Gdy tylko wyszliśmy z garażu, musieliśmy się rozejść. Pożegnaliśmy Lili i ona pobiegła do szkoły. Gorzej było z nami. Nie mogliśmy się od siebie odkleić, aż Dymitr uznał, że pomoże mi zanieść dzieci do pokoju dziecięcego. Mogłabym protestować, że dam sobie radę sama, ale nie chciałam. Liczyła się dla mnie każda najmniejsza minuta z nim spędzony. W drodze przez pałac, nasze dłonie nie rozstały się ani na sekundę. Były mocno ze sobą splecione, jakby następne rozstanie miało być na zawsze. W komnacie była już Jill.
- A ty co tak wcześnie robisz na nogach?- zdziwiłam się. Była dopiero 6:00
- Moi rodzice..., to znaczy mama i John zawsze powtarzali: "Kto rano wstaje, temu pan Bóg daje."- uśmiechnęła się, przytulając mnie.- Hej.
- Cześć.- przywitaliśmy się z nią.
- A co to za słodziaki?- zaglądnęła do naszej spacerówki.- Teraz ciocia się wami zajmie.
- Nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczna. Trudno byłoby znaleźć drugą osobę, pełną zaufania i która ma czas.
- Przyjemność po mojej stronie. Kocham te maluchy, takie urocze, że aż żal nie skorzystać.- zaśmiała się.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję. Bawcie się dobrze i bądźcie grzeczne.- cmoknęłam moje słoneczka w policzki.
Dymitr za to ucałował ich czułka. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy pomieszczenia.
- Ja idę tam.- wskazałam w kierunku komnaty królowej.
- A ja tam.- strażnik z uśmiechem pokazał na wyjście. Nasze drogi się pokrywają.
- Odprowadzisz mnie?- spytałam z uśmiechem.
- Z największą przyjemnością. - ukłonił się teatralne, całując moją dłoń.
I poszliśmy. Jednak przy drzwiach komnaty pojawił się ten sam problem, co wcześniej. Dymitr miał służbę przy kompleksie spa, jednak za nic w świecie nie mógł tam dojść. W końcu pocałował mnie tak namiętnie i z miłością, aż mi ziemia z pod nóg zaczęła uciekać, a następnie przytulił mocno do siebie.
- Uważaj na siebie, Roza.- mruknął mi w szyję, bawiąc się moimi włosami związanymi w kucyka.
- Dobrze. Ty też bądź ostrożny.- zaciągnęłam się zapachem wody kolońskiej.
- Dobrze. Ja tiebia liubliu Roza.- odsunął się ode mnie.
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.- uniosłam się ba palce i lekko musnęłam jego usta.
On pocałował mnie w czoło i odszedł. Nie odwrócił się, ale nie mam mu tego za złe. Mógłby wtedy znowu do mnie podbiec i nasze pożegnanie trwało by długo. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jakie to musiało być dla niego trudne. Gdy tylko zniknął za drzwiami, po cichu weszłam do komnaty przyjaciółki. Strażnicy spojrzeli na mnie czujnie, ale widząc, że to tylko ja wrócili do poprzednich pozycji. Oprócz Carla Enerdsa, który minął mnie, pozdrawiając skinieniem głowąy i wyszedł, a ja zajęłam jego miejsce. Reszta się nie zmienia. Ze mną jest jeszcze pięciu strażników: Luis Zing, Tom Werty, Jeny Baker, Franklin Aser, Martin Kolins. Więcej na raz nie potrzeba. Może tak dka jasności podam pełen spis moich współpracowników. I tak Lissa wstanie za jakieś pół godziny więc..:
1 Ja, ewentualnie Dymitr,
2 Leo Dans,
3 Martin Kolins,
4 Carl Enerds,
5 Liam Dorke,
6 Ima Geher,
7 Wiki Moniel
8 Zack Zincer,
9 Franklin Aser,
10 Jeny Baker,
11 Tom Werty,
12 Luis Zing.
Proszę, cała dwunastka.
W końcu parze królewskiej obudził się budzik, potocznie zwany ich córką. Pierwsza wstała Lissa, za to Christian zakrył twarz poduszką. Chciałam rzucić jakiś komentarz, ale przypomniałam sobie, że jestem na służbie.
- Hej, słońce.- królowa pochyliła się nad łóżeczkiem z uśmiechem.- zgłodniało się?
Wzięła małą na ręce i poszła z nią do łazienki.
