sobota, 14 października 2017

Roza, nie zostawiaj mnie- cz.2

Z dedykacją dla Klaudii, która skończyła w końcu AW! Brawo! 💖💗💖💖💖💗
__________________________________________
ROSE

Obudziłam się, tak jak zasnęłam, w objęciach Dymitra. Widać, że spał twardo jak nigdy. A przynajmniej, odkąd został strażnikiem. Ściskał mnie w ciasnym potrzasku swoich ramion, jakby bał się, że mu ucieknę. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie, choć jego twarz wykrzywił lekki grymas. Po rozbudzeniu się, zaczęłam, jak wczoraj, delikatnie drapać go po głowie. Uśmiechnął się, mocniej wtulając w moją pierś. Nie wiem, co mu się śniło, ale to na pewno nie był dobry sen. Nie wiem, co on o tym myśli, ale ta wspólna noc wiele dla mnie znaczy. Po raz pierwszy razem przespaliśmy całą noc w swoich ramionach. Cieszyłam się, że mi zaufał i dał się sobą zaopiekować. Teraz moja kolej, aby odwdzięczyć się za to, jak on troszczył się o mnie i zawsze był, kiedy go potrzebowałam.
Pocałowałam go w czoło i wtedy zaczął się wiercić. Otwierał oczy, na które co chwilę opadały mu powieki. W końcu przetarł zaspane oczy i spojrzałam nimi na mnie.
- Dzień dobry skarbie- przywitałam go z uśmiechem.
Jednak nie odwzajemnił go. Uniósł się i odsunął ode mnie. Szlag! Ale ze mnie idiotka. Czemu nie umiem trzymać języka za zębami? Westchnęłam. Znowu się przeze mnie zamknął w sobie. Podniosłam się, a on śledził każdy mój ruch.
- Ja muszę wyjść załatwić kilka spraw- powiedziałam ze smutkiem.
W jego oczach pojawiła się panika, co szczerze mnie zdziwiło. Jednak nie pokazałam tego i kontynuowała, żeby go przekonać.
- Pójdę po jakieś swoje rzeczy  i zaraz wrócę. To zajmie mi szybciej niż myślisz. Przyniosę ci jakieś westerny- dodałam z uśmiechem.
Jednak on nie odwzajemnił tego, za to złapał moją rękę, patrząc na mnie ze strachem i błaganiem.
- Roza, nie zostawiaj mnie tutaj- prosił.
- Wczoraj chciałeś co innego - zauważyłam.
- Ja... nie wiem, jestem zagubiony. Dobrze mi przy tobie i jeśli nie chcesz, żebym cię odrzucił, zostań ze mną. Za dużo myślę w samotności. Boję się- dodał szeptem.
- Słucham?- byłam zdziwiona. Wręcz zszokowana.
- Boję się!- dodał głośniej.- Boję się samotności, że coś komuś zrobię, że skrzywdzę cię jeszcze bardziej. Nie umiem sobie już z tym poradzić sam. Ty i księżniczka jako jedyne możecie mi pomóc.
Uległam i usiadłam z powrotem obok niego. Dymitr podsunął się do mnie i nieśmiało położył głowę na mojej piersi, niczym kot, proszący się o pieszczotę. Objął mnie ramieniem, a ja jego. Ręce, które mieliśmy wolne, spletliśmy przed nami. Siedzieliśmy tak w ciszy, otoczeni tylko naszymi oddechami. W końcu przerwałam błogą ciszę.
- Co ci się dzisiaj śniło?- spytałam łagodnym głosem.
Poczułam jak się spiął. Jednak, gdy już myślałam, że nie odpowie, zrobił to.
- Byłem sam, przed sądem. Osądzali mnie za wszystko co robiłem jako strzyga. Zaczęły pojawiać się duchy moich ofiar, zbliżały się, wciąż powtarzali, że jestem mordercą, że ich zabiłem, że nie zasługuję na życie- zaczął płakać.
- Cii...- głaskałam go po głowie, składając lekkie pocałunki na jej czubku.- To tylko sen, jestem tu. Przy mnie nic ci nie grozi. To nie była twoja wina. Nic nie mogłeś zrobić.
- I... nagle pojawiła się bardzo jasna postać. Przegoniła duchy i w ciemności  zostaliśmy tylko ja i ona. To byłaś ty. Wyglądałaś tam tak pięknie. Jak... jak anioł. Stałaś przede mną, klęczącym z delikatnym uśmiechem i podałaś mi dłoń. A gdy ją złapałem... obudziłem się. Ja już nic nie wiem. Nie wiem, co jest słuszne, a co właściwe. Byłoby o wiele lepiej, gdybyś mnie zabiła.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Nie. On na pewno tak nie myśli. To nie możliwe. Złapałam obiema dłońmi jego twarz i skierowałam na swoją.
- Nigdy nie waż się tak myśleć, a co dopiero mówić. Nie wyobrażam sobie mojego świata bez ciebie. Gdyby nie ty, nie wiem co by ze mną było. Nie możesz myśleć, że bez Ciebie byłoby mi lepiej. Nie możesz- przytuliłam go mocno do siebie, płacząc.- Nie przeżyłabym tego. Powinieneś się cieszyć z szansy, jaką dał ci los, a nie się nad sobą użalać. Jesteś zbyt dla mnie ważny. Kocham Cię.
- Och, Roza... ty tego nie rozumiesz...
- Czego? Tego że zawsze tylko ukrywasz się za zasadami i regułami, że tak naprawdę wewnątrz się boisz? Ja też się boję. Boję się, że Cię stracę, że zostanę sama, albo że wyląduje na ulicy jako dziwka sprzedająca krew. Tak samo mogłabym powiedzieć, że lepiej by było, gdybyś się za mną nie wstawił  i pozwolił Kirowej mnie wywalić. Nie dość, że zmarnowałam twój czas, to jeszcze przeze mnie zostałeś strzygą.
- Słucham?- podniósł na mnie zaczerwienione oczy.- Nie zmarnowałaś mojego czasu. Każdy dzień który z Tobą spędziłem, był jak błogosławieństwo losu. To był najlepszy czas w moim życiu. I to nie twoja wina, że Natan mnie przemienił. Nikt nie mógł nic na to poradzić.
- Gdybym nie wymyśliła tej całej akcji odbicia zakładników z jaskini, nic by się nie stało.
- Rose, czy ty nie rozumiesz?- odsunął się, siadając przede mną po turecku tak, żeby patrzeć mi w oczy.- Dzięki tobie uratowaliśmy mnóstwo morojów i dampirów.
- Ale za jaką cenę?! Straciłam Ciebie. Straciłam tą część siebie, która na zawsze zostanie z Tobą. Zostałam sama.
- Jestem tu- położył dłoń na moim kolanie w geście uspokojenia.
- Tak, wiem- uśmiechnęłam się gorzko.- Ale nie wiadomo ile ja tu będę.
- Co? A gdzie masz iść? Przecież, z tego co wiem, księżniczka nigdzie się nie wybiera.
- Tylko, że moje życie, nie będzie już zależało od Lissy. Nie wiem, kogo dostanę w przydziale, ale na pewno nie dadzą mi jej.
- Czemu?- oburzył się.- Przecież miałaś najlepszy wynik z egzaminu. Kto cię chce na przydział?
- Póki co Tasza i Adrian, ale pewnie ich nie dostanę.
- Ale czemu? Jesteś jedną z najlepszych wojowniczej.
- Nikt nie chce uciekającej strażniczki. Najpierw z Lissą na dwa lata, później do Rosji, a jak już byliśmy na Dworze, to uciekłam, wtedy co spotkaliśmy się w hotelu.
- Czyli, w sumie to też moja wina- z jego twarzy nie mogłam wyczytać żadnych uczuć.
- Nie! Nic nigdy nie było twoją winą. To był mój wybór. I muszę ponieść tego konsekwencje.
- Od kiedy to ty bierzesz odpowiedzialność za swoje przewinienia?- uśmiechnął się.
- Od kiedy żaden boski Rosjanin się za mną nie wstawia. Ale nie żałuję tego.
- Czemu?- spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Bo dzięki temu odzyskałam ciebie.
Przysunął się bliżej mnie i przytulił.
- Hej gołąbeczki.- usłyszeliśmy wesoły szczebiot mojej przyjaciółki.
Zza ściany wyłoniła się Lissa z szerokim uśmiechem. Dymitr odskoczył ode mnie jak poparzony, a ja się uśmiechnęłam kręcąc głową. Może i ufał Lissie po tym, jak go odmieniła, ale nie umiał przy innych okazywać uczuć. Wstałam w momencie, gdy otworzyli kraty i ruszyłam do Dragomirówny.
- Pilnuj go proszę- szepnęłam jej na ucho.- Niech za dużo nie myśli.
Pokiwała mi głowa i podeszła do Bielikowa. Odwróciłam się jeszcze, łapiąc jego tęskne spojrzenie i posłałam mu całusa. Następnie ruszyłam do wyjścia. Kierunek: kwatera straży. Jednak pewna osoba pokrzyżowała mi plany.
- Tu jesteś mała dampirzyco.- usłyszałam wesoły głos.
