Tak na koniec dedykuję tą ostatnią część historii mojego Romitri dedykuję Marcie, która ostatnio dużo mi pomogła i tak bardzo nie mogła doczekać się epilogu (😂 sarkazm). Jeszce dziś będę podziękowania z ogłoszeniami parafialnymi.
__________________________________________
Pewnej jesiennej nocy dwie nastolatki, blondynka i brunetka, uciekały przed strażnikami. Ale pomimo wielu starań, zostały schwytane i przywiezione z powrotem do Akademii. Tak zaczęłam się historia o mnie, Dymitrze, Lissie i Christianie. Od tamtej nocy minęło osiemdziesiąt lat. I wiele się zmieniło. Jest o wiele więcej dampirów niż wtedy. Każdy moroj bez problemu może mieć tyle strażników, na ile ich stać, a i tak nie wszyscy mają przydział. Po za tym, ludzie dowiedzieli się o naszym istnieniu, mogą sami zostać strażnikami, jeśli chcą, a dampiry mieć zwykłe życie. Służba nie jest obowiązkowa. Strzygi już nie są tak śmiałe i prawie nie atakują. Chowają się przed nami ze strachu. My razem z przyjaciółmi jesteśmy już na emeryturze, ale to nie znaczy, że jesteśmy niedołężni. O nie. Z Dymitrem wciąż trzymamy się w świetnej formie. Często ćwiczymy z młodymi i nie raz daliśmy im popalić. Sami też pokazujemy sobie, co potrafimy, a zwłaszcza w łóżku. Mój mąż wciąż jest tak niewyżyty jak te kilkadziesiąt lat temu. Ale czuję się staro. W sumie jestem stara. Jak mówiłam, wszyscy jesteśmy na emeryturze, co liczy się również Lissy. Zrzekła się korony, a jej następcą został Jack Zeklos.
Tak, nasz zięć jest królem. I ma o wiele lepiej niż Lissa, ponieważ w skład rady królewskiej wchodzą: Adrian Iwaszkow, Christian Ozera, Lissa Dragomir, Jesse Zeklos. No i jeszcze księżniczki i książęta z innych rodów, ale zazwyczaj zgadzają się z resztą. Myślę, że stoi za tym moja przyjaciółka, ale najważniejsze, że są podejmowane dobre decyzje. Co do reszty naszych dzieci, to Diana wyszła za Alexa, syna Lissy i została dyrektorką Akademii. Szkół też jest o wiele więcej niż na początku, tak samo jak domów dziecka dla dampirów. We wszystkich dokumentach dodano rubrykę na rasę dziecka. Człowiek, moroj czy dampir, mają równe prawa w każdym względzie. Świat idzie w coraz to lepszą stronę. A i co najważniejsze dla dampirów, znaleziono sposób na naszą częściową bezpłodność. Po zbadaniu krwi naszych dzieci i wnuków udało się zrobić szczepionkę. I teraz każdy dampir może mieć dziecko z kim chce. Choć i tak najlepsze było zdziwienie wszystkich, gdy okazało się, że dzieci Nastki i Jack'a są morojami. Tayller przejął firmę mojego ojca i nawet nieźle mu idzie. Nie byłam na początku z tego zadowolona, ale ktoś musi. Za to Dan od niedawna jest szefem w GKS, po tym, jak właśnie Dymitr przeszedł na emeryturę. On sam dostał to stanowisko po Hansie, jak tylko wróciliśmy z akademii na służbę u boku królowej. Teraz żyje nam się o wiele lepiej.
- Cieszę się, że jesteśmy tu wszyscy razem.- powiedziała szczęśliwa Lissa.
- No. W końcu miałyśmy czas na odbudowanie naszej przyjaźni.- uśmiechnęła się.
- Trochę tęsknię za dziećmi.- przyznała morojka.
- Ja też.- uspokoiłam ją, kładąc swoją pomarszczoną dłoń na jej.- Ale na co im męczyć się z takimi starymi pierdasami, jak my.
Obie się zaśmiałyśmy.
- Nie przesadzaj Roza.- do pokoju wszedł mój ukochany i mnie przytulił.- Dla mnie jesteś niezwykle atrakcyjna.
Zaczął całować mnie po szyi, siadając za mną w rozkroku. Po chwili dołączył do nas Christian i usiadł za swoją żoną.
- O matko. Myślicie przy nas robić swoją grę wstępną?- spytał zdegustowany, a my się roześmialiśmy.
Nagle nasz spokój przerwał hałas. Z Dymitrem wstaliśmy, rozglądać się czujnie na boki. Do salonu wpadły strzygi. Stanęliśmy w pozycji obronnej i zaczęliśmy z nimi walczyć. Pokonywałam jedną po drugiej, ale ich było coraz więcej i więcej. Z pomocą przyszli nam inni strażnicy rezydencji królewskiej, ale i tak było ich za mało. Zobaczyłam jak strzyga zbliża się do Lissy, ale dopadłam ją wcześniej. Widać, że była doświadczona, ale i tak miałam przewagę. Wszystko działo się tak szybko, że ledwo to rejestrowałam. Nawet nie zauważyłam, jak ona leżała martwa, a na mnie rzuciły się dwie inne. Jedna złapała mnie za nadgarstek, tak, że wypadła mi broń. Zaczęłam walczyć wręcz, lecz to nie było tak efektywne. Nagle druga pociągnęła mnie za włosy i złapała na głowę. Wiedziałam, że przegrałam. Na sekundę mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Bielikowa. Był przerażony. Sekundę później była tylko ciemność.
DYMITR
Nie!
To nie możliwe.
W furii zabiłem swoich przeciwników i morderców Rozy. Nie zwracałem już uwagi na nikogo i na nic. Z nadzieją sprawdziłem jej puls, ale niczego nie wyczułem. Moja Roza. Miłość mojego życia nie żyje. Z łzami w oczach rzuciłem się do walki. Nie zawrzałem na to, jak poważnie mnie ranią, nie unikałem ciosów. Jedynym moim celem było zabić jak najwięcej strzyg. Jedna złapała mnie za pędzącą dłoń i nakierowała ma mój brzuch. Było za późno. Moje własne ostrze zadało mi śmiertelny cios. Upadłem na ziemię i wyciągnąłem sztylet krzycząc z bólu tej rany, pozostałych, ale najbardziej z rany w sercu, po śmierci żony. Podczołgałem się, ignorując ból, między nogami walczących i ciałami pokonanych w stronę jej ciała. Czułem uchodzące ze mnie życie z każdą kroplą krwi zostawiającą za mną ślad. Złapałem Rozę za lodowatą rękę i pocałowałam ją w czoło. Przytuliłem się do jej piersi, czekając na znieczulający mnie sen. Nagle wszystko ucichło. Nie słyszałem nic, nawet bicia własnego serca. Pod sobą czułem coś twardego i śliskiego. Uniosłem głowę i otworzyłem oczy. Wszędzie panowała nieskazitelna biel. Spojrzałem na swoje dłonie i odkryłem coś niesamowitego. Były gładkie jak kiedyś. Włosy, które wchodziły w moje pole widzenia, nie były srebrne, a na nowo brązowe i pełne życia. Ale najbardziej zszokowało mnie to, co zobaczyłem pod sobą. Był to salon w rezydencji królewskiej. Każdy skrawek podłogi zasłany był trupami. Dwa z nich to ja i Roza. W tej chwili ktoś rzucił mi się na szyję.
- Towarzyszu!
Poczułem delikatnie dłonie, ciepły oddech na karku i miękkie, lśniące młodością włosy. Od razu rozpoznałem, kto to jest. Odwzajemniłem uścisk, zaciągając się naturalnym zapachem kobiety.
- Roza.- westchnąłem z ulgą.
Odsunęliśmy się od siebie z łzami w oczach. Na nowo mieliśmy po 20 lat. Była taka piękna. I na zawsze moja.
- NIE!- dobiegł nas krzyk z dołu.
Oboje spojrzeliśmy tam. Do naszych ciał podbiegły nasze dzieci.
- Nie! Nie! Nie!- płakała Nastka.- To nie możliwe. Felix! Jeszcze można ich ożywić...
- Nie księżniczko.- złapał ją Jack.
- Jak nie?! Przecież...
- Nastka, mieli prawie sto lat. Życie zaczyna się i kończy. Nie zatrzymasz nikogo przy sobie na zawsze. A oni są gdzieś tam szczęśliwi.- zapewnił ją Felix.
- Ale...
- Ciii księżniczko. Wszystko będzie dobrze.
Wszyscy wtulili się w siebie płacząc. Ja również przytuliłem Rozę, której zaczęły lecieć łzy, głaszcząc ją uspakajającą po plecach. Sam poczułem pieczenie w oczach.
- Jak my mogliśmy ich tak zostawić.- spytała, siorbiąc nosem
- Poradzą sobie.- zapewniłem ukochaną.
Wstaliśmy razem ze szklanej powierzchni i spojrzeliśmy na dwie kobiety, przyglądające się nam. W jednej rozpoznałem biologiczną matkę Lili, a druga, nie wiem skąd, ale byłem pewny, że to Luna. Podeszły nas objąć i w czwórkę ruszyliśmy w stronę światła.
Zdziwiłam się że taki jest koniec. Może następna jakaś historia. Szkoda że już koniec.
OdpowiedzUsuńjusta204
Nie wiem dlaczego, ale zawiodłam się...nie mówię 7
OdpowiedzUsuń, że to zakończenie jest złe, ale czego mi brakuje...
Pozdrawiam
Pierwszy raz musiałam przerwać czytanie twojego rozdziału/epilogu... Dobra, ale może najpierw moja reakcja na epilog: NIEEEEE!!!!! 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭 to nie może być koniec 😭😭😭😭 oni nie mogli umrzeeeć! 😭😭😭😭😭😭😭😭 nie mogli zostawić Nastki i Feliksa i Diany i całej reszty! 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭 epilog smutny (ale w sumie jaki miałby być?) ale i tak cudowny... I dziękuję za dedykację 😘💖 idę czytać ogłoszenia 😭😏💖😭
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze spodziewałam się śmierci tej dwójki.
OdpowiedzUsuńWszystko inne można podciągnąć pod "O kurde".
Poszalałaś w tym epilogu po całości :D
I co ja jeszcze mogę powiedzieć? Szkoda, że to już kooooniec, wielka szkoda, ale te bonusy są wielkim pocieszeniem :)
Więc do zobaczenia 15-stego! :D
Boże, aż prawie się popłakałam. W tym rozdziale/epilogu mnie zaskoczyłaś. Super i szkoda że skończyłaś
OdpowiedzUsuń