Strony

niedziela, 4 września 2016

ROZDZIAŁ 237

Delikatnie wstałam, tak, żeby się nie obudziła i usiadłam koło męża. Reszta kobiet tuliła się nawzajem. Złapałem ukochanego za dłoń i dopiero teraz zauważył, że tu jestem.
- Roza...to jest...nie wiem co robić.- odwrócił nagle głowę, ale i tak zauważyłam tą pojedynczą łzę spływającą mu po policzku.
Wolną ręką odwróciłam mu twarz przodem do siebie. Oczy miał zaszklone, choć walczył dzielnie. Czas skrócić mu cierpienie. Przytuliłam go do swojej piersi, szybko. Nie spodziewał się tego, więc nie mógł się obronić. Najpierw chciał się odsunąć, ale z bezsilności zaczął płakać i wtulił się jeszcze mocniej we mnie. Nagle zauważyłam, ze zostaliśmy sami ze śpiącą wiki. Pogłaskałam męża po głowie. Czułam, że mi po policzku również cieknie łza. Posunęłam się dalej od brzegu kanapy, tak, że Dymitr skulił się na niej, z głową na moich kolanach. Nigdy nie widziałam go tak zdołowanego. Nie przestawałam się bawić jego włosami, bo zawsze to go uspokaja. Mnie też.
- Byłem szczęśliwy Roza, a teraz płaczę.- odezwał się po jakichś dziesięciu minutach.- Los jest okrutny. Błagam Roza. Nigdy mnie nie zostawiaj. Bez ciebie utonę.
- Nigdy nie zostawię cię z własnej woli.
Patrzył na mnie czekoladowymi oczami, w których nagle pojawiły się łzy. Schował twarz w moim brzuchu i na nowo zaczął płakać. Gdy trochę się uspokoił pociągnęłam go na górę. Szedł za mną, jak cień. Pozostałość po wspaniałym człowieku. Zaskakujące jak jedna wiadomość, może zawalić cały świat. Zamknęłam za nami drzwi i kazałam Dymitrowi się rozebrać. Miał z tym problem, wiec mu pomogłam. Przez cały czas płakał i się trząsł. Pociągnęłam go do łazienki, gdzie sama się rozebrałam i weszliśmy pod prysznic. Wiedziałam, że to choć trochę mu pomoże. Jednak wciąż wyglądał okropnie. Później wytarłam siebie i jego. Rosjanin bezsilności usiadł na podłodze i płakał dalej. Przytuliłam go, czekając na kolejną chwilę spokoju. Pomogłam mu ubrać bokserki, za to sama ubrałam tylko szlafrok i dół od piżamy. W pokoju popchnęłam go na łóżko, gdzie wtulił się w poduszkę i nadal zalewał się łzami. Pół naga położyłam się obok, przytuliłam męża do piersi i przykryłam nas kołdrą. Dzieci cały czas grzecznie stały w łóżeczkach.
- Roza, jestem wielkim szczęściarzem, że Cię mam. Tak łatwo stracić bliskich. Ale ważne by wtedy nie zostać samemu. Dziękuję.
- Nie ma za co skarbie.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.- A teraz się wypłacz. To nie wstyd cierpieć po stracie. Ulżyj sobie.- przytuliłam go jeszcze mocniej.
Jednak ukochany nie płakał. Leżał wpatrzony gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem.
- Nie powiem, że była najmilszą babcią na świecie, ale ją kochałem. Była bardzo mądrą kobietą, zawsze mi doradzała i wskazywała właściwą drogę, jeśli gdzieś zaczynałem się gubić. Była zawsze. A teraz jej nie ma.
Na skórze poczułam krople. Znowu się rozpłakał.
- Spokojnie, łzy są dobre na cierpienie. Jestem tu.- nie przestawałam głaskać go po głowie.- Zawsze będę.
