W kinie byliśmy dwie godziny. Do spotkania z Abem zostały nam jeszcze dwie. Postanowiliśmy, że po zwiedzamy miasto. Choć trudno to nazwać miastem. Kino, teatr, jakieś restauracje i stare kamienice w centrum. Dalej majaczyły wieżowce, ale pewnie można było policzyć je na palcach jednej ręki. Reszta to domki jednorodzinne. No i kościoły. Całe "miasto".
Poszliśmy do parku. Minęliśmy plac zabaw dla dzieci i doszliśmy do stawu. Kaczki już spały, ale nie przeszkadzało nam to. I tak nie mieliśmy chleba dla nich.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim, oprócz mojego koszmaru, chociaż każde z nas o nim myślało. Wiedziałam to. Nie wiem jak. Po prostu czułam, że mu to ciąży.
Nagle Dymitr się zatrzymał.
- Co jest?- spytałam zaniepokojona.
- Nie słyszysz?
Skupiłam się bardziej.
Tak. Teraz usłyszałam. Płacz. Wcześniej uznałam go za szelest. Kolejny dowód nie ostrożności. Co się ze mną dzieje? Będę musiała porozmawiać o tym z mężem. Zaczęliśmy zbliżać się do odgłosu. Ukochany już trzymał sztylet w ręce. Kazał mi zaczekać i pobiegł za drzewo. Usłyszałam krzyk dziecka.
- Roza. Chodź tutaj.- zawołał strażnik.
Podeszłam do niego. Klęczał przed wystraszoną dziewczynką, miała ciemne włosy, zaplecione w dwa warkocze i wielkie niebieskie oczy, które teraz patrzyły na nas ze strachem. Wyglądała na jakieś dziesięć lat.
- Hej,- powiedziałam spokojnym, przyjaznym głosem.- nie bój się. Nic ci nie zrobimy.
Nie wyglądała na przekonaną. Jej twarz połyskiwała od łez.
- Co się stało, dziewczynko? Dlaczego płaczesz?- wsparł mnie Bielikow.
Oczy dziewczynki otworzyły się jeszcze szerzej. Po policzkach zaczęły jej spływać łzy. Ale wzrok miała nieobecny, zapatrzony w jakiś niewidzialny punkt.
- Moja mama.- odezwała się w końcu.- Kazała mi uciekać. Zbliżał się do nas taki pan. Był... był bardzo szybki i podszedł do mojej mamy. Nie wiedziałam co... co się dzieje.- szlochała mała.
- Pamiętasz coś charakterystycznego?- spytałam.
- Był blady, miał czarną kurtkę, zieloną koszulkę i jasno niebieskie spodnie.- zdziwiło mnie, że aż tyle zobaczyła. Przecież jest ciemno.- A i jeszcze jakiś taki magiczny czerwony błysk w oczach. Pomożecie mi?
Dymitr sekundę później był na nogach, ze sztyletem w dłoni i rozglądał się uważnie.
- Gdzie to było?- spytałam kupując przy niej.
- Tam.- wskazała paluszkiem w stronę, w którą chcieliśmy iść. Dymitr już był w drodze.
- Spokojnie. Nie musisz się bać. Pomożemy Ci. Ja jestem Rose, a to był Dymitr.- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Ja jestem Lili.- uśmiechnęła się niepewnie.
- Cześć Lili. Pójdziemy na spacer? Spokojnie Dymitr nas znajdzie.- dodałam widząc jej nie pewną minę. Pokiwała główką na zgodę.
Wyprostowałam się i podałam jej rękę. Chwyciła mnie za nią.
- A co robicie tak późno po za domem?- zaczęłam ją wypytywać. Musiałam dowiedzieć się o niej czegoś.
- Mama pokłóciła się z chłopakiem i on nas wyrzucił.- powiedziała smutno.
- On nie jest twoim tatą?
- Nie. Tata zostawił nas. Mama często o nim opowiada.
- A wiesz może gdzie mieszka, albo jak się nazywa, czym zajmuje.
- Ma jakieś dziwne imię. Mama często mówiła o nim Abe.- stanęłam jak wryta. To chyba jakiś żart? Nie, wiem mój umysł chce doprowadzić mnie do szaleństwa i to kolejny sen. Nie, jednak nie. To rzeczywistość. Uklękłam przed Brunetką.
- Lili a znasz nazwisko taty?- pokręciła przecząco głową.- Mama ci nie mówiła?
- Kiedyś mówiła, ale nie pamiętam. Było trudne.
- Czy jakbym ci je powiedziała, przypomniałabyś sobie?
- Może.
- Czy to był Ibrahim Mazur?- patrzyłam na nią wyczekująco. Na jej małej buźce malował się olśnienie.
- Tak, to właśnie on. Zna go pani?
- Tak. Powiem więcej. Witaj siostrzyczko.- uśmiechnęłam się do niej. Ta zaczęła piszczeć z radości i rzuciła mi się w ramiona. Zaskoczyła mnie tym.
- Zawsze chciałam mieć siostrę.- powiedziała uratowana.
- A powiedz mi, jak masz na nazwisko?
- Znole. Jestem Lili Znole.
Poszłyśmy dalej. Po chwili coś do mnie dotarło. Jej ojciec jest morojem. Ona nie jest morojką. Musi być dampirzycą! Dlatego tak dużo widziała w ciemności.
Podbiegł do nas Dymitr. Pocałował mnie w policzek, a do Liliany się uśmiechnął. Jednak nie był radosny. Dziewczynka powiedziała, że jest zmęczona. Mój mąż wziął ją na barana.
- A gdzie idziemy?- dopytywała sennie.
- Poznasz swojego tatę.
- A co z moją mamą?
Spojrzałam na ukochanego. Pokręcił smutno głową. To była strzyga. I zabiła jej mamę. Strażnik postawił moją nową siostrę na ziemi i spojrzał jej poważnie w oczy.
- Lili...- zaczęłam niepewnie. Nie byłam dobra w takich sprawach. Na szczęście Dymitr o tym wiedział i sam podjął inicjatywę.
- Lili teraz z nami pojedziesz do taty. Masz jeszcze jakąś rodzinę? Rodzeństwo, wujków, babcię?
- Mam siostrę.- uśmiechnęła się patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się słabo.
- A oprócz mnie.- wtrąciłam. Dymitr spojrzał na mnie zdziwiony. Dziewczynka zaprzeczyła. Oboje popatrzyliśmy na nią poważnie. Wyczuła nasze zdenerwowanie i uśmiech znikł z jej twarzy.
- Lili. Przykro mi, ale twoja mama już nie przyjdzie.
- Co?! Nie! Nie!- krzyczała, a potem wybuchła płaczem i przytuliła się do mojego męża. Wyglądał na lekko zdezorientowany. Ale po chwili podniósł dziewczynkę i przytulał ją, kołysząc. Po chwili zasnęła. Po drodze nie zmieniliśmy nawet jednego słowa. Szliśmy ze spuszczonymi głowami. Było mi żal tej małej. Taka młoda, miała szansę na normalne życie, a nasz świat i tak się o nią upomniał. Tylko co my z nią zrobimy. Nie wiem czy Abe będzie chciał się nią zajmować.
No to teraz Abe tłumacz się! Dziecko sobie zrobiłeś?!? Dobra, ok, fajnie, Rose ma siostrę, ale ludzie, dlaczego uśmierciłaś jej matkę?!? No u chciałabym zauważyć, że Dymitr pokazał swoją kolejną zaletę;
OdpowiedzUsuńBosko, tyle się dzieje. Mam nadzieje, że uda ci się wstawić dziś kolejny ❤❤
Moment Abe ma drugie dziecko? Jak? Dobra mało ważne. Mam nadzieję że Rose i Dymitr przygarną Lilli .Świetny rozdział. Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńBiedna mała wiedziałam że tak bendzie
OdpowiedzUsuńTy. To genialny pomysł. Rosmitri przygarnie Lili, a Abe wisi mi wyyłumaczenie. Jak? Dlaczego? Abe i tak cie kocham.
OdpowiedzUsuń