Początek lutego. Właśnie wracam z mężem od ginekologa.
- Nie mogę się doczekać, aż będę ojcem Roza. Te dzieci są wspaniałe. Widziałaś te ich małe rączki i nóżki.- mój ukochany strasznie się ekscytował. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Przyjemny widok. Może nie tak, jak Bielikow w samych bokserkach przy lodówce, ale też miły.
- Widziałam towarzyszu, widziałam.- westchnęłam szczęśliwa.
- Pomyśl, że za trzy miesiące będziemy odpowiedzialni za życie dwóch małych istotek, które pewnego dnia powiedzą do mnie "tata", a do ciebie "mama".-szczerze rozbawił mnie ten nowy Dymitr. Dobrze, że nie jedziemy samochodem.- Kochanie, proszę pokaż mi jeszcze raz to zdjęcie.
- Chyba już wiem co będzie w tej jednej jedynej ramce, co nam została.- zachichotałam, wyciągając z torebki wydruk z USG i podając go mężowi.
- Sama nie pozwoliłaś mi wsadzić do niej jedyne pasujące zdjęcie.- jak zaczarowany przyglądał się kartce z każdej strony.- Ale to będzie pasować idealnie.
Tak zachwycał się, póki nie zatrzymaliśmy się przed mieszkaniem Soni i Michaiła. To u nich zostawiliśmy Lili na czas badania. Zapukałam. Po chwili drzwi otworzyła nam pani domu.
- Rose, Dymitr!- uśmiechnęła się i zrobiła nam przejście.- Jak badania?
- Normalnie. Jak zwykle podstawowe pytania o samopoczucie i zdjęcie USG.- odpowiedziałam wchodząc do domu.
- Chcecie kawy, albo herbatę.- spytała morojka.
- Nie trzeba. My tylko po Lili i wracamy.- odezwał się Dymitr.
- Zostańcie. Gdzie wam się tak spieszy?- w drzwiach pojawił się Michaił.
- No właśnie. Zostańcie, pogadamy.- wciąż nalegała jego żona.
Tak, Sonia i Michaił są małżeństwem. Wzięli ślub w listopadzie. I zapowiada się, że coraz więcej par zostanie zaobrączkowanych. Jeszcze Lissa i Christian, moi rodzice, może w końcu Sydney i Adrian, no i pary dampirów. Od kiedy nie jest to zakazane, robi się mały bałagan z przydziałami, ale dajemy sobie radę. Nawet nieźle zostało to przyjęte, jak na gburów szanujących odwieczne tradycje. Największe gadanie było po naszym ślubie. My to rozpoczęliśmy i daliśmy odwagę innym. Podobno królowa podczas naszego miesiąca miodowe dostała ze sto próśb o zatwierdzenie związku małżeńskiego. A to znowu świadczy o tym ile było potajemnych romansów między strażnikami.
W końcu zgodziliśmy się trochę zostać. Rozmawialiśmy przez dwie godziny. Moja siostra przez ten czas bawiła się z Kate, siostrzenicą strażnik. Przyjechała do wujka na ferie. Sonia poczęstowała nas pysznym ciastem marchewkowym. Wartości dodał mu fakt, że sama hoduje warzywa.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć.- zaczął Michaił.
- O co chodzi?- spytałam nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Postanowiłam wrócić do Akademii św. Władimira jako nauczycielka.- Sonia aż promieniała radością, mówiąc nam o tym.
A mnie zamurowało. Pogratulowaliśmy im, że zostali przyjęci. Chcieliśmy zostać jednak musieliśmy już wracać. Dymitr obiecał Lili jeszcze jeden trening dzisiaj. Mają je codziennie od jej powrotu z rezydencji moich Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i ruszyliśmy do garażu. Po chwili już wyjechaliśmy z Dworu.
- A jak urodzą się wasze dzieci, to ja będę ciocią.- bardziej stwierdziła, niż zapytała Lili.
- Tak.- odpowiedział mój mąż.
