wtorek, 31 maja 2016

ROZDZIAŁ 153

Nie bałam się, nie denerwowałam. Po prostu szłam na spotkanie z przyjacielem. Tak, zranił mnie, ale był pijany. Chociaż to go nie usprawiedliwia. Już sama nie wiem, co o tym myśleć.
- Spokojnie Roza. Wszystko będzie dobrze.- Dymitr uścisnął moją dłoń, w geście wsparcia.- Jestem przy tobie. Nie pozwolę, aby stała ci się krzywda.
- Nie boję się go. Boję się o naszą przyjaźń.
- Tu chcesz się z nim jeszcze przyjaźnić?! Po tym jak cię potraktował?!- wkurzył się.
- Był pijany.- powiedziałam, zanim ugryzłam się w język.
- I jeszcze go bronisz.- podniósł głos, co nie było u niego normalne. Z jednej strony powinnam się cieszyć, bo unosi się tylko w rozmowach o ważnych dla siebie sprawach. - Może od razu w skocz mu w ramiona i poproś by skończył to, co tak brutalnie wam przerwałem.
- Dymitr, ty w ogóle słyszysz co mówisz? Chcę tylko, żebyś spróbował mnie zrozumieć, ten jeden raz.- sama zaczęłam się unosić.
- To niby wcześniej cię nie rozumiałem?! Nie stałem za tobą i nie pomagałem gdy nikt ci nie wierzył?!
- Jakoś ci tego zrozumienia zabrakło, gdy raniłeś mnie po odmianie.
- Chciałem dla ciebie dobrze. Żebyś była szczęśliwa.- powiedział cicho.
- Szczęśliwa mogę być tylko z tobą.- prychnęłam i poszłam na miejsce spotkania. Myślałam, że mąż pójdzie za mną, ale się pomyliłam.
- O już jesteś. A gdzie twój książę?- Wincenty rozejrzał się dookoła.
Wzruszyłam ramionami z obojętną miną.
- Nie ma go.
- Jak to?- zdziwił się.
Gdy zobaczył w jakim jestem stanie, przytulił mnie. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze kiedy zamyka mnie w swoich w ramionach, daję upustu wszystkich moich emocji. Tak było od zawsze. Był dla mnie jak starszy brat, choć dzieliły nas tylko trzy miesiące.
- Cii... spokojnie Róża, nie płacz. Wiem, że to boli, ale wkrótce się pogodzicie. On się po prostu o ciebie martwi.- spojrzałam mu ze zdziwieniem w oczy.
- Sk..skąd wiesz...- zaczęłam się jąkać, ale on nie pozwolił mi dokończyć.
- ...co się między wami stało?- pokiwałam głową.- Słychać było was w połowie parku. Ale to znaczy, że jesteś dla niego ważna. On zasługuje na taki skarb jak ty. A ja teraz nie umiem spojrzeć w twarz mojej narzeczonej.- gdy upewnił się, że jest mi lepiej, odsunął się i przeszedł przez polanę, po czym usiadł ba przewróconym drzewie, przodem di mnie. Twarz schował w dłoniach.- Ja ją kocham. Bardzo. Była pierwszą osobą, która tak się do mnie zbliżyła od mojego przyjazdu tu. Poczułem miłość. Nie dziecinne zauroczenie. Prawdziwą miłość. Dzięki niej zapomniałem o tobie, jako niespełnionej miłości, a tak jak zawsze chciałaś, stałaś się moją siostrą. Nie żebym wymienił cię ba nią. Nie da się zastąpić człowieka. Tylko trzeba znaleźć odpowiedniego. Ja znalazłem, a teraz wszystko schrzaniłem.
Przysiadłam się przy nim i objęłam go ramieniem.
- Spokojnie. Na jednej dziewczynie świat się nie kończy.- próbowałam go pocieszyć, ale nigdy nie byłam w tym dobra.
- Ciekawe czy byłabyś taka cwana, gdyby Bielikow cię zostawił?- oburzył się.
- A wiesz, było kilka takich sytuacji, że on mnie odrzucał. Ale ja o niego walczyłam. Nie siedziałam sobie na kłodzie w parku i nie użalałam się nad sobą, tylko walczyłam.
- A mam o co?-popatrzył na mnie smutno, ale mimo wszystko zobaczyłam w jego oczach nadzieję.
- Wszystko zależy od ciebie. Na razie nie chce cię znać, ale bardzo Cię kocha.
- Muszę z nią porozmawiać.-zerwał się i już chciał do niej biec, ale go zatrzymałam
- Nie! Stój! Daj jej czas. Nie teraz.
- A kiedy?
- Jutro. Dzisiaj jest za wcześnie.
- Dobrze. Dziękuję Rose. I jeszcze raz bardzo cię przepraszam za swoje zachowanie. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.- przytulił mnie serdecznie.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- odwzajemniłam gest.
Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Gdy mijałam kolejne drzewo, poczułam na biodrach dłonie. Od krzyku powstrzymał mnie wspaniały zapach, którym się zaciągnęłam w chwili, gdy poczułam ciepły oddech tuż przy uchu.
