Strony

sobota, 30 grudnia 2017

Spotkanie - cz. 1

Z dedykacj膮 dla mojej kochanej jubilatki z okazji 12 urodzin. Wszystkiego najlepszego skarbie馃槡馃槡馃槡
___________________________________________
Obudzi艂em si臋, gdy Roza jeszcze spa艂a. Patrzy艂em na ni膮 oczarowany, wygl膮da艂a tak pi臋knie, pogr膮偶ona w s艂odkim 艣nie. By艂em taki szcz臋艣liwy. Mam w ramionach kobiet臋 swojego 偶ycia, po tylu trudno艣ciach i przeciwno艣ciach losu. Nie mog臋 w to uwierzy膰. Tyle k艂贸tni, obwiniania si臋, 艂ez i b贸lu, a teraz? U艣miechn膮艂em si臋 jeszcze szerzej, poprawiaj膮c j膮 w swoich ramionach i odgarniaj膮c z czo艂a dampirzycy niesforny kosmyk w艂os贸w. Zacz膮艂em okr臋ca膰 go sobie wok贸艂 palca, po czym nachyli艂em si臋 i z艂o偶y艂em na jej czole czu艂y poca艂unek. Mrukn臋艂a cicho, wtulaj膮c si臋 mocniej we mnie. Powt贸rzy艂em gest i zacz膮艂em ca艂owa膰 Roz臋 po ca艂ej twarzy, przez policzki, szcz臋k臋 a偶 do ust. Wtedy si臋 podda艂a i odda艂a poca艂unek. Po kr贸tkiej walce oderwa艂em si臋 od dziewczyny, na co mrukn臋艂a niezadowolona.
- Dzie艅 dobry kochanie - z moich ust wydoby艂 si臋 kr贸tki 艣miech.
Podci膮gn臋艂a si臋 i otworzy艂a oczy.
- Hej - u艣miechn臋艂a si臋 b艂ogo, wtulaj膮c we mnie.- D艂ugo nie 艣pisz?
- Tylko chwil臋. S艂odko wygl膮dasz jak 艣pisz.
- Dzi臋kuj臋. Mo偶e kiedy艣 ja b臋d臋 mog艂a powiedzie膰 to o tobie.
- My艣l臋, 偶e b臋dziesz mia艂a kilka okazji. Chcia艂bym z Tob膮 jeszcze troch臋 pole偶e膰, ale trzeba i艣膰 na s艂u偶b臋.
- Eh... Ty to umiesz popsu膰 chwil臋 - westchn臋艂a i podnios艂a si臋.
- Za偶alenia do kr贸lowej - za艣mia艂em si臋.- A co moja kr贸lowa chc臋 na 艣niadanie? - z艂o偶y艂em na jej ustach soczysty poca艂unek.
- Mmm... jak s艂odko - u艣miechn臋艂a si臋 b艂ogo.- Zaskocz mnie tygrysie.
Musia艂em si臋 bardzo powstrzymywa膰, 偶eby nie rzuci膰 si臋 na ni膮. U偶y艂em ca艂ej swojej silnej woli do za艂o偶enia ubra艅 i wyj艣cia z pokoju, rzucaj膮c jej ostatnie spojrzenie pe艂ne mi艂o艣ci. Zszed艂em na d贸艂 i wszed艂em do kuchni, przeczesuj膮c w艂osy. Co mog臋 zrobi膰? Dawno w sumie nie jedli艣my jajecznicy. Zabra艂em si臋 do robienia. Kiedy nak艂ada艂em jajka na talerze, w drzwiach pojawi艂a si臋 Roza.
- W艂a艣nie mia艂em ci臋 wo艂a膰 - u艣miechn膮艂em si臋.
Usiad艂a przy wysepce kuchennej, a ja postawi艂em przed ni膮 jedzenie i zaj膮艂em miejsce obok ukochanej. Niby mieli艣my du偶膮 jadalni臋, ale woleli艣my je艣膰 tutaj. Jako艣 tak nam lepiej, ni偶 przy du偶ym, pustym stole. Ca艂y dom dostali艣my od Wasylisy, cho膰 o niego nie poprosili艣my. Podoba艂o nam si臋 ma艂e, skromne mieszkanko w pa艂acu. Ale kr贸low膮 si臋 upar艂a. Nie mam poj臋cia, po co nam on a偶 tak du偶y. No dobrze, jak odwiedzaj膮 nas rodziny, mo偶e si臋 przyda膰. Ale dla nich wtedy znalaz艂yby si臋 mieszkania. Jednak Rose nie mog艂a jej odm贸wi膰, a gdy tylko zobaczy艂a dom, ca艂kowicie odpu艣ci艂a. A b艂ysk w jej oczach przekona艂 i mnie.
Po zjedzeniu i sprz膮tni臋ciu, wyszli艣my z domu, zamykaj膮c dok艂adnie drzwi na zamek. Id膮c w stron臋 pa艂acu, trzymali艣my si臋 za r臋ce, szeroko u艣miechni臋ci. Z dum膮 i wy偶szo艣ci膮 patrzy艂em na zazdrosnych m臋偶czyzn, kt贸rzy 艣ledzili nasze z艂膮czone d艂onie i malinki na szyi mojej ukochanej. Zatrzymali艣my si臋 przed komnat膮 pary kr贸lewskiej. Spojrza艂em w oczy Rozy i poca艂owa艂em j膮 nami臋tnie. Odda艂a poca艂unek, zarzucaj膮c mi r臋ce na ramiona i zacz臋艂a bawi膰 si臋 moimi w艂osami. Ugryz艂em j膮 delikatnie w warg臋, gdy chcia艂a 艣ci膮gn膮膰 mi z nich gumk臋. J臋kn臋艂a cicho, co wywo艂a艂o m贸j u艣miech. W ko艅cu odsun膮艂em si臋 od dampirzycy i z艂o偶y艂em poca艂unek na jej czole.
- Uwa偶aj na siebie, Towarzyszu - poprosi艂a, g艂aszcz膮c z czu艂o艣ci膮 m贸j policzek.
- Ty te偶 Roza - wtuli艂em si臋 w jej d艂o艅.
Jak zawsze z wielkim trudem si臋 rozdzielili艣my. Nie spuszcza艂em jej z oczu, p贸ki nie znikn臋艂a w 艣rodku komnaty. Sam ruszy艂em do gabinetu lorda Ozery. Bez pukania wkroczy艂em do pomieszczenia i stan膮艂em pod 艣cian膮, wyrzucaj膮c z wi臋kszo艣ci my艣li Roz臋. Ale tylko wi臋kszo艣ci. Nie powiem, 偶e te godziny min臋艂y szybko, ale by艂em niezmiernie szcz臋艣liwy, gdy po kilku godzinach mog艂em wr贸ci膰 do domu, do mojej Rozy. Ona pracuje 3 godziny kr贸cej, bo jeszcze nie dosz艂a do siebie po postrzale. Gdyby to ode mnie zale偶a艂o, wci膮偶 siedzia艂a by w domu, ale nie mia艂em z ni膮 szans. Upar艂a si臋 i koniec. Postanowi艂em i艣膰 na skr贸ty przez park.
- Dimka - odwr贸ci艂em si臋 na dobrze znajomy mi g艂os.
- Tasza? - zdziwi艂em si臋. - Co tu robisz? My艣la艂em, 偶e po koronacji wyjecha艂a艣.
- Tak by艂o - wzruszy艂a ramionami.- Ale wr贸ci艂am. Ci臋偶ko mi tam by艂o.
- Pewnie zabola艂o ci臋 to, co zrobi艂a twoja przyjaci贸艂ka- spojrza艂em na ni膮 ze wsp贸艂czuciem.
- Troch臋. Przyprowadzasz tak膮 sobie zwyk艂膮 morojk臋, a ta ci morduje kr贸low膮 i jeszcze strzela do ksi臋偶niczki. Ale trzeba przyzna膰, 偶e Lissa jest o wiele lepsz膮 kr贸low膮.
- Tak, to prawda - przyzna艂em w zamy艣leniu.
- Ale nie dlatego tu przyjecha艂am. Z t臋sknoty do ciebie.
Wyprostowa艂em si臋, skupiaj膮c ca艂膮 uwag臋 na niej. Podesz艂a i po艂o偶y艂a d艂onie na mojej klatce piersiowej. Z艂apa艂em j膮 za nadgarstki i lekko zdezorientowany zrobi艂em krok w ty艂.
- Tasza, ja naprawd臋 rozumiem, ale...
- Ca艂y czas o tobie my艣l臋 - m贸wi艂a spokojnie z u艣miechem.- Po prostu nie mog臋 przesta膰. Jeste艣 w mojej g艂owie na okr膮g艂o. I wiem, 偶e ja w twojej te偶. Ci膮gle o mnie my艣lisz, przypominasz sobie m贸j g艂os, w艂osy, oczy, nos, twarz, cia艂o i budujesz mnie. Trzymasz ten obraz jak w wi臋zieniu, pragniesz mnie znowu ujrze膰, t臋sknisz.
Chcia艂em przetrwa膰 jej, ale zaczyna艂em si臋 zastanawia膰. To prawda, czasami o niej my艣l臋. Jak o ka偶dym przyjacielu, kt贸rego dawno nie widzia艂em. Chocia偶 jej wspomnienie jest ze mn膮 cz臋艣ciej. My艣l臋 o niej czasami, przynajmniej raz dziennie. W sumie t臋skni臋 za ni膮 najbardziej. Chcia艂bym j膮 widzie膰 codziennie, sp臋dza膰 z ni膮 godzinny. Nie mog臋 si臋 od tych wizji uwolni膰 ca艂e dnie. Wci膮偶 mi ma艂o, nawet jak widz臋 j膮 teraz. Oczywi艣cie jest jeszcze Rose... Ta my艣l by艂a jak kube艂 zimnej wody. Potrz膮sn膮艂em g艂ow膮. Co za g艂upoty si臋 w mojej g艂owie tworz膮. Przecie偶 ja ca艂y czas my艣l臋 tylko i wy艂膮czne o Rozie, mojej kochanej r贸偶yczce. To od niej nie mog臋 si臋 uwolni膰 na jawie i we 艣nie. Powinienem ju偶 do niej wraca膰. Zrobi艂em jeszcze krok w ty艂, puszczaj膮c r臋ce morojki.
- Nataszo, ja rozumiem wszystko, ale wybacz mi. Nie czuje do Ciebie tego, co ty do mnie. Ja jestem szcz臋艣liwy z Rose i je艣li naprawd臋 mnie kochasz, ciesz si臋 moim szcz臋艣ciem. Ja ju偶 muz臋 wraca膰, ale je艣li by艣 chcia艂a si臋 jeszcze spotka膰, to zawsze mo偶esz do mnie napisa膰 lub zadzwoni膰. 呕egnaj - u艣miechn膮艂em si臋 przepraszaj膮co i poszed艂em do domu.
Z u艣miechem wszed艂em do domu , gdzie na kanapie siedzia艂a Rose, czytaj膮c jakie艣 czasopismo. Chyba mnie nie us艂ysza艂a. Po cichu podszed艂em do niej i szybko przeskoczy艂em oparcie, na co pisn臋艂a kr贸tko, wystraszona. Po艂o偶y艂em si臋 tak, 偶e Roza by艂a zmuszona do le偶enia si臋 pode mn膮. Szybko j膮 uwi臋zi艂em i zacz膮艂em 艂askota膰.
- Nie! Nie! Prosz臋, przesta艅! -  b艂aga艂a przez 艣miech.- Dymitr! Prosz臋!
Po chwili przesta艂em, po czym nachyli艂em si臋 i poca艂owa艂em j膮 delikatnie.
- Hej skarbie - u艣miechn膮艂em si臋 szeroko.
- Cze艣膰 kochanie. Jak tam s艂u偶ba?- pog艂aska艂a mnie po policzku.
Zamkn膮艂em oczy, mrucz膮c z przyjemno艣ci.
- Jak zwykle - wzruszy艂em ramionami.- Nudno i smutno bez Ciebie.
Z艂apa艂em jej d艂o艅 i poca艂owa艂em jej wn臋trze, patrz膮c g艂臋boko w oczy dampirzycy. U艣miechn臋艂a si臋 z mi艂o艣ci膮. Zszed艂em z niej i usiad艂em obok.
- P贸jd臋 zrobi膰 obiad, dobrze?
- Jasne - r贸wnie偶 usiad艂a.- B臋d臋 w ogrodzie.
Rozeszli艣my si臋. P贸艂 godziny p贸藕nej przenios艂em jezdne do stolika na zewn膮trz. Nie musia艂em d艂ugo czeka膰, a偶 zapach przywabi Roz臋. Posz艂a szybko umy膰 r臋ce i razem zasiedli艣my do jedzenia.
- A u kr贸lowej co艣 ciekawego? - spyta艂em, podczas jedzenia.
- Nieee - westchn臋艂a. - Same papiery, dokumenty, jakie艣 listy... Na serio jej wsp贸艂czuj臋. Czasami m贸g艂by艣 co艣 tam szepn膮膰 temu swojemu leniowi, bo nied艂ugo b臋dzie musia艂 swoj膮 dziewczyn臋 艂owi膰 w艣r贸d tych papier贸w.
- Zobacz臋 co da si臋 zrobi膰 - za艣mia艂em si臋.- Ale on i tak ma艂o roboty nie ma. Te偶 i do niego przychodzi cz臋艣膰 dokument贸w. Zapowiedzi wizyt, pokoje, jakie s膮 zaj臋te i jakie zaj膮膰 mo偶na, zapasy w kuchni czy dla sprz膮taczek, ogrodnik贸w. I wszystkie inne sprawy organizacyjne Dworu. Wi臋c te偶 ma r臋ce pe艂ne roboty.
- Ciesz臋 si臋, 偶e jeste艣my tylko stra偶nikami- za艣mia艂a si臋 Rose.
- Tak, to o wiele lepsze - przyzna艂em jej racj臋.
