niedziela, 31 lipca 2016

ROZDZIAŁ 208

Obiad nie trwał długo. Przez kilka godzin Wspominaliśmy stare czasy, rozmawialiśmy o sprawach królestwa i takie tam. Nagle moją uwagę przykuł błysk. Zaczęłam się rozglądać za jego źródłem. Nie uszło to uwadze mojego męża.
- Co się dzieje, Roza?- spytał cicho.
Poczułam falę ciepła, jak zawsze, gdy używa Rosyjskiej wersji mojego imienia. Już chciałam powiedzieć, że nic tak, ale zauważyłam coś bardzo interesującego. Zaczęłam się uśmiechać jak głupia do sera. Sydney zauważyła to i na migi rozkazała mi milczeć. Jednak ja nie lubię słuchać innych.
- Bardzo przepraszam...- zaczęłam, ale ktoś mi przerwał.
- Ty?!- zadrwił Christian, za co dostał kuksańca od narzeczonej.
-.... że wam przerwę,- kontynuowałam, nie zwracając uwagi na tego idiotę.- Ale mam silne wrażenie, że Adrian i Sydney mają nam coś ciekawego do powiedzenia.
Wszyscy patrzyli ba nietypową parę. Alchemiczka zabijała mnie wzrokiem. Jednak jej uwagę zwrócił Iwaszkow, chwytając ją za dłoń.
- Skoro już nas nakryłaś mała dampirzyco, nie zostało nam nic innego i się przyznać.- westchnął ciężko, udając smutek.
Sydney nagrała powietrza.
- Adrian mi się oświadczył.- powiedziała.
Przy stole zaczął się charmideł. Siedziałam dumna z siebie, gdy reszta dziewczyn już pędziła im gratulować. Za to chłopakom opadły kopary. Jednak zanim którakolwiek się podniosła, Adrian powstrzymał się.
- Jeśli już się przyznajemy, to dajcie nam się przyznać do wszystkiego.- powiedział i zrobił przerwę.
Zdziwiona, przyglądałam się im ze zmarszczonym czołem. Co mogą chcieć nam powiedzieć? Sydney nagle zrobiła się czerwona i spuściła wzrok. Iwaszkow kontynuował swoją przemowę
- Otóż, kilka dni temu dowiedziałem się, że... będę ojcem.
Na kilka sekund zapadła głucha cisza. A po niej wszystko się zaczęło. Wszyscy doskoczyli do przyszłych rodziców i zaczęli im gratulować i ściskać. Para wstała i odeszła trochę od stołu, aby zrobić miejsce.
- No chłopie, to żeś się wpakował.- poklepałam moroja po plecach, gdy przyszła moja kolej.- Teraz musisz dbać o rodzinę, koniec imprez, alkoholu i papierosów.
- Teraz mam coś o wiele cenniejszego.- powiedział i pocałował narzeczoną w rękę, patrząc na nią z miłością. Cieszę się, że znalazł prawdziwą miłość. Odruchowo złapałem za dłoń ukochanego.- Doskonale wiesz, że mogłaś to być ty.- szepnął, gdy go przytulałam.
- Iwaszkow nie przeginaj. Rozmawialiśmy o tym.- upomniałam go. Następnie przytuliłam Sydney.- Gratuluję. Pilnuj go.
- Spokojnie. Już ja zadbam by nawet nie myślał o innych dziewczynach.
- No Eddy już tylko na was czekamy.- powiedziałam, gdy wszyscy wrócili na swoje miejsca.
- Tylko mi się z dziećmi nie spieszyć.- Lissa z udawaną groźbą pokiwała palcem, a reszta zaczęła się śmiać.
- Dajcie im się nacieszyć wolnością. Mają czas na wesele.- Mason stanął w ich obronie, ale pierwszym zdaniem naraził się na gniewną minę żony.- Po za tym Jill jest jeszcze niepełnoletnia.- użył innego argumentu, przytulając ukochaną.
Po pół godzinie wszyscy zaczęli się zbierać.
- Rose, Dymirt, mogę was prosić jeszcze do komnaty gościnnej?- spytała królowa.
- Oczywiście.- odpowiedziałam chcieliśmy już iść, ale zatrzymał nas mój ojciec.
- Jeszcze mam takie pytanie, bo chyba Bielikow nie pamięta naszej rozmowy na polowaniu.- uśmiechnął się cwanie.
O nie! Nie pozwolę, żeby znowu mi go zabrali.
- Nie ma takiej potrzeby. Dymirt już kilka rzeczy sobie przypomniał.- zapewniłam zanim mój ukochany zdążył się odezwać.
- Czy aby na pewno?- Abe podniósł jedną brew.
- Tak panie Mazur.- potwierdził strażnik, gdy go szturchnęłam.
- No cóż. Ale jakbyś znowu zapomniał, to ja na powtórkę zawsze chętny.- mój ojciec wyglądał na trochę rozczarowanego.
Pożegnaliśmy się za wszystkimi i poszliśmy do Lissy. W komnacie usiadłam, jak zawsze koło przyjaciółki. Rosjanin chyba nie do końca wiedział, gdzie się podziać, więc poklepałam miejsce obok, żeby je zajął. Gdy to zrobił wtuliłam się w jego ramię. Spiął się, ale po chwili się odprężył i objął mnie. Zaskoczył mnie tym. Najwidoczniej chciał mi sprawić przyjemność. Tak bardzo go kocham. Para królewska siedziała tak samo.
- Więc o co chodzi?- zaczęłam.
- Najważniejsze sprawy.- odpowiedziała Lissa.- Hans wróci dopiero za tydzień, bo był w ramach szpiegowania tych, co obserwowali Dwór. Stracił kontakt ze szpiegami i sam musiał jechać. Okazało się to podpuchą. To wszystko było sprawką strzyg. Skoro jest po ataku, wszystko wraca do normy. Dymitr odzyskuje urlop i możecie wrócić do domu.
- Hans przekazał nam jeszcze kilka informacji.- wtrącił Ozera- Mówił, że to dla ciebie Rose. Nie wiem, o co chodzi, ale Kirowa się zgodziła,- ucieszyłam się w środku.- ale tylko ze względu na Bielikowa.
- Co za krowa!- wtrąciłam, czym zasłużyłam na karcące spojrzenie męża.
Ale nic sobie z tego nie zrobiłam. Nienawidzę tej kobiety. Wykorzysta każdą okazję, żeby wytrącić mnie z równowagi. Christian nie wzruszony, kontynuował.
- A w śród strażników przeprowadzono testy i dowództwo zgodziło się z twoim pomysłem. Też nie mam pojęcia co to znaczy.
- Chodzi o to, ze ja i Dymitr jesteśmy niepokonani razem, bo chcemy chronić siebie nawzajem.- tłumaczyłam.- Ale to jest powód czemu nie możemy wspólnie chronić morojów. Dlatego podsunęłam Hansowi pomysł, żeby pary ustawiać z dala od morojów. Wtedy ochrona będzie skuteczniejsza.
- No nawet ja muszę przyznać, że nieźle.
- Jeśli usłyszałam pochwałę z ust Christiana, to znaczy, że to jest coś.- przyznała i razem z przyjaciółką zaczęłyśmy się śmiać.
- Wracając.- Lissa się trochę uspokoiła.- Chciała bym, abyście sprawdzili ten mój dom, i ocenili czy się nadaje. Mogłabym posłać kogoś innego, ale ufam wam. Potrzebuję wykresu co się nadaje, a co kupić. Ja się w ogóle nie znam nad tym, co potrzeba małym dampirom.
- Spokojnie. Wszystkim się zajmiemy.- zapewniłam.- Ale pamiętasz, że za miesiąc lecimy?-Mąż popatrzył na mnie zdziwiony.- Niespodzianka.- szepnęłam z uśmiechem, tak żeby wszyscy to usłyszeli i zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, pamiętam. Nawet wszystko wam załatwię, żeby Twój ojciec zostawił biedną Sydney w spokoju.
- No nie. Dalej ją meczy?! Już ja z nim sobie porozmawiam. Będzie ją błagał na kolanach, żeby coś więcej zrobiła.
- Nie kiedy można ciebie bać się bardziej niż jego.
- To prawda.-przytaknęłam królowej ze złowrogim uśmiechem.
Jeszcze chwilę pogadaliśmy, ale zrobiło się późno i musieliśmy wracać. Po drodze zagarnęliśmy Lili, która została z księżniczką w sali. Przez całą obiadokolacje bawiła się w przygotowanym kąciku. Postanowiliśmy z rana wracać do domu, więc w mieszkaniu spakowaliśmy się, wykapaliśmy i poszliśmy szybko spać.

4 komentarze:

  1. Extra. Czekam.
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się super wyjazd. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział. 😉 juz nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny 💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjazd zapowiada się ciekawie
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń