środa, 4 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 359

- Iwniś.- w jej oczach pojawił się błysk i łzy.
- Tak. To ja najdroższa.- podszedł do Oleny, lecz ta się odsunęła.
- Po co tu przyjechałeś?- spytała łamiącym się głosem.- Już raz moje serce złapałeś.
- Prosić cię o wybaczenie.- padł przed nią na kolana.- To wszystko było inaczej niż myślisz, nigdy bym cię nie zostawił. Kochałem cię całym sercem. Kocham Cię nadal.
- Wtedy mówiłeś co innego.- nie ustępowała.
- Ona mnie szantażowała. Chciałem być z tobą do końca życia, ale Olga miała kompromitujące zdjęcia.
- Bałeś się o swoją karierę?- prychnęła.
- Nie. Ratowałem twój honor i dobre imię.- w jego tomie nie było grama złości.
Im dłużej się im przyglądałam, tym bardziej widziałam podobieństwo Iwana do Dymitra. Olena wychowała sobie kopię swojej miłości. Zawsze miała go przy sobie i pewnie ból był mniejszy. Niesamowite. Zastanawia mnie, czy jakby mój ukochany mnie zostawił wtedy w ferie i miałabym dziecko z kimś innym, czy byłoby drugim Bielikowem. No jeśli miałabym dziecko, w co wątpię. Zanim urodziły się bliźniaki, nie wierzyłam, że mogłabym być dobrą matką. Dopiero Rosjanin mnie przekonał. Z zamyślenia wyrwało mnie ramię samego zainteresowanego, obejmujące mnie i przyciskające do siebie. Automatycznie oddałam uścisk, rozglądając się dookoła. Dziewczyny tuliły swoich chłopaków, a Sonia syna. Nasze dzieci siedziały koło nas. Teraz jak zaczęły chodzić to będzie z nimi zamieszania. Zaciekawiło mnie, co wszystkich wprawiło w taki nastrój. Ale zrozumiałam to, gdy spojrzałam w stronę drzwi. Olena i Iwan mocno się przytulali, a ona płakała w jego ramię.
- Co jest Roza?- spytał z uśmiechem mój mąż.
- Nic. Zamyśliłam się i chyba coś mnie ominęło.- zachichotałam.
- Co ty od wczoraj taka zamyślona?
- Klimat świąt.- uśmiechnęłam się.
- A powiesz mi, o czym tak myślisz, pingwinku?- spytał z niewinnym uśmiechem.
- Możesz przestać mnie tak nazywać?
- Ciekawe, wiesz, że niecałe dwa lata temu spytałem cię o to samo. I do dzisiaj nazywasz mnie Towarzyszem, co widać na załączonym obrazku.- wskazał za swój nowy sweterek.
- Ładnie ci w nim i teraz możesz teraz wychodzić po bagaże bez prochowca.
- Och Roza. Co ja z tobą mam, Skarbie?
- Pełno miłości.- uśmiechnęłam się do niego najszerzej jak umiałam.
Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie, aby połączyć nasze usta w słodkim i namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie, głośno dysząc.
- Ale nie myśl, że to wszystko załatwi.- doszedł do nas głos Oleny.
- Zrobię wszystko, abyś była znów moja. Już na zawsze.- powiedział patrząc im w oczy.
- Ktio tio jeśt?- spytał Łuka, pokazując na gościa.
Mężczyzna spojrzał na chłopca i podszedł do niego.
- Hej, młody. Jak się nazywasz?
- Jeśtem Luka Belikow. Cio chciesz od mojej babci?- spytał.
- Staram się, żeby zostać twoim dziadkiem.- powiedział z uśmiechem, a Olena się zarumieniła.
- Ale co my tu tak stoimy. Chodźmy do stołu.- zawołała, próbując ukryć... sama nie wiem co czuła. Wstyd? Zażenowanie?
Ale widziałam w niej szczęście i miłość. Szybko się pogodzą. Wszyscy wróciliśmy do stołu.
- Ale tu pięknie. I jak pachnie.- Iwan był zachwycony.
- Dziękuję.- powiedziała Olena.
Wydawało mi się, jakbym widziała całkiem inną osobę. Oboje zachowywali się jak dwoje nastolatków. To było urocze. Ja z Rosjaninem często tak mieliśmy.
- To powiedz, czym się interesujesz?- zaczęła Karolina w stronę gościa.
- Po za służbą?- zamyślił się.- Lubię czytać Horrory i oglądać filmy science-fiction. I czasami gram na gitarze.
- Umiesz grać?- oczy Bielikówn rozszerzyły się w zachwycie.
Sonia szturchnęła Wiki, a ta się zerwała i poleciała na górę. Zdziwiona powiodłam za nią wzrokiem, ale moją uwagę zwróciła Olena.
- O tak. Pamiętam jak zagrałeś mi serenadę na randce, po czym poprosiłeś mnie o chodzenie.- rozmarzyła się.
- Pamiętasz?!- jego oczy zabłysły.- Wtedy dopiero zaczynałem.
- Jak mogłabym nie pamiętać. Byłeś moją pierwszą i jedyną miłością.- spuściła wzrok, zarumieniona.
- A wasz ojciec?- powiódł zdziwione spojrzenie po jej dzieciach.
Dymitr już chciał odpowiedzieć, ale zanim nawet otworzył usta, na dole pojawiła się jego najmłodsza siostra z gitarą.
- Zagrasz nam coś?- spytała, dając mu instrument.
Mężczyzna odsunął się trochę od stołu i wziął go od dziewczyny, jak najcenniejszy kryształ, który w każdej chwili może się rozpaść. Patrzył na sprzęt z uwielbieniem. Delikatnie przejechał palcami po strunach, wydobywając z nich cichy dźwięk. Nastroił gitarę i zaczął grać. Robił to pięknie. Przymknął oczy, dając się pochłonąć zajęciu, z wielką pasją i zaangażowaniem. Widać było, ale kocha to co robi. Wszystkie patrzyłyśmy na niego oczarowane, a mężczyźni ze zdziwienia otworzyli buzie. Nawet dzieci się przy nim zebrały, słuchając pięknej melodii. Nagle Wiktorię olśniło i zaczęła śpiewać coś po rosyjsku. Reszta jej sióstr nieśmiało dołączyła do niej. Najbardziej gwiazdorzyła Zoja. Musi to być jakaś piosenka wszystkich Rosjan od kołyski. Widać, że Łuka nie do końca znał tekst, ale się starał. Po chwili dołączyli do nich chłopcy, ale mój ukochany tylko słuchał. Po chwili wstał i mnie pociągnął na środek salonu i zaczęliśmy tańczyć. Konrad i Kola poszli za jego przykładem z dziewczynami. Nawet Pawka wyciągnął Lili. Jego siostra złapała za rączki Felixa zaczęła z nim kręcić się w kółko, a Łuka zrobił to samo z Nastką, co bardzo cieszyło nasze dzieci. Nasze maluchy lekko chwiały się na nóżkach i cała czwórka się wywróciła ze śmiechem. Następnie Pawka zmienił starszego kuzyna, a Lili siostrę dotychczasowego partnera. Im łatwiej było utrzymać szkraby, bo byli więksi od nich więcej niż o głowę. W końcu Iwan przestał grać, a nasi partnerzy ukłonili nam się elegancko. Dzieci jęknęły zasmucone.
- Dajcie odpocząć naszemu gościowi.- powiedziałam ze śmiechem.
Zaczęliśmy klaskać. Dampir wstał i się ukłonił.
- Pięknie. Jestem pod wielkim wrażeniem.- uśmiechnęła się Olena, ocierając łzy.
- Dziękuję Oleńka.- odłożył gitarę i podszedł do niej.- Przepraszam, za wszystko, co się stało. Jestem beznadziejnym idiotą. Powinienem inaczej to załatwić, a nie zostawiać taki skarb.- smutny, spuścił wzrok.
- Byłeś młody. Wszyscy byliśmy. Ale wszystko ma jakiś cel. Gdyby nie nasze rozstanie, nie miałabym takiej wspaniałej rodziny. A teraz możemy wszyscy być jedną wielką rodziną. Poznasz jeszcze rodziców Rose, to będzie tak, jak zawsze powinno być.- uśmiechała się promiennie.
- A co z ich ojcem?- ponowił pytanie, a ja poczułam jak Bielikow się spiął.