Doskonale rozumiałam jej dyskomfort. Sama nie chciałabym karmić swoich dzieci, gdyby patrzyło na to sześć osób, które nie są najbliższymi przyjaciółmi. Po chwili wróciła i włożyła już spokojną dziewczynkę z powrotem do kolebki. Znowu weszła do łazienki, ale tym razem na dłużej. Wyszła z niej po pół godzinie, ubrana jedynie w szlafrok i bieliznę pod spodem. Christian w tym czasie wstał i wziął z szafy jakieś ubrania, po czym wyminął żonę, w drodze pod prysznic. Lissa jeszcze zajrzała do dziecka i poszła do pomieszczenia na przeciwko łazienki. Dymitr powiedział mi, że w przypadku rozdzielenia małżeństwa, idą za nią trzy osoby, najbliżej drzwi. Ale że to pracownia krawiecka, mają iść same kobiety. Wypadło na mnie i Jeny. A czemu Ozera nie ma osobnej straży? Ma. Ale nie potrzebna mu jest przy strażnikach królowej. Bardziej jest na wyjazdy lub rozdzielenie. Po za tym i Dymitr i jego zamiennik Oscar Leufe mają służbę na terenie Dworu. To znaczy pewnie zaraz któryś z nich się zjawi, bo dzisiaj kochankowie pracują osobno. Poszłyśmy za Lissą i patrzyłyśmy jak ubierają ją w zieloną suknię z gorsetem, białymi falbankami na dole sukni, ciemno zielonymi brzegami i zielonkawym błyszczącym tiulem na rękawach oraz dolnej części kreacji. Do tego założyła chyba szklane pantofle, jednak sądzę, że jest to wygodniejszy materiał. Gdy była gotowa weszła do komnaty fryzjerek. One wyruszyły jej blond włosy i spięły wysoko, także opadły pięknie w szerokim można by pomyśleć nieładzie, ale jeśli się przyjrzy to widać w tym piękną fryzurę. Następny przystanek, to pokój z biżuterią. Jej prywatny jubiler doradzał jej w wyborze, aż wybrała srebrne, wiszące kolczyki z szmaragdem w kształcie łezki, taki sam naszyjnik i bransoletkę. W końcu wróciliśmy do komnaty, gdzie Christian był już gotowy.
- Dzisiaj, po śniadaniu jest rada.- zwróciła się do wszystkich strażników.- Będzie trwała z trzy godziny, choć znając arystokracje, skończy się wcześniej. Następnie idziemy do szkoły na rozpoczęcie roku. Na koniec będziemy w sali tronie do wieczora. Obiad zjemy w podstawówce.
Dymitr tłumaczył mi, że Lissa zawsze uprzedza nas co będziemy robić. Później wyszliśmy na korytarz, gdzie czekał już Dymitr. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale było to bardzo trudne. Królowa poszła otoczona przez nas. Ja szłam po jej lewej i gdy mijał nas mój mąż, poczułam, że "przypadkowo" musnął ciepłą dłonią, mojej. Pod wpływem tego, nawet jeśli krótkiego kontaktu, przeszedł mnie dreszcz. Zachowując to dla siebie, szłam równo z resztą. I tak rozpoczął się pierwszy dzień mojej służby.
"Nasz los od zawsze zapisany był w gwiazdach. To one poprowadziły mnie do Ciebie mimo tylu przeciwności, spójrz. Jesteśmy tu. Razem. Ty i ja Roza. Na zawsze."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pierwszy dzień służby... Trochę zazdroszczę, a trochę współczuje Rose... Ale to nie zmienia faktu, że jestem z niej bardzo dumna! I z Dymitra też. W końcu obydwoje musieli się rozdzielić i powiedzmy, że ignorować swoją obecność. I brawa dla Jill za tak wczesne wstanie i chęć opieki nad brzdącami.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :* i czekam na kolejny
Mam mieszane uczucia co do służby Rose, ale bardziej się cieszę niż smucę. Zapowiada się ciekawie. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńSuper, czekam.!
OdpowiedzUsuńBad girls
czekam na następny rozdział , a ten genialny.
OdpowiedzUsuńWerka
Bardzo się cieszę, że Rose zaczęła służbę, ale też i współczuję... Być tak blisko Dymitra i musieć go ignorować. Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i już nie mogę się doczekać następnego. Czekam i życzę masy weny 💖 💖 💖
OdpowiedzUsuńJeju Rose na służbie ale się ciesze
OdpowiedzUsuń