Dni mijały szybko, ale Dymitr robił wszystko, aby nie były monotonne. Często wymyślał albo jak pozbyć się dzieci na całą noc, albo coś dla całej rodziny. Gdy ojciec oddawał nam nasze dzieci, dowiedzieliśmy się czegoś o pierwszym chłopaku Oleny.
- Jest strażnikiem w Akademii św. Baltazara.- zaczął staruszek.- Miał w życiu dwie kobiety. Pierwszej nie udało nam się zidentyfikować, a druga to jego przyjaciółka Olga. Znali się z dzieciństwa. Dwadzieścia lat temu chodził na dziwki, ale nigdy nie wchodził do pokoju z tą samą. Jakby chciał wypróbować wszystkie. Po przejściu wszystkich agencji i ulicznych pań do towarzystwa w większych miastach Syberii, przestał i oddał się służbie w szkole. Później nie miał żadnych kobiet, ani nie uprawiał sexu. Planowana przyszłość: służba. Wszystko o co prosiłaś. Numer buta też ci podać?- spytał drwiąco.
Obok leżała rozpiska uczniów, harmonogram dnia, dieta i cale drzewo genealogiczne ze szczegółową rozpiską każdego członka jego rodziny.
- Nie podoba mi się, zwłaszcza te chodzenie na dziwki.- mój ukochany zacisnął dłonie.
- A mnie interesuje, czemu to robił.- zastanowiłam się.- Wątpię, że dla przyjemności, bo by chyba nie przestał, tylko dlatego, że skończyły mu się miejsca. Ale nie mogę tego rozgryźć.
Tak to mniej więcej wyglądało. I teraz szliśmy na spotkanie z nim w barze dzień drogi od nas. Nie narzekam, bo on musiał przelecieć pół świata. Ja kierowałam, bo mój ukochany był z lekka podenerwowany. Miałam na sobie elegancką, czerwoną sukienkę. Nie planowałam ją ubierać, ale Dymitr uznał, że ładnie mi w niej, więc się zgodziłam. Pozwoliłam mu się zdrzemnąć, ale czas wstawać.
- Towarzyszu.- dotknęłam jego nogi i lekko w nią poklepałam.
Oczywiście spał czujnie i szybko się obudził.
- Co... co się dzieje?- rozglądał się dookoła.
- Zaraz będziemy na miejscu, więc się jakoś ogarnij.- powiadomiłam.
Ukochany wyciągnął ze schowka grzebień, rozpuścić włosy i je rozczesał.
- Musisz je wiązać?- spytałam z żalem.
- Tak mi wygodniej.
- I widać twoje tatuaże.- zauważyłam.
- Jakby było się czym chwalić.- westchnął.
- Każda zabita strzyga, to uratowana dusza.- pocieszyłam go, parkując przed restauracją.- Gotowy?
- Nie, ale albo teraz, albo nigdy.- westchnął.
Wyłączyłam silnik i już chciałam wyjść, gdy strażnik pojawił się obok i podał mi dłoń. Skorzystałam z jego pomocy i poszliśmy do środka. Podprowadził mnie prosto do recepcji. Ucieszyłam się, gdy zamiast plastikowej lali zobaczyłam mężczyznę po czterdziestce w garniturze.
- Dzień dobry.- powiedzieliśmy równo.
- Witam, w czym mogą pomóc?- mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie.
- Mamy...- odezwaliśmy się jednocześnie, a później na siebie spojrzeliśmy, śmiejąc się.
Mąż oddał głos mi.
- Mamy tu rezerwację na dzisiaj. Na nazwisko Bielikow.- uwielbiam to mówić.
- Dobrze, już sprawdzam.- założył okulary i wzrokiem podążał za palcem po wielkiej księdze.- A tak. Na godzinę 18. Proszę za mną.
Zaprowadził nas do stolika w kącie. Stały przy nim trzy krzesła. Jedno było już zajęte. Mężczyzna odszedł, a my przywitaliśmy się z naszym gościem.
- Iwan Gusewa.- podał nam dłoń.
- Dymitr Bielikow.- mój ukochany patrzył na niego z pod przymrużonych powiek.- A to moja żona.- wskazał na mnie.
- Rose Hathaway-Bielikow.- podałam mu dłoń, którą ucałował.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i po chwili złożyliśmy zamówienie. Powinniśmy zacząć rozmowę, ale chyba nikt z nas nie wiedział od czego.
- A więc jesteś synem Oleńki?- ciszę przerwał dampir.
- Tak.- odpowiedział krótko Rosjanin.
Westchnęłam.
- Wspaniała kobieta.- mężczyzna się rozmarzył, ale w jego oczach był smutek.
- To czemu ją zostawiłeś.- przeszłam do konkretów.
- Ech... to trudna sprawa. Nie chciałem jej skrzywdzić. To wszystko przez Olgę. Była we mnie zakochana, ale ja kochałem Olenę. Ona była zazdrosna. Szantażowała mnie kompromitującymi zdjęciami. Miałem raz... załamanie. Zrobiła mi zdjęcia, jak byłem kompletnie pijany. Nie chodziło o reputację. Bałem się, co pomyśli o mnie Olena. Chciałem, bałem się, że nie wytrzymam, jeśli ona mnie zostawi.
- Więc zrobiłeś to sam?- bardziej stwierdził mój mąż.
- Tak.- spuścił głowę.- Ale to zmieniło się dwadzieścia lat później. Byłe wolny i zacząłem jej szukać.
- Dlatego chodziłeś po dziwkach?!- spytałam, zanim ugryzłam się w język.
- Skąd o tym wiecie?- przyglądał mi się uważnie.
- Mamy swoje źródła.- warknął strażnik.- I to raczej nam należą się wyjaśnienia.
- Dobrze.- poddał się Iwan.- Z żadną nie spałem. Chciałem tylko sprawdzić, czy to nie Olena, choć niektóre próbowały zatrzymać mnie siłą. Obiecałem wierność mojej ukochanej i ją dotrzymałem.
Przyznam, tym mi zapunktował. Dymitrowi chyba też, po lekko się uśmiechnął.
- Najważniejsze pytanie.- pochylił się do przodu.- Kochasz ją?
- Oczywiście.- żachnął się.- Inaczej bym jej nie szukał. Zanim do mnie zadzwoniliście, nie miałem już nadziei. Wprawdzie słyszałem o was, bo kto nie słyszał, ale sądziłem, że to tylko zbieg okoliczności. Nie wiedziałem, co się stało z Oleną. Szukałem jej wszędzie.
- Oprócz w małej, syberyjskiej wiosce Bai.- zauważyłam.
- Bai?!- otworzył szeroko oczy.- Przecież tam mieszka Mark. Czemu mi nie powiedział? Wiedział jak bardzo się kochaliśmy. Jak bardzo nas to bolało.
- Może dlatego.- podsunęłam.- Olena wciąż się nie pozbierała.- widziałam, że moje słowa go zabolały.- Mam dla ciebie propozycję...