piątek, 5 lutego 2016

ROZDZIAŁ 34

Wybaczcie, że tak późno. Wcześniej nie było mnie w domu. Wiem, że wiele osób będzie chciało mnie zabić ( pewnie pierwsza będzie Mańka). A tak po za tym, życzę miłego czytania i komentowania. Błagam oszczędzicie mnie.  :-*
________________________________________
Siedziałam w komnacie Lissy razem z królową i Mią. Ustalałyśmy szczegóły ceremonii ślubnej. Zaczęliśmy ode mnie.
- Na druhny chciałabym wziąć Jill, Sonię, Sydney i siostrę Dymitra, Wiktorię. Trzeba tylko je poprosić. Myśleliśmy, żebym obrączki ślubne niósł Pawka, siostrzeniec Dymitra.
- Ja zajmę się salą, kościołem i wieczorem panieńskim.- stwierdziła Lissa.- A kogo Dymitr chce na świadka?
- Michela. To jego najbliższy przyjaciel na Dworze.
Spojrzałam na kartkę z rzeczami do przygotowania, którą zrobiła królowa. Druhny, świadkowie. Następne punkty to ubranie i poczęstunek
- Suknie później uszyją dla was krawcowe z Dworu. Tort upiecze najlepszy kucharz, a buty zrobi szewc.- przyjaciółka odhaczyła kolejno punktu.
- Dymitra ucieszą róże. Najlepiej czerwone, ale ja sama chcę mieć białe. 
- A gdzie robimy wesele?- wtrąciła Mia.
- Mówiłam, że to ja załatwię. Wy tylko wybierzcie sobie imicz.- uśmiech nie z chodził z twarzy starszej morojki.
-Okey.- zgodziła się druga panna młoda.- To ja na druhny wezmę. Hymn... jakieś propozycję.- i tu zaczął się problem.
Nie miała poza nami, nikogo tak blisko zaprzyjaźnionego. W akademii trzymała się osób, które robiły ją popularną. Ale nie wzięła by ich na druhny. 
- Hej, a może Jill i Sonia będą twoimi, a Sydney i Wiktoria moimi.
- Na prawdę chcesz mi je oddać?- spytała z niedowierzaniem. 
- Jeśli się zgodzą.
- Dziękuję!- morojka rzuciła mi się na szyję.
- No dobrze.- przerwała te czułości nasza królowa.- A co ze świadkami?
- Mason chciał poprosić Eddiego, a ja poproszę moją kuzynkę z Włoch, Clarie. 
- To świetnie. Chętnie poznamy twoją rodzinę.- uśmiechnęłam się promiennie.
- Oczywiście.- Liss odwzajemniła uśmiech.- Trzeba jeszcze wysłać zaproszenia.
- Zaproszenia na ślub dampirów i morojki z nie arystokratycznej rodziny, od samej królowej. Nikt nie odważy się odmówić.- zaśmiałam się, a dziewczyny zawtórowały mi.
Gadaliśmy tak jeszcze jakieś pięć godzin. Dopracowałyśmy każdy szczegół uroczystości. Lissa pokazała nam z 20 wzorów zaproszeń, 70 rodzajów kwiatów i 40 różnych tortów. Nie wiem jakim cudem, ale udało nam się to wszystko przez trzy godziny. Resztę czasu zajęło nam wybieranie ubrania. Co to było?! Królowa pokazała nam zdjęcia dokładnie 183 sukien z których mogłyśmy wybierać, coś zmieniać lub wzorować się na nich i zrobić własną. To było czyste szaleństwo. Ale miło było spędzić z nimi czas. Nie wiem, kiedy znowu będziemy miały chwilę, żeby za sobą pobyć.
Właśnie wróciłam do domu. Dymitra nie było. On kończy warte za jakąś godzinę. Chciałam trochę się odświeżyć, więc poszłam do łazienki. Lecz, kiedy przechodziłam przez sypialnię, w oczy rzuciła mi się kartka na łóżku. Myślałam, że to od Dymitra. Jednak pomyliłam się.

Droga Rose.
Mam nadzieję, że wczorajszy prezent ci się podobał. To dopiero początek. Zniszczę ci życie, chyba że oddasz mi Dimke. Masz ostatnią szansę. Jeśli tego nie zrobisz, nawet on nie uratuje waszego dziecka. I lepiej bądź rozsądna, chyba że chcesz wrócić do szpitala.
R.D. i T.O.

