- Dymitr.- szepnęłam.
Od razu spojrzał w moją stronę. Jego nieobecny wzrok skupił się na mnie, w strachu i zdziwieniu.
- Roza, co ty tu robisz? Nie powinno cię tu być. Tak samo jak w moim życiu.- ostatnie zdanie powiedział z żalem, opadając z powrotem na pościel i patrząc w górę.
- Co ty mówisz? Dymitr ja cię kocham.
- Nie powinnaś.
Zamurowało mnie. Mężczyzna mojego życia mówi mi, że nie powinnam go kochać.
- To ja może zostawię państwa samych.- powiedział doktor i wyszedł.
- Dymitr popatrz na mnie.- zero reakcji.- Nie będę gadać do ściany.- nadal nic.- Dymitr proszę, powiedz mi co tam się stało?- dotknęłam dłonią jego ręki. Wystraszony odsunął się, ale spojrzał na mnie.- Proszę.- powtórzyłam z łzami w oczach.
- Roza. Proszę nie płacz.- chwycił moją dłoń i położył się na poprzednim miejscu. Nawet trochę bliżej mnie.- To był tamten pokój.- nie zrozumiałam.- Twój.
- Jak mój?- zdziwiłam się. Nagle zaczęłam mieć podejrzenia. Mocniej złapałam jego dłoń i spojrzałam ze strachem.- Dymitr, powiedz mi, gdzie mieliście tą ostatnią misję.
- Przygotowywałem się do nich cały tydzień. Nie tylko plany i ekwipunek, ale psychicznie. Chciałem przestać się dręczyć tym miejscem. To był dom Galiny.- wystraszyłam się. Jego wzrok był nieobecny.- Ale przechytrzyli nas. Atak miał rozpocząć się o wschodzie słońca i trwać najpóźniej do zachodu. Jednak to skrzygi nas zaatakowały. Kiedy wstał dzień, wiele z nich się spaliło, ale przed tym zabiło wielu naszych. I wszedłem do tego pokoju. Była tam jedna strzyga i Robert.- w jego głosie był jad.
Wstrzymałam powietrze. Robert! Wiedziałam, że nie będzie spokoju na długo. Ale nie przerywałam mu.
- W pewnym momencie walki, ten chój stworzył wizję w moim umyśle. Otoczenie zostało to samo, ale inny czas. Czas kiedy cię porwałem.- teraz jego wzrok skupił się na mnie. W oczach miał strach i żal. Wpatrywał się we mnie, szukając najmniejszej reakcji. A ja tylko słuchałam. Przeze mnie przetaczało się tyle emocji, że nie czułam nic. Ukochany postanowił kontynuować.- Po przemianie to wszystko było jak sen wspomnienia z lekka zamazane. Uświadamiały mi, że robiłem coś złego, ale to było nic, w porównaniu z tamtą chwilą. Wszystko było wyraźne, widziałem każdy szczegół. Wszystko, co nie powinno się wydarzyć. A jednak ty wciąż jesteś ze mną. Z tym potworem.
- Bo cię kocham.- odezwałam się po dłuższej chwili szeptem.
- Co mówiłaś?- spytał zdezorientowany.
- Kocham cię i zawsze będę kochać. Nie ważne co się stanie, bo ja wiem kogo kocham. Nigdy byś mnie nie zranił, a ja nigdy nie pozwolę ci odejść. Czy tak trudno jest to zrozumieć? Ja pamiętam dobrze co się stało i jestem z tobą. Wiem, że ty też mnie kochasz. I nie jesteś potworem.
- A jeśli jestem?- krzyczał w desperacji.- A może pewnego dnia obudzę się z żądzą mordu i nic mnie nie powstrzyma? Co wtedy?
- Dymitr, czy ty siebie słyszysz? Nic takiego nigdy się nie wydarzy. Mam ci to obiecać, żebyś przestał się zadręczać? Tyle razy ci tłumaczyłam. Nic złego się nie wydarzy. Bo ty to ty. I nikt inny. Każdy cię szanuje i podziwia. Oboje jesteśmy żywą legendą. Zmieniamy świat. A ta para, która dzięki tobie może być szczęśliwa? Oni się kochają. Mogłeś po prostu go zabić, ale ty im pomogłeś. Co z tego, że serce strzyg bije, skoro nie ma dla kogo. Twoje ma, więc pozwól tym, którzy cię kochają być blisko. I nie mów nigdy, że nie powinnam być w twoim życiu.
- Narażam cię ciągle na niebezpieczeństwo. Gdyby nie ja, nie byłoby cię tutaj. A tak mają czym mnie szantażować. Bo twoje bezpieczeństwa jest dla mnie najważniejsze.
- Tak było, jest i będzie. I nic tego już nie zmieni. Nawet jakbyś odleciał w kosmos, mogli by powiedzieć, że coś mi grozi. Czy wtedy byś się nie bał? Ja mam dokładnie to samo. Dlatego tu jestem.
- Właśnie Rose, czemu tu jesteś i co się stało?
- Powiem Ci, jeśli najpierw sobie wybaczysz.
- Nie mam czego.- kłamał.
- Masz.- powiedziałam stanowczo. Od razu spuścił głowę. Złapałam jego dłoń, drugą ręką.- Dymitr, mnie nie oszukasz. Możesz to wmawiać wszystkim dookoła, nawet samemu w to wierzyć, ale w głębi duszy wiesz, że to nie prawda. Cierpisz i nie chcesz, abym ja cierpiała. Ale mnie najbardziej boli, gdy się ode mnie odsuwasz.- podniosłam jego głowę palcami pod brodą, tak, żeby popatrzył mi w oczy.- Więc nie rób tego.
- Nie wiem Roza. To dla mnie trudne. Nie umiem zrozumieć, że ja nie byłem sobą. Doskonale widziałem swoje włosy, ciało, płaszcz. Nawet książki, które czytałem. Zawsze je kochałem.
- Pamiętasz, że Sonia Karp uwielbia sądzić kwiaty?- przytaknął.- Mówiła mi, że jako strzyg robiła to z przyzwyczajenia. Tak samo z czytaniem książek. To ci zabijało czas, ale nie wzbudzało w tobie takich uczuć jak teraz. A oczy, też nie były takie same. I charakter. Mam wymieniać dalej? Jest wiele różnic między tobą, a tamtym potworem. Proszę bardzo. Złośliwy, złowrogi uśmiech, którego u ciebie nigdy nie widziałam. Zimne, obojętne podejście. Jak pobiła mnie ta służąca, ty byś mnie pocieszył, podniósł na duchu, zmotywował do poprawienia umiejętności. A on mnie ochrzanił. Ty nigdy nie byłeś na mnie zły. Zawsze starałeś się mnie zrozumieć. Więc czemu teraz nie rozumiesz, jak bardzo jesteś dla mnie ważny i jak bardzo Cię kocham? Potrzebuje cię.- poczułam jak po policzkach spływają mi łzy, które już od pewnego czasu pchały mi się do oczu. Złapałam jego dłoń i przeniosłam na swój brzuch.- My cię potrzebujemy.
Dymitr przeniósł wzrok na mój brzuch, a później na twarz i śledził nim drogę każdej mojej łzy. Jemu samemu oczy Też się zaszkliły. Przysunął się bliżej mnie, a ja niego. Byliśmy podłączeni rurkami i kablami, ale nie miało dla nas znaczenia, teraz liczyliśmy się tylko my. Ukochany złapał moją twarz w dłonie i otarł mi łzy.
- Roza. Proszę nie płacz.- szepnął i pocałował mnie. Tak słodko i niewinnie. Jak ja bardzo tęskniłam za nim i jego ciepłem.
Od razu pogłębiłam pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie i bez opanowania. W tej chwili przeważała miłość. To jest mój towarzysz.
_______________________________________________________
Jej! Dziękuję wszystkim za komentarze. Nie wiedziałam, że o pierwszej w nocy ktoś tu jeszcze wchodzi. To bardzo motywujące wiadomość, że aż tyle czekacie. Tak jak prosiliście rozdział jest wcześniej, niż ostatnio. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam moich kochanych czytelników. :-*
Całe szczęście, że wszystko się dobrze skończyło. :) Mam nadzieję, że Dymitr na 100000% sobie wybaczył. Super rozdział, wiele emocji. Ryczałam jak bóbr. Czekam na następny ! :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń~Zmey~
No nareszcie..
OdpowiedzUsuńChociaż łzy i tak mi leciały po policzkach 😢
Dobrze, że jest lepiej.
Teraz należy im się dłuuugi urlop.
Pozdrawiam i czekam na następny 😃
Za krótko 😭😭😭 Ale udalo jej się! Brawo Rose!!! Matko jak ja sie bałam, ze on znów ją odrzuci! Ale udało jej się! Biedny Dymitr... Popieram koleżankę ⤴ Należy im sie urlop. Po tym co przeszli... Biedny Towarzysz... Załamał się. Cake szczęścia ma przy sobie taką Rose Hathaway 😁 💙💙💙💙💙
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę mega dużo weny i CZEKAM na następny rozdział!
Jej Dymitr jest cały i zdrowy a to najważniejsze. Jak on może się cały czas zadręczać ? Świetny rozdział. Życzę weny i czekam na następny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHymm jest 24 u mnie, jakiś rok po ostatnim czytaniu, ale też czekałam na chwile utonięcia w Twoim blogu
OdpowiedzUsuń