Oto drugi dzisiaj z okazji świąt. Nie wiem jak w kolejnych dniach. To zależy od potoku weny. Może się uda.
_________________________________________________
- Kochanie uspokój się. Zapomniałeś, że to mój ojciec będzie się tłumaczył? Nie wiem czym się tak przejmujesz. Zachowujesz się jakbyś nie wiem co zrobił.
Byliśmy po śniadaniu i mieliśmy jeszcze pół dnia do obiadu u Abe'a. Ale mój ukochany już chodził nerwowy po pokoju.
- Bo to dalej obiad z twoim ojcem.- przypomniał.
Eh...faceci.
- Przesadzasz.- siedząc na sofie, patrzyłam jak mój mąż chodzi po całym salonie. W końcu moja cierpliwość się skończyła.- Dymitrze Bielikow. Jutro idziesz do pracy, więc może usiądziesz w końcu na tyłku i spędzisz te kilka godzin wolności na rozpieszczaniu swojej ciężarnej żony, a nie użalaniu się "jaki jestem biedny, bo idę na obiad do jej ojca, pod pretekstem JEGO tłumaczenia się".- i wybuchłam.
Dymitr sekundę później siedział obok i tulił mnie mocno.
- Przepraszam Roza. Masz rację, za bardzo się tym przejmuję. A przecież za niedługo możemy nie mieć dla siebie czasu.- no, nareszcie coś dotarło do tej jego, wypchanej westernami głowy.- Jestem fatalnym mężem.
- O nie. Możesz mówić i sądzić co chcesz. Że jesteś najgorszym strażnikiem, beznadziejnym synem, nauczycielem, cokolwiek. Oczywiście, że nie jest to dla mnie prawda. Ale nigdy, ale to nigdy nie wątp w to, że jesteś najlepszym mężem i boskim facetem, bo myślę, że nie pogardzili by twoim zdjęciem w gazecie z półnagimi mężczyznami.- zaśmiał się cicho. Już jakiś postęp.- Po za tym nikt nie umie tak zadbać o kobietę i spełnić jej potrzeb, jak ty. Mogę poświadczyć.- złapałem go za koszulę i przyciągnęłam do siebie. Nasze twarze znajdowały się jakieś dwa centymetr od siebie.- I tylko ja jasne.- popatrzyłam mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się cwanie.
- Jak słońce.- musnął lekko ustami moich warg.
Objął mnie i wbił się mocniej w moje usta. Puściłam jego koszulę, prostując palce i wędrując dłońmi na jego ramiona. zarzuciłam ręce mu na kark i po chwili znalazłam się na kolanach męża.
- To co robimy?- spytałam po długim pocałunku.- Tylko błagam, bez spaceru, bo zawału dostanę.
- Oczywiście, skarbie. Słyszałem, że do kina wchodzi dziś dobry horror. Pójdziemy?
- Dobrze, ale daj mi godzinę na wyszykowanie się.
- Tylko uważaj, bo mogę cię nie wypuścić z domu, jak będziesz zbyt pociągająca. Wiesz, że ostatnio trudniej mi się przy tobie kontrolować.- mruknął mi do ucha, muskając wargami moją szyję i ucho. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz podniecenia.
- Jeśli ty to nazywasz kontrolą, to w Akademii uczył mnie ktoś inny.
- Nie sądzę.- chociaż bardzo się starał, to bez pomocy nie zostawił by mojej szyi w spokoju. Ale wcale nie miałam ochoty mu przeszkadzać. Było mi bardzo przyjemnie. I jeszcze ta jego ręką, po wewnętrznej stronie mojego uda. Rozpływałam się w jego ramionach.
- Dymitr.- mruknęłam z zadowolenia.- Zanim wyjdziemy, skaczą grać film.
- To nie teatr. Mamy czas.- zsunął mi ramiączko sukienki, którą miałam na sobie i zaczął mnie całować niżej.
- Nie zostawisz mi przyjemności na wieczór?
- Po tej nocy to mnie nie puścić do pracy. Obiecuję ci, że nigdy jej nie zapomnisz.
- Mhm...Strażniku Bielikow. Nie podejrzewałam pana o takie myśli.- coraz ciężej było mi składać słowa w zdania.
-Tylko ty tak na mnie działasz.
Chwilę później leżałam pod nim, w samej bieliźnie. Mój ukochany miał na sobie jeszcze spodnie. Zaczęłam rozpinać mu rozporek, kiedy nagle znalazłam się w jego objęciach.
- Roza. To, że mam słabość, nie znaczy, że nie umiem nad sobą panować.-postawił mnie przed sobą. Schylił się i podniósł moją sukienkę.
- Nie wyglądało na to, towarzyszu.- podniosłam ręce, aby ułatwić mu ubieranie mnie.- Przerwać w takim momencie.
- A gdzie twoja cierpliwość.
- Mówisz o tej, której nigdy nie miałam?- uśmiechnęłam się promienie.
- Tak Roza. Właśnie o tej.- odwzajemnił uśmiech, zakładając koszulkę.- Pamiętasz, że miałaś dla mnie jakaś niespodziankę?
- No pewnie. Wszystko mam już zaplanowane.- kłamałam. Nie wiedziałam, co zrobić. Postanowiłam zmienić temat.- Chodź już.- złapałam go za rękę i pociągnęłam do drzwi. Zdziwiony, poszedł za mną.
- To co? Już nie musisz się wyszykować?
Zatrzymałam się w pół kroku i poznałam na górę. Przebrałam się w pierwszą lepszą sukienkę i szybko pomalowałam. Zajęło mi to pół godziny. Po minie Dymitra wywnioskowałam, że wyszło mi to nie najgorzej.
- Chyba tylko ty umiesz w tak krótkim czasie, tak świetnie się wyszykować. Wyglądasz pięknie. Ale to chyba nie sprawia ci trudności.
- Dziękuję.- przejrzałam się mu. Mój mąż też już się przebrała i uczesał.- Ty też nie najgorzej. Ale jeden szczegół bym zmieniła.- podeszłam do niego i pocałowałam. Nawet pachniał wodą kolońską. Gdy ukochany tonął w moich ustach, ja przeczesałam mu włosy, uwalniając je z gumki. Kiedy się odsunął, popatrzyłam na niego z miłością i ułożyłam jego rozpuszczone, brązowe włosy. Uśmiechnęłam się, zadowolona z efektu.- O wiele lepiej, kowboju.
- Skoro tak mówisz, to tak musi być.- odwzajemnił uśmiech. Pochylił się w moją stronę i musnął moje usta swoimi miękkimi, ciepłymi wargami. Zrobiło mi się gorąco.
Nie wiem co jest przyjemniejsze: palące, głodne pocałunki pożądania, czy delikatne, słodkie, wyrażające jego miłość i troskę, pod wpływem których mogłam się całkowicie roztopić muśnięcia warg. Myślę, że tym drugim mógłby namówić mnie do wszystkiego. Taka karta kredytowa bez ograniczeń. Bo miłość nie ma ograniczeń.
- Kocham Cię Roza.- szepnął, chwytając mnie za dłoń. Nasze palce się splotły.- Chodźmy, bo jeszcze chcę dostać swoją niespodziankę przed obiadem z twoim ojcem.
- Nie. To będzie na poprawienie humoru. Ale do kina możemy już iść.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
czwartek, 24 marca 2016
ROZDZIAŁ 87
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
ROZDZIAŁ 86
Nie męczyły mnie już koszmary, ale śniłam. O cierpliwym chłopcu, którym był Dymitr i wiernej dziewczynie w mojej osobie, z naszyjnikiem z róża. A potem pojawiły się obrazy, z naszego życia, mające wpływ na naszą miłość. Pierwsze spotkanie, jego stawiennictwo za mnie, treningi, wyjazd do centrum handlowego z Lissą, bal, pokój Dymitr, naszyjnik, walka z Natalie, to jak mój ukochany mnie uratował, rozmowa w ośrodku, przed ucieczką do Spoken, odnalezienie nas, czułość Dymitra, wyznanie strażnika i odrzucenie propozycji Taszy, rozmowa gdy nie mogłam spać, w kaplicy, na tarasie, po ataku duchów, znowu obrona przed władzami szkoły, groźby wobec Wiktora, nasz pierwszy raz, wyznanie miłości i planowanie przyszłości, odmienienie Dymitra ze strzygi, ucieczka z aresztu, cała podróż, hotel, biblioteka, uliczka, dom Soni, dom rodziców Jill, ucieczka przed strażnikami, namiot, hotel, wyznanie Dymitra, nasz drugi raz, moje bliskie spotkanie ze śmiercią, jego widok przed straceniem świadomości i towarzystwo po obudzeniu. I każdy kolejny dzień. Randki, wizyta w Bai, zaręczyny, ślub, miesiąc miodowy, dzisiejszy dzień. W skrócie mówiąc ostatni rok i trzy tygodnie. Ale dużo się wydarzyło w tak krótkim czasie.
Obudziłam się wyspana i w dobrym humorze. Dymitr, tak jak obiecał, obejmował mnie mocno. Poruszyłam się nieznacznie, dając mu do zrozumienia, że już nie śpię. Oplótł mnie jeszcze mocniej, więżąc mnie swoimi nogami.
- Dzień dobry, królewno.- pocałował mnie w szyję.- Jak się spało? Myślę, że tym razem nic cię nie męczyło, sądząc po twoim uśmiechu.- pocałował mnie w czoło. Podsunęłam się trochę wyżej, na wysokość jego ust. Musnęłam je delikatnie swoimi. Dymitr objął mnie, pogłębiając pocałunek.
- To prawda miałam piękny sen.
Który tworzył kontrast do poprzedniego. Ale nie powiedziałam tego. Jednak zatrzęsłam się na wspomnienie lasu, pełnego strzyg. Mój mąż to zauważył.
- Roza, może chcesz zostać sama...
- Nie!-krzyknęłam chwytając go mocniej.- Zostań. Chcę z tobą o tym porozmawiać. Ale nie wiem, czy powinnam.
- Wiesz, że mi możesz zaufać.
- Tu nie chodzi o zaufanie. Boję się, że zrobi ci się smutno, znowu będziesz miał wyrzuty sumienia za coś czego nie zrobiłeś. I nie kłóć się.- powiedziałam, kiedy chciał zaprzeczyć.- Ja wiem, że nie miałeś nad tym kontroli i dla mnie to nie jest twoja wina. I nic mnie nie przekona, że jest inaczej.
- Kocham Cię Roza. Za twoją wiarę we mnie. Opowiedz mi.
- Dobrze. A później, dla poprawienia humoru, opowiem jeszcze drugi.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Nie pominęłam żadnego szczegółu, który pamiętałem, choć zadawało mi to ból. Dymitr dla podniesienia mnie na duchu, muskał mnie po gołym udzie. W innych okolicznościach bardzo by mnie rozpraszało, ale gdy dochodziłam do fragmentu z duchami i Dymitrem-strzygą, czułam że pęknie mi serce. Gdy opisywałem co ze mną robił, ręka zamarła mu w połowie ruchu. Po policzkach zaczęły lecieć mi łzy. I tyle z mojej siły. Mój mąż nie wyrażał żadnych emocji. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie. Czekałam na jakąkolwiek reakcję, ale niczego się nie doczekałam.
- Dymitr...- powiedziałam drżącym głosem. Jego spojrzenie skupiło się na mnie. Wszystkie jego uczucia wróciły z podwójną siłą. Widziałam w nim ból, wręcz rozpacz.- Wiedziałam!!- wrzasnęłam, zrywać się z łóżka.
- Roza...- patrzył na mnie smutno.
- Nie! Mam tego dość! Wiedziałam, że nie powinnam ci to mówić.- podnosiłam głos.- Ciągle się o to obwiniasz. Czuję się jakbym była tu sama. Znowu tworzysz wokół siebie barierę i odcinasz się od innych. Znowu odcinasz się ode mnie.
Nie wytrzymałam. Usiadłam na podłodze, tyłem do strażnika i zaniosłam się szlochem. Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Bielikow całował mnie po gołych plecach, szyi i ramionach, kładąc na łóżku. Uspokoiłam się. Materac ugiął się, gdy mój mąż położył się obok i objął mnie.
- Przepraszam Roza. Nie powinienem się tak zachować. To ty potrzebujesz wsparcia. Ale ciągle mnie to męczy. Bardzo. Potrzebuję cię. Pomagasz mi z tym walczyć. Tylko boli mnie, że ciągle śnisz o tym... Przepraszam.- popatrzyłam mu w oczy, które tak bardzo kocham.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak zareagować. Mi też jest ciężko.
- Nie masz za co przepraszać. Miałaś rację. Zaczynałem o tym myśleć. Wstrząsnęło mną to, ale to przeszłość. Nic nie znaczący fragment, w którym spałem. Kocham Cię i nie chcę, żebyś czuła się sam. Zawsze będę przy tobie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. To co? Opowiesz mi ten drugi sen?
Od razu poprawił mi się humor. Zaczęłam opowiadać. W międzyczasie Dymitr zaproponował, żebyśmy zaczęli się szykować. Razem poszliśmy się wykąpać. Tym razem nie było żadnych strasznych momentów, wiec dotyk ukochanego bardzo mnie rozpraszał. Tym bardziej pod prysznicem. Opowieść przedłużył także namiętny pocałunek. Następnie zaczęliśmy się ubierać. Moja opowieść skoczyła się w kuchni. Siedziałam na blacie, patrząc jak Dymitr nakłada na talerze omlety.
Obudziłam się wyspana i w dobrym humorze. Dymitr, tak jak obiecał, obejmował mnie mocno. Poruszyłam się nieznacznie, dając mu do zrozumienia, że już nie śpię. Oplótł mnie jeszcze mocniej, więżąc mnie swoimi nogami.