No tak, mogłam się spodziewać, że to ich sprawka. R.D i T.O- Robert Doru i Tasza Ozera. Zaczynam sądzić, że Christian jest, chyba jedynym nie szkodliwym z tego rodu. Co ja mam zrobić? Nie chcę stracić Dymitra. Ale i dziecko jest dla mnie ważne. Następnego możemy nie mieć. W sumie, to nie wiemy, na czym polega ta magia. Ale, nawet jeśli możemy mieć więcej, to im też będą grozić. Nie mogę na to pozwolić. Chcę, żeby mój ukochany i dziecko byli bezpieczni. Pozostaje mi tylko jedno wyjście. Chwyciłam telefon i wybrałam numer. Po trzech sygnałach usłyszałam głos ojca. 
- Rose, coś się stało?
- Nic, tylko... Tato? Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni?
- Oczywiście kochanie. A co pokłóciłaś się z Bielikowem. Bo jeśli on cię skrzywdził...
- Nie!- przerwałam, bo w wyobraźni już widziałam, jak wyciąga strzelbę.- To nie jego wina. Wytłumaczę ci, jak się wprowadzę, jeśli obiecasz, że to zostanie między nami.
- No dobra. A kiedy będziesz gotowa?
- Za jakieś półtora godziny spotkajmy się w garażu.
- Okey, to do zobaczenia. 
- Pa.- Rozłączył się, a ja zaczęłam się pakować. Byłam gotowa godzinę później, ale chciałam zaczekać na Dymitra. Nie wiem jak ja mu to powiem. Tak bardzo się cieszył. Ze ślubu i dziecka. A teraz zostanie sam, ale to jedyne wyjście, żeby dali nam spokój. Przynajmniej Tasza. Robert ma pewnie inny pomysł na zemstę. Ten plan nic mu nie daje, poza tym, że oddziela nas. Ale jeszcze ich dorwę. Zapłacą za rujnowanie mi życia. Z Rose Hathaway się nie zaczyna, a tym bardziej z osobami, które kocha. Tasza przekona się o tym pierwsza, kiedy Dymitr ją odrzuci i może odda w ręce strażników. Roberta też da się znaleźć. On strasznie się wywyższa, bo myśli, że jak wejdzie komuś do głowy, to jest niepokonany. Ale w realnym świecie jest niczym. 
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. 
- Hej, już jestem.- Dymitr podszedł i pocałował mnie. Zauważył, że coś jest nie tak.- Roza, co się dzieje?
- Dymitr, ja muszę odejść. - poczułam pieczenie pod powiekami. Dymitrowi zrzedła mina.
- Nie rozumiem. Roza, czy ty chcesz mnie zostawić?- jego oczy rozszerzyły się z niedowierzaniem. Te cudne oczy, które tak bardzo kocham. - Nie rób mi tego. Czy ja coś zrobiłem nie tak? Obiecuję, że się poprawię. - w jego głosie wyczułam panikę. Nie wiedział co mną kieruje. 
- To nie twoja wina. Po prostu tak będzie lepiej. 
- Dla kogo?
- Dla ciebie i dziecka. Będziecie bezpieczni. Może ułożysz sobie życie z Taszą.
- Wiesz, że to nie prawda. Nikogo nie będę kochał, tak jak ciebie. Nie mogę bez ciebie żyć. Dlaczego to robisz? Chodzi o groźbę Taszy? Nie przejmuj się nią. Nie pozwolę, żeby coś się wam stało.
- Dymitr, nie utrudniaj tego, co i tak nie jest proste. To moja decyzja i nic mnie nie przekona.- głos mi się łamał, ale nie pozwoliłam kroplą spływać na policzki.- Przepraszam, ale muszę. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. I mam do ciebie prośbę. Powiedz jutro Lissie, że ślubu nie będzie.- na jego twarzy malowała się rozpacz.
Jego całe życie odchodzi. Wiem, że bardzo cierpi, ale nie mam innego wyjścia. "Dla niego i dziecka" powtarzałam sobie.
- Dymitr, bądź silny. Nie chcę, żebyś zaniedbywał obowiązki z mojego powodu.
- Pocałuj mnie. Ten ostatni raz, chce poczuć to uczucie, które zapamiętam na zawsze.- zdziwiło mnie to, ale sama nie mogłam wyjść bez tego.
Potrzebowałam go jak powietrza. On mnie też. Jednak najważniejsze jest bezpieczeństwo jego i dziecka. Podszedł do mnie i nachylił się. Nasze wargi spotkały się w długim i namiętnym pocałunku, pełnym miłości, rozpaczy i tęsknoty. Już za nim tęskniłam. W końcu, niestety, pocałunek się skończył. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
- Ja tiebia liubliu Roza.- szepnął mi do ucha.
Aż za dobrze znałam ich znaczenie. Kocham Cię Roza. Tym razem nie udało mi się powstrzymać łez. Mokre krople spływały mi po policzkach.
- Wybacz mi. I nie szukaj mnie.
Otarł moje łzy kciukami, unosząc delikatnie moją twarz do góry. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam krople. Po raz pierwszy widzę, żeby Dymitr płakał.
- Żegnaj.
Odsunęłam się, wzięłam walizki i wyszłam, nie oglądając się za siebie. Wiedziałam, że gdybym to zrobiła, nie mogłabym odejść.

7 komentarzy:

  1. ... (Ja się popłakałam. Dosłownie.)
    Teraz już nie masz życia! Znajdę cię! Nawet nie wiem co powiedzieć. Jak tak można?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ale poczekaj na następny. Po prostu uwielbiam czytać takie komentarze ;-) Co poradzić może zaraz wstawię następny.

      Usuń
    2. Mogę cię prosić o twojego maila?

      Usuń
    3. Raz,Trochę się boję, :-P
      Dwa nie uzywam maila. Ale może zacznę wchodzić. Najlepiej mieć mój telefon. Oto mai rikki1301@o2.pl
      można mnie też znaleźć( jeśli ktoś ma) na howrse jako Karinga.

      Usuń
  2. O matko... To nie może tak się skończyć. Błagam wstawiaj szybko następny rozdział, bo umieram z rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak czyli tak chcesz mnie zniszczyć łamać mi serce nie wystarczy już że Mead i nie ułatwiła życia to ty je jeszcze bardziej zrujnujesz powiem ci tyle już nie żyjesz .Już zaczynam cię szukać a nawet pomogę Mańce .Pamiętaj znajdziemy cię .Czekam na nn. No chyba że cię znajdę to już raczej nowy się nie pojawi
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no nie wierze! Ja też wchodzę do poszukiwania Cię i pragnę Cię udusić. Jak możesz. Przecież to nie tak miało być😭😭 Idę dalej :-)

    OdpowiedzUsuń