Roza- Czemu siedzisz tak cicho?- spytała w końcu moja ukochana po kilku minutach siedzenia w ciszy.
- A co mam mówić?- warknąłem.
- Oczywiście. Odpowiadaj pytaniem na pytanie.- prychnęła kpiąco.- Ale co ja się dziwię. Przecież to twój ulubiony sposób. Nigdy go nie lubiłam.
Trochę się zdziwiłem. Wiedziałem, że ma na to mało cierpliwości, ale aż tak?
- Nigdy nie mówiłaś.- zmieszałem.
- Bo tak trudno się domyśleć, że to może być wkurwiające.- zła wstała i zaczęła chodzić po pokoju.- Faceci.- zniknęła w sypialni.
Zacząłem się nad tym zastanawiać. Skoro tak reaguje jako strzyga, to naprawdę musi jej to przeszkadzać. Ale jakoś się na to nie skarżyła. Może są jeszcze jakieś rzeczy, które ją denerwują.
"Idioto!- pomyślałem.- Myśl jak stąd uciec."
No ale jak uciec z hotelu pełnego strzyg? I jak ona uzbierała w tak krótkim czasie, tak dużą armię? Może jednak są rzeczy, o które mogę ją wypytać. Zacząłem przechadzać się po pokoju. Zaczęły ciekawie mnie odgłosy z sypialni. Wszedłem tam, akurat gdy Roza wychodziła z łazienki. W samej bieliźnie. Była taka piękna i seksowna. Odkryłem nawet, że jej charakter, dodawał jej atrakcyjności. Nie umiałbym bez niej żyć. Tak bardzo za nią tęsknię.
- Widzisz coś, co ci się podoba?- spytała, a ja od razu się ogarnąłem.
- Może, gdybyś nie była strzygą...
- Proszę cię.- prychnęła, podchodząc do mnie, aż znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko.- Nie jestem ani ślepa, ani głupia. Widziałam jak na mnie patrzyłeś, jak reagujesz, gdy coś do ciebie mówię, gdy jesteśmy naprawdę blisko. Słyszę twoje serce.- dotknęła mojej klatki piersiowej.
Cały czas patrzyła mi w oczy. Starałem się uspokoić i przybrawszy obojętny wyraz twarzy, złapałem ją za nadgarstki i odsunąłem od siebie.
- Nie kocham Cię. Kocham moją Rozę, a ty nią nie jesteś.
- Pamiętasz. Tak samo było tamtej nocy. Tak samo opierałeś się uczuciom i w takiej samej pozycji byliśmy. Tylko, że ja byłam bardziej ubrana. Nie będę cię okłamywała, że Cię Kocham i nie żądaj ode mnie tego, czego nie umiem. Ale z ręką na sercu mogę ci powiedzieć, że Cię pragnę z taką samą siłą, co ty mnie
- To za mało.- warknąłem.
- O czyżby? Wtedy nie było za mało.
- Wtedy straciłem panowanie przez zaklęcie.- zauważyłem.
- Twoja miłość to zaklęcia. Kochasz mnie, przecież to wiadomo. A jedno działa na nas oboje. Wtedy też tylko ja miałam naszyjnik.
- Czemu porównujesz tą sytuację, do tamtej?- spytałem, patrząc na nią przenikliwie.
- Bo jest bardzo podobna. Nie widzisz tego?- spytała, patrząc mi w oczy.
Trudni mi było się skupić, gdy Roza stała tak przede mną w samej bieliźnie. Każda moja komórka krzyczała do niej. Chciałem tylko ją przytulić, pocałować, zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Ale nie będzie.
- Nie.- odpowiedziałem i chciałem się odsunąć, ale teraz ona złapała mnie za nadgarstki.
- O nie Towarzyszu. Chyba nie chcesz mi wmówić, ze nie tęsknisz za mną, - położyła moje dłonie sobie w tali, wciętej tak, jakby tylko na nie czekała, a ja automatycznie je zacisnąłem, co było moim błędem. Ukochana zarzuciła swoje ręce mi na ramiona i jeszcze bardziej zmniejszyła dystans między nami.- za , moim dotykiem, ustami. Za moim ciałem...- wyszeptała mi do ucha.
Serce biło mi jak oszalałe, w gardle rosła gula, myśli huczały mi w głowie, gdy moje uczucia biły się z wiedzą. Z każdym jej krokiem było mnie stać tylko na kto w tył. Ale ja ją kocham! Muszę coś szybko wymyślić.
- Mogłabym dać ci tak wiele. Bogactwo, władzę, szacunek. Sam mówiłeś, że nic nie mamy od Moroji. Że chcesz ze mną uciec. To teraz ucieknijmy w nasz własny świat. Czego chcesz więcej.
- Miłości.- powiedziałem gorzko.
- Ty mnie kochasz.- powiedziała, zatrzymując się.
- A ty?
Nie odezwała się. Ale i ja się nie poruszałem. Nie był w stanie. Mimo wszystko, muszę przyznać, że mnie rozpaliła. I mamy wewnętrzny konflikt interesu. Nieświadomie przygryzłem wargę, a ona to zauważyła. Patrzyła mi to w oczy, to na usta, co mnie jeszcze bardziej podniecało. Ledwo zbierając myśli w całość, zadałem najgłupsze pytanie.
- Kim był dla ciebie Nigel?
Od razu przekląłem w duszy, za pokazanie swojej zazdrości i słabości. Ona była moją słabością.
- Nikim ważnym, zabawką na nudne dni. Ale po prostu przystojny. Nie miał w sobie tego magnetyzmu, który ciągnie mnie do ciebie. Bardziej jak twoje westerny i chwasty Soni.
Ta odpowiedź mnie zaskoczyła. Wciąż na nią działam. Może jakoś to...
Nie. Nie ma już dla nas ratunku. Tylko śmierć.
- My to robiliśmy z przyzwyczajenia.- zauważyłem, wspominając jej własne słowa.
- Wiem, wiem.- zdenerwowana puściła mnie i zaczęła chodzić po pokoju.- Ale co ja miałam robić? Moim jedynym przyzwyczajeniem były treningi. Dopiero ty dałeś mi poznać normalne życie. A teraz. Kim jestem?- powiedziała gorzko, co mnie zdziwiło.
Ją chyba też. Zatkała usta ręką i podeszła do szafy. Szybko się ubrała i rzucając mi groźne spojrzenie podeszła do drzwi.
- Choć. Mam ważną sprawę do załatwienia, a nie mogę cię tu zostawić samego.
- Boisz się, że ktoś mi zrobi krzywdę?- nabrałem pewności siebie.
- Nie. Wątpię w twoją głupotę i prędzej sam coś sobie zrobisz. A teraz chodź.- wskazała na korytarz.
Posłusznie wyszedłem, ale coś się zmieniło. Szedłem z podniesioną do góry głową. Niech wiedzą, że mnie nie złamią. Po drodze, sam nie wiem gdzie, przyglądałem się wszystkiemu. Nie wnętrzu, bo hotel jak hotel. Bardziej życiu. Mówią, że co kraj to obyczaj, ale nie wiedziałem, że wśród strzyg też to obowiązuje. Niby w Rosji byłem strzygą, ale tutaj czuję się jak dziecko. Wiedziałem, że muszą być jakieś różnice, ale tu są ogromne. Nie widziałem ani jednego człowieka, nie ma zamków metalowych, no bo po co, skoro są tu tysiące strzyg. I aż boję się spytać czym Roza zyskała taki szacunek, a raczej strach. Oni po prostu się jej boją. Choć po dzisiejszej akcji z rudzielcem, się im nie dziwię. Dalej ciekawi mnie, co się z nim stało? W sypialni go nie było, chociaż nie rozejrzałem się, od razu zaatakowany przez Rozę. I to co się z nią działo... Żadna strzyga by tak nie powiedziała, jakby odzywała się w niej moja Różyczka.
Czyżby...
Nie! To nie ma sensu.
Nim się obejrzałem, zatrzymaliśmy się przy jednych z drzwi na tym samym piętrze, ale w przeciwnym skrzydle.
- To mój gabinet.- powiedziała dumnie Roza, po czym dodała ciszej.- A wkrótce nasz.
Rose!!! Ja wiem, że tam jesteś! I Dymitr też to wie! Już biegnie cię ratować! Nie daj się tej strzydze!!! Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę mnóstwa weny!!!!!! No bo, kto wie? Może uda ci się wstawić jeszcze jeden rozdział dzisiaj?😘😘😘💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńSuper, ale trochę smutne. Weny i czekam
OdpowiedzUsuńNiech Rose już będzie dampirzycą. Lecę czytać następny.
OdpowiedzUsuń