wtorek, 25 października 2016

ROZDZIAŁ 303

Nie wiem jak długo byliśmy już w tym klubie. Cały czas kręciłam tyłkiem na parkiecie, wtulona w męża. Oboje byliśmy już trochę pijani, bo ja nie przejmowałam się niczym, tylko tym, żeby wywijać i brylować wśród tłumu, a strażnikowi nie robiło problemu trzymanie dłoni na moich biodrach, gdy się o niego ocierałam. Robił się coraz bardziej śmiały i zaczął składać mi na szyi mokre pocałunki. Odwróciłam się do niego przodem, pocałowałam namiętnie i pląsaliśmy dalej. Gdy już się zmęczyłam, wróciłam do baru, a ukochany nie opuszczał mnie nawet na sekundę, więc razem wzięliśmy kolejną kolejkę.
- Wytrzymasz chwilę beze mnie, kocie?- spytałam.- Muszę do toalety.
- Dobrze.- zgodził się, ale gdy miałam odejść, złapał mnie na nadgarstek.- Ale wracaj szybko myszko do kota.- szepnął mi do ucha gardłowym głosem.
- Będę najszybciej jak się da.- wpiłam się w jego usta i po długiej walce naszych języków, poszłam.
Wyszłam z kabiny i podeszłam do umywalek, żeby umyć ręce. Z lustra patrzyłam na mnie lekko upita, potargana i rozmazana kobieta, ale szczęśliwa. Zmyłam swój makijaż i nałożyłam go na nowo, trochę mocniejszy. Poprawiłam sukienkę, przeczesałam włosy palcami i byłam gotowa do powrotu. To co zobaczyłam sprawiło, że krew się we mnie zagotowała. Na moim miejscu siedziała jakaś morojka z kręconym blond sianem na głowie i czerwonej sukience, choć równie dobrze mogłaby być nago. Trzymała rękę MOJEGO Dymitra, sobie na udzie, a swoją dłonią jeździła mu po torsie. A on nawet nie zareagował, co było dziwne. Wściekła podeszłam do tej dziwki i odciągnęłam ją od mojego mężczyzny, za te żółte kłaki, aż upadła na ziemi. Następnie podniosłam ją za sukienkę ma wysokość twarzy i dałam siarczystego policzka.
- Nie wiesz, suko, że nie dobiera się do czyichś mężów, czy jesteś aż tak ślepa, ze obrączki nie widzisz?- warknęłam, plując jej prosto w twarz.- Myślałam, że dziwek nie wpuszczają do takich klubów.
- Czy ty wiesz kim jestem?- zawołała skrzeczliwym głosem.
- Nie obchodzi mnie to. Bo dla mnie jesteś szmatą na moim terenie. A ja nikomu nie odpuszczam. Jeszcze raz zobaczę ciebie w odległości mniejszej niż dziesięć metrów od mojego męża, wyrwę ci te farbowane siano.
- Pff...- fuknęła i odeszła.
Zwróciłam się do Rosjanina. On się tylko głupawo uśmiechał, a wzrok miał nieobecny. Nie wierzę! Ta kurwa użyła na nim wpływu?!
- Skarbie, popatrz na mnie.- zwrócił na mnie uwagę.- wróć do mnie, poprosiłam.
- Przecież jestem.- powiedział wciąż uśmiechnięty.
Westchnęłam i wpiłam się w jego miękkie wargi. Na początku nie zareagował, ale po chwili złapał mnie w talii i odwzajemnił pocałunek.
- Roza co się stało? Pamiętam, że poszłaś do łazienki, a później na twoim miejscu usiadła jakaś kobieta. I... O matko, o czym ja myślałem?! Prawie z nią poszedłem. Jak mogłem?! Roza przepraszam. Nigdy bym cię nie....- ucieszyłam go ruchem ręki.
- Spokojnie. Wiem, że to nie twoja wina. Tak działa magia wpływu. Wiele razy to oglądałam.- aż poczułam dreszcz na samo wspomnienie.
Usiadłam przy barze i powiedziałam, co bym chciała dla nas.
- Ale czemu na ciebie to nigdy nie działało?- spytał ciekawy Bielikow, siadając obok i kończąc swojego drinka.
- Na silne umysły ciężej wpłynąć.- zajrzałam do na wpół już pusty kieliszek i wypiłam wszystko na raz.
- Zawsze mówiłem, że jesteś silniejsza.- uśmiechnął się.
Chciałam mówić dalej, ale impreza na nowo się rozkręciła, więc pociągnęłam ukochanego na parkiet.
- Roza, może już czas wracać?- zaproponował, gdy zaczęłam się chwiać na nogach.
- Nieeee. Jeszcze chwila.- poprosiłam jak małe dziecko.
- Nieee.- naśladował mnie.- Bo ominie cię ostatnia część niespodzianki.- szepnął, całując moje ramię.
Szybko pociągnęłam go do wyjścia. Ciągle się potykałam, więc mąż wziął nie na ręce.
- Czemu nie jesteś tak pijany jak ja?- spytałam.
- Bo mam twardą głowę.
- Przypomnieć ci ostatnie dwa wesela, twoje urodziny i ognisko w Bai? A i tak tego nie pamiętasz.
- Bo tam wypiłem o wiele więcej.- delikatnie wsadził mnie do samochodu.
- Czemu?
- Bo teraz muszę pilnować ciebie i naszej rocznicy.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, przytuleni do siebie. Zatrzymaliśmy się po kilkunastu minutach przed bogato zdobionym budynkiem. Był to hotel pięciogwiazdkowy. Wnętrze przypominało to z hotelu w Paryżu. Mąż poprowadził mnie do recepcji, gdzie podał nasze wspólne nazwisko. Odebrał kluczyk, taki sam jak we Francji i zaprowadził mnie do windy. Wejście do pokoju było identyczne jak w stolicy mody i żabich udek.
- Dymitr?
- Tak Słońce?
- Czemu to wszystko wygląda jak podczas naszego awaryjnego lądowania w Paryżu?- zagadnęłam.
- Bo to ta sama sieć hoteli. Ich właściciel jest bardzo bogaty, a wszystkie jego inwestycje mają najwyższy poziom.
Weszliśmy do środka. Widok był niesamowity. Na środku stało WIELKIE bordowe łoże, światła były przyciemnione, a przez okna zaglądał księżyc. Reszta mebli ukryta była w półmroku, wiec widziałam tylko ich zarysy. Ale i tak nie było wiele do oglądania. Jakaś szafa po lewej i biurko na przeciwko niej, pod oknem. No i kominek, który został podświetlony równo z naszym wejściem. Pewnie w zimie płonie żywym ogniem, ale mamy najcieplejszy okres w roku.
- To jest niesamowite.- odwróciła się do Rosjanina i spojrzałam mu w oczy.- Powtórzę to co mówiłam w naszą rocznicę poznania i urodziny. To mój najlepszy dzień życia. Z każdą okazję coraz bardziej zaskakujesz mnie coraz bardziej, towarzyszu. Aż się boję naszych złotych godów.- uśmiechnęłam się.
- Mam w głowie już mnóstwo pomysłów.- w jego oczach zagościły iskierka radości.
Chciałabym tego dożyć i patrząc na wnuki wspominać z moim boskim mężem te czasy, gdy musieliśmy walczyć o naszą miłość, dzięki której będą na świecie. Wiem, że on myślał o tym. Widać to po jego minie, a poza tym, jest taki jak ja.
- Nie myśl sobie, towarzyszu, że w wieku 70 lat dam się zaciągnąć do klubu.
- Już widzę ciebie wywijającą na parkiecie.
- Nie chciałbyś.
- Roza. Pragnę widzieć cię w każdej swojej wizji wyobraźni.- powiedział poważnie.- Ale to daleko. Zajmijmy się tym co tu i teraz.
- A co będzie teraz?- spytałam kusząco.
- Teraz mam zamiar rozmieścić moją wspaniałą żonę, podczas naszych papierowych godów.- oczy mu pociemniały.
Dymitr podszedł do mnie i pocałował namiętnie. Oplotłam go nogami, gdy chwycił mnie za pośladki, a on zaniósł mnie na łóżko, gdzie całkowicie mu się oddałam.

5 komentarzy:

  1. Wow! No, no zazdrosna Rose... Ta późniejsza niespodzianka... Dymitr szacun. Czekam na następny i życzę masy weny 💖 💖 💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohoho ja widzę że na bogato poszli z tą rocznicą. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge die doczekac Rose na kacu. Czekam.
    Bad girls

    OdpowiedzUsuń
  4. No na bokato i ja teeż czekamm na Rose na kacie.
    Werka

    OdpowiedzUsuń