czwartek, 14 lipca 2016

ROZDZIAŁ 193

Po chwili byłyśmy przed restauracją. Kilka met dalej stał Eddy. Zaczęłyśmy głośniej rozmawiać. W pewnym momencie ja i Lissa po prostu wybuchłyśmy śmiechem, a Jill uśmiechnęła się delikatnie. Wtedy strażnik zwrócił na nas uwagę. Uśmiechnął się do nas, a gdy spojrzał na księżniczkę, lekki, ciepły wiatr podwiał jej sukienkę i rozwiał włosy. Morojka podtrzymała sobie dół ubioru, uśmiechając się promiennie. Do tego kamienie księżycowe błyszczały w promieniach naturalnego satelity. Wydawałoby się, że nie zrobiło to na naszym przyjacielu żadnego wrażenia, gdyby nie zaświeciły mu się oczy. Nie był tak dobry w maskowaniu uczuć jak Bielikow. Nie myślcie, że miałyśmy szczęście z tym wiatrem. Jako, że Lissa specjalizuje się w duchu oznacza, że panuje nad wszystkimi żywiołami. Zbliżyłyśmy się do dampira.
- Hej.- przywitał nas. Uścisnął mnie i królową, a z Jill chyba nie do końca wiedział co robić, co tylko na nią patrzył. A raczej subtelnie rozbierał ją wzrokiem, jak każdy facet.
- Hej, a ty masz tu warte?- spytałam, żeby zachować pozory.
- Tak. To znaczy kończę za pięć minut.
- O! A my chciałyśmy iść do zoo, ale najpierw wstąpimy do kawiarni.- powiedziała Lissa.- Może po służbie dołączysz do nas?
- Jasne zawsze miło spędzić czas, w towarzystwie uroczych dam.- powiedział, puszczając oczko do Jill.
Dziewczyna pewnie się lekko zarumieniła, ale na szczęście makijaż wszystko zakrył.
- To my zaczęłam w środku.- powiedziałam.
Jednak wejście królowej zrobiło większą sensację, niz sądziłyśmy. Wszyscy zaczęli się kłaniać i zapraszać nas do swojego stolika. Gdy w końcu usiadłyśmy na wolnej kanapie, zbiegli się wszyscy kelnerzy i sam szef kuchni, prosząc o zamówienie. Gdy w końcu się zdecydowałyśmy na cztery kubki czekolady i kawałki szarlotki z lodami, miałyśmy względny spokój. Nie licząc wścibskich spojrzeń klientów i obsługi lokalu.
- Nie zazdroszczę Ci.- szepnęłam do przyjaciółki.
- Wiem.- westchnęła cicho.- Ale nie jest tak źle. Wystarczy zamknąć się w pokoju i powiedzieć kogo chce się widzieć, a kogo nie.- zachichotała.
- Myślę, że już jutro będą rozprowadzać i promować kawiarnię, w której gościła sama królowa, księżniczka i najlepsza strażniczka będąca w ciąży i związku z najlepszym strażnikiem świata.- zaśmiała się Jill, a my jej zawtórowałyśmy.
- A zauważyłyście ten błysk w oczach Eddiego, gdy Cię zobaczył?- spytałam.
- Nie.- morojka wydawała się być zdezorientowana.
- No jasne. Oj jest w tobie zakochany na zabój.- uśmiechnęła się moja przyjaciółka.
- On będzie twój, ale musisz być odważniejsza. Pokaż, że jesteś pewna siebie, nawet jeśli tak nie jest.
Po chwili dostałyśmy zamówienia i w tym momencie wszedł nasz przyjaciel. Pomachałam, żeby nas zauważył. Usiadł koło młodszej Dragomirówny, naprzeciwko nas. Specjalnie tylko tam zostawiłyśmy wolne miejsce. Zaczęliśmy jeść ciasto i popijać czekoladą.
- A słyszałyście, że Mason również przyjechał na Dwór?- ciszę przerwał dampir.
- Naprawdę?! To zaraz musimy ich przywitać.- postanowiłam.
- Ale on przyjechał sam.- przerwał mi przyjaciel.
- Że co?! I zostawił Mię bez ochrony?- nie dowierzała królowa.
- Mówili, że to dla bezpieczeństwa innych. Ona dostała innego strażnika, a on jako lepszy pojawił się u nas.- kontynuował.
- Rozdzielenie ich jest niesprawiedliwe. Nie rozumiem jak mogli zmniejszyć ich ochronę.- Lissa zaczęła się wkurzać.
- Hej, jako królowa możesz zaprosić ich na Dwór.- podsunęłam.
- Jest jeszcze kilka wiadomości. I tym razem lepsze. Martin ma dziewczynę.
- No co ty?!- patrzyłam na każdego po kolei. Dziewczyny przytaknęły. 
- To prawda.- Jill odłożyła filiżankę.- moi strażnicy, też planują założyć rodzinę.
- A ty Eddy?- spytałam.
Chłopak lekko się zmieszał. Pewnie to se względu na księżniczkę.
- No wiesz, jestem młody. Nie wiem.
- Ale nikt nie każe ci się od razu żenić.- dążyłam.- Nie ma żadnej dziewczyny, która ci się podoba?
- No jedna jest. Ale to nie ważne. To tylko marzenia.
- Opisz ją. Jaka jest?- pochwyciła młodsza Dragomirówna.
Nagle chłopakowi wydała się bardzo ciekawa filiżanka, już prawie pusta. Kręcił nią w dłoniach.
- Ma ciemne włosy, bardzo rzadkie piękne oczy, zgrabny nosek i słodki pieprzyk nad ustami. Jest miła, zawsze radosna, uśmiechnięta, uprzejma. A dzisiaj dowiedziałem się, że ładnie jej w niebieskim. Tylko szkoda, że mnie nie zauważa.-westchnął smutno. 
- To może zwróć na siebie jej uwagę?- siostra królowej się rozkręciła.- Może to ona czeka na twój znak?
Eddy podniósł na nią wzrok. Jednak zaraz go spuścił.
- Nie to nie dla mnie. Ona jest morojką, a ja zwykłym strażnikiem.- westchnął ciężko.
- Ej, nie po to staram się o równouprawnienia, żebyś mi tak mówił.- na skoczyła na niego Lissa.
- Po za tym nie mierzy wszystkich tą samą miarą. Ja na przykład bardzo Cię Lubię.- księżniczka wzruszyła ramionami i upiła łyk słodkiego napoju.
-Naprawdę.- patrzył na nią.
- No pewnie. Jesteś zabawny, radosny, dobrze wykonujesz swoje obowiązki, przystojny.- przy tym na pewno się zarumieniła, ale nie spuściła z niego wzroku.- Zazdroszczę tej szczęściarze, która podbiła twoje serce.
- Nie musisz.- uśmiechnął się do niej i złapał ją za rękę.
- Szlag!- udałam zdenerwowanie. Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni.- Za chwilę mam być w GKS.
- Odprowadzić cię?- spytała Jill.
- Nie trzeba. Mieliśmy iść do ZOO, ale pójdzie sami.
- Ja też niestety muszę wracać.- odezwała się Lissa, gdy zrozumiała, o co mi chodzi.- Moja przerwa się skończyła i dalej jestem królową.
- To co mam sama iść?- oburzyła się młoda.
- Ja mogę z tobą iść.- zaoferował strażnik.
Jill spojrzała na niego słodko.
- To odprowadzimy was do bramy.- moja przyjaciółka wstała prosząc o rachunek.
Po chwili przyszedł ktoś z obsługi.
- Wasza wysokość.- ukłonił się.- Dla waszej wysokości i jej przyjaciół na koszt firmy.
- Bardzo dziękuję. Wspaniała kawiarenka. Może będziemy tu wpadać częściej.- powiedziała z uniesioną dumnie głową.
- Zapraszamy królowo.- ukłonił się po raz kolejny, a my wyszliśmy.
Przy bramie się rozstaliśmy. Dalej poszłam z Lissą, odprowadzić ja do pałacu.
- JEST! Udało się.- cieszyłyśmy się.
- To było genialne. A tak na serio musisz iść do tej GSP?- spytała królowa.
- GKS.- poprawiłam ją.- Tak, ale kiedy chcę. Pójdę teraz i będę miała spokój.
- Niepokoi mnie, że ściąganie wszystkich strażników.
- Po prostu nam zaufaj. Nie pozwolimy, żeby coś wam się stało.
- No dobra.- westchnęła.
- Uwaga idą!- ktoś krzyknął.
Rozglądałam się czujnie. Mój wzrok zatrzymał się na tej samej grupie dzieci, co spotkaliśmy w drodze do sektora B14.
- Witam wasza wysokość.- zawołały chórem. 
- Witajcie dzieci.
- Mamy dla ciebie królowo niespodziankę.- powiedziała jedna z dziewczynka.
Nagle maluchy rozsunęły się.
- O rany!- zabrakło nam słów. 
Pod ścianą pałacu leżał smok ze śniegu. Piękny lodowy potwór. To to ukrywał pół godziny temu. Ale się napracowały. Potężne łapy i pysk ukazujące najmniejszą  łuskę i mięsień. Ogon najeżony tysiącami szpikulców, zakończony strzałką. Paszcza z ostrymi zębami i oczy z podłużny źrenicami.
- No Lissa masz nowego strażnika. Kurcze bele. Teraz nikt z rady ci nie podskoczy.- zaczęłyśmy się śmiać. 
-Kochane dzieciaki. To jest piękne, dziękuję wam.- królowa uścisnęła każdego z budowniczych.
po chwili koło mnie pojawiła się Lili.
- Rose. Czy Jessica mogłaby zostać u mnie na noc?- spytała,
- Jasne. Jestem z ciebie dumna.- powiedziałam, przytulając siostrę.
Cały czas wpatrzona byłam w śnieżną figurę, która będzie cieszyć oczy wielu osób, przez resztę chłodnych dni.