- Dzień dobry, królewno.- pocałował mnie w szyję.- Jak się spało? Myślę, że tym razem nic cię nie męczyło, sądząc po twoim uśmiechu.- pocałował mnie w czoło. Podsunęłam się trochę wyżej, na wysokość jego ust. Musnęłam je delikatnie swoimi. Dymitr objął mnie, pogłębiając pocałunek.
- To prawda miałam piękny sen.
Który tworzył kontrast do poprzedniego. Ale nie powiedziałam tego. Jednak zatrzęsłam się na wspomnienie lasu, pełnego strzyg. Mój mąż to zauważył.
- Roza, może chcesz zostać sama...
- Nie!-krzyknęłam chwytając go mocniej.- Zostań. Chcę z tobą o tym porozmawiać. Ale nie wiem, czy powinnam.
- Wiesz, że mi możesz zaufać.
- Tu nie chodzi o zaufanie. Boję się, że zrobi ci się smutno, znowu będziesz miał wyrzuty sumienia za coś czego nie zrobiłeś. I nie kłóć się.- powiedziałam, kiedy chciał zaprzeczyć.- Ja wiem, że nie miałeś nad tym kontroli i dla mnie to nie jest twoja wina. I nic mnie nie przekona, że jest inaczej.
- Kocham Cię Roza. Za twoją wiarę we mnie. Opowiedz mi.
- Dobrze. A później, dla poprawienia humoru, opowiem jeszcze drugi.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Nie pominęłam żadnego szczegółu, który pamiętałem, choć zadawało mi to ból. Dymitr dla podniesienia mnie na duchu, muskał mnie po gołym udzie. W innych okolicznościach bardzo by mnie rozpraszało, ale gdy dochodziłam do fragmentu z duchami i Dymitrem-strzygą, czułam że pęknie mi serce. Gdy opisywałem co ze mną robił, ręka zamarła mu w połowie ruchu. Po policzkach zaczęły lecieć mi łzy. I tyle z mojej siły. Mój mąż nie wyrażał żadnych emocji. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie. Czekałam na jakąkolwiek reakcję, ale niczego się nie doczekałam.
- Dymitr...- powiedziałam drżącym głosem. Jego spojrzenie skupiło się na mnie. Wszystkie jego uczucia wróciły z podwójną siłą. Widziałam w nim ból, wręcz rozpacz.- Wiedziałam!!- wrzasnęłam, zrywać się z łóżka.
- Roza...- patrzył na mnie smutno.
- Nie! Mam tego dość! Wiedziałam, że nie powinnam ci to mówić.- podnosiłam głos.- Ciągle się o to obwiniasz. Czuję się jakbym była tu sama. Znowu tworzysz wokół siebie barierę i odcinasz się od innych. Znowu odcinasz się ode mnie.
Nie wytrzymałam. Usiadłam na podłodze, tyłem do strażnika i zaniosłam się szlochem. Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Bielikow całował mnie po gołych plecach, szyi i ramionach, kładąc na łóżku. Uspokoiłam się. Materac ugiął się, gdy mój mąż położył się obok i objął mnie.
- Przepraszam Roza. Nie powinienem się tak zachować. To ty potrzebujesz wsparcia. Ale ciągle mnie to męczy. Bardzo. Potrzebuję cię. Pomagasz mi z tym walczyć. Tylko boli mnie, że ciągle śnisz o tym... Przepraszam.- popatrzyłam mu w oczy, które tak bardzo kocham.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak zareagować. Mi też jest ciężko.
- Nie masz za co przepraszać. Miałaś rację. Zaczynałem o tym myśleć. Wstrząsnęło mną to, ale to przeszłość. Nic nie znaczący fragment, w którym spałem. Kocham Cię i nie chcę, żebyś czuła się sam. Zawsze będę przy tobie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. To co? Opowiesz mi ten drugi sen?
Od razu poprawił mi się humor. Zaczęłam opowiadać. W międzyczasie Dymitr zaproponował, żebyśmy zaczęli się szykować. Razem poszliśmy się wykąpać. Tym razem nie było żadnych strasznych momentów, wiec dotyk ukochanego bardzo mnie rozpraszał. Tym bardziej pod prysznicem. Opowieść przedłużył także namiętny pocałunek. Następnie zaczęliśmy się ubierać. Moja opowieść skoczyła się w kuchni. Siedziałam na blacie, patrząc jak Dymitr nakłada na talerze omlety.
Jestem jedynaczką. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. W przyszłości chcę zostać architektką wnętrz i jestem w trakcie studiów na ten właśnie zawód. Mam dwa szynszyle o imionach Miluś i Dino.
Subskrybuj:
Posty (Atom)