Serce mi przyspieszyło. Cholera! Jak mogłam zapomnieć o chłopaku. Jestem koszmarną dziewczyną. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się przodem do Iwaszkowa.
- Hej Adrian.- wymusiłam uśmiech.
- Wszędzie cię szukałem- oznajmił wciąż w dobrym humorze, jednak szybko zastąpiło go zmartwienie.- Coś się stało?
Zaczęłam przestępować z nogi na nogę, aż w końcu westchnęłam ciężko.
- Musimy porozmawiać. Ale w bardziej ustronnym miejscu- dodałam, widząc przystających i obserwujących nas co niektórych mieszkańców Dworu, głównie morojów.
- No dobrze.
Bez słowa ruszyliśmy w stronę parku. Idąc ramię w ramię z Iwaszkowem, myślałam nad najlepszym doborem słów. Jednak, cokolwiek przyszło mi do głowy brzmiało słabo i tandetnie. W końcu stanęliśmy w zaciszu pod jednym z drzew. Zapanowała miedzy nami cisza, którą widziałam, że to ja muszę przerwać. 
- Wczoraj Lissa odmieniła Dymitra.- palnęłam, po czym uświadomiłam sobie, że on o tym wie.
Wszyscy na Dworze wiedzą. Postanowiłam kontynuować, nie zważając na to, że jego spojrzenie stwardniało.
- To z nim w celi spędziłam noc. Ale do niczego nie doszło między nami- dodałam szybko.- On jest rozbity i jestem z nim jako przyjaciółka. Dymitr nie chce że mną być. Jest strasznie zagubiony. Ale nie o tym chciałam rozmawiać. 
- Spodziewam się- warknął nieprzyjemnie Adrian.- Chcesz że mną zerwać?
Wypuściłam ciężko powietrze. To mu starczyło jako odpowiedź. 
- Przez niego?- kontynuował.
- Nie! To ani jego, ani twoja wina. Będąc z nim uświadomiłam sobie, że kocham Cię, ale to nie to samo uczucie, jakim darzę Dymitra. I mimo, że może nigdy nie będziemy razem, nie mogę cię oszukiwać. Jesteś bardzo wartościowym mężczyzną i jeszcze nie jedna kobieta cię zechce. Ja nie pokocham nigdy nikogo tak mocna jak Dymitra, dlatego jeśli nie będę mogła być z nim, nie będę z nikim.
Skończyłam swój monolog i czekałam na reakcję Iwaszkowa. Spodziewałam się wybuchu wściekłości i szczerze wolałabym już, żeby zmieszał mnie z błotem, wdeptał w ziemię i wyzywał od suk, bo tak się właśnie czułam, widząc ból w jego oczach. Nagle sięgnął do kieszeni i wyciągnął paczkę papierosów, po czym włożył jednego do ust. To jeszcze bardziej przyprawiło mnie o ścisk w sercu.
- Powinienem się tego spodziewać - mruknął, podpalając go.
- Adrian...- zaczęłam ze skruchą, ale przerwał mi gestem ręki. W sumie i dobrze, bo i tak nie wiedziałam co powiedzieć.
- Skończ Rose!- wypuścił dym z ust.- Przecież oboje wiemy, że zgodziłaś się ze mną być, tylko dlatego, że dałem ci pieniądze na poszukiwania tego twojego Ruska. Wrócił i już idę w odstawkę. Mówiłem, że tak będzie. Miałem być tylko zastępcą, chwilowa odskocznią na brak Dymitra. A ja naiwnie wierzyłem, że to przerywa, nawet jeśli Lissa go odmieni. Więc nie kłam, że mnie kochasz.
- Kocham. - zapewniłam.- Może nie tak mocno jak Dymitra, ale jesteś dla mnie ważny. Dlatego nie chcę Cię okazywać. Powinieneś znaleźć sobie dziewczynę, dla której będziesz najważniejszy, tak jak dla mnie Dymitr. Nie jest nam pisane być razem i to nie jest dla mnie łatwe, ale wiem, że to jedyna właściwa decyzja, dla nas obojga. Dla naszego honoru.
- Przestań pieprzyć. Mam tego dość. Jutro wyjeżdżam.
- Nie musisz. Mnie samą pewnie niedługo odeślą...
- Nie wszystko kręci się wokół ciebie Rose. Dużo ostatnio myślałem i idę na studia. Chciałem cię prosić, żebyś pojechała że mną, ale to już chyba nieaktualne.
Byłam zaskoczona, na prawdę. Nie spodziewałam się takiej decyzji z jego strony. Pod wpływem chwili przytuliłam go. Zastygł zdziwiony w bezruchu.
- Życzę Ci szczęścia w życiu.- cmoknęłam go w policzek i odbiegłam.
Serce ściskał mi żal, że tracę ważną osobę w moim życiu, jedna czułam, że robię dobrze. Nawet jak stracę ukochanego Rosjanina, nie będę tkwiła w nieszczęśliwym związku, oszukując nas oboje. Nie zwalniając, biegłam przez Dwór, prosto do kwatery straży. Wyparowałam do środka i bez żadnego słowa, weszłam do biura Hansa.
- Czemu strażnik Bielikow siedzi w areszcie?- zaczęłam bez owijania w bawełnę.
- Hathaway! Nikt cię nie nauczył pukać.- był bardziej zaskoczony niż zły.
- Przecież on nie jest niczemu winny.
- Jest tam dla bezpieczeństwa.- mruknął, wracając do dokumentów na biurku.
- Dymitr został odmieniony! Nie stanowi dla nikogo zagrożenia!- podniosłam głos. 
- Zajmowaliśmy go tam dla jego własnej bezpieczeństwa- wytłumaczył, również już ostrzej.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Dla jego bezpieczeństwa? Pośpieszył z wyjaśnieniem.
- Był strzygą, a wielu artystów nie przyjmuje do wiadomości, że został odmieniony. Ktoś mogłyby go zaatakować, albo i zabić, robiąc mu samosąd. Również to sprawia, że moroje czują się bezpiecznie i moją na to spojrzeć bardziej obiektywnie. Strażnicy w areszcie nie tylko mają pilnować, aby nikt nie wyszedł, ale żeby też nie wszedł.
- No dobrze. Ale trzeba w takich warunkach.
- Powiedz mi Rose, czemu ci aż tak na nim zależy? Wiem, że zostałaś na noc w celi i zamierzasz tam być.
- Był moim mentorem. To dzięki niemu jestem tak dobra.
- Nie chodzi tylko o to, prawda?
- Nie będę się z niczego tłumaczyć!- uniosłam się.- To moja sprawa gdzie i z kim chcę spać!
Jednak po chwili zrozumiałam co powiedziałam i zakryłam usta dłonią. Jednak było już za późno.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nic.
- Rose, jako strażnicy, ty i Dymitr nie możecie być razem- upomniał mnie.
- Wiem i nie jesteśmy.- odpowiedziałam zniecierpliwiona, krzyżując ręce na piersi.
- Ale chciałabyś.
- A czy to ma znaczenie.- spuściłam głowę.- Ja chcę tylko jak najlepiej dla Dymitra. Daj mu jakiś pokój. Mogę nawet sama go pilnować.
- Nie mogę ryzykować, że do czegoś między wami dojdzie. Związki między dampirami są zabronione
- Po pierwsze, to niczego nie zmieni, po drugie nikt nie musi o tym wiedzieć, jeśli dostaniemy różne przydziały i pokoje obok, a po trzecie, i tak pewnie będę zmuszona gdzieś wyjechać, jak nie dostanę przydziału na Dworze.
A po czwarte, Dymitrowi nie za bardzo się śpieszy, żeby cokolwiek między nami zaszło. Ale ten tematy już przemilczałam.
- Zgoda - westchnął.- na razie przydzielę mu jakiś pokój na końcu budynku dampirów. Zrobimy to jutro w dzień, żeby nikt nieodpowiedni się nie dowiedział, a jeszcze dzisiaj będzie przesłuchiwany, czy wciąż jest strzygą. A co do wyboru... Dobrze poradziłaś sobie na akcji i dodać twoje wyniki z testu i oddanie księżniczce Wasylisie, masz duże szansy wrócić do osób proponowanych na jej strażników.
- Naprawdę?!- nie mogłam uwierzyć.
- Ale jeszcze musisz się przyłożyć, jeśli chcesz być jej strażniczką.
- Co mam zrobić?- spytałam pełna zapału.
- No nie wiem- udał zastanowienie.- Jakbyś udowodniła, że umiesz kogoś pilnować jak oka w głowie. Tylko, że nie można narażać żadnego moroja, w razie gdybyś postanowiła znowu uciec. Gdyby znalazł się ktoś, nie moroj, do pilnowania...
- Jest taka jedna osoba- zrozumiałam o co mu chodzi.
Pokiwał głową i wskazał drzwi.
- A teraz won mi. Mam dużo pracy.
- Tak jest strażniku Croft!- zasalutowałam z uśmiechem i wybiegłam.
___________________________________________

Tak jak podejrzewałam nie umiem nie pisać i mam mnóstwo pomysłów na bonusy. Od teraz będą one w 1 i 15 dniu miesiąca. Mam nadzieję, że się cieszycie. Już 1 listopada 3 część tego.