- Dziękuję Roza.- pociągnął nosem.- Babcia miała rację. Jesteś najcenniejszym skarbem na świecie. Nie chcę Cię stracić. Zostańmy tu na zawsze. Tylko ty, ja, dzieci i Lili. Żadnych strzyg, żadnych niewdzięcznych morojów chcących nas rozdzielić. Znajdziemy jakieś bezpieczne prace. Będziemy żyć jak ludzie.
Musi być naprawdę źle, skoro aż tak się boi.
- Nie możemy....- zaczęłam spokojnie.- To nasz obowiązek, chronić innych. Przecież dobrze mnie nauczyłeś. Umiem walczyć. Nie możemy. Jesteśmy najlepszymi strażnikami. Strata naszej dwójki może bardzo osłabić morojów. Po za tym, ucieczka pierwszej pary dampirów może nakłonić pozostałe do zrezygnowania ze służby. A to doprowadzi do zakazania związków.
- Ale ja nie chcę was stracić. Nie chcę być sam.
- Nie będziesz. Prędzej ja bym mogła się tego obawiać. Jesteśmy z tobą, nawet jeśli odejdę, masz dzieci, Lili i swoją rodzinę. A ja będę przy tobie czuwać. Zawsze.
 - Ale nie chcę żebyś obchodziła. Moje życie bez ciebie nie istnieje. Jeśli zginiesz, to ja razem z tobą.
- Dymitr. Jesteśmy najlepszymi stra...
- Nie obchodzi mnie to!- krzyknął.- Nie obchodzą moroje, ich zasady, nasze ograniczenia i co powinniśmy. W czym oni są lepsi od nas. Gdy umiera moroj, jeszcze królewskiej krwi, jest wielki pogrzeb i żałoba całego świata. A my. Nami nikt się nie interesuje, bo jesteśmy gorsi. Bo co? Nie pijemy krwi, nie czarujemy, umiemy walczyć? Na co te całe poświęcenie, skoro i tak nikt o nas nie pamięta. Legendy są wśród dampirów. A moroje nie będą nas pamiętać. Na Dworze jest tyle pomników morojów, a żadnego dampira. A to ty odkryłaś moc ducha, nie moroje. Ty znalazłaś sposób na odmienienie mnie. Ty znalazłaś drugą Dragomirównę. Ty zmieniłaś świat. Ale kto będzie o tym pamiętał?
- Wystarczy, że my i Lissa. Sam mnie uczyłeś, że to oni są najważniejsi.
- Byłem głupi. Od samego początku mogliśmy być razem, nie zważając na to. Ja... to nie może tak być. Czemu oni mogą robić, co chcą, chodzić z kim chcą, gdzie chcą i czuć się bezpiecznie, a my musimy ma każdym kroku szukać niebezpieczeństwa.
- Ja przy tobie czuję się bezpieczna.- powiedziałam. 
- Ja przy tobie też Roza.- wtulił się mocniej w moje ciało.- Nikt mnie tak nie traktował jak ty. Dziękuję ci za to. Jesteś moim największym pragnieniem. Nie chcę Cię stracić. Burzysz mój każdy mur i barierę, jaką wokół siebie tworzę. Nawet dzisiaj. Gdyby nie ty, nie płakałbym, tylko męczył się z tym bólem. Łzy pomagają. Jesteś moją twierdzą, w której mogę się zamknąć przed całym światem. W twoich ramionach zapominam o wszystkim i liczysz się tylko ty. Mogę ci się wyżalić i nigdy nie zostanę odrzucony lub wyśmiany. Zawsze mnie obronisz przed sobą samym. Kocham cię.
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.
Otarłam mu łzy, jak to on zawsze robi mi.

4 komentarze:

  1. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie rozczulałabym się nad na Maksa słodkim Dymitrem i urocza Rose, ale... Jak to Jewa nie żyje?!? Mloda prawdziwe nie byla, ale ona nie mogla tak szybko umrzeć! Kto będzie denerwował Rose przepowiedniami i doradzał Dymitrowi?
    Chce następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział... Dymitr strasznie przeżył śmierć Jevy... Czekam na następny i życzę masy weny...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń