- Rose! Rose!-zawołała moja siostra, pokazując na sukienkę w sklepie dziecięcym.-Kupicie mi ją? Proooosse!
Popatrzyłam na wystawę. Góra sukienki była biała w turkusowe groszki przykryta różową kataną, a dół układał się w warstwy materiału o takim samym kolorze. Wyobraziłam sobie w niej dziewczynkę. Musi ją mieć. Popatrzyłam na ukochanego. Uśmiechnął się. Weszliśmy do sklepu. Lili wypatrzyła jeszcze kilka innych sukienek. Ja też zaingerowałam w jej styl, pięcioma kompletami ubrań. Razem było ich dwanaście.
Nie ograniczałyśmy się. Dymitr ma porządną wypłatę, a od Abe'a po ślubie dostaliśmy kilka tysięcy na start. Załamałam się tą ilością, a jeszcze bardziej, jak powiedział, że dałby więcej, ale Bielikow uparł się, że i tak miał duży wpływ w budowę domu. Tak też nie musieliśmy martwić się kosztami.
Następną naszą stacją był sklep z odzieżą męską. Spędziliśmy tam pół godziny. Nie dlatego, że nie wiadomo było co wybrać, ale z powodu Dymitra. Bardzo się opierał. W końcu dał się wepchnąć do przebieralni. Kupiliśmy dwie pary spodni, pięć koszulek drugi prochowiec, bo ten trzeba było dać do prania i dwie koszule. No przynajmniej on tak myśli. Po kryjomu wybrałam mu jeszcze osiem koszul, trzy pary spodni, osiem par skarpetek i dwanaście bokserek. Gdy strażnik się o tym dowiedział, tylko pokręcił głową. No ale na jednych był napis "Mój Bóg". Nie mogłam przejść przy nich obojętnie.
Jednak do obuwniczego nie dał się zaciągnąć. Wymigał się brakiem czasu.
- Gdybyś tak się nie opierał w poprzednim, byłoby go więcej. - narzekałam gdy byliśmy w supermarkecie.- Ale nie myśl kochanie. Jeszcze tam wrócimy.
- Oczywiście skarbie.- uśmiechnął się z pewnością siebie mój ukochany, obejmując mnie.
- Mówię poważnie. Tu nam nie zejdzie długo.
Weszliśmy na dział kosmetyczny. Dymitr poszedł z Lili, poszukać jej ulubionych płatków śniadaniowych i jakiś słodyczy. Ja wykorzystałam jego nieobecności i zaczęłam przeszukiwać wody kolońskie. Jeden zapach najbardziej mi się spodobał, a wiedziałam, że będzie do niego pasować. Po chwili wrócili z trzema paczkami na śniadanie i czterema tabliczkami czekolady.
- WOW! Nie za dużo?-spytałam patrząc znacząco na męża.
- Nie mogliśmy się zdecydować.- bronił się strażnik, jakby wierzył, że to mnie przekona.- Skarbie, od kiedy to jesteś taka rozsądna?
- A od kiedy ty, taki rozrzutny?- odparowałam jego metodą.
- Od kiedy mam dla kogo.- pocałował mnie w policzek, wkładając zakupy do koszyka. Wtedy zauważył wodę kolońską i wziął ją w dłoń.- A po co to?
-Twoja się kończy.- oświadczyłam, gdy wąchał perfumy.
- Ładne.- stwierdził i odłożył butelkę do reszty zakupów.- To co tam jeszcze mamy?
- Nasz cel główny: zegar.
Poszliśmy do działu elektroniki. Oczywiście, okazało się, że oprócz zegara przyda się toster, waga kuchenna, radio i była przecena na laptopy. Żal było nie skorzystać. Większość wymyślił Dymitr. Nie mogłam go poznać, póki nie wyszliśmy.
- To teraz po buty.- stwierdziłam. Dymitr zatrzymał się i popatrzył na mnie, jak na szaloną.
- Ja to?
- Tak to. Mówiłam, że jeszcze wrócimy.- uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Rose nie ma czasu.
- A co masz takiego ważnego do robienia?
- Zanim dojedziemy do domu, będzie późno. Lili będzie musiała się wyspać.
- Czemu akurat jutro?- nagle coś mi się przypomniało.
- Nie tylko jutro, ale tak ogólnie.
- Ach tak? To po to tak wymyślałeś w sklepie?
- Ja? Wcale nie. To wszystko jest nam potrzebne.- popatrzyłam na niego znacząco.- No większość.
- Aż tak ci się spieszy do rozmowy?
- Jakiej rozmowy?- nie zrozumiał.
- O pogrzebie.- powiedziałam cicho. Moja siostra biegała dookoła i w cale nie wyglądała na zmęczoną. Dzięki temu, nie słyszała o czym gadamy.
- Wolę mieć to za sobą.- stwierdził.
- Skoro tak, chodźmy.- mój ukochany uśmiechnął się zwycięsko. Jednak mina mu zrzedła po moim kolejnym zdaniu.- Będziesz miał jeszcze czas pogadać z Abem o szczegółach.
- Co? Ty miałaś zadzwonić.
- Ale będę musiała rozpakować zakupy, a ty będziesz miał więcej czasu. Za niedługo staruszek pewnie pójdzie spać. Ale jeśli teraz wrócimy, zdążysz do niego zadzwonić.
- To mówiłaś, że które buty mi pasują?- niby nigdy nic, popisał wózek z zakupami w stronę obuwniczego.
To wyglądało uroczo. Przypomniało mi się, jak byliśmy w Baii. Olena poprosiła nas o zrobienie zakupów. Dymitr wtedy zderzył się wózkiem z Oksaną. Ona i Marek nie wiedzieli, że Dymitr jest znów dampirem. Bardzo się zdziwili. Mnie nie zauważyli, bo byłam mniejsza od ukochanego, który całkowicie mnie zasłonił. Miło było zobaczyć tą trójkę, rozmawiającą ze sobą. Dawno się nie widzieli.
- Dymitr, a gdzie zgubiłeś swoją uroczą Rose?- w pewnym momencie spytał mężczyzna. Od razu wyszłam zza już narzeczonego.- O tu jesteś. To dobra kobieta. Gdybyś słyszał, z jaką miłością o tobie opowiadała. Umówiliśmy się z nimi na następny dzień. Gdy się pożegnaliśmy, strażnik objął mnie i mruknął do ucha:
- Zdaje się, że rozkochałaś w sobie całe miasteczko. A przede wszystkim naszą miłością.- cmoknął mnie w policzek.
- Tą dziurę w środku syberyjskiej tundry nazywasz miasteczkiem?- zaczęłam się śmiać.
- Rose to naprawdę nie jest Antarktyda...- i tak droczyliśmy się do samego domu.
Nagle na ustach poczułam coś ciepłego i miękkiego. Wróciłam do rzeczywistości, ale jedyne co widziałam to wielkie brązowe oczy. Od razu skupiłam się na wargach, pieszczących moje usta. Dymitr chciał mi uciec, ale włożyłem mu język do ust. Poddał się przyjemności, odwzajemniając mój gest. Po chwili jednak odsunął się, mimo moich protestów.
- Tylko tak Roza było można przywołać cię do świata żywych.- uśmiechnął się.- Wolałem do ciebie pięć razy.
- Mmm... To muszę częściej odfruwać. Mówiłam ci, że cudownie całujesz?
- Kilka razy obiło mi się o uszy. O czym myślałaś?
- Przypomniało mi się nasze spotkanie z Markiem i Oksaną w sklepie.
- Jesteś wspaniała.- mruknął na to wspomnienie. - Kocham Cię. Odjęłam rękę męża i oparłam głowę o jego ramię.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najsłodsze zakupy Romitri na świecie. Oj Bielikow ja sobie z tobą pogadam dlaczego nie chcesz kupować ubrań? Rozdział świetny życzę weny i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńGdy to czytałam to uśmiech nie schodził mi z twarzy 😃 Jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i z niecierpliwością czekam na następny 😘
(sory, ale dziś się nie rozpisuje...)
OdpowiedzUsuńNo, ale forsy to nie żałowali na tych zakupach! Jak ja bym chciała móc tyle wydawać!
Pozdrawiam. Kocham. Świetny rozdział. Czekam na następny.
Ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuń