Coś mi to mówi.- zaczęłam się zastanawiać.- Już wiem! Nastka mi kiedyś coś o tym mówiła. To jest taka więź między przeznaczonymi sobie osobami. Miała to w swoich książkach o wilkołakach.
- Myślę, że jakbym miał mieć mate, to ty byś nią była.
Spojrzał na mnie tak, że zaczęłam się rozpływać. Objął mnie i pocałował namiętnie.
__________________________________________ 
W takim oto mam nadzieję wielkim stylu wracam. Mam nadzieję, że teskniliście i ktoś tu jeszcze jest. Macie może pomysł, jak Romitri mają rozumieć tą zagadkę? Czekam na wasze pomysły kochani. 💖💖💖💖