- A jednak wpadłaś mu w ramiona Roza.- szepnął mi ukochany. Nie wydawał się być zły.
- Śledzisz mnie?- spytałam wtulając się w jego szeroki, umięśniony tors.
- Pilnuję. W końcu ci to obiecałem.
- Ach tak. No cóż, nie miał kto mnie pocieszyć po kłótni z mężem. A bardzo nie lubię się z nim kłócić.
- Ja z tobą też. Ale nie musisz od razu lecieć w objęcia innego.- wydawał się być urażony.
- Towarzyszu, przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. A Wincenty chce odzyskać Olę.
- Czyli przewidujesz nasz plan za udany?- odwrócił mnie do siebie.
- Da.
Dymitr złączył nasze dłonie i ruszyliśmy w drogę powrotną. Cieszyłam się, że był przy mnie, jednocześnie dając nam wrażenie rozmowy na osobności.
W domu z trudem rozdzieliliśmy się. Dymitr poszedł do pokoju Karoliny, a ja do naszego pokoju. Tam czekały już Ola, siostry Bielikowa i...
 - Syd?!- przytuliłam przyjaciółkę.- Co ty tu robisz?
- Miałam ominąć kolejną akcję zwariowanej Rose Hathaway?!
- Hathaway-Bielikow.- poprawiłam ją.
- Niech Ci będzie.
- Dziewczyny koniec gadania. Musimy przygotować królowe na bal.- Karolina potrząsnęła moją sukienką w powietrzu.
Nim zauważyłam, zostałam zamknięta w łazience z jakimś pakunkiem.
- Tylko nie siedź tam za długo. Mamy trzy godziny na was dwie.- zza drzwi usłyszałam wołanie Soni.
Westchnęłam ciężko. Wzięłam szybki prysznic, mając ciało i włosy kosmetykami o zapachu zielonego jabłka. Wyszłam ubrana w czerwoną, koronkową bieliznę i mięciutki szlafrok z torby od dziewczyn. Sonia szybko wepchnęła na moje miejsce Olę, a reszta posadziła mnie przy jednej z toaletek. Chwila! Skąd wzięły drugą?! Nie ważne. Bielikówny zaczęły robić mi coś na głowie. Zanim skończyły, z łazienki wyszła dampirzyca w takim samym szlafroku. Domyśliłam się co ma pod spodem i uśmiechnęłam się do niej znacząco. Od razu jej policzki przybrały czerwoną barwę. Dziewczyny, które nie zajmowały się mną, posadził ją przy drugim lusterku. Po godzinie nasze fryzury były gotowe.(zdjęcie↓) Przyszedł czas na makijaż. To zajęło kolejne pół godziny. Ostatnie poprawki i byłyśmy gotowe.
- WOW! To na prawdę ja?- Ola z niedowierzaniem patrzyła na swoje odbicie w lustrze.
- Tak. W pełnej okazałości.
- Dziewczyny jesteście świetne. Będę o tym pamiętać, pod czas przygotowań do ślubu.- śmiała się.
- No to teraz zrzucać szlafroki i wskazywać w sukienki.- ucieszyła się Wiktoria.
Wykonałam polecenie ukazując się w samej bieliźnie.
- A...ale tak przy was.- zająknęła się speszona Dampirzyca.
- Ej, wszystkie jesteśmy kobietami. Nie masz się co wstydzić.- zauważyłam biorąc sukienkę.- mam nadzieję, że w nią wejdę.
- Spokojnie, mama trochę ja przerobiła. Ale da się ją przywrócić do poprzedniego stanu.- uspokoiła mnie Karolina.
W tym czasie Ola już założyła ubranie.(zdjęcie↓)
- WOW!! Wyglądasz...
- ...nieziemsko.- dokończyłam za Sydney.
- Nigdy nie myślałam, że mogę tak wyglądać. Ale teraz chodźmy. Niech ten idiota dowie się, co stracił.
- No oby tak dalej. Podoba mi się ta nowa Ola.- powiedziałam z uznaniem, kiedy Sonia zapinała mi na szyi łańcuszek, który dostałam od Dymitra na rocznicę.
Obie zeszłyśmy na dół, gdzie czekał już mój mąż. Gdy tylko nas zobaczył, zatrzymał się w pół kroku. Zmierzył mnie od góry do dołu.
- Roza...- powiedział to tak, że gdybym nie trzymała się poręczy, upadłabym.
Widziałam jak rozbiera mnie wzrokiem.
- Poczekaj do powrotu towarzyszu.- powiedziałam stając na przeciwko niego.
Ukochany jednym ruchem przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował namiętnie.
- Nie wiem, czy wytrzymam Roza.- wyszeptał zachrypniętym głosem. Jego już czarne z pożądania oczy patrzyły prosto w mój biust.
- Fajnie gołąbeczki, ale chodźmy już.- ponagliła nas Ola.
Dymitr złączył nasze dłonie i wyszliśmy.
__________________________________________________________
Dawno nie było ze zdjęciami, więc proszę.


Chyba nie muszę mówić kto to.💖😉


Sukienka Oli( mała poprawka. Jednak będzie bez ramiączek)

Fryzura Rose

I fryzura Oli.