Tak wiem, wczoraj miały być dwa, ale... ale będą dzisiaj. I oba dedykuję Mańce z okazji urodzin. Taki prezent na odległość 😂😘. Wszystkiego najlepszego młoda.
___________________________________________________________
Impreza zaczęła się rozkręcać. W pewnym momencie poleciała wolniejsza ballada i ukochany zaprosił mnie do tańca. Przez resztę zabawy prawie w ogóle nie schodziliśmy z parkietu. Gdy coraz więcej osób wskazywało nadmiar promili we krwi, dzieci zostały odesłanie do pokoju. Dymitr nawet nieźle się upił. Siedziałam właśnie na jego kolanach i rozmawiałam z Lissą, która w tej samej pozycji była z Christianem. On też wystarczająco wypił. Obawiam się, czy jak tak dalej pójdzie to Bielikow nie popadnie w alkoholizm. Zaśchichotałam na myśl, że przychodził by z Iwaszkowem po spotkaniach z AA.
- Co ciii... ta weso..olo Rozzza?- zamruczał mi do ucha obiekt moich zmartwień.
- A nic. Tylko zastanawiam się, ile będziesz pamiętał ze swoich urodzin.- zaśmiałam się, a przyjaciółka mi zawtórowała.
- Skoro nie... nie bede pamietać, nie bede ża..żałował.- jąkał się, podwijając moją sukienkę. Strąciłam jego dłoń.
- Co jest Rose? Nie chcesz zabawić się ze swoim strażnikiem?- zakpił Ozera.
Już miałam wtrącić jakąś ripostę, ale przerwał mi mąż.
- Właśnie kotku. Nie.... pokazesz mi swojich pazuuurków? Może potrze..potrzeba cci, żebym wybdył swego wewntznego tyrysa?- zagryzł płatek mojego ucha, a następnie zaczął całować moją szyję. Królowa patrzyła na nas zszokowana.
- No i proszę. Mówiłaś, że nie widziałaś pijanego Dymitra to masz okazję.- zakpiłam, lecz za chwilę jęknęłam gardło, gdy przejechał zębami po mojej tętnicy.- Myślę, że goście się nie pogniewają, gdy wcześniej zakończymy imprezę.
- I tak większość z nich skończyła.- przyjaciółka wskazała mi na prawie pustą salę. Gdzieniegdzie z pod stołów wystawały czyjeś nogi.
Zgrabnie zeszłam z kolan ukochanego, ale on chwycił mnie za biodra. Jednak nie posadził z powrotem na siebie.
- Może my też już pójdziemy?- Christian zaczął zsuwać narzeczonej ramiączko fioletowej sukienki.
- Proszę państwa Lord Ozera zgadza się ze mną. Szkoda, że jutro nie będzie tego pamiętał.- udałam smutną.
- Już nie dasz mu spokoju i będziesz męczyła tym?- spytała Lissa ze śmiechem.
- Do końca swoich dni.- zaśmiałam się szatańsko.- Jak ty mnie dobrze znasz.- westchnęłam.
- Lepiej niż ja.- spytał mój mąż ledwo stojąc na nogach.
- Za dużo wypiłeś, żeby na to odpowiedzieć.
- A co to ma do rzeczy?- żarzchnął się.
- Oj bardzo dużo. A dokładniej to, że nie będziesz pamiętał naszej rozmowy. A teraz chodź.- pociągnęłam go do wyjścia. Sprawę utrudniał fakt, że strasznie się zataczał.
- Ale jeszcze ta ostatnia piosenka.- poprosił.
- Nie ma mowy. To samo mówiłeś o wcześniejszej.
Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale pod moim wzrokiem szybko zamknął buzię i ruszył za mną. Sala numer osiem znajdowała się w innym budynku niż Pałac. Po drodze Dymitr śpiewał zwrotki i refren piosenki, która leciała gdy wychodziliśmy. Nagle zatrzymał się koło stajni. Mijało się ją w drodze do siedziby królowej. Pociągnął mnie za rękę i przyparł do drzwi budynku. Żarliwie wbił się w moje usta. Powoli rozpiął moją kurtkę. Mimo tego, że był środek zimy, jego bliskość sprawiła, że zrobiło mi się gorąco.
- Roza? A robiłaś to kiedyś w sianie?- spytał, gdy w końcu przestaliśmy się całować.
Jego pytanie zdziwiło mnie. Oddychałam szybko i nierówno.
- Nie.- wyspałam.
- Ja też nie.- no trudno się domyślić, skoro byłam jedyna. (Nie uwzględniam tego jak był strzygą, bo to się nie liczy.)- Chodź!
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, wepchnął mnie do pomieszczenia, po czym sam wszedł i zablokował od wewnątrz. W środku było strasznie ciemno. Tylko promienie słońca dostawały się przez szczeliny w deskach, ale i to nie dawało wiele światła. W powietrzu było czuć zapach siana i koni. O ich obecności świadczyły również pojedyncze rżenia i odgłos uderzenia kopyt o ziemię. Jednak nie było mi dane napawać się długo tym wszystkim, bo poczułam na wargach delikatne, słodkie usta, a po moim ciele wędrowały rozbiegane, ciepłe dłonie, szukające zamka od sukienki. Nozdrza wypełnił mi zapach ukochanego, jego wody kolońskiej i alkoholu. Całkowicie zatraciłam się w jego bliskości. Powoli i zmysłowo rozbieraliśmy się, idąc w kierunku siana. Byliśmy już w samej bieliźnie, gdy łydkami obiłam się o belę suchej trawy i strażnik popchnął mnie lekko do tyłu. Sterta, choć wydawała się być ubita, była miękka. Pod wpływem zderzenia z moim ciałem, wokół posypały się źdźbła. Ukochany podziwiał mnie w zmysłowej, koronkowej bieliźnie. Po chwili jednak położył się na mnie, wznawiając pocałunki. Gdy niecierpliwie pozbyliśmy się reszty ubrań, wszedł we mnie. Jęknęłam, bo zrobił to niespodziewanie. Czułam malutkie igiełki wybijające mi się w skórę. Powiększało to doznania. Po kilkunastu minutach oboje doszliśmy. Mąż przytulił mnie, kładąc się obok. Zasnęliśmy otoczeni sianem, końmi i własną miłością.
Obudziło mnie ciepłe powietrze i coś mokrego na twarzy.
- Dymitr, jeszcze chwila.- wymruczałam, odtrącając ręką męża.
Przynajmniej tak myślałam, póki nie dotknęłam tego czegoś. Pod palcami poczułam bardo miękką skórę, trochę włochatą. Otworzyłam wystraszona oczy. Przed sobą miałam pysk konia. Od razu przypomniałam sobie gdzie jesteśmy. Na wspomnienie nocy uśmiechnęłam się błogo. Bardzo wygodnie śpi się na sianie.
- Roza.- usłyszałam wystraszony głos ukochanego.- Co my robimy w stajni?!
Popatrzyłam na niego. Wyglądał bosko otoczony słomą.
- Sam mnie tutaj wepchnąłeś.- powiedziałam.- Jak się podobały urodziny?- spytałam, opierając głowę na jego klatkę piersiową.
- Najlepsze w moim życiu, ale nie pamiętam nic od naszego ostatniego tańca.
- Ale ostatniego ostatniego, czy ostatniego przed przerwą na drinka?- na moje pytanie otworzył szerzej oczy. Nie zwracając na to uwagi, kontynuowała bez zająknięcia.- A jeśli to drugie, to przed którą. Pierwszą drugą, trzecią, czy czwartą?
Bielikow złapał się za pewnie bolącą głowę i zamknął oczy
- Ja nic nie pamiętam. Czekaj.- otworzył je nagle.- Po trzeciej przerwie. Tak. Tańczyliśmy do piosenki "Take On Me". Dzieci już nie było.
- No to ładnie. I nic więcej nie pamiętasz?- pokręcił przecząco głową.- Szkoda. Wspaniale było się kochać na sianie.
Nagle wpadłam na pomysł. Wdrapałam się na niego, na co się spiął i obserwował każdy mój ruch. Pochyliłam się i szepnęłam mu do ucha:
- Mogę ci co nie co przypomnieć.
Przy tym seksownie ocierałam się o jego męskość, która od razu zaczęła się podnosić. Ukochany odprężył się i złapał mnie za biodra. Na jego ustach pojawił się uśmieszek, a w oczach błyszczało pożądanie. To był bardzo miły poranek.
Też chcę takiego pjanego Dymitra. I taki poranek. Słodki Dymitr z amnezją. Super rozdział. Idę czytać kolejny.
OdpowiedzUsuńWow! Dymitr! Az taki pijany 😂😂 Chyba nigdy sie tak ni upił 😂 Chciał rozbierać Rose przy Christianie i Lissie. 😆😆😆 I w dodatku pote poszli do stajni. No nieźle!
OdpowiedzUsuńA... I dziękuję 💖💖
UsuńNo no :-) Kto by sie tego spodziewal po Dymitrze? To ci kowboj- na sianie ? I biedny nic nie pamieta :-)
OdpowiedzUsuń