Obiad sko艅czyli艣my w ciszy, po czym razem kontynuowali艣my prac臋 w ogrodzie. Dom by艂 bardzo pi臋kny, ale nikt go nie chcia艂 kupi膰 przez 2 lata i ty艂 troch臋 zar贸s艂. W tamtym tygodniu sko艅czyli艣my odnawia膰 p艂ot i szop臋, a teraz zaj臋li艣my si臋 reszt膮. Skosi艂em ju偶 traw臋, 艣ci膮艂em niepotrzebne drzewa i zrobi艂em z nich miejsce przy ognisku. Razem zacz臋li艣my przekopywa膰 miejsca, gdzie艣 Roza chcia艂a mie膰 kwiaty. Dzisiaj przekopali艣my kolejn膮 cz臋艣膰.
- Dobra, skarbie. Wracamy do domu- zarz膮dzi艂em dwie godziny po wschodzie s艂o艅ca.
- Ju偶? - j臋kn臋艂a rozczarowana.- Nie mo偶emy jeszcze chwil臋?
- Nie kochanie - przytuli艂em j膮 od ty艂u i poca艂owa艂em w czubek g艂owy, patrz膮c na to, co zd膮偶y艂a zdobi膰.- Jutro te偶 jest dzie艅. A teraz chod藕. Czas szykowa膰 si臋 do spania.
Kiwn臋艂a g艂ow膮 i da艂a si臋 wprowadzi膰 do domu. P贸艂 godziny p贸藕niej le偶eli艣my wtuleni w siebie na 艂贸偶ku.
- Kolejny cudowny dzie艅 za nami - Roza u艣miechn臋艂a si臋 promienie z zamkni臋tymi oczami.
- I ca艂e 偶ycie, pe艂ne takich dni przed nami.
- A nie znudzi nam si臋? - wdrapa艂a si臋 na mnie, patrz膮c mi w oczy z b艂yskiem.
- Nie. Ju偶 ja o to zadbam - r贸wnie偶 si臋 u艣miechem, po czym obr贸ci艂em na bok, zarzucaj膮c z siebie dampirzyc臋 i przytulaj膮c j膮 na 艂y偶eczk臋.- A teraz 艣pij Roza.
- Nie chc臋 mi si臋 - odwr贸ci艂a si臋 do mnie przodem.
- Roza, spr贸buj - nalega艂em, ca艂uj膮c czubek jej nosa.
- Eh, no dobrze. Dobranoc.
- S艂odkich sn贸w, skarbie.
Przytuli艂em j膮 i jak zawsze sen przyszed艂 szybko.
***
Od mojego spotkania z Tasz膮 min膮艂 tydzie艅. Szczerze, to zacz膮艂em t臋skni膰 za moj膮 przyjaci贸艂k膮. Mia艂em nadziej臋, 偶e mo偶e zadzwoni, 偶eby艣my si臋 spotkali i pogadali, jak za dawnych lat. By艂oby fajnie. Wiem, 偶e Roza nie mia艂aby nic przeciwko, bo rozmawia艂em z ni膮. Wie, 偶e jej nie zostawi臋 i tylko j膮 kocham, a Natasza to tylko przyjaci贸艂ka. Siedzia艂em na 艂贸偶ku i tak my艣la艂em, wbijaj膮c wzrok w kom贸rk臋.
- No zadzwo艅 do niej- us艂ysza艂em zniecierpliwiony g艂os ukochanej.
Sz艂a w艂a艣nie do 艂azienki, a tak w艂a艣ciwie sta艂a w jej progu, gotowa wzi膮膰 prysznic i my艣la艂em, czy do niej nie do艂膮czy膰. Co z tego, 偶e ju偶 jestem po? Higieny nigdy za du偶o. Mo偶e Roza znajdzie jeszcze kilka brudnych miejsc. Na t臋 my艣l wsta艂em i zacz膮艂em do niej podchodzi膰 z u艣miechem. 
- Nawet o tym nie my艣l - zatrzyma艂a mnie, opieraj膮c d艂onie na mojej piersi. - Tym razem nie chc臋 zala膰 艂azienki, bo potem i tak ja to musz臋 sprz膮ta膰.
- Ale Roza...- popatrzy艂em na ni膮 min膮 zbitego psa.
- Nie ma 偶adnego "Ale". Dzwo艅, a ja szybko wezm臋 prysznic i jestem ca艂a twoja.
Poda艂em si臋. Dampirzyca szybko mnie cmokn臋艂a i znikn臋艂a za drzwiami. Westchn膮艂 i wzi膮艂em telefon. W kontaktach znalaz艂em numer Taszy, ale nie zadzwoni艂em. Waha艂em si臋. No ale przecie偶 to tylko Tasza. Moja przyjaci贸艂ka. Wzi膮艂em si臋 w gar艣膰 i wcisn膮艂em zielon膮 s艂uchawk臋. Po chwili us艂ysza艂em sygna艂 po艂膮czenia. Ju偶 nie ma odwrotu. Gdy tylko rozbrzmia艂 d藕wi臋k odebrania, wsta艂em jak poproszony i zacz膮艂em chodzi膰 w k贸艂ko.
- Dimka - odezwa艂a si臋 uradowana.- Czym sobie zas艂u偶y艂am na ten zaszczyt?- za艣mia艂 si臋.
- Wiesz, skoro jeste艣 na dworze, mogliby艣my si臋 spotka膰. Co ty na to? Tak jak za dawnych lat.
- To 艣wietny pomys艂 - szczerze si臋 ucieszy艂a.
- To co powiesz na jutro? Ko艅cz臋 zmian臋 o 16.
-  A Rose nie b臋dzie mie膰 nic przeciwko? - zmartwi艂a si臋.
- Nie, przecie偶 to tylko spotkanie przyjacielskie.
W tym momencie drzwi do 艂azienki si臋 otworzy艂y, a ja spojrza艂em w tamtym kierunku i zamar艂em. Roza sta艂a w progu, w seksownej pozie i takiej samej, czarno-czerwonej bieli藕nie. To by艂 a'la gorset, bez rami膮czek, z g艂臋bokim dekoltem tak, 偶e piersi prawie jej wyp艂ywa艂y. Do tego obcis艂e stringi i  czarna narzutka, kt贸ra zsun臋艂a si臋 z jej ramienia, ods艂aniaj膮c je. Zmierzy艂em j膮 g艂odnym spojrzeniem od czubka g艂owy, po stopy, nie skupiaj膮c si臋 ca艂kowicie na s艂owach morojki. Na nogach mia艂a czarne rajstopy i cz贸艂enka, co wyd艂u偶a艂o je. Prze艂kn膮艂em gul臋 w gardle, gdy zacz臋艂a podchodzi膰 wolnym, kocim, krokiem, patrze膰 na mnie kusz膮co i ko艂ysz膮c biodrami.
- Co ty na to? - spyta艂a entuzjastycznie kobieta po drugiej stronie po艂膮czenia.
- C-co? A tak. Jasne.- zgodzi艂em si臋, nawet nie wiem na co.
Roza zd膮偶y艂a ju偶 podej艣膰 i z艂apa膰 mnie zza r臋k臋. Jej palce pod膮偶y艂y w g贸r臋, a偶 do karku, nie przestaj膮c patrze膰 mi w oczy spod przymru偶onych powiek. Serce bi艂o mi w szalonym rytmem, a gor膮c膮 krew kr膮偶y艂a w 偶y艂ach. Jej dotyk zostawia艂 pal膮c膮 艣cie偶k臋 tam, gdzie pie艣ci艂a moj膮 sk贸r臋. Gdy ju偶 jej d艂o艅 spocz臋艂a na moim karku, odwr贸ci艂a si臋 do mnie ty艂em, nie odkrywaj膮c si臋 cia艂em od mojego i przeci膮gn臋艂a si臋, mrucz膮c cicho. Ca艂y p艂on膮艂em, a wszystko we mnie wo艂a艂o do niej. Nog膮 "nie chc膮cy" zahaczy艂a o wypuk艂o艣膰 w moich spodniach. Wci膮gn膮艂em  gwa艂townie powietrze, a ona u艣miechn臋艂a si臋 triumfalnie
- Cudownie to widzimy si臋 jutro pod kafejk膮.- zdecydowa艂a Tasza, ale to ju偶 nie by艂o wa偶ne. Chcia艂em jak najszybciej sko艅czy膰 t膮 rozmow臋.
- No dobrze - odchrz膮kn膮艂em, aby odzyska膰 g艂os.- Wiesz, ja ju偶 b臋d臋 ko艅czy艂, bo mam jeszcze kilka wa偶nych spraw do... wype艂nienia.- spojrza艂em na Roz臋 znacz膮co, 偶e to ona jest tymi sprawami.
- Dobrze, to ja ci ju偶 nie przeszkadzam. Do jutra i pozdr贸w Rose.
- Te偶 Ci臋 pozdrawiamy. Dobranoc Nataszo.
Roz艂膮czy艂em si臋 i rzuci艂em telefon na 艂贸偶ko, po czym z艂apa艂em Rose w pasie i wr臋cz rzuci艂em si臋 na jej usta.
- Co masz tak wa偶nego do zdobienia?- szepn臋艂a mi w usta.
- Ujarzmi膰 pewn膮, nieziemsko seksown膮 dampirzyc臋 - pad艂em z ni膮 na 艂贸偶ko.

2 komentarze:

  1. Po pierwsze. DLACZEGO ROSE POZWOLI艁A DYMITROWI ZADZWONI膯 DO TASZY? CZENU DYMITR NIE JEST NA TASZE Z艁Y? PRZECIE呕 TO ONA STRZELI艁A DO ROSE! A tak poza tym... Uuuuu, Rose kusi Dimke, kiedy on dzwoni przez telefon 馃槀馃槀 genialnie! Rozdzia艂 cudny, czekam na nast臋pny i 偶ycz臋 weny 馃挄馃挄馃挄馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅馃挅

    OdpowiedzUsu艅
  2. "wzdycha i si臋 podnosi." Czas ci si臋 tu cos kopn膮艂.

    tu ----> "Poci膮gn臋艂a si臋 i otworzy艂a oczy."
    "- W艂a艣nie mia艂em ci臋 wo艂a膰 - u艣mia艂em si臋." <---- i tu te偶 co艣 xD


    "Odda艂a poca艂unek, zarzucaj膮c mi r臋ce na ramiona i zacz臋艂a bawi膰 si臋 moimi w艂osami. Ugryz艂em j膮 delikatnie w warg臋, gdy chcia艂a 艣ci膮gn膮膰 mi z nich gumk臋."
    -
    馃槏馃挄


    "Chcia艂bym j膮 widzie膰 codziennie, sp臋dza膰 z ni膮 godzinny. Nie mog臋 si臋 od tych wizji uwolni膰 ca艂e dnie."
    -
    Ja tu prawie na zawa艂 zesz艂am! Nie strasz mnie tak!馃樁

    "- Dimka - odezwa艂a si臋 uradowana.- Czym sobie zas艂u偶y艂am na ten zaszczyt?"
    -
    No w艂a艣nie ja te偶 tego nie wiem... 馃槕



    AAAAAAAAAAAAAAAa!❤

    Rose - Tasza 10000000000000000000000000000:0 馃槀馃槏



    (Rose - Dymitr w sumie podobnie... 馃槒馃槏)

    OdpowiedzUsu艅