niedziela, 24 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 17

Tak wiem, że powinien być wcześniej i czekaliście cały dzień, ale lepiej późno niż wcale. A jutro następny rozdział, który wam się spodoba i postaram się dać go wcześniej. Ale niczego nie obiecuję. Mam nadzieję, że dzisiejszy wam się podoba. Życzę miłego czytania. :-*
______________________________________________

Obudziłam się w silnych ramionach. Ich właściciel mruczał mi przyjemnie do ucha:
- Roza, moja Roza.- od czasu do czasu obdarzając moją szyję pocałunkami.
- Hej, kochanie. Już nie śpisz?
- Kochanie, obudziliśmy się w tym samym momencie. Kiedy Adrian wypuścił nas ze snu.
- Racja.- zachichotałam.
Ćwiczyliśmy z Adrianem już trzecią noc. W ciągu dnia pomagaliśmy w domu lub chodziliśmy na spacery. Poznałam wielu jego znajomych i wysłuchałam wiele ciekawych historii z dzieciństwa mojego ukochanego. Za to w nocy trenowaliśmy z Iwaszkowem. Dzisiejszej mieliśmy coś typu: Adrian to zły Doru, który mnie porwała i uwięził. Moim zadaniem było uwolnić się z pod jego mocy, wejść do snu Dymitra i wciągnąć go do swojego. Następnie stoczyliśmy pojedynek, łącząc nasze umysły przeciw Adrianowi. Wygraliśmy, ale zaniepokoiła mnie ilość mroku u niego.
Dzisiaj dzień spędziliśmy na rozmowach z przyjaciółmi i dalszą rodziną Bielików.
Po kolacji mieliśmy pójść na spacer. Dymitr polecił mi, żebym się ładnie ubrała. Założyłam czarną, obcisłą sukienkę do połowy ud. Nałożyłam też delikatny makijaż. Włosy upięłam w jego ulubiony sposób. Gdy byłam już gotowa, zeszłam do salonu. Dziewczyny opowiadały o czymś Dymitrowi, lecz kiedy mnie zauważyły zamilkły. Dampir odwrócił się i zamarł. Jego oczy lustrowały mnie od góry do dołu. Powiedział coś po Rosyjsku, na co Olena klepnęła go w brzuch. 
- Wyrażaj się przy damie.- po jej słowach wywnioskowałam, że mój ukochany zaklął.
- Ta dama zna gorsze słowa. -podszedł i pocałował mnie.- Wyglądasz przepiękne. 
-Ty też niczego sobie.- miał na sobie błękitną koszulę, granatowe spodnie i czarne buty.
 -To co idziemy?- zgodziłam się kiwnięciem głowy. 
Kto by pomyślał? Taka mała miejscowość, a ma więcej zagadek i tajemnych przejść, niż nie jedno średniej wielkości miasto. Jednak dzisiaj poszliśmy do lasu. Dymitr prowadził mnie główną drogą, kiedy nagle skręcił i zaczął biec, ciągnąć mnie za rękę i śmiejąc się głośno. Zawtórowałam mu. Biegliśmy tak, jak szaleni. Zatrzymaliśmy się dopiero na polanie. Była bardzo duża, a na jej środku błyszczało jeziorko. Usiedliśmy nad jego brzegiem. Na niebie nie było nawet chmurki więc, nad nami świeciły gwiazdy. Wokół latały świetliki. W tej atmosferze poczułam się samotnie i zapragnęłam dotyku. Przysunęłam się bliżej ukochanego i oparłam plecami o jego pierś. Od razu mnie zrozumiał i po chwili poczułam na brzuchu jego ręce. W milczeniu patrzyliśmy w gwiazdy, napawając się swoim towarzystwem. Nagle kątem oka, przy lesie dostrzegłam ruch. Chciałam się zerwać, ale Dymitr wzmocnił uścisk i przyciągnął mnie bardziej do siebie.
- Nie ruszaj się, a zobaczysz coś niesamowitego.- szepnął mi do ucha.
Zostałam. Zaufałam mu i po chwili to "coś" wyszło na polanę. Miałam wyostrzony wzrok, ale i bez niego dostrzegłabym... jelenie. Świecące na biało jelenie.

2 komentarze:

  1. Oooh jak słodko ❤
    Czekam na następny rozdział 😁
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega fajny jak zawsze zresztą :-*

    OdpowiedzUsuń