- Rose!- rzuciła mi się na szyję.- Tak tęskniłam. Jak tylko dowiedziałam się, że przyjeżdżacie, musiałam się z tobą zobaczyć.
- To ja może zajrzę do Hansa.- mój ukochany kierował się do wyjścia.
- Ależ Dymitr, przecież masz urlop.- oburzyła się królowa.
Popatrzyliśmy na siebie niepewnie. Pokiwałam głową, na znak, że może iść, a ja porozmawiam z przyjaciółką. Pokłonił się i wyszedł.
- Nigdy nie zrozumiem twojego męża.- przyznała morojka.
- A ja nie zrozumiem czemu chcesz wyjść za Ozerę.- westchnęłam z rękoma wyciągniętymi w kierunku nieba, za co dostałam kuksańca w bok. Po chwili wybuchłyśmy śmiechem.
-Nasi chłopcy mają przerąbane z naszymi humorami.- próbowałam się uspokoić.
- Mów za siebie. Ja z Christianem nie kłóciliśmy się od dwóch tygodni. Tylko raz. Wyobraź sobie, że ten idiota chce nazwać naszą córkę Kleosin.
- Przynajmniej oryginalne- zaśmiałam się.
- Ta oryginalne.- Lissa się nastroszyła.- Gdy zapytałam o normalne to co usłyszałam? Tasza! Na pamięć wspaniałej cioci!
- Nienormalny?!- żachnęłam się.- Chociaż ciesz się, bo jakbyś spodziewała się chłopca, mógłby wymyślić Wiktor.
- Nawet tak nie mów. Nasza córeczka będzie miała na imię Rosalie.
- Pięknie.- przyznałam.
- A wasze?
- Uznaliśmy, że nazwiemy je po narodzinach.
- Dobra, a teraz do rzeczy. Co robicie na Dworze? Bo wątpię, że przyprowadziliście się tutaj tak o.
- No tak. Wiesz, nie chcę Cię okłamywać, ale skoro strażnicy ci nie powiedzieli, znaczy że nie musisz o tym wiedzieć, a nawet nie powinnaś ze względu na swój stan.
- Ale...
- Proszę Liss, zaufaj nam.- przerwałam jej.- Masz najlepszych strażników na świecie. Nic ci nie grozi.
- No dobrze.- przyjaciółka odpuściła i zmieniła temat.- A co tam u was? Dymitr znosi twoje humorki?
- Tak. Jest bardzo ugody i dba o mnie. Wczoraj tylko mieliśmy kłótnie, ale już się pogodziliśmy.
I to jak się godziliśmy. Ale tego nie powiedziałam, jednak musiałam się lekko zarumienić na wspomnienie nocy, bo przyjaciółka patrzyła na mnie z uśmiechem. Jeszcze bardziej się zawstydziłam. Królowa zaczęła się śmiać.
- Tak rzadko można zobaczyć cię czerwoną. Widzę, że strażnik Bielikow umie przeprosić.- śmiała się jeszcze głośniej.- Ale żeby najlepsze małżeństwo świata się kłóciło?!
- Każdy ma takie sprzeczki.
- Czekaj. Skoro wy tu jesteście to z wami jest też twoja siostra. Gdzie jest ta słodka brunetka?
- Dostała pokój obok.- uśmiechnęłam się.
Gdy skończyłam rozpakowywanie zaparzyłam nam herbaty. Gadałyśmy przez następne kilka godzin. W między czasie dołączyła do nas Jill. Różne plotki i pogłoski o mnie i mojej ciąży chodziły po Dworze. Na każdą wybuchałam śmiechem.
- A co jak dzieci w końcu się urodzą?- spytała młodsza morojka.
- Będziemy je wychowywać.- powiedziałam obojętnie.
- Będę mogła zostać chrzestną?- spytała podekscytowana Lissa.
- Przecież to oczywiste. Ty Jill też.
- Ale jak?- nie zrozumiała nastolatka.
- No jak będą bliźniaki, to potrzeba do każdego dwoje chrzestnych. Myślałam też o Masonie i Eddym.
- To ja mogę z Eddym.- zgłosiła się księżniczka, po czym się zarumieniła.
Obie z królową popatrzyłyśmy na nią. Dziewczyna spuściła głowę.
- No bo... my... ja...- dukała.
- Podoba ci się nas przyjaciel?- spytałam w prost.
Jill spuściła głowę cała czerwona i nerwowo bawiła się palcami. Na to zaczęłam się śmiać. Dragomirówna patrzyła zszokowana to na mnie, to na młodszą siostrę. Otwierała co chwilę buzię, ale zaraz po tym zamykała ją. Jednak w końcu odzyskała głos.
- Jill nie masz się czego wstydzić. Eddy to nasz dobry przyjaciel.
Morojka popatrzyła na nas smutno.
- Ale nie wiem czy ja mu się podobam.
- To zrobimy tak, żebyś się spodobała.
- Naprawdę?!- w jej oczach zabłysła nadzieja.
- Oczywiście. A zaczniemy od zaraz. Do garderoby.- zażądała królowa.
Zostawiłam Dymitrowi kartkę, gdzie poszłam i zakluczyłam mieszkanie. Po drodze wystąpiłyśmy do Lili. Okazało się, że po rozpakowaniu zaprosiła koleżankę.
Gdy weszłyśmy do garderoby omiemiałam. Było to pomieszczenie wielkości korytarzu w naszym domu. A wszędzie na wieszakach były suknie, sukienki, bluzki, bluzeczki, koszule, długi rękaw, krótki, trzy czwarte, spodnie, rybaczki, ogrodniczki, spódnice krótkie, długie, kurtki, katany, leginsy, rajstopy, kapelusze, peruki, stroje karnawałowe i maski, we wszystkich kolorach, wzorach i rozmiarach. Na podłodze, równo poustawiane leżały buty. Chyba nie ma na świecie części ubiory, której nie dałoby się znaleźć tutaj. Zaczęłyśmy szukać stroju panującego do dziewczyny.
- Może ta?- Lissa pokazała niebieską, zwiewną sukieneczkę.
- Nie!- zaprotestowałam.- A tej to mi nawet nie dotykaj.- powiedziałam gdy morojka sięgała po długą, różową suknię.- Ona nie idzie na bal, tylko poderwać chłopaka. Musi być obcisła i odważna, ale nie robiąc z niej dziwki. Ape zostańmy przy niebieskim. Ładnie ci w tym kolorze.
Po godzinie nadal nie znalazłyśmy odpowiedniej sukienki.
- A może to jest bezsensu? Na pewno mu się nie spodobam.- zaczęła marudzić Jill.
- Głową do góry. Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.- powiedziałam, odwracając się w jej stronę.
Po drugiej stronie sukienki przerzucała królowa. Nagle ją zobaczyłam. Stanęłam koło Lissy i wyciągnęłam niebiesko-czarną sukienkę.
Moja przyjaciółka zaniemówiła, gdy spojrzała na moją zdobycz. Przyłożyłam ją do Dragomirówny.
- To jest to!- krzyknęła patrząc na kreacje.- Szybko, zakładaj ją.
Dziewczyna wykonała moje polecenie.
- WOW!- tylko tyle mogłam powiedzieć.
Sukienka do pasa w górę była czarna, a w dół rozkloszała się niebieska halka.(↓)
- To jest wspaniałe.- zachwycała się nasza modelka.
- Lissa wołaj makijażystki, a później poszukamy biżuterii.
Po chwili Jill siedziała na fotelu przed wielkim lustrem, a wokół niej kręciły się trzy panie: dwie kosmetyczki i fryzjerka.
W tym czasie ja i jej starsza siostra grzebałyśmy w szafce z naszyjnikami, bransoletkami i kolczykami.
W końcu zdecydowałyśmy się na naszyjnik i pierścionek z kamieniem księżycowy oraz szafirowe kolczyki i bransoletkę.(↓)
- Gotowe!- usłyszałyśmy za sobą. Odwróciłyśmy się i zamarłyśmy. Przed nami stała całkiem inna dziewczyna. Cienie i kreska powiększały jej oczy, szminka nadawała objętości jej krwistoczerwonych ust. Tusz wydłużył jej i tak już grube rzęsy. Róż na policzkach trochę łagodził bladość jej skóry. Jednocześnie wyglądała kusząco i subtelnie. Paznokcie miała granatowe, a na serdecznych palcach namalowaną miała srebrną lilię. Z boku, po ramieniu. spływały lekko pokręcone włosy, a między nimi zaplątał się samotny warkoczyki, spięty na górze mała gwiazdką.(↓)
- Wasza wysokość.- obie spojrzałyśmy na fryzjerkę.- Pozwoliłam sobie na ten dodatek, ale jeśli...
- Nie.- przerwała jej królowa.- Tak jest idealnie. Dziękuję panią.
Morojki ukłoniły się i wyszły.
- To teraz wytłumaczę wam plan.- uśmiechnęłam się chytrze.
A Jill idzie na podryw zapowiada się ciekawie. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNo no :-) Sidla zostaly rzucone :-) ciekawe co zrobi nasz slodki Eddy?
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny i pozdrawiam
Uuhuhu! Rose ma plan! Hm. To będzie dobre. Jill musi wyglądać ślicznie!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Będzie ciekawie. Już nie mogę się doczekać następnego ��
OdpowiedzUsuńWerka
Jill pięknie wygląda. Lissa i Rose mają talent. Jestem ciekawa następnego rozdziału. Życzę weny 💖
OdpowiedzUsuń