Już oswoił się z myślą, że na zdjęciu są nasze dzieci, ale zostaje przy tym, że ma ono trafić do jego portfela. A drugie na ścianę w oprawkę. Ma szczęście, że mamy drugie.
- A skąd się biorą dzieci?- na jej pytanie od razu się spięłam. Nagle mała wybuchła śmiechem.- Żartowałam. Mama już mi to tłumaczyła. Gdybyście widzieli swoje miny.
Nie przestawała się śmiać. Samochód zaczął przyspieszać, tak że wbiło mnie w fotel, a później zatrzymał się z piskiem. Mi się podobało, ale mina Lili wyrażała szczery strach. Po sekundzie razem z mężem zaśmialiśmy się. Dalej jechaliśmy spokojnie, choć mała była na nas obrażona.
W domu zjedliśmy kolację i poszliśmy na trening. Lubiłam na to patrzeć, po za tym miałam czynny udział, jako tłumacz strażnika. Ale raniło mnie, że dama nie mogę rzucić się w wir walki. Brakuje mi tej adrenaliny i zmęczenia. To też były jedyne chwile sam na sam z Dymitrem w akademii. I to właśnie podczas tych chwil rozwijała się nasza miłość. Tęsknię za tamtym okresem. Wszystko było takie łatwe i mieliśmy pewność, że strażnicy nas obronią. Tu jesteśmy zdani na siebie samych. Ale nie narzekam. Spełniły się moje najskrytsze marzenia. Żyję w miłości ze swoim ukochanym, mimo przeciwności losu i zostanę strażniczką Lissy.
Wracając, nasze treningi odbywają się w lesie. Nawet trasa do biegania jest już wydeptana. Po pół godzinnym biegu i części teoretycznej, Lili i Bielikow przeszli do części praktycznej. Na razie wyglądało to tak, że mała bije go jak popadnie, a on daje jej rady, których i tak nie słucha lub nie stosuje. To jest bardzo zabawne, ale i trochę utrudnia pracę Dymitrowi. Ciekawe czy skoro dał sobie radę ze mną, to ona doprowadzi w końcu do upadku jego reputacji najlepszego nauczyciela.
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zanim odebrałam ją, pojawiła się druga. Od tej samej osoby. W pierwszej było:
" Przyjdź z mężem na adres, który zaraz podam. Mam ciekawe informacje o Robercie i chcę wam pomóc."
W drugiej był adres dobrze znanej nam restauracji. Czasami jedliśmy w niej, kiedy wtedy jeszcze mój chłopak, zabierał mnie w miasto na randki. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Z jednej strony chcieliśmy mieć spokój, ale z drugiej to może być podstęp. Postanowiłam porozmawiać o tym z ukochanym po treningu.
Gdy skończyli moja siostra była padnięta, a Dymitr ledwo się zmęczył, dlatego niósł ją do domu. Nawet z kroplami spływającymi z czoła wyglądał bosko. Tak męsko. Do tego ten zapach...ach. Moja ulubiona woda kolońska(innej nie miał) wymieszane z potem i jego naturalnym zapachem. Bardzo mnie to pociąga. Prawie zapomniałam o SMS-ach. Prawie.
_____________________________________________________________
Dzisiaj będzie jeszcze jeden około 14-15 za wczoraj.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Martwią mnie te sms-y. Rozdział słodki i Dymitr który jest taki szczęśliwy. Super. Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńOd kogo te SMSy? Abe? Błagam powiedzcie, ze to Abe. Ale teraz ta milsza część... Aw... Dymitr tak uroczo cieszy sie z dzieci 😍😍 On jest taki... Idealny do wszystkiego!: Jako mąż, chłopak, kochanek, nauczyciel, ojciec! 💖💖
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę czasu i weny 😘
Ciekawe od kogo te smsy? Kto jeszcze moze wiedziec o Robercie, oby to tylko nie byla jakas pulapka. Czekam na next
OdpowiedzUsuńOjoj słodki rozdział 😍
OdpowiedzUsuńA ciekawe kto wysyła te SMSy mam nadzieje ze nie